Sala nr. 001

Czyli pokoje wydzielone dla chorych.

Moderatorzy: Kojira, Reetmine, Tali, QuietWord, Sal Ghatorr

Re: Sala nr. 001

Postprzez Fluttershy » 26 sty 2012, o 14:49

Kiedy zobaczy?a, ?e Valor rzeczywi?cie ma si? ?wietnie, odetchn??a g??boko. Wsta?a ze swojego miejsca i wolno podesz?a do ogiera, trzymaj?cego w kopytku dziwne pude?ko.

- T-twoje okulary? - Spyta?a zdziwiona. - Nie pami?tam, czy mia?e? je na sobie w Sugarcube Corner... Nie martw si?, na pewno je znajdziemy.

Zwróci?a uwag? na tabletki. Zajmowa?a si? g?ównie zwierz?tkami, wi?c zbyt wielu lekarstw przeznaczonych specyficznie dla kucyków nie zna?a... Jednak to opakowanie akurat napawa?o j? niepokojem. U?miechaj?ca si? szeroko twarz kucyka na przedzie wygl?da?a na mocno szalon?. Na górze znajdowa? si? tylko napis "Obja?nienie - TET".

- J-ja... Nie s?dz?, ?eby branie tego by?o dobrym pomys?em... - Odezwa?a si? nie?mia?o.
Avatar użytkownika
Fluttershy
Miłosnik przyrody
 
Posty: 184
Dołączył(a): 12 gru 2011, o 21:52
Płeć: Klacz
Uroczy Znaczek: Motylki
Lubi: Być miłą, małe smoki, przyjaciół, zwierzątka, jak jest spokojnie, oraz kiedy nie ma kontaktu z czymś strasznym
Strach: Właściwie to prawie wszystkiego się boi...
Stan: Panna
Rasa: Pegaz
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Shiny Masquerade » 26 sty 2012, o 15:03

Wsta?! Wsta? i by? w stanie chodzi?. Na dodatek zgubi? okulary i teraz Shiny mo?e poogl?da? jego pi?kne, wielkie, czerwone oczy... Nie, nie, nie. Trzeba mu pomóc. Jednoro?ec ju? mia? magicznie przeczesa? kufer przyjaciela gdy ten wyj?? jakie? tabletki a Fluttershy zabroni?a ich zje??. Có?, w jej ustach brzmia?o to jak zakaz.
- Um - zastanowi? si? Shiny. Elementy Harmonii nigdy si? nie myl?. - Zgadzam si?, nie jedz ich.
WS----BS----S-----T----PER---AG---INT----FEL---WP---HP
20-----34----32---22---33-----37--- 42---- 27---- 30----X
Obecnie jest w przebraniu (pelerynka, maska, takie tam).
Avatar użytkownika
Shiny Masquerade
Niewiniątko
 
Posty: 599
Dołączył(a): 14 paź 2011, o 20:08
Lokalizacja: Manehattan
Płeć: Ogier
Tytuł Użytkonika: Danio waniliowe
Uroczy Znaczek: Maska komedii i maska tragedii
Lubi: Marchewki, siebie, Canterlot, teatr
Nie Lubi: Nieporządku, ciasnych miejsc, braku marchewek
Strach: Wojna, burza, odpowiedzialność, podejmowanie decyzji
Stan: Kawaler
Koneksje Rodzinne: Black Gallant - brat
Rasa: Jednorożec
Charakter: Praworządny dobry
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Scootaloo » 26 sty 2012, o 20:17

W czasie drogi zosta?a z ty?u. Przystawa?a to tu, to tam ogl?daj?c ciekawie ró?ne napotkane rzeczy. Na pocz?tku Fluttershy ponagla?a j? by si? po?pieszy?a. Jednak po kilku takich reprymendach i ona straci?a cierpliwo??. Scootaloo dopiero po pewnym czasie zobaczy?a, ?e jest sama, samiusie?ka jak palec. Oburzy?a si?, nie na ?arty totalnie ignoruj?c przy tym swoje wcze?niejsze zachowanie, które spowodowa?o tak? decyzj? przyjació?.
- Zostawili mnie, jak oni mogli! - ruszy?a najszybciej jak mog?a w stron? szpitala.

- Jestem, jestem! - zakrzycza?a wbiegaj?c do sali. By?a ca?a zziajana. Zobaczy?a tam Fluttershy, tego nieuprzejmego kucyka oraz w?a?nie sprawc? ca?ego zamieszania - Angela.
- Angel! Obudzi?e? si?. Jak to dobrze! - krzykn??a ponownie i rzuci?a si? do ?ó?ka by u?ciska? przyjaciela, który zapomnia? o babeczce dla niej! Có? za afront, jednak przyjacio?om mo?na takie rzeczy wybaczy?, szczególnie gdy ?le si? czuj?.
Avatar użytkownika
Scootaloo
Nadwrażliwy
 
Posty: 50
Dołączył(a): 23 gru 2011, o 22:28
Płeć: Nieustawiona

Re: Sala nr. 001

Postprzez Angel » 26 sty 2012, o 22:32

Nie s?uchaj ich. Zjedz jedn?.
Angel, pod wp?ywem s?ów przyjació?, schowa? pude?ko do torby, do wtóru w?ciek?ego krzyku rozbrzmiewaj?cego mu echem w g?owie. Zastanowi? si?, czy przypadkiem nie zaczyna wariowa?... Odrzuci? chwilowo my?li tego pokroju, gdy do sali wbieg?a Scootaloo i u?ciska?a go mocno. Za?mia? si? cicho, mierzwi?c jej w?osy.
- Hej, ju? si? zacz??em martwi?, gdzie si? podzia?a?. Naprawd?, dzi?ki, ?e mnie odwiedzi?a?... Nie wiesz mo?e, gdzie s? moje okulary?
Powstrzyma? si? od si?gni?cia do torby. Tym razem chcia? to za?atwi? w sposób naturalny, bez psucia materii wszech?wiata... No, chyba ?e by si? nie znalaz?y. Wtedy zawsze pozostaje mu przy boku alternatywa.
Byłem Angelem zanim stało się to mainstreamowe.
Avatar użytkownika
Angel
Wieczny Optymista
 
Posty: 444
Dołączył(a): 15 paź 2011, o 11:50
Lokalizacja: Canterlot
Płeć: Nieustawiona
Tytuł Użytkonika: Mistrz Zepsucia
Stan: Wyrąbane
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Fluttershy » 27 sty 2012, o 00:57

Fluttershy usiad?a i w zamy?leniu podrapa?a si? po podbródku, próbuj?c sobie przypomnie?, gdzie Valor móg? zostawi? swoje okulary. Mia? je na sobie, gdy le?a? w Sugarcube Corner, czy nie? A mo?e spad?y gdzie? po drodze? Mia?a nadziej?, ?e szybko si? odnajd?... Jednak ogier wydawa? si? mocno zdenerwowany. Fluttershy rozejrza?a si?, szukaj?c czego?, co mog?oby odwróci? jego uwag?. Twarz pegazicy rozja?ni?a si?, gdy jej wzrok pad? na le??cy na umywalce grzebie?. Podnios?a go i delikatnym, acz stanowczym ruchem przestawi?a Valora do pozycji siedz?cej. Nuc?c pod nosem usypiaj?c? melodi?, zabra?a si? za czesanie spl?tanych w?osów ogiera, nie zwa?aj?c na jego ewentualne protesty. Pozwoli?a swoim kopytkom pracowa? bez jej uwagi, jak dziesi?tki razy wcze?niej przy sesjach czesania z Rarity, a sama spojrza?a na waniliowego jednoro?ca.

- Och, prosz?, móg?by? wzi?? Scootaloo i i?? poszuka? jego okularów? Nami si? nie przejmuj, zajm? si? nim odpowiednio.
Avatar użytkownika
Fluttershy
Miłosnik przyrody
 
Posty: 184
Dołączył(a): 12 gru 2011, o 21:52
Płeć: Klacz
Uroczy Znaczek: Motylki
Lubi: Być miłą, małe smoki, przyjaciół, zwierzątka, jak jest spokojnie, oraz kiedy nie ma kontaktu z czymś strasznym
Strach: Właściwie to prawie wszystkiego się boi...
Stan: Panna
Rasa: Pegaz
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Shiny Masquerade » 27 sty 2012, o 01:02

Argh, musi i?? ze smarkul?. Ju? chcia? odmówi?, ale Fluttershy si? nie odmawia. Spojrza? na Scootaloo.
- Chod? - ton g?osu Shiny'ego by? cierpki, ch?odny, szorstki... po prostu bardzo nieprzyjemny. - Pójdziemy z powrotem do K?cika Kostki Cukru, po naszych ?ladach. O?wietl? nam drog? - wypi?? dumnie pier? i podszed? do drzwi. - Chod? - powtórzy?.
WS----BS----S-----T----PER---AG---INT----FEL---WP---HP
20-----34----32---22---33-----37--- 42---- 27---- 30----X
Obecnie jest w przebraniu (pelerynka, maska, takie tam).
Avatar użytkownika
Shiny Masquerade
Niewiniątko
 
Posty: 599
Dołączył(a): 14 paź 2011, o 20:08
Lokalizacja: Manehattan
Płeć: Ogier
Tytuł Użytkonika: Danio waniliowe
Uroczy Znaczek: Maska komedii i maska tragedii
Lubi: Marchewki, siebie, Canterlot, teatr
Nie Lubi: Nieporządku, ciasnych miejsc, braku marchewek
Strach: Wojna, burza, odpowiedzialność, podejmowanie decyzji
Stan: Kawaler
Koneksje Rodzinne: Black Gallant - brat
Rasa: Jednorożec
Charakter: Praworządny dobry
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Scootaloo » 27 sty 2012, o 20:17

Angel zmierzwi? jej w?osy, w reakcji na jej u?cisk. Poczu?a pe?ni? szcz??cia. Nie mog?o by? lepiej, jednoro?ec odzyska? przytomno?? i teraz le?a?a przy nim, lecz tak pi?kne chwile nie mog? niestety trwa? wiecznie, jak?e brutalnie przerwa? j? uprzejmy i przyjemny g?os Fluttershy.

- Poszuka? okularów, które Angel zgubi?? - zamy?li?a si? -[i] Brzmi ok, ale z Shiny!? On mnie nie lubi, a ja odwzajemniam mu si? pi?knym za nadobne i mam o nim podobn? opini? jak on o mnie. Jednak nie mog? zawie?? przyjaciela. Musz? mu pomóc, odnale?? jego okulary, swoj? drog? widz? go po raz pierwszy bez nich. Ale z tym Shiny, ehhh/ - westchn??a ostentacyjnie.
- Oczywi?cie, ?e pójd?! Znajd? okulary Angela! Mo?e dostan? za to cutie marka detektywa?

Gdy Shiny wychodzi? z sali i rzuci? do niej krótkie i niemi?e - Chod?, ona w ramach rewan?u pokaza?a mu j?zyk, oczywi?cie tak aby tego nie zauwa?y? - Lepiej go nie dra?ni?, nie wiadomo co w tej g?owie wykombinuje - przemkn??o jej przez my?li.
Avatar użytkownika
Scootaloo
Nadwrażliwy
 
Posty: 50
Dołączył(a): 23 gru 2011, o 22:28
Płeć: Nieustawiona

Re: Sala nr. 001

Postprzez Angel » 28 sty 2012, o 12:45

Angel pokiwa? z u?miechem g?ow?. Cieszy? si?, ?e ma takich przyjació?, którzy s? gotowi dla niego wyruszy? na poszukiwanie zaginionego przedmiotu. Dyskretnie podtar? kopytkiem k?cik oka.
- Ja... Dzi?kuj?, naprawd?. To dla mnie naprawd? drogocenny przedmiot, otrzyma?em go od mojego mistrza. Oby wam si?... - Sykn??, gdy Fluttershy poci?gn??a bole?nie za jeden z jego ko?tunów, po czym doko?czy?. - ...uda?o. Zaczekam tu na was - w?tpi?, ?eby mnie wypu?cili st?d tak po prostu. Znacie Equestria?skie s?u?by zdrowia...
Zerkn?? w lustro znajduj?ce si? naprzeciw ?ó?ka. Dotychczasowe efekty zabiegów Fluttershy ?rednio mu si? podoba?y, jednak nie mia? nic przeciwko klaczy zajmuj?cej si? jego grzyw?. Zamkn?? oczy, zastanawiaj?c si?, co takiego dzieje si? teraz w jego g?owie.
Byłem Angelem zanim stało się to mainstreamowe.
Avatar użytkownika
Angel
Wieczny Optymista
 
Posty: 444
Dołączył(a): 15 paź 2011, o 11:50
Lokalizacja: Canterlot
Płeć: Nieustawiona
Tytuł Użytkonika: Mistrz Zepsucia
Stan: Wyrąbane
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Fluttershy » 28 sty 2012, o 14:26

Fluttershy zachichota?a cichutko, s?ysz?c s?owa pomara?czowego jednoro?ca. Wiedzia?a, jak? rado?? sprawia ?wiadomo??, ?e s? na ?wiecie kuce, które mo?na nazywa? swoimi przyjació?mi. Ledwo zauwa?alnym gestem pop?dzi?a Scootaloo i Shiny'ego na zewn?trz, po czym wróci?a do swoich manewrów bojowych. Z wysuni?tym j?zykiem walczy?a ze spl?tan? grzyw? Valora, próbuj?c jej nada? sensowny wygl?d. ?a?owa?a troch?, ?e nie ma dost?pu do rozmaitych pudrów i kremów Rarity - z nimi by?oby jej o wiele ?atwiej. Wreszcie, zm?czona, opad?a na ?ó?ko. Le??c na plecach, u?miechn??a si? s?abo do kuca, któremu po?wi?ci?a tyle czasu.

- Prosz?, sko?czy?am. Um... Mam nadziej?, ?e ci si? podoba...
Avatar użytkownika
Fluttershy
Miłosnik przyrody
 
Posty: 184
Dołączył(a): 12 gru 2011, o 21:52
Płeć: Klacz
Uroczy Znaczek: Motylki
Lubi: Być miłą, małe smoki, przyjaciół, zwierzątka, jak jest spokojnie, oraz kiedy nie ma kontaktu z czymś strasznym
Strach: Właściwie to prawie wszystkiego się boi...
Stan: Panna
Rasa: Pegaz
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Shiny Masquerade » 28 sty 2012, o 15:50

Na znak Fluttershy wyszed? razem ze Scootaloo, wcze?niej chwytaj?c j? mocno za kopytko. Czu? si? odpowiedzialny - na szcz??cie przypilnowanie takiego naiwnej, s?odkiej klaczki nie jest trudne, prawda? Prawda?... Mia? nadziej?. Gdyby tak zgin??a? Czy zarzucono by mu zabójstwo lub inn? okropn? zbrodni?? Oby nie, oby nie... Schodzi? po schodach, coraz ni?ej i ni?ej, nie puszczaj?c ?rebaka nawet na chwilk?.

[zt]
Avatar użytkownika
Shiny Masquerade
Niewiniątko
 
Posty: 599
Dołączył(a): 14 paź 2011, o 20:08
Lokalizacja: Manehattan
Płeć: Ogier
Tytuł Użytkonika: Danio waniliowe
Uroczy Znaczek: Maska komedii i maska tragedii
Lubi: Marchewki, siebie, Canterlot, teatr
Nie Lubi: Nieporządku, ciasnych miejsc, braku marchewek
Strach: Wojna, burza, odpowiedzialność, podejmowanie decyzji
Stan: Kawaler
Koneksje Rodzinne: Black Gallant - brat
Rasa: Jednorożec
Charakter: Praworządny dobry
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Scootaloo » 29 sty 2012, o 16:51

Zerkn??a jeszcze raz do ty?u na le??cego w ?ó?ku Angela i stoj?c? tu? obok Fluttershy. Podesz?a niepewnie do Shiny, on wtedy capn?? j? za mocno za kopytko, nawet nie próbowa?a si? wyrywa?, zreszt? jednoro?ec by? od niej zdecydowanie silniejszy. Razem wyszli z sali, Scootaloo przez ca?y czas ogl?da?a si? za siebie.

[z/t]
Avatar użytkownika
Scootaloo
Nadwrażliwy
 
Posty: 50
Dołączył(a): 23 gru 2011, o 22:28
Płeć: Nieustawiona

Re: Sala nr. 001

Postprzez Angel » 30 sty 2012, o 20:45

Angel czu? w?osy po prawej stronie g?owy. Ciekawe uczucie, zawsze spl?tana grzywa rezydowa?a na jego karku i plecach, wi?c nawet takie niby normalne uczucie by?o dla niego czym? nowym. Otworzy? oczy i spojrza? w lustro. Uczesanie ?rednio mu si? podoba?o - Fluttershy wyra?nie nie mia?a do?wiadczenia w obchodzeniu si? z ogierami. W?osy wprawdzie u?o?y?a mu ca?kiem ?adnie, ale... No, to by?a fryzura, któr? si? widzi raczej u tych wymuskanych panienek z Canterlot, a nie u doros?ego osobnika p?ci m?skiej. Pomimo tego, gdy wpatrywa? si? w swoje odbicie, nie móg? si? powstrzyma? od chichotu. Opad? na ?ó?ko obok ?ó?tej pegaz, u?miechaj?c si? do niej.
- To do??... niecodzienna dla mnie sytuacja. Jestem przyzwyczajony do stylu "irytuj?ca burza k?aków na g?owie"... - Wpad? na pewien pomys?. Z?apa? le??cy z boku grzebie? i pochyli? si? nad Fluttershy. - Wygl?da na to, ?e to ci si? bardzo podoba?o... Teraz moja kolej!
Byłem Angelem zanim stało się to mainstreamowe.
Avatar użytkownika
Angel
Wieczny Optymista
 
Posty: 444
Dołączył(a): 15 paź 2011, o 11:50
Lokalizacja: Canterlot
Płeć: Nieustawiona
Tytuł Użytkonika: Mistrz Zepsucia
Stan: Wyrąbane
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Fluttershy » 30 sty 2012, o 22:26

Fluttershy pisn??a z zaskoczenia, gdy Valor Angel nagle po?o?y? sie obok niej. Odpowiedzia?a mu jednak u?miechem, widz?c podobny wyraz na jego twarzy. Gdy jednak nagle podniós? si? na jednej nodze, pochylaj?c si? nad ni? z grzebieniem w kopytku, odruchowo krzykn??a i zas?oni?a si? w?asnymi przednimi nó?kami. Po krótkiej chwili jednak odetchn??a g??boko i powoli ods?oni?a twarz.

- J-ja... Sama nie wiem... - Spojrza?a prosto w czerwone oczy Valora. Przypomnia?a sobie, co si? dzia?o w jej chatce, gdzie spotkali si? po raz pierwszy. Powoli podnios?a si? do pozycji siedz?cej, wci?? przygl?daj?c si? narz?dziu w kopytku ogiera. - N-no dobrze, skoro tak chcesz... Tylko prosz?, delikatnie.

Zacz??a si? wpatrywa? w kierunku lustra, patrz?c na kolejne dzia?ania towarzysza. Aby jako? przerwa? cisz?, spyta?a ledwo s?yszalnie.

- Pami?tasz mo?e, jak zacz??e? mi opowiada? swoj? histori?... Prosz?, móg?by? kontynuowa??
Avatar użytkownika
Fluttershy
Miłosnik przyrody
 
Posty: 184
Dołączył(a): 12 gru 2011, o 21:52
Płeć: Klacz
Uroczy Znaczek: Motylki
Lubi: Być miłą, małe smoki, przyjaciół, zwierzątka, jak jest spokojnie, oraz kiedy nie ma kontaktu z czymś strasznym
Strach: Właściwie to prawie wszystkiego się boi...
Stan: Panna
Rasa: Pegaz
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Angel » 31 sty 2012, o 22:04

Angel delikatnie przeci?ga? grzebieniem po w?osach Fluttershy. Nie mia? wprawdzie poj?cia, co próbuje zrobi? z jej fryzur?, jednak samo czesanie mi?kkich, puszystych w?osów ?ó?ciutkiej klaczy sprawia?o mu przyjemno??. Skrzywi? si? jednak, gdy us?ysza? jej pro?b?. Pami?ta? doskonale, gdzie poprzedni sko?czy? opowiadanie i nadal nie mia? ochoty na kontynuowanie. Pod?wiadomie jednak czu?, ?e w ten sposób pozb?dzie si? ogromnego ci??aru z serca, nawet je?eli ci??ko mu b?dzie o tym mówi?. Odetchn?? g??boko i zacz?? ponownie snu? histori? swego ?ycia.

- Jak ju? ci mówi?em w domku, ?le si? poczu?em ze swiadomo?ci?, ?e wbijam si? pomi?dzy niezwykle bliskie relacje ojca z córk?. Ona… Widzia?em po niej, ?e j? to boli, nawet je?eli przy mnie próbowa?a to ukry? pod u?miechem. Chcia?em jej jako? poprawi? humor, sprawi?, ?eby przesta?a si? niepotrzebnie martwi?… I wydawa?o mi si?, ?e znalaz?em rozwi?zanie. Niezbyt m?dre czy specjalnie b?yskotliwe, ale je?eli mia?o chocia? na chwil? przywróci? ca?kowicie szczery u?miech na twarz Faithful Star… By?o warto spróbowa?.

Z pewnym zak?opotaniem zorientowa? si?, ?e wcze?niej nie wypowiada? imienia swej dawnej przyjació?ki… A mo?e pierwszej prawdziwej mi?o?ci? Zda? sobie spraw? te?, ?e przerwa? czesanie Fluttershy, pogr??ony we wspomnieniach. Szybko wróci? do tej czynno?ci, wyrzucaj?c z siebie kolejne s?owa, które coraz niech?tniej godzi?y si? z faktem, ?e musz? opu?ci? jego usta.

- Chcia?em j? zabra? do weso?ego miasteczka. Canterlot mo?e si? pochwali? jednym, naprawd? wielkim, umieszczonym w dolnych partiach miasta. Pewnego dnia podszed?em do niej i spyta?em, czy nie chcia?aby si? ze mn? tam wybra?. Zgodzi?a si?, a ja po dzi? dzie? tego ?a?uj?...
Dzie? by? wtedy jasny i s?oneczny, pogoda wr?cz idealna na tak? eskapad?. Wci?? pami?tam, jak wygl?da?a tamtego dnia - ubrana w prost?, jasnoniebiesk? sukni?, w s?omianym kapeluszu os?aniaj?cym oczy. By?a pi?kna, a ja nie mog?em si? przesta? zastanawia?, jaki szcz??liwy los postawi? mnie w roli jej przyjaciela i opiekuna. Poszli?my razem do Jazza - zgodzi? si? oczywi?cie na nasz wypad. W ko?cu nie mia? ?adnych powodów do zaniepokojenia, prawda?
Podró? do lunaparku przebieg?a nam bez ?adnych problemów, pó? godziny chodzenia po kr?tych uliczkach Canterlotu i ju? stali?my przed weso?ym, kolorowym wej?ciem. Kupi?em dla nas bilety i weszli?my do ?rodka, a tam przywita?a nas parada klaunów. Faithful Star pisn??a i schowa?a si? za mn?, ale szybko si? zacz??a ?mia? wraz ze mn?. A potem... dzie? up?yn?? nam na niesamowitej zabawie. Razem brali?my udzia? w zawodach, korzystali?my ze wszystkich atrakcji, a gdy zg?odnieli?my, jedli?my razem z jednego sporego pó?miska owoców. To by? jeden z najlepszych czasów mojego ycia... Jednak wszystko, co mi?e, dobiega ko?ca.
Kiedy byli?my na diabelskim m?ynie, w oczy rzuci? mi si? kuc, którego mia?em nadziej? nigdy wi?cej nie ogl?da? - Golden. Sta? sobie w t?umie jak gdyby nigdy nic, wpatruj?c si? prosto na nas. Widzia? doskonale, ?e go zauwa?y?em. Skin?? mi g?ow?, jak stary znajomy, po czym rozp?yn?? si? w g?szczu postaci...


Valor Angel odrzuci? na bok grzebie? - kopytko za bardzo mu dr?a?o, ?eby móg? go nadal utrzyma?. Z?apa? si? za g?ow? i milcza? przez par? minut, próbuj?c pouk?ada? my?li i odrzuci? rosn?cy mu w gardle szloch. Kiedy powróci? do mówienia, jego g?os za?amywa? si? od czasu do czasu.

- Kiedy tylko maszyna si? zatrzyma?a, wzi??em Faithful Star i wyprowadzi?em j? poza weso?e miasteczko. Mia?em nadziej?, ?e nam si? uda, a spotkanie w?asnego demona przesz?o?ci by?o czystym przypadkiem... Niestety, ?ycie brutalnie zrewidowa?o moje pogl?dy.
Wyskoczyli na nas nagle z bocznej uliczki. By?o ich czterech, licz?c Goldena. Próbowa?em j? os?oni?, da? jej mo?liwo?? ucieczki... Ale by?em za s?aby. Nie potrafi?em wtedy jeszcze tego, co teraz. Sponiewierali mnie i rzucili na bok. Nie chodzi?o im o mnie - Golden przyszed? po córk? kuca, który pokona? jego ojca. Ja...


Angel prze?kn?? ?lin?, próbuj?c znale?? jaknajdelikatniejszy sposób opisania dalszych wydarze?. Fluttershy wydawa?a si? taka s?odka i niewinna, nie przygotowana na z?o tego ?wiata...

- Oni... Zniszczyli j? w ka?dym mo?liwym sensie. Nie chc? do tego wraca?, naprawd?. Faithful Star tam zgin??a, a ja wyszed?em ca?o. Ja... Chyba po wszystkim straci?em przytomno??. Pami?tam wszystko... Nie, po prostu nie. Te rany s? dla mnie nadal zbyt bolesne.
Obudzi?em si? w miejscu, które zna?em doskonale - w salonie Jazza. Wtedy to wszystko pad?o na mnie z pe?n? si?? - ?mier? najbli?szej mi osoby, prawdopodobne znienawidzenie przez Jazza... Nie b?d? k?ama?, przygniot?o mnie to. Le??c na kanapie mojego mistrza, rozbecza?em si? jak ma?e dziecko.
Wtedy Jazz wyszed? z pokoju obok. Spodziewa?em si? krzyku, wyrzutów, obwiniania mnie o wszystko... Na pocz?tku jednak tylko milcza?, stoj?c na ?rodku pokoju i patrz?c prosto na mnie. A to w pewnym sensie by?o jeszcze gorsze. Kilka minut pó?niej przerwa? to niezno?ne milczenie, a jego g?os by? suchy i wyprany z wszelkich uczu?.
- Angel... Nie obwiniaj si? za to, co si? sta?o. Gdy stra?nicy ci? przyprowadzili pobitego do mojego domu, wiedzia?em ju?, ?e zrobi?e? wszystko aby j?... J?... - G?os mu si? za?ama?. Odchrz?kn?? wtedy i kontynuowa?. - To naprawd? nie by?a twoja wina... A teraz powiedz, co si? tam sta?o.
Powiedzia?em mu wszystko, co si? sta?o z Faithful Star. Milcza? przez ca?y czas, nie zadawa? ?adnych pyta?, tylko sta? w miejscu. Kiedy sko?czy?em, wyszed? bez s?owa. Pó?niej si? dowiedzia?em, ?e próbowa? co? wskóra? w tej sprawie, jednak si?y prawa by?y przy tym bezlitosne. Powiedziano mu, ?e przy braku jakichkolwiek ?wiadków ich kopyta s? zwi?zane.
Jazz po tym wszystkim wpad? w depresj?, a ja mu wtórowa?em. Ten stan trwa? kilka miesi?cy, jednak w ostateczno?ci uda?o nam si? z tego wyj??. No... i to by by?o na tyle, je?eli chodzi o histori? mojej pierwszej mi?o?ci. Uda?o mi si? pozbiera?, a od tego czasu moje ?ycie by?o beztroskie... No, mo?e poza jednym wydarzeniem, ale o tym opowiem ci innym razem.


Angel ledwo si? trzyma?, targany sprzecznymi emocjami. Podczas mówienia po?o?y? si? na ?ó?ku i zacz?? si? patrze? prosto w sufit. Jego g?os powoli cich? i s?ab?. Kiedy sko?czy?, odwróci? si? plecami do Fluttershy, pozostaj?c w ca?kowitej ciszy.
Byłem Angelem zanim stało się to mainstreamowe.
Avatar użytkownika
Angel
Wieczny Optymista
 
Posty: 444
Dołączył(a): 15 paź 2011, o 11:50
Lokalizacja: Canterlot
Płeć: Nieustawiona
Tytuł Użytkonika: Mistrz Zepsucia
Stan: Wyrąbane
Multikonto: NIE

Re: Sala nr. 001

Postprzez Fluttershy » 2 lut 2012, o 16:42

Fluttershy zawaha?a si?, widz?c rozklejaj?cego si? na jej oczach ogiera. Jego historia by?a naprawd? smutna... Pegazica by?a nieco zdziwiona, jak po takich wydarzeniach Valor wci?? mo?e by? tak weso?y na codzie?. Kiedy? w jednej z ksi??ek wypo?yczonych od Twilight przeczyta?a pewne zdanie, które po dzi? dzie? utrzymywa?a w pami?ci: "U?miech bywa aktem m?stwa, smutek to s?abo?? i postawa zbyt wygodna. By? radosnym i dobrym, kiedy ?wiat jest smutny i z?y, to dopiero odwaga." Wygl?da?o na to, ?e cytat ten a? za dobrze pasowa? do sytuacji jej przyjaciela.
Zerkn??a w lustro, próbuj?c odci?gn?? jako? swoje my?li od tak smutnych rzeczy. Zobaczy?a, ?e starania jednoro?ca nie da?y ?adnego skutku, a jej w?osy by?y dok?adnie takie same, jak zawsze. Z westchnieniem po?o?y?a si? na ?ó?ku obok swojego rozmówcy i pog?aska?a go delikatnie po policzku.

- Ja... Dzi?kuj?, ?e si? tym wszystkim ze mn? podzieli?e?. Utrata takiej bliskiej ci osoby musia?a by? straszna... Ale nie martw si?, jestem pewna,?e masz teraz wielu wspania?ych przyjació?, którzy spróbuj? ci pomóc przez to przej??.

Nagle Fluttershy zarumieni?a si?, widz?c, co robi. Wsta?a z ?ó?ka i pofrun??a na krzes?o, gdzie wyl?dowa?a, zwijaj?c skrzyd?a. Rozejrza?a si? szybko, nie znalaz?a jednak niczego, czym mog?aby si? zaj??. Zacz??a w roztargnieniu macha? dolnymi kopytkami. Intensywne my?lenie jednak przynios?o do?? nieoczekiwany rezultat - przypomnia?a sobie o pewnym bardzo wa?nym wydarzeniu, którego po prostu nie mog?a sobie odpu?ci?. Wsta?a i szybciutko podlecia?a do drzwi.

- Um... Przepraszam, ale musz? ju? lecie?. Mo?esz mi towarzyszy?... Oczywi?cie, je?li tylko chcesz. - U?miechn??a si? s?abo do pomara?czowego ogiera i opu?ci?a sal?.

[z/t]
Avatar użytkownika
Fluttershy
Miłosnik przyrody
 
Posty: 184
Dołączył(a): 12 gru 2011, o 21:52
Płeć: Klacz
Uroczy Znaczek: Motylki
Lubi: Być miłą, małe smoki, przyjaciół, zwierzątka, jak jest spokojnie, oraz kiedy nie ma kontaktu z czymś strasznym
Strach: Właściwie to prawie wszystkiego się boi...
Stan: Panna
Rasa: Pegaz
Multikonto: NIE

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Sale chorych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

cron