przez Cadance » 15 sie 2012, o 03:04
Cadance u?miechn??a si? do Armora.
- Wiesz... B?d? si? powoli zbiera?, misiu - szepn??a czule do ukochanego. - Mam troch? roboty, cho?by tej papierkowej... No i z ch?ci? sprawdzi?abym, co s?ycha? w kraju... Ostatnio by?am... troch? martwa - zachichota?a sztucznie ksi??niczka. Zaraz jednak przesta?a si? g?upio szczerzy?, gdy? us?ysza?a s?owa Hardbelba. Dowiedzia?a si? o tym wcze?niej przed nimi, ale wci?? by? to dla niej szok. Owszem, by?a jedn? z ?askawszych i mi?osiernych ksi??niczek, jakie kiedykolwiek panowa?y, ale dzikim istotom przynosz?cym cierpienie i ?mier? si? nie wybacza. Z drugiej strony ci, którzy zostali os?dzeni byli w?a?nie niewinnymi istotami, które równie? odczuwa?y ból. Heroldzi to przecie? tylko duchy, okrutne demony w?adaj?ce chaosem. Najprawdopodobniej twór Discorda. Z tym, ?e Discord wydawa? si? ksi??niczce okrutniejszy. Nie pozwala? na ?mier? ofiar, pragn?? m?czy? je przez wieczno?? nie pozwalaj?c im na ?adn? ucieczk?. Ró?owy alicorn zastanawia? si? tylko, co z samymi Heroldami. ?ywi?a nadziej?, ?e pozbyto ich si? na zawsze. To przykre, ?e niektóre rzeczy z natury s? z?e. Nie ma dla nich odkupienia, za? one same nie mog? si? zmieni?. Na sali wybuch?o poruszenie. Cadance westchn??a przygl?daj?c si? w?ciek?ym wojskowym. Nagle do pomieszczenia wesz?a ?ó?ciutka piel?gniareczka. Sprawdzi?a obecno?? i spyta?a o samopoczucie, ale nawet nie raczy?a uk?oni? si? ksi??niczce. Cadenza odchrz?kn??a znacz?co, jakby chcia?a zwróci? na siebie uwag?, po czym skarci?a si? za to w my?lach. Owszem, nie mia?a nic przeciwko zachowywaniu si? jak ksi??niczka, jednak to zachowanie w jej opinii by?o... ma?o ksi??nicze. Ksi??niczka nie szuka atencji i nie podskakuje w t?umie, ksi??niczka powinna by? zawsze widoczna i przyci?ga? uwag?. Cho?by otacza?y j? setki alicornów, jej nale?y si? ca?e uwielbienie. No ale... no w sumie ta piel?gniarka tu pracowa?a, oczywi?cie skupi?a si? na pacjentach, nie ksi??niczce. Tylko... tylko mog?aby si? ?askawie uk?oni?! Cadance zrobi?a przerw?, uspokoi?a si? i uzna?a, ?e chyba nadszed? czas by zacz?? na?ladowa? ciotki. Dumne, królewskie, pe?ne gracji, charyzmatyczne, pot??ne i adorowane przez poddanych. Alicornica da?a Armorowi jeszcze jednego buziaka i spokojnym, dostojnym krokiem ruszy?a w stron? drzwi. Przy okazji przypomnia?a sobie, ?e ?adnie wygl?da podniesiona g?owa. Dosz?a do wniosku, ?e w sumie nie musi czuwa? przy Armorze, a nawet wy?wiadczy mu przys?ug? zostawiaj?c go tu samego. Jego stan ostatecznie nie by? nie wiadomo jak ci??ki, le?a? w specjalnej, superwygodnej sali z kolegami. I mia? ca?y personel szpitala na zawo?anie. Ksi??niczka Mi Amore Cadenza zwolni?a, tu? przy samych drzwiach. Wydawa?o si?, ?e czeka, daje obecnym "szans?", ?eby j? zatrzyma? i co? powiedzie?, tak po prostu.