Kryjówka Shade Night.

[Shade Night]

Owszem kolejna mikstura. Ale tym razem to nie jest ?adna ma?? z zió?ek. Jedyne co ci mog? powiedzie? i pokaza? to to. Po chwili w jej stron? lecia? zardzewia?y i stary sztylet a za nim jaka? ?cierka. Shade odkorkowa?a fiolk? i wyla?a ma?? cz??? jej zawarto?ci na sztylet. Zacz??a go przeciera? ?cierk? i co chwil? stawa? si? on mniej zardzewia?y i coraz bardziej b?yszcz?cy. Tym raczej nie polecam si? naciera?. A tak w?a?ciwie jest to taki olek do odrdzewiania i nab?yszczania metalu.Przesta?a przeciera? sztylet i wyl?dowa? on na nowo w stojaku a ?cierka na jego r?czce. Ja mia?am te? kilka takich sytuacji. No ale có? wci?? jeszcze ?yj? co mnie niezmiernie cieszy Przylewitowa?a szklank? do pyszczka ale zobaczy?a ?e jest ju? pusta zobaczy?a ?e szklanka Arientara te? jest pusta. Jak najszybciej przylewitowa?a butelk? i nala?a napoju do obu szklanek po czym wzi??a ?yka ze swojej.

[Arientar]

Kuc spojrza? na szklanki nape?nione przez Shade.
- Najpierw mówisz mi, ?e nie lubisz pi?, a potem polewasz niczym mistrzowie Stalliongradu - za?mia? si? pegaz - Pinta wódki bez popity lub zagryzki na pusty ?o??dek.

Popatrzy? si? na fiolk? z odrdzewiaczem.
- Ciekawa mikstura. Na wi?ksze rzeczy te? dzia?a? Je?li tak, to takie cacuszko zaoszcz?dzi?oby mi mnóstwo roboty przy belkach no?nych podtrzymuj?cych dach mojej ku?ni. Drogie jest wytworzenie takiej mikstury? - zapyta? si? zielonej klaczy.

[Shade Night]

Mówi?am ?e nie gustuje ale czasami lubi? si? napi?. Wi?c nie marud? tylko pij. Rzadko mi si? zdarzaj? kuce które traktuj? mnie normalnie.Po tym wzi??a kolejnego ?yka z szklanki. To dzia?a ogólnie na metal i stal. Na wi?ksze rzeczy te?. Owszem jest drogie w wytworzeniu ale ja chc? ci to da? za darmo. A tak w?a?ciwie za uratowanie mi ?ycia.Po powiedzeniu tych s?ów buteleczka przelewitowa?a przed pegaza. Naprawd? nie musisz mi za ni? p?aci?. To taki dowód wdzi?czno?ci za uratowanie mi ?ycia. Zaczynam si? powtarza? a to nie dobrze. Powiedzia?a z udawanym zmartwieniem.

[Arientar]

- Ehh, picie na pusty ????dek... - spojrza? na klacz. Wiedzia?, czy sie go zazwyczaj ko?czy.
- Dzi?kuj? ci za t? fiolk?. Przyda si? na pewno. Na pewno nikt inny jeszcze nie potraktowa? ci? normalnie? Kurcze, inni zazwyczaj mówi? mi, ?e zachowuj? si? jak dziwak, sko?czony idiota, wariat i tak dalej w tym stylu. Pierwszy raz kto? nazwa? moje zachowanie normalnym. - pegaz zacz?? si? ?mia?.
- Jak to si? mówi: traktuj innych tak, jak sam chcesz by? traktowany. Twoje zdrowie! - krzykn?? i przechyli? swoj? szklank?. Wypi? wszystko na cztery ?yki bez najmniejszego skrzywienia. *Raz si? ?yje* pomy?la?.

[Shade Night]

Dla mnie twoje zachowanie jest nadzwyczaj normalne. Powiedzia?a i u?miechn??a si? do niego. Wiesz Czy powieszenie na drzewie za nogi uznasz za normalne? Bo ja raczej nie. Ty jeste? najnormalniejszy z nich wszystkich. A i nie dzi?kuj za ni?. Da?am ci j? za co? wi?c nie masz po co dzi?kowa?. Jest on faktycznie jedyny takim kucem. Z zamy?lenia wyrwa? j? okrzyk Arientara. Nie chcia?a by? d?u?na wi?c powiedzia?a. Twoje zdrowie te?. Przylewitowa?a szklank? do pyszczka. Po chwili (znacznie pó?niej ni? Arientar) wypi?a wszystko w swojej szklance. Powiesz mi tak mniej wi?cej gdzie si? ta twoja ku?nia znajduje czy b?d? jej musia?a szuka??

[Arientar]

Kuc si? u?miechn??. Powoli zaczyna? odczuwa? skonsumowane procenty. Po chwili odpowiedzia? na pytanie o ku?ni?.
- Moja ku?nia kilka jardów od targu. Pierwsza uliczka w prawo patrz?c si? w stron? ratusza. Powinna by? ?atwa do zauwa?enia. Budynek posiada tylko jedn? ?cian?, pozosta?e trzy zdemontowa?em. - Pegaz zacz?? si? ?mia?. - Na razie ci?gle jestem na etapie remontowania i wyposa?ania tego miejsca, ale mog? ju? tam w miar? dobrze pracowa?. W razie czego naostrzenie twojego rynsztunku nie b?dzie problemem.

[Shade Night]

Powoli zacz??o si? jej kr?ci? w g?owie a raczej bardziej tak si? czu?a. S?ucha?a z uwag? i zapisywa?a sobie po?o?enie ku?ni Arientara. Ta znajomo?? na pewno kiedy? mi si? jeszcze przyda. Jednak swój rynsztunek wol? ostrzy? sama. Daje mi to tak? rado?? jak okazuj? si? ?e jest to naprawd? dobrze naostrzone. Po chwili u?miechn??a si? i spojrza?a w stron? przybysza. Ty pracujesz jako najemnik czy tylko jako kowal. Bo czasami mogliby?my zarobi? troch? pieni?dzy razem. Je?li takie okre?lenie ci? obra?a to ci? przepraszam nie mia?am zamiaru obra?a? jedynego normalnego kuca którego znam. Po chwili do g?ówki wpad? jej pewien pomys?. Ale je?li jednak to mo?emy wspó?prac? zacz?? nawet od jutra jak chcesz.

[Arientar]

Pegaz roze?mia? si? s?ysz?c s?owa Shade.
- Nie martw si?, bardzo trudno mnie obrazi?.
Gdy ju? przesta? si? ?mia?, zacz?? odpowiada? zielonej klaczy:
- Nie jestem najemnikiem, ale bardzo d?ugi czas podró?owa?em po Equestrii i chwyta?em si? przeró?nych zaj??, ?eby nie umrze? z g?odu. Mimo to nigdy nie odbiera?em nikomu ?ycia za pieni?dze, to nie w moim stylu.
Bardzo ch?tnie pomóg?bym ci w chronieniu kogo? lub czego?, je?li tym si? zajmujesz. Jednak nie czuj? si? na si?ach w robieniu zamachu na kogo?, to nie moja broszka. - kuc sie u?miechn??, po czym spojrza? na swoj? ju? pust? szklank?. Pomimo szumu w g?owie mia? jeszcze ch?tk? na kolejn? porcj?. Jednak po chwili jeszcze znalaz? w sobie troch? rozs?dku.
- Mo?na by co? zje?? lub troch? si? porusza?, ?eby ten trunek nie uderzy? nam zbytnio do g?ów.

[Shade Night]

Gdy us?ysza?a propozycje Arientara o wspólnej pracy. Czasami i dostaj? takie zlecenia ale to raczej rzadki i to bardzo. Powiedzia?a i us?ysza?a co Pegaz mówi? o piciu alkoholu. Z tym mo?esz jednak mie? racj? co? musimy zje??. Swoj? drog? ja jestem g?odna a jak z tob?? i je?li jeste? g?odny to co chcia?by? zje??? Odwróci?a si? od pegaza i spojrza?a w stron? jej sk?adzików z jedzeniem. W jej kryjówce wszystko by?o tak w?a?ciwie dzia?aj? ce za pomoc? jej magii. Bez tego nic nie by?oby w stanie tutaj pracowa?. Zauwa?y?a na tym ?e zamy?li?a si? i zapomnia?a o odpowiedzi dla go?cia. Co chcia?by? zje?? bo jest to jeden z niewielu dni w których mog? wybiera? co chc? je??.

[Arientar]

- Kurcze, sprawiasz mi problemy, jak nie wiem co. Przez wi?kszo?? ?ycia musia?em je??, co mi podadz?, a tu nagle kogo? obchodzi moje zdanie. - pegaz si? za?mia? - Je?eli nie by?oby to problemem, ch?tnie zjad?bym jakie? owoce.
Po chwili dotar?o do niego ostatnie zdanie wypowiedziane przez Shade. Przebicie si? jego znaczenia przez otumaniony alkoholem umys? zaj??o troch? czasu:
- Nie przelewa?o ci si? ostatnio? Bardzo du?y jest popyt na twoje us?ugi? Teraz zaciekawi?a mnie ta kwestia. - zapyta? si? swojej towarzyszki.

[Shade Night]

Ja sprawiam mu problemy? Czym?Po chwili jednak zamy?lona klacz us?ysza?a ?artobliwe doko?czenie zdania przez Arientara. Jak nie b?dzie ci to przeszkadza?o to zrobi? sa?atk? owocow?. Przenios?a jab?ka, pomara?cze i gruszki na stó? i zacz??a je kroi?. Us?ysza?a to co powiedzia? Arientar. Nie o to mi chodzi ?e nie ma popytu na moje us?ugi. A jak widzisz pieni?dzy jeszcze mam sporo. Powiedzia?a po czym otworzy?a kolejny kuferek przy jej miejscu do spania. Jest tam jeszcze oko?o tysi?ca monet jak dobrze pami?tam. Wi?c jak widzisz pieni?dzy mam sporo. Chodzi tylko o mój tryb ?ycia. Ca?y czas mo?e mnie ?ledzi? kto? z konkurencyjnego bractwa i w ka?dej chwili mo?e zaatakowa?. Dla tego tu mieszkam i dla tego nie mog? codziennie chodzi? na zakupy do miasta. Sko?czy?a kroi? po czym przenios?a pokrojone owoce do miski i postawi?a j? po ?rodku sto?u. Za chwil? do sto?u dolewitowa?y jeszcze sztu?ce. Sama na?o?y?a sobie troch? i teraz czeka?a na Arientara.

[Arientar]

Sa?atka zrobiona przez Shade wygl?da?a bardzo apetycznie. Arientar wzi?? sztu?ce, które zielona klacz po?o?y?a na stole i równie? na?o?y? sobie troch?.
- Nieweso?a sytuacja. Sam mam kilku wrogów, ale s? charakterni. Nie zaatakowali by znienacka - pokonanie kogo?, kto nie spodziewa si? ataku nie jest ?adn? chlub?. Mia?em to szcz??cie, ?e wychowa?em si? w otoczeniu, które mia?o jasne zasady, których przestrzega?o.
Pegaz zacz?? je?? sa?atk?, okaza?a si? bardzo smaczna:
- Je?li pos?ugujesz si? swoj? broni? tak dobrze, jak przyrz?dzasz jedzenie, to nie chcia?bym by? twoim celem. - za?artowa? pegaz.

[Shade Night]

Gdy zobaczy?a ?e Arientar zacz?? je?? i ona zacz??a. G?upio tak zaczyna? je?? przed go?ciem. Widzisz u mnie to raczej normalne. Ja zawsze staram si? by? skuteczna. Ale widzisz atak z zaskoczenia to jest moja i wielu mi podobnych kluczowa zdolno??. Po chwili us?ysza?a ?art pegaza. W?a?nie powoli zaczynam w?tpi? w moje zdolno?ci walki. Jak bym by?a tak skuteczna jak kiedy? to nie wyl?dowa?abym na tym drzewie. Ale to ma i dobre skutki bo pozna?am ciebie a je?li ty by? si? nie pojawi? to zapewne by?? bym ju? martwa. Nie nie dla tego ?e dorwa?a by mnie jaka? wiewiórka. Zabi?by mnie kto? z mojego bractwa jakby zobaczy? ?e ja zawiod?am. Ale taki jest. Ja nigdy nie zabi?am kogo? z mojego bractwa. Powiedzia?a i kontynuowa?a jedzenie sa?atki. Po tym jak wisia?a pó? nocy na drzewie by?a bardzo g?odna.

[Arientar]

- Najgorszym szokiem po wyj?ciu ze Stalliongradu by?a dla mnie niecharakterno?? innych kucyków. Przez swoj? naiwno?? straci?em, co posiada?em oraz kilka razy otar?em si? o ?mier?, ale za to nauczy?em wielu potrzebnych rzeczy.
Gdy us?ysza? w?tpliwo?ci Shade, postanowi? j? pocieszy?:
- Ka?dy miewa gorszy dzie?. grunt to si? nie podda? i stara? si? by? coraz lepszym.
Je?li twoi "koledzy po fachu" s? tak obwieszeni broniami, jak ty, to raczej mnie nie podejd?. Musia?em nauczy? si? s?ysze? przemycany metal, inaczej po kilku dniach musia?bym zamkn?? interes. Mieszka?cy Stalliongradu bardzo liberalnie podchodzili do pomys?u warto?ci prywatnej - za?mia? si? pegaz.

[Shade Night]

Ja nie jestem ufna ale o to si? nie bój tobie ufam. A nauczy? si? o tym nie musia?am ale jak mówisz tak o mieszka?cach Stallongradu musz? si? tam kiedy? wybra?. Wiesz.. Praktycznie kto ze mn? przebywa? jest w niebezpiecze?stwie no bo my?l? ?e albo jeste? z mojej rodziny albo kim? bliskim a oni staraj? mnie si? w taki sposób przekona? to tego ?ebym ju? panicznie si? tego ba?a. [b/] Tego nie wiem niektórzy specjalizuj? si? w jednym typie broni a niektórzy s? tak obwiedzenie jak ja. [b]Ale wiesz co? Na przysz?o?? radz? ci uwa?a?. To chyba tyle z tych ,,z?ych" wie?ci. Poprawi?a si? na krze?le po czym zacz??a ?u? kolejn? porcj? sa?atki. Co? mi tu nie gra z moim dzisiejszym celem. Pomijaj?c to ?e prawie si? ud?awi?am na ?mier? i zosta?am poni?ona. Klacz po tym lekko spochmurnia?a. Ale po jego reakcji raczej spodziewa? si? mnie albo kogo? podobnego.