Polana

[ReflexivoArco]

Mózg ?ucznika zacz?? pracowa?. Przyj?c pomoc, czy nie przyj??? Do jego uszu doszed? d?wi?k s?ów ,,nie b?d? ??da? ?adnej wyp?aty''. Po u?amku sekundy Rarco ju? potrz?sa? kopytem drugiego jednoroga
-Jasne, dzi?ki. Witamy w ekipie budowla?ców ,,Everfree sp. z .o.o''.- powiedzia?, po czym pu?ci? kopyto- Wiesz, budujemy z Tali dla nas dom, 3 izbowa chata. Szkielet i jedn? ?cian? ju? mamy, ale twoja pomoc b?dzi? nieoceniona- doda?, po czym zacz?? obja?nia? plany budowy. Po jakim? czasie zabrali sie do dalszej budowy.

[Tomas Willians]

Zagro?enie zniwelowane. Stan obiektu spaczonego-nieznany. Miejsce prebywania-nieznane.
Wykryto now? form? ?ycia. Stan- znajomy. Nawi?za? kontakt.
Pustak przysun?? si? do kopyt Crisisa, po czym zamrucza? i popchn?? jedn? z ko?czyn.
Kontakt nawi?zany. Czeka? na odpowied?. Nawi?za? kontakt psychiczny w razie nierozpoznania lub niezauwa?enia.

[Catastrophe Machine]

Crisis s?ucha? Rarca jednym uchem. Drugim uchem potok s?ów wyp?ywa?. I tak wyjdzie dobrze wi?c nie musia? wiedzie? co ziemniak do niego mówi. Podszed? do domku ogl?daj?c go ze wszystkich stron. To znaczy z jednej strony, z tej z której wybudowana by?a ?ciana. Przyjrza? si? najpierw niej a potem stosie belek obok. Westchn??, bowiem wiedzia?, ?e pomoc jednoroga=pomoc magiczna. Zmru?y? oczy spogl?daj?c na deski. Nagle kamera zrobi?a dramatyczny najazd na oczy szaraka i stos. W tle zabrzmia?a epicka muzyczka. "To tylko deski do cholery." pomy?la? "Nie dam si? pokona? cholernym desk?". Nagle deski zacz??y si? podnosi? i uk?ada? rozpoczynaj?c budow? domu. Pogwizdywa? przy tym cicho jednak by? to pozorny spokój. Crisis dba? by nie u?ywa? zbyt du?o energii w celu unikni?cia zm?czenia oraz by nie dekoncentrowa? si?. Wola? by nie wywo?ywa? nawa?nicy czy deszczu meteorytów, ewentualnie losowego wy?adowania energetycznego. Nagle poczu? pukanie w kopyto. Przerwa? aktualn? czynno?? i zerkn?? w dó?. Pustak. Zwyk?y pustak. By?o to tak dziwne, ?e Crisis a? si? nie zdziwi?. Wbi? w niego ma?? ig?? ze swojej r?kawicy w celu zidentyfikowania celu.
-Nie b?dzie bola?o-by?o to oczywiste k?amstwo ale w przypadku materia?ów budowlanych nie mia?o to znaczenia. Zawsze zastanawia?o to szaraka. Taka ma?a ig?a a boli jak diabli. Z boku r?kawicy wysun??a si? karteczka, któr? jednoróg wyrwa? i przeczyta?:
-Rodzaj obiektu:pustak,
-Stan:Brak uszkodze? fizycznych,
-Zamiary:70% przyjazne. Zalecane zachowa? ostro?no??,
-Dodatkowe:Wykryto powi?zania z osobnikiem o imieniu Tomas Willians.
Crisis zastanowi? si?. Mo?na by go uzna? za lingwist?, zna? bardzo du?o j?zyków ale na zaj?ciach z pustackiego nie uwa?a? bo bardzo s?abo go zna?.
-Ty komunikowa? si? inaczej, ja nie potrafi?-Pro?ciej si? ju? nie da?o a i tak powiedzia? to ze strasznym akcentem. S?owa pustackiego by?y ci??kie do wymówienia i dos?ownie ?ama?y j?zyk. Crisis uzna?, ?e potem nastawi po?amany narz?d.

[ReflexivoArco]

?ucznik tymczasem zaj?ty by? pi?owaniem belek na deski oraz wydawaniem kolejnych komend Diamondowi. Dziwne, pomimo tego, ?e przyjaciel zawsze mówi?, ?e nie jest zbyt dobrym magiem podczas snu sz?o mu nadzwyczaj dobrze. Odwróci? sie, by zobaczy?, co robi szary jednoróg. Spostrzeg? pustaka identycznego z tym, którego wcze?niej widzia? z Dustem. Podszed? do pomocnika
-Cholera, kolejny pustak? To jaka? nowa moda?- zapyta? pochylaj?c si? nad materia?em budowlanym. Jak na jego gust zbyt wiele osób ostatnio gada z ceg?ami.

[Catastrophe Machine]

Pustak najwyra?niej nie mia? zamiaru kontaktowa? si? teraz z Crisis'em. Jednoro?ec wzi?? go i po?o?y? na najbli?szym kamieniu by si? nie pa??ta? pod nogami i nie zosta? u?yty w celu budowy chaty. Westchn?? i wzi?? si? do roboty. Deski znów zacz??y unosi? si? w powietrzu i uk?ada? w kolejn? ?cian?. Od czasu do czasu poci?ga? z piersiówki Staliongradzkom gorza?k?.
-Ten pustak jest chyba znajomym mojego przyjaciela-mrukn?? do Rarca-chocia? nie mam poj?cia jak kto? si? mo?e zadawa? z materia?ami budowlanymi...
W powietrzu zacz?? roznosi? si? delikatny zapach ozonu. Crisis pracowa? dalej nie zauwa?aj?c tego zapachu. Kiedy po?owa drugiej ?ciany zosta?a postawiona zapach sta? si? bardzo intensywny. Szarak dopiero wtedy zorientowa? si? co to oznacza. Zaaferowany prac? nie dostrzeg? tego. Zapach dochodzi od niego. W jego przypadku nie by?o to dziwne, za ka?dym razem gdy u?ywa? magii przej jego cia?o przechodzi?a jaka? ilo?? energii. By? chodz?cym generatorem. Dopiero teraz te? poczu? zm?czenie wynikaj?ce z korzystania magii. Opar? si? o ?cian? i wyj?? z torby buteleczk? o ?ó?tawym kolorze. Wypi? j? jednym haustem czuj?c jak wracaj? mu si?y.
-Tak w ogóle to sk?d jeste?? Masz dosy? nie typowe imi?-przemówi? do Rarca. Liczy? na zawi?zanie jakiejkolwiek rozmowy.

[Tomas Willians]

Uwaga! Forma ?ycia wyposarzona w niezaawansowany sprz?t technologiczny z czasów ery prepustakicznej zmniejsza odleg?o??.
ALARM! Stal wprowadzona do cia?a! Cel-badanie genetyczne. Cz??ciowo zamaskowa? tozszamo??.
Pustak odskoczy? pouk?uciu, a nst?pnie zamar? w bezruchyu, gdy podszed? do niego zielony kuc. Nie chcia? zosta? zdemaskowany.

[ReflexivoArco]

?ucznik przyjrza? si? uwa?niej pustakowi. Wiec mia? on ju? jakie? znajomo?ci w Ponyville, warte zapami?tania... U?miechn?? si? na widok piersiówki Crisisa zmierzaj?cej do jamy ustnej jednoroga, po czym za jego przyk?adem z przedniej kieszeni p?aszcza wyj?? swoj? poobijan?, srebrn? piersiówk?. Na dnie osta?o si? jeszcze troch? zmieszanego z eliksirem si?y alkoholu. Rarco dopi? ów resztk?, czemu towarzyszy? przyjemny dreszcz przebiegaj?cy po ciele.
-No có?...- zacz??- Teoretycznie jestem Herradurczykiem... Wiesz, Herradura to archipelag wysp na po?udnie od Equestrii, kraj o ?wietnie rozwini?tej flocie.. Ale tak czy inaczej jak by?em ma?y dosta?em si? do Equestrii, i tu ?yj? do dzi?- powiedzia? zr?cznie omijaj?c fakt o porzuceniu przez rodziców- A ty? Sk?d pochodzisz?

[Catastrophe Machine]

-Cholera... Ja teoretycznie jestem szlachcicem. Urodzi?em si? w Canterlot. 20 lat tam siedzia?em. 20 najgorszych lat z 22... Nienawidz? tego miasta.-przerwa? by znów wypi? z piersiówki-zaraza, dobre to-zerkn?? etykiet?-trza tego wi?cej kupowa?... No wi?c wracaj?c do opowie?ci. Chcia?em si? wyrwa? z tego miejsca. Jedynym utrudnieniem by?a rodzina. Wydaj? mi si?, ?e za m?odu by?em bardziej dojrza?y. W ka?dym razie nie chcia?em si? zachowa? jak gówniarz i po prostu uciec. Czeka?em na dobr? okazje. Nadarzy?a si? taka gdy moja matka wyjecha?a a ojciec zachorowa?. Mo?e to zabrzmi okrutnie ale ?mier? ojca i wyjazd matki by? mi na kopytko. W ka?dym razie... Opu?ci?em Canterlot i podró?owa?em przez dwa lata. Teraz jestem tutaj... Ze ?wiadomo?ci?, ?e przeze mnie wygin?? pewien znamienity Canterlocki ród.-splun??-Nie cierpi? szlachty...
By? to mo?e nieco d?ugi opis w stosunku do Rarca ale wed?ug Crisis'a to co powiedzia? nie mia?o ?adnego znaczenia.
Odwróci? si? i powróci? do dawnego zaj?cia wdychaj?c wo? ozonu. Kocha? ten zapach.

[Sweet Tone]

Z g??bi lasu zebrani mogli us?yse? ?piew Sweet Tone

Zebrze królestwo, paskowane imperium, pod atakiem
Miecze, w?ócznie, kusze, ?uki, z?o tu jest niepokonane
?mier? tu g?ste zbiera ?niwo, nikt nie chwali si? ran brakiem
Walcz? wszyscy, ramie w ramie, polec nam dzi? niewskazane

To nie fikcja, to jest prawda
Gin? kuce gdzie popadn?
Leci pocisk, leci jucha
Zaraz klacze kto? wy..au?

?piewanie przy?piewki wymy?lanej na poczekaniu i brzmi?cej póki co nijak przerwa?o jej zderzenie z twardym obiektem, posiadaj?cym li?cie i kor?. Tak... w szale tworzenia cz?sto zdarza?o jej si? nie patrze? gdzie idzie. Sweet rozejrza?a si? przera?ona.
Las.
-H..halo?- krzykn??a w g?usz?, ale nikt jej nie odpowiedzia? poza g?uchym echem nios?cym si? po lesie. Zacz??a si? cofa?, mniej-wi?cej w stron? z której jak jej si? wydawa?o przysz?a. I tak oto cofaj?c si? potkn??a si? o kopytko Rarco i wyl?dowa?a na nim przewracaj?c go. Zraz wsta?a i zarumieni?a si?
-Ja tego... przepraszam- wymamrota?a klaczka wodz?c wzrokiem po ziemi i drapi?c si? nerwowo kopytkiem

[ReflexivoArco]

Pustak zdecydowanie nie by? zbyt rozmowny. ?ucznik planowa? go z?apa? z fraki (o ile takowe ma) i wytrz?chn?? z niego wszystko, co wie. Chcia?, ale przerwa?a mu wpadaj?ca na niego klacz. Wyl?dowa? z ni? na ziemi
-No, klacze na mnie lec?- przemkn??o mu g?upkowato przez my?l. Wsta? i pomóg? wsta? jasno?ó?tej klaczy
-No, spokojnie, nic si? nie sta?o. ?eby? ty widzia?a, na co ja spad?em po Nightmare Night- za?mia? si? mimowolnie zerkaj?c na ?pi?cego, ale ca?y czas buduj?cego Diamonda.-Jestem Rarco Flecha de Hierro- przedstawi? si?- A ty pi?knie ?piewasz. Jak ci na imi??- zapyta?. Spostrzeg?, ?e klacz jest od niego m?odsza i jest urocza z samego cho?by wygl?du.

[Catastrophe Machine]

Zerkn?? na now? klacz i jej kontakt trzeci... Dobra drugiego i pó? stopnia z Rarcem. W ko?cu do niczego nie dosz?o... Ech, ogranicz te my?li zboczuszku. A wi?c tak brzmia?o jego nazwisko... Mówi? mu kto?, ?e ma je w lubi? tymbark d?ugie?
-Zachowaj si?...
-AAA! koko euro spoko, nie zachod? mnie tak jak nie jestem gotowy... Jeszcze na zawa? ci zejd?.
-Czemu mam wra?enie, ?e mnie to uszcz??liwi?
-Nie prawda. Beze mnie nie b?dzie ciebie. Czy?by o to ci chodzi?o?
-Ech, czemu to w?a?nie ty dosta?e? cia?o?
Na to Crisis nie udzieli? ju? odpowiedzi. Ten temat ci?gn?? si? ju? od kilku lat a i tak do niczego nie prowadzi?a.
Podszed? do nowej klaczy na polanie-?adna-przemkn??o mu przez my?l.
-Nie b?d? taka nie?mia?a-zagadn?-Jam jest Crisis-przedstawi? si?.

[Tomas Willians]

Uwaga! Zagro?enie ze strony kuca rasy ni?szej wzros?o o 50,6439876%! Zachowa? szczególn? ostro?no??!
Pustak zacz?? przygotowywa? mechanizmy ochronne, gdy na polanie pojawi?a si? nowa klacz.
Nowa forma ?ycia! P?e?-?e?ska. Praca-nie stwierdzono. Zagro?enie- Niemo?liwe do zidentyfikowania. Za??czy? bicz neuronowy i pozosta? w gotowo?ci.
Materia? budowlany skierowa? swój przód w stron? przyby?ej, po czym rzuci? na ni? okiem. Wygl?da?a ponadprzeci?tnie, je?li chodzi o urod?, aczkolwiek nie wykazywa?a jakichkolwiek ?ladów wy?szych umiej?tno?ci psychicznych, jak zreszt? ka?dy inny kuc, mo?e wykluczaj?c te krzy?ówki z moc? pustaka pierwotnego.

[Feather]

Feather lec?c nad lasem uj?a? ma?y plac budowy. "To pewnie te miejsce, o którym mówi? menel...znaczy si? pan drwal. O! Jest i Crisis!". Wyl?dowa? nieopodal i podszed? do zebranych.
-Witaj Crisis! Co tam budujesz? Wybacz, ?e nieco przeszkadzam, ale mam spraw?. Potrzebuj? pewnej maszynerii. Móg?by? mi co? za?atwi?? Oczywi?cie zap?ac? - odwróci? si? do pozosta?ych - Witam, nazywam si? Feather Blade. Jestem najemnikiem i koleg? Crisisa.  Nikt si? nie obrazi, je?li go wam "ukradn?" na d?u?szy moment? I przepraszam, ?e przeszkodzi?em. Kto to stawia te cudo? - spyta? z zaciekawieniem.

[Sweet Tone]

Sweet spojrza?a zdziwiona na ogierów. Po ubiorze stwiedzila ze to pewnie jacy? zbójcy lub pedofile-gwa?ciciele. Na dodatek cegla wyraznie odwróci?a si? w jej strone. Otrzasnela sie z nieufnych mysli i znow rozpromienila sie
-Jestem Sweet Tone, ale mozecie mowic na mnie Tone lub Sweet.- powiedziala potrzasajac energicznie kopytkami obu kucy. Kiedy nie patrzyli kopn??a podejrzany pustak tyln? nog?, a ten polecial pare metrow w tyl.
-A co tu robicie? Budujecie cos? A co to za przystojniak?- klaczka zala?a pytaniami nowych znajomych wskazuj?c na Diamonda.
-To wasz niewolnik? A moze jeniec? Jak jeniec to znaczy ze byliscie na wojnie, a jak byliscie na wojnie to moge o tym napisac ballade?- niedajac im odpowiedzie? Tone wyjela lutni? zakoszon? par? lat temu z Canterlotu i zacz??a wprawiac niektóre struny w ruch. Z instrumentu powoli zaczela sie wydobywac spokojna sm?tna melodia, a twarz bardki przybra?a skupiony wyraz. Wtem podlecial jaki? pegaz, bia?y i na dodatek brzydki jak mantykora na emeryturze. Sweet prychnela
-Róbta co chceta- wycedzila przez z?by i wróci?a do grania i ukladania tekstu o porwaniu m?znego wojownika bez znaczka przez zbójów.

[ReflexivoArco]

?ucznik spojrza? nieufnie na pustak. Chcia? go gdzie? zakopa?, ale tym razem przerwa? mu bia?y pegaz
-Cze??, Jestem Rarco Flecha de Hierro- powiedzia?. Dwa razy przedstawi? si? w ci?gu dwóch minut...- Jasne, we? sobie go- u?miechn?? si?- A co do budowli, to budujemy j? razem, a b?dzie to mój dom. Mój i pewnej mi?ej osóbki- doda? u?miechaj?c si? na my?l o Tali. Ale nagle us?ysza? d?wi?ki lutni, co go jeszcze bardziej uradowa?o
-Ty te? jeste? lutnistk??- zapyta? zaskoczony wyci?gaj?c z Bezdennej Sakwy swój futera?, a z niego lutni?. Szybkim ruchem poprawi? nastrojenie i zagra? podnios?y kawa?ek, któremu towarzyszy? ?piew w dziwnym j?zyku.
-
Dovahkey, Dovahkey
Naal ok zin los vahriin
Wah dein vokul mahfaeraak ahst vaal!
Ahrk fin norok paal graan
Fod nust hon zindro zaan
Dovahkey, Fah hin kogaan mu draal!

Na zako?czeniu pozwoli? strunom si? wybrzmie?. By? zadowolony, pomimo trudnej wymowy tych s?ów wysz?o mu naprawd? nie?le. To, co przed chwil? za?piewa? to by? fragment opowie?ci o Smoczym ?rebi?ciu, któr? Blaze opowiada? mu jak ?ucznik by? ma?y. Marzy? wtedy o tym, by pewnego dnia okaza?o si?, ?e to on jest tym Wybra?cem mog?cym obroni? ?wiat przed Z?ymi Smokami. W g??bi serca nadal o tym marzy, ale có?, jak na razie ?aden z Siwogrzywych si? nie odezwa?...
-Ciesz? si?, ?e w ko?cu b?d? móg? z kim? porozmawia? o muzyce- skwitowa? kolejnym u?miechem. Po chwili jednak si? zreflektowa?. Wskaza? w stron? le??cego Diamonda
-To jest Diamond Dust, mój najlepszy przyjaciel, obecnie ?pioch.- wyja?ni?