Strona 3 z 4

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 7 mar 2012, o 20:48
przez Syriusz
Nadlatuj?ce gruzy wyrwa?y Syriusza z konfuzji i odr?twienia. Niestety... Za pó?no zorientowa? si? w ca?ej sytuacji. Przyt?pione zmys?y nie ostrzeg?y wystarczaj?co szybko. Kaskada spadaj?cych g?azów zdo?a?a go omin??, jednak?e... Odbity rykoszetem kamie? pofrun?? wprost w jego kierunku. Có? za niefart! Raniony w ty? g?owy, j?kn?? tylko: "Aaaajjjlll be back...!" i w przekomiczny sposób osun?? si? na zimne p?yty posadzki. Wykonawszy dwa niezgrabne i zupe?nie niekontrolowane ruchy kopytem, u?miechn?? si?, a oczy zasz?y mu mg??...

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 7 mar 2012, o 21:42
przez Tomas Willians
Tomas z ubocza obserwowa? sytuacj?, gdy nagle za jego plecami pojawi? si? Crisis. Powita? go tak jakby nic si? nie dzia?o, przy czym zauwa?y? Tomasa jako pierwszy i wyjawi? jego pozycj?. Tomas szarpni?ciem schowa? siebie i Crisisa za kant ?ciany, po czym odpowiedzia? szeptem:
-Ciszej! Nie widzisz, co robi ten czarny kuc? Raczy?bym zwróci? tw? uwag? na fakt, i? od stóp o g?ów unurzany jest w posoce. Przypuszczam, ?e w takim mimencie nie jest najlepszym wyj?ciem poinformowa? go o naszej obecno?ci- Odszepta? tomas, po czym zda? sobie spraw? z archaiczno?ci swojej wypowiedzi.
-Przepraszam, ale mam tak jak si? denerwuj?. A poza tym nie lubi? fanatyków ani czarnych msz.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 7 mar 2012, o 22:27
przez Catastrophe Machine
Gwa?towne szarpni?cie zaskoczy?o go nieco. Spojrza? z wyrzutem na Tomasa. Wyrzut znikn?? gdy zorientowa? si?, ?e ich czarny przyjaciel faktycznie jest zbryzgany juch?. Zerkn?? na niego, potem znów na Tomasa, potem na czarnego, potem znów na przyjaciela.
-Mo?e masz racj?... Ale nie sadz? by chcia? z nas sk?ada? ofiary... po za tym jest nas dwóch. To daje nam jak?? przewag?... Prawda?-on te? zacz?? si? nieco denerwowa?. Zerkn?? w stron? obiektu ich zainteresowa? gdy nagle sufit krypty zarwa? si? zasypuj?c ich du?? ilo?ci? gruzu. Crisis odruchowo cofn? si? popychaj?c Tomasa i os?aniaj?c si? mechaniczn? r?kawic?.
Poczu? i us?ysza? jak w adamantytow? os?on? uderzaj? od?amki ska?. Gdyby nie r?kawica prawdopodobnie dosta?by w twarz. Gdy kurz opad? szarak zerkn?? na pobojowisko. W?ród gruzów dostrzeg? now? posta?. Klacz o ciemnym umaszczeniu. Jednak oprócz ogólnego oszo?omienia nie wygl?da?a na rann?. Gorzej z tym czarnym kucem. W do?? ?mieszny sposób upad? na posadzk?. Nieco mniej ?mieszn? rzecz? by?a cienka stru?ka krwi wyp?ywaj?ca z ty?u g?owy.
-?adne l?dowanie-stwierdzi? tonem jakim komentuj? si? pogod?-No Tomas, mamy szans?. Albo korzystamy z okazji i wiejemy albo zostajemy im pomóc.
Crisis ju? podj?? decyzje. Podszed? do okultysty z racji tego, ?e jego stan wydawa? si? powa?niejszy. Oczywi?ci nie robi? tego z czystej dobroci serca. By? ciekaw kim jest tajemniczy kuc. Podszed? i zauwa?y?, ?e na ustach czarnego widnieje u?miech...
Tak, to by?o z pewno?ci? dziwne. Popuka? go lekko kopytkiem oczekuj?c reakcji. Nic. Potrz?sn?? nim troch?. Znów nic. Szarpn?? go gwa?townie. "Ratowany" przez niego kuc zacz?? odzyskiwa? ?wiadomo??. To dobrze, Crisis nie chcia? marnowa? zawarto?ci "torby na leki" w celu wybudzania go.
-Heh. Witamy w?ród ?ywych. Jak ci? zw??

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 8 mar 2012, o 15:27
przez Tali
-----------Zasada 24-------------------

Za zebranymi mo?na by?o poczu? powiew pot?gi. Lekki wiaterek mówi?cy "Kto? pot??ny tu idzie". Kawa?ek krzaka przetoczy? si? przed wami niczym w Appleloosie, a fala energii epicko?ci wywo?a?a wam dreszcze na plecach. Nigdy nie spodziewali?cie si? ?e kiedykolwiek zostaniecie zaszczyceni JEGO obecno?ci?.

In the eyes of the ranger,
The unsuspecting stranger,
Had better know the truth of wrong from right.


Gdy odwrócili?cie g?owy waszym oczom ukaza? si? widok pot?gi. Br?zowa grzywa spoczywa?a pod kowbojskim kapeluszem kuca ziemnego. Mia? on brod? przebijaj?c? epicko?ci? wszystkie brody, a jego wzrok nie znosi? sprzeciwu. Wzrok który pono? przesuwa? góry, zabija? smoki. Kopytka sta?y pewnie na ziemi, a o tych kopytkach kr??y?y legendy, szczególnie o ich umiej?tno?ciach bojowych.

Cause the eyes of the ranger are upon you.
Any wrong you, he's gonna see...
When you're in Texas, look behind you.


Wszystkim wam umys?y podpowiada?y tylko jedno, przed wami sta? legendarny Chuck Hoofris. Stra?nik Appleloosy. Jedyny, i niepokonany. Kr??y?y o nim setki tysi?cy kawa?ów i opowie?ci. Darzony by? szacunkiem nawet przez ksi??niczk? Celesti?. Obawiali si? go wszyscy z?oczy?cy, a wy wida? w?a?nie stali?cie si? jego celem.
-Jeste?cie aresztowani pod zarzutem spiskowania przeciw ksi??niczkom- zakrzykn?? ziemniak. Nie móg? powiedzie? "Spiskowanie przeciwko w?adzy", poniewa? wszyscy wiedz? ?e to Chuck Hoofris jest w?adz?, jedyna i niepodzieln?. We wszystkich wymiarach...a nawet kilku innych.

Cause that's where the rangers gonna be.

Zanim zd??yli?cie cokolwiek powiedzie? kucyk podbieg? do was. Podniós? si? na przednich kopytkach i zasadzi? kopniaka z pó?obrotu Crisisowi. Jednoróg wystrzeli? jak z kuszy i rozbi? si? dwa metry dalej.

(Jak kto? nie wie co to za piosenka: http://www.youtube.com/watch?v=SJdYsUb2 ... re=related )

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 8 mar 2012, o 18:20
przez Branisława
Py? opada?. Rozchwiana rzeczywisto?? wraca?a z powrotem w swoje statyczne ryzy. Oczom Bran ukazywa?o si? powoli wn?trze starego jak ?wiat, ton?cego w mroku korytarza. Szum w uszach ust?powa? i teraz by?a ju? pewna, ?e s?ysza?a czyje? s?owa. Co to za... Hej! Po?ród roztaczaj?cego si? woko?o gruzowiska co? si? poruszy?o. Natychmiast spojrza?a w t? stron?. Kto? tam sta?. Jednoro?ec. Kucyki! Jakim cudem... sk?d tu kuce! Zaraz... nad czym on si? pochyla? O NIE! Chyba nikogo nie zabi?a!
Musia?a co? zrobi?! Zebra?a wszystkie si?y i próbowa?a stan?? na nogi. Chwia?y si?, ale pos?ucha?y. Ku jej bezgranicznej uldze, le??cy jegomo?? chyba odzyska? przytomno??.

Wtem miejsce mia?a seria niewyt?umaczalnych wydarze?. ?wiat woko?o przyblad?, a w korytarzu stan??... Chuck Hoofris? Jak... Zanim Bran zda?a sobie spraw? z tego, co si? dzieje, Crisis znikn?? z pola widzenia. Wzrok ?ywej legendy zwróci? si? w jej stron?.
Co robi?? Co si? teraz stanie? Powietrze dooko?a zg?stnia?o. Sp?oszone my?li bez?adnie obija?y si? o ?ciany czaszki. Ka?da komórka cia?a piszcza?a.
...I wtedy si? obudzi?a.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 8 mar 2012, o 18:48
przez Mistrz Gry
Wszystko zatem co si? wydarzy?o w runach by?o tylko dok?adnie zmanipulowan? u?ud?, paskudn? mar?, a mo?e obrzydliwym, pod?ym czarem rzuconym na biedn?, smutn?, samotn?, zagubion? klacz. Branis?awa obudzi?a si? w dziwnym g?stym lesie, zakopana po kopytka w mokrym, zimnym ?niegu. W lesie panowa?a g?ucha cisza, nawet wiatr nie porusza? ga??zkami drzew. Wydawa? by si? mog?o, ?e las jest martwy. Wszystkie te osoby które klacz zobaczy?a, by?y nieprawd? (przynajmniej obecnie dla niej) Poza jedn?...

Cause that's where the rangers gonna be.

Aura pot?gi roztacza?a si? po okolicy, a nad ni? sta? s?ynny Stra?nik Appleloosy, Chuck Hoofris. Jego jak?e wielki i pot??ny wzrok spogl?da? na ni? z pogard?. ?ywa legenda Equestrii o której s?ysza?a, bo kto nie s?ysza? o kucu który wstrzyma? Equestri? i ruszy? s?o?ce kopem z pó?obrotu. Wskaza? na odznak? stra?nika
-Chuck Hoofris, stra? Equestria?ska. Jest pani aresztowana za spanie w miejscu publicznym, na dodatek za przebywanie na terenie zakazanym wyra?nym znakiem. Zabior? teraz pani? na komisariat, wszystko co powiesz mo?e zosta? wykorzystane przeciwko tobie.- wyrecytowa? Chuck po czym zaku? j? w kajdanki. Kopn??by j? jeszcze z pó?obrotu ale nie by?a godna.
-Masz co? na swoj? obron??- zapyta?, raczej z obowi?zku ni? z przyjemno?ci po czym zacz?? j? prowadzi? w kierunku miasta.

[zt]

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 8 mar 2012, o 20:17
przez Branisława
Zmieszana, zaskoczona, przera?ona... trudno opisa?, co czu?a. To wszystko jej si? przy?ni?o. Nie, nie... On by? prawdziwy? By?! Przecie? sta? przed ni?. SAM CHUCK HOOFRIS we w?asnej osobie. W ?yciu Bran zdarza?y si? ju? dziwne rzeczy, ale to zdecydowanie bi?o wszystko na g?ow?.
Areszt? No, to tym razem porz?dnie si? wkopa?a. Ehh... przynajmniej wyjdzie z tego przekl?tego lasu... Skulona i blada jak ?ciana, nie by?a w stanie wykrztusi? ani s?owa. Pokr?ci?a tylko g?ow? i z biern? akceptacj? zdecydowa?a si? wykonywa? wszelkie polecenia.

[z/t]

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 14:49
przez Arientar
Po ma?ych zakupach na targu w Ponyville Pegaz posz?a to lasu. B??ka?a si? po nich, a? ponownie zaw?drowa?a pod stare, zniszczone ruiny. Pocz?tkowo chcia?a wzi?? si? do pracy nad urz?dzeniem, które robili z Crisisem, ale jako klacz Ari by?a du?o s?absza ni? ogier, a praca w ku?ni j? du?o bardziej m?czy?a. Klacz postanowi?a poczeka? chwil? z prac?, mo?e z czasem wróci to p?ci, jak? reprezentowa?a wi?kszo?? ?ycia.
Na razie zatrzyma?a si? przed ruinami, obserwuj?c je i rozmy?laj?c nad zmienno?ci? ?ycia. TO zadziwiaj?ca, jak w jednym momencie wszystko mo?e ulec diametralnej zmianie.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 15:00
przez Black Arrow
Wiele kucy unika lasu Everfree. Nie potrafi? dostrzec jego pi?kna i uroku. Jedynie mieszka?cy tego magicznego miejsca potrafi? to zrozumie?. Arrow przechadza? si? mi?dzy drzewami, rozmy?laj?c nad swoim nowym ja. Gdyby nie to, ?e jego nogi i on sam sta? si? bardziej muskularny, to ?atwo by by?o mu o tym zapomnie?. Wystarczy?oby zamkn?? oczy i zacz?? my?le? o czym? innym... przyjemniejszym. Ogier o duszy klaczy dotar? w ko?cu do ruin, które podobno pami?taj? czasy sprzed narodzin ksi??niczek. Mo?e to by? kiedy? dom Galactici? Tego raczej si? nigdy nie dowie, mówi si? trudno. Gdy Arrow przeszed? przez g?ówn? bram?, która teraz by?a ruin?, us?ysza? stukanie podków. Jedyn? osob? ze znanych mu osób, które si? podku?y, by? Arientar. A teraz, o losie Arineczka. Przeszed? jeszcze kawa?ek i dostrzeg? br?zow? klacz.
- Nigdy nie my?la?am, ?e ci? tu spotkam.- U?miechn?? si? do Arineczki, wci?? nie przyzwyczajony do innej p?ci.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 15:14
przez Arientar
Na d?wi?k g?osu Pegaz si? odwróci?a. Po chwili dostrzeg?a jego w?a?ciciela: ciemnofioletowego ogiera jednoro?ca. Odwzajemni? u?miech.
W swoim m?skim wydaniu Black Arrow bardzo jej si? podoba?. Nigdy nie patrza?a pod tym kontem na inne ogiery, ale teraz zacz??a dostrzega? jego urod? i muskulatur?.
Zacz??a za to martwi? si? o swój wygl?d. Szramy na twarzy zarobione podczas potyczki z wilkiem nie obchodzi?y go zbytnio, gdy by? ogierem. Podobnie jak reszta jego wygl?du. Wystarcza?o mu wtedy, ?e by? czysty i nie cuchn??. Teraz Arineczka jako klacz nagle zacz??a zwraca? uwag? na swoj? aparycj? i zrobi?o si? jej wstyd tych szram. Musia?a wygl?da? w nich okropnie.
Ale na razie nie warto si? nad tym roztrz?sa?, i tak ju? raczej tego si? nie zmieni.
Arineczka spojrza?a na swojego bogdanka. Skoro gdy by? ogierem, zakocha? si? w niej jako klaczy, to czemu teraz po zamianie p?ci to uczucie mia?oby si? zmieni?.
- na razie nie jestem w stanie zrobi? swojej roboty, wiec postanowi?em... - ci??ko by?o jej si? przyzwyczai? do nowej p?ci. - postanowi?am przej?c si? na spacer. Chwil? pochodzi?am po lesie i przypadkiem przyszed?e... przyszed?am tutaj. to miejsce ma swój urok, dla takich widoków jak ten warto by?o wyruszy? z mojego rodzimego miasta.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 15:26
przez Black Arrow
Arrow spojrza? na Arineczk? lekko zalotnym spojrzeniem. Gdy by? klacz?, nigdy by czego? takiego nie zrobi?. Nie czu? wtedy nawet poci?gu do tej samej p?ci, ale teraz... W ko?cu teraz by? ogierem i mia? inne prawa. Przyda?oby si? jako? umili? czas, w którym on/a i Arineczka nie b?d? sob?. Tylko jak?
- Rozumiem. Sam w ?e?skiej postaci nie potrafi?em podnie?? m?ota bez u?ycia czarów.- Za?mia? si?, lecz szybko ucich?. ?mianie si? wysokim tonem niezbyt przypad?o mu do gustu.
- Wiem, ?e dziwnie to zabrzmi, ale teraz te? jeste? bardzo... urodziwa.- Powiedzia? nie?mia?o do ukochanej. Tak, to bardzo dziwnie brzmi.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 15:38
przez Arientar
Arineczka za?mia?a si?, s?ysz?c s?owa Arrow o m?ocie.
- M?ot jeszcze uda mi si? unie??, ale po dwóch uderzaniach ca?kiem trac? si?y. - po tych s?owach klaczka za?mia?a si? ponownie. Zmiana tonu g?osu widocznie jej nie przeszkadza?a. - Dobrze, ?e to nie jest praca na zamówienie. Chcia?am zrobi? niespodziank? dla Feathera, wi?c mog? z tym poczeka? i zobaczy? jak b?dzie.
Gdy us?ysza?a komplement, jej u?miech si? jeszcze rozszerzy?. A wi?c podoba si? Arrow, a tyle mu do szcz??cia wystarczy.
- Te? zacz??am zauwa?a? rzeczy w innych ogierach, na których przed zmian? bym nie zauwa?y?a. I ty te? mi si? bardzo podobasz, jako ogier. Nie wiem, dlaczego, ale tak jakby przy tobie by?o bezpieczniej.
Chwil? milcza?a, po czym wspomnia?a na temat tego dziwnego wydarzenia w Sugarcube Corner:
- Dobrze, ?e nie wpad?a? w panik? wtedy w Sugarcube. Wiele kucy wtedy wydawa?o odchodzi? si? od zmys?ów. W sumie, gdyby nie to, co prze?y?am podczas moich podró?y, to te? pewnie wybuchn??abym panik?. Prze?y?am wiele dziwnych rzeczy, to tylko kolejna pozycja na li?cie wspomnie?... B?d? mia?a co opowiada? dzieciakom, je?li kiedy? si? ich doczekam - jak zwykle Arineczka zako?czy?a swoj? wypowied? promiennym u?miechem.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 15:56
przez Black Arrow
- Nigdy nie musia?em trenowa? mi??ni, bardziej umys?.- Odpowiedzia?. Ci??ka praca fizyczna by?a mu obca, chyba ?e zaliczaj? do niej rzucanie m?cz?cych zakl??. Mo?e kiedy? poprosi Arineczk? (gdy znów b?dzie Arientarem), by urz?dzili sobie jakie? ?wiczenia. To mog?o si? kiedy? przyda?. Gdy us?ysza? o prezencie dla Feathera, u?miechn?? si? i podszed? bli?ej do klaczy.
- Na pewno by si? ucieszy?. Mo?e jaki? na rocznic? jego i Sky Blue. Nigdy si? nie dowiedzia?em, ile ju? s? ze sob?, lecz by?o by mi?o z twojej strony, gdyby? co? im wyku?.- Cieszy? si?, ?e Arineczka zaaklimatyzowa?a si? w spo?ecze?stwie Ponyville i zdoby?a przyjació?. Kiedy klacz odwzajemni?a mu komplement, lekko si? zarumieni? i poca?owa? j? w policzek. Od czasu, gdy pozna?a j?/jego, sta?/a si? dla niego kim? wyj?tkowym. Nie by? ju? sam i nie czu? si? jak kto? obcy w mie?cie.
- Oboje mieli?my w ?yciu wzloty i upadki, dlatego przyzwyczaili?my si? do takich ekscesów. Reszta mieszka?ców pewnie spotyka?a si? jedynie ze zwyk?ym czary-mary i nie wiedz?, jak jest ?y? w chaosie.- Rozejrza? si? z rozmarzeniem po ruinach. Kiedy? musia?o tam by? jeszcze pi?kniej.

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 16:09
przez Arientar
- Umys? te? jest wa?ny - przyzna? racj? swojemu towarzyszowi - Mnie zawsze lepiej zapami?tywa?o i uczy?o si?, gdy by?em wym?czony po pracy. Ale to mo?e przez przyzwyczajenie si? do trybu ?ycia mojego wujka.
NAgle Black Arrow znalaz? si? bli?ej niego.
- Blue Sky? Tak musia?a nazywa? si? jego bogdanka... - Ari szybko kojarzy?a fakty - Chcia?em zrobi? prezent i jemu i jego dzieciakom, które go znalaz?y. Wygl?da?y na oko?o siedem lat. By?em... By?am przy nich, gdy si? spotkali po raz pierwszy, ale szybko ich opu?ci?am. Na pewno chcieli prze?y? te chwile sami... Ja bym tego chcia? jako sierota po znalezieniu rodziców.
Nagle Arrow j? poca?owa? w policzek. Ari si? zarumieni?a, ale podoba?o jej si? to uczucie.
- Dla mnie ?ycie w chaosie nie ró?ni si? zbytnio niczym od ?ycia w ?adzie. Chociaz chaos jest troch? ciekawszy.
Pegaz rozejrza?a si? po ruinach:
- Kiedy? to musia? by? pi?kny budynek. Ciekawe, jak wygl?da? za czasów swojej ?wietno?ci. - pegaz rozmarzy?a si?, po czym zwróci?a si? do swojego towarzysza - Na pewno kiedy? dzia?y tu si? bardzo romantyczne sceny. Nie mia?by? nic przeciwko poca?unkowi?

Re: Prastare ruiny

PostNapisane: 4 kwi 2012, o 16:22
przez Black Arrow
- Chcia?bym kiedy? odwiedzi? twoje strony, lecz na razie wol? zosta? w Ponyville.- Spojrza? na swoje kopyta. Ju? wcze?niej bardzo szybko biega?, ale z takimi nogami mog?aby pobi? swój rekord. Wola? jednak nie przyzwyczaja? si? zbytnio do ogierzej postaci. Mia? nadziej?, ?e ju? nied?ugo to mini?, a do tego czasu...
- Dzieciakom? To Blue mia?a dzieci? Nigdy jej nie spotka?am, ale Feather te? nic o tym nie wspomina?, gdy rozmawiali?my.- Zdziwi? si? s?ysz?c o ?rebakach, a gdy Arineczka wspomnia?a swoje dzieci?stwo, zamy?la? si?. Ruszy? wolnym krokiem w stron? nast?pnej sali, które by?a jeszcze wi?ksz? ruin?, ni? poprzednia.
- Zastanawiam si?, czy ten budynek nale?a? do Discorda, czy rodziny królewskiej. Pasuj? obie wersj?, wi?c trudno mi znale?? odpowied?.- Rozejrza?a si? po ?cianach, na których wisia?y jeszcze kawa?ki ram, albo ram z obrazem. Nie potrafi? dojrze?, co przedstawia?y.
- No có?. B?dzie to zapewne dziwne odczycie, gdy jeste?my w tej postaci, ale... Zgoda.- Odpowiedzia? szeptem.