przez Syriusz » 5 mar 2012, o 20:06
Bestia dogorywa?a w m?czarniach. Miecz Feathera uziemi? j? na dobre. Uradowany ?otrzyk podszed?, by wydoby? sztylet. Z nieukrywan? rozkosz? przyst?pi? do patroszenia, pozyskuj?c serce i kilka innych "przydatnych" organów. - Kontrakt, to kontrakt, skaaarbie. ?piij, ?piiiij... Obudzimy ci?. Obudzimy, gdy przyjdzie czaaaas... - szepta?. Kiedy sko?czy?, stan?? nad cia?em, ca?y zbrukany posok?. ?mia? si? d?ugo i przeci?gle, a oczy p?on??y mu ogni?cie. Poszarpany korpus osuwa? si? spokojnie w mrok, a im mniej go pozostawa?o, tym g?o?niej ?mia? si? Syriusz... - Jedzcie, moje malutkie... Jeeedzcie! Grzeczna Berith... Tak ?adnie poszarpa? gardzio?ek... Posil si?, s?onko!... Mwahahahaha! - po dokonaniu tego jak?e osobliwego dzie?a, odwróci? si? w stron?, z której dobieg?y go dziwne... g?osy. Niespiesznie przekrzywi? ?eb, nas?uchiwa?, a czerwie? jego ?lepi przybra?a barw? ciep?ej krwi. Zdawa?a si? falowa?, wyp?ywa? z oczodo?ów... Przestrze? zapomnianych ruin wype?ni?a si? ?wiat?em, m?conym jedynie przez rozmazane cienie. - Niespokojne dusze niebios... Przyby?y?cie po mnie? - powiedzia? i zamar? w bezruchu, ponownie wybuchaj?c ?miechem. A straszny by? to ?miech... Echo tuli?o jego ob??kane cisz? uszy. - "Nie czas to i nie pora, o nie!... On czeka, czeeeka... Musimy je odnale??!... Odzyskamy! Odzyskamy ci?, skarbie! Ale kontrakt! Kontrakt? Jego krew za moj? krew. Ale krew to ?mierci zew...! Zawrócimy go z drogi wzd?u? Styksu. Obiecali?my, skarbie... Zawrócimy. Mamy serce demona! Pomo?e odczyni? czar... W swoim czasie, skarbie... W swoim czaaaasie!" - my?li b??dzi?y niespokojnie, smagane lekko pó?nocn? bryz? wspomnie?. Nie zdaj?c sobie sprawy z istnienia jakichkolwiek kucyków wokó? niego, podszed? do skamienia?ego Shadowblade'a. Krew jego gra?a z?oci?cie, ta?cz?c wzd?u? linii ?ycia. Ale widzia? to tylko Syriusz, pogr??ony w odm?tach w?asnego szale?stwa... Oblizawszy wargi, poliza? demonie serce, przek?u? je no?em i jednym, wprawnym ruchem przybi? do kamiennej posadzki na wprost gryfiego dzieci?cia. - Przyjdzie czas... A teraz ?piiiij!... - zanuci?, zwracaj?c si? w stron? upad?ych cieni dawnych dni, jawi?cych si? pod postaci? enigmatycznej dla? zgrai kucykopodobnych tworów. - Nie jeste?cie martwi... O nieee... Czuj? tooo... Czuj?! Taaak, tak, Berith. Znamy go. To Feather, Feather!... Chmur pos?aniec... A oni, oni, skarbie?... - rzuci? w stron? przyby?ych, wodz?c na wpó??lepym wzrokiem po mglistych postaciach. - Znam j?zyk ciemny... Tajemny! Mówicie! Mówcie, prosz?... - zagrzmia? d?wi?cznie, oblizuj?c zakrwawiony sztylet. Ot?pienie ust?powa?o. Ciemno?? kusi?a, lecz odmówi? jej, próbuj?c uciec. - Nie! Nieee!... Ty nie wiesz, nie rozumiesz, skarbie!... - wybe?kota?, ?api?c si? za g?ow?. Sekundy, sekundy... Wieczno?? jakby. Spokój i cisza, cho? serce niespokojne... - Nie spodziewa?em si? hiszpa?skiej inkwizycji - powiedzia?, usuwaj?c krew z odzienia. - Prosz? o wybaczenie. Co?... Co? zm?ci?o mój spokój. To... To co?. Mithchrick - czai si? w ruinach, poluj?c na nieuwa?nych ?owców przygód. Nie wiadomo, co nimi kieruje. Takie niedopatrzenie... Nie s?dzi?em, ?e mo?emy tu jakiego? znale??. Nie... Nie widzia?em was wcze?niej. Szukacie ich? Chcecie mi pomóc? Spieszmy si?... Senthis, Veshraam, Anatherin. ?wit blisko, ?wit blisko... A one nie ?pi?! - wymamrota? zmieszany.
Gardz?cy ?mierci? powróci? by karmi? si? strachem ?yj?cych...