Jaskinia Arrow

[Black Arrow]

Przyci?gn??a czarami szklank?, nala?a do niej wody i postawi?a na prowizorycznym stole.
- Wiatr szybciej to za?atwi.- Wzi??a od Arientara kombinezon i odesz?a kawa?ek. Po chwili do jaskini wlecia? silny podmuch wiatru. Niestety pogoda na zewn?trz sprawi?a, ?e wiatr by? zimny. Kombinezon w prawdzie nie zamarz?, lecz by? za zimny, by go od razu za?o?y?.- B?dziesz musia? troch? poczeka?. Przez ten czas mo?e troch? porozmawiamy? ?ap r?cznik.- Po od?o?eniu kombinezonu, otworzy?a szaf? i wzi??a jeden z r?czników, a nast?pnie poda?a pegazowi.
- Rodzina... Kuce, które si? mn? opiekowa?y, nie by?y moimi prawdziwymi rodzicami. Powiadaj?, ?e znale?li mnie ledwie ?yw?, przy zw?okach mojej prawdziwej matki. Nie potrafi?am ich zaakceptowa?, a co dopiero pokocha?.- Usiad?a na materacu i ws?ucha?a si? w piosenk? ogiera. By?a pod wra?eniem, mimo ?e nie przepada?a za tak weso?ymi melodiami.

[Arientar]

Kuc przesta? szale? i spojrza? sie na Arrow. Pomimo, ze z jego twarzy nie znik? u?miech, z którym si? praktycznie nie rozstawa?, w jego oczach mo?na by?o znale?? powag?.
- Te? wychowywa?em si? bez rodziców. Gdy by?em ma?ym ?rebakiem, moi rodzice zgin?li w wypadku kolejowym - powiedzia? powa?nym g?osem, napil si? ?yk wody z szklanki, po czym ju? weso?o doda? - Przygarn?? mnie wuj Emmett, kuc ziemny. Nie zawsze sie z nim dogadywa?em, ale mimo wszystko by?a miedzy nami silna wi??. Co prawda moje dzieci?stwo nie by?o bajk?, ale okaza?o sie ca?kiem fajne. Jako pegaz wychowywany w mie?cie kucyków ziemskich nie raz mia?em ci??kie chwile. Ta czapka jest podarunkiem od wuja, nigdy si? z ni? nie rozstawa?. Jest tez najwi?ksz? pamiatk? po nim. Odk?d umar? rzadko bywam w domu, a wiele podró?uj?.

[Black Arrow]

- Te? ?y?am w?ród kucy ziemnych.- U?miechn??a si? do niego. Rozmowa z kim?, który mia? podobne prze?ycia, by?a przyjemna. Mog?a si? podzieli? swoimi wspomnieniami i wys?ucha? jego. Co raz bardziej zacz??a lubi? tego pegaza.- Powinnam mie? chyba w szufladzie jakie? ciastka.- Otworzy?a kilka szuflad jednocze?nie i z jednej z nich wyj??a misk? z ciastkami zbo?owymi.- Mam nadziej?, ?e je lubisz. A tak po za tym... Wiele podró?ujesz... W takim razie nie zostaniesz w Ponyville? Mi?y jeste? i fajnie by by?o, gdyby? jednak zamieszka? gdzie? w okolicy. Na pewno ci si? tu spodoba. A do puki by? sobie nie znalaz? jakiego? lokum... Móg?by? zamieszka? u mnie. Co ty na to?- Spojrza?a na niego nie?mia?o podsuwaj?c mu misk? z ciastkami.

[Arientar]

Arientar praktycznie si? ju? wytar? r?cznikiem od Black Arrow, zosta?y tylko w?osy, z którymi opornie mu sz?o.
- O ciasteczka zbo?owe, dawno ich nie jad?em, dzi?kuje - wzi?? ciasteczko i zacz?? je??, patrz?c si? na gospodyni?.
*A wi?c mia?a podobne dzieci?stwo do mnie, hmm... Jednak w?drówka po tym lesie okaza?a si? nadzwyczaj ciekawa* pomy?la? kuc. Ciekawi?o go, jak inne kucyki j? traktowa?y w dzieci?stwie, mia? szczer? nadziej?, ?e lepiej od niego.
- Pierwszy raz spotka?em osob?, która mia?a podobne dzieci?stwo do mnie. Chocia? mam nadziej?, ?e jednak nie jest tych podobie?stw sporo. - u?miechn?? si? i kontynuowa? - Gdy by?em ma?y, kucyki w Stalliongradzie nie by?y zbyt tolerancyjne. Dopóki nie nauczy?em si? dobrze bi?, zawsze wraca?em poobijany do domu. Chocia? z drugiej strony nauczy?o mnie to dystansu do siebie, gdy ju? nauczy?em si? z siebie ?mia? i zaczepki "ziemniaków", jak ich nazywa?em przesta?y mnie denerwowa?, z wieloma si? zaprzyja?ni?em. Gdyby nie oni, pewnie by?bym teraz zarozumia?ym bufonem - zacz?? si? ?mia?.

- Ponyville? To pewnia ta wioska niedaleko lasu, tak? Wiesz mo?e, czy jest tam jaki? krawiec? Mój kombinezon przetar? si? na boku i przyda?oby mu si? szycie. - zapyta? kuc, po czym chwil? nad czym? my?la? - Hmm... Ten las okaza? si? bardzo ciekawy. Odk?d tutaj wszed?em, spotykaj? mnie same ciekawe rzeczy: najpierw budz? sie poobijany na polanie w ?rodku lasu, potem spotykam przepi?kn? klacz i jestem atakowany przez wilka - u?miechn?? si? znowu - Musz? pozna? go bli?ej, na pewno zostan? tutaj przez jaki? czas. Twoja go?cina by?aby bardzo pomocna, chyba bli?ej tego lasu nie da ju? si? by? - kucyk by? wyra?nie zafascynowany wizj? dowiedzenia si? czego? wi?cej o tym tajemniczym miejscu, jakim by? las Everfree.

[Black Arrow]

- Podobne, to dobre okre?lenie. Jestem pewna, ?e mia?e? gorsze. W Ponyville nie ma zbyt wielu niebezpiecze?stw, nawet ze strony kucy. Chodzi mi mianowicie o sam? wiosk?. Z Everfree jest inaczej.- Wzi??a sobie jedno ciasteczko, ci?gle przygl?daj?c si? pegazowi.- Moje dzieci?stwo by?o raczej spokojne. Wi?kszo?? czasu sp?dza?am na nauce magii. Rówie?nicy mi nie dokuczali, gdy? rzadko si? z którymkolwiek spotyka?am. Nauka wp?yn??a te? na moje kontakty z rodzin?. Mia?am swój w?asny ?wiat. Wi?c jednak si? czym? ró?nimy.- Za?mia?a si? i ugryz?a kawa?ek ciastka.- Jest wiele ciekawych miejsc w Everfree, lecz je?li trafisz na mas? takich niebieskich kwiatów, to zawró?. S? przez nie same k?opoty.

[Arientar]

- Unika? ma?ych niebieskich kwiatków, zapami?tam - Arientar zanotowa? w g?owie informacj? - przez te dwa lata podró?y nauczy? si? s?ucha? rad... Tak na wszelki przypadek, zaskakuj?co cz?sto okazywa?y sie prawdziwe.
- Moje dzieci?stwo nie by?o takie z?e. Im d?u?ej tam ?y?em, tym lepiej dogadywa?em si? z ziemskiej kucami. Po prostu mieszka?em w dzielnicy, której mieszka?cy kiedy? byli wykorzystywani przez bogat? rodzin? pegazów, dlatego jej mieszka?cy mnie nie lubili. Ogólnie to podobno jest najgorsza dzielnica Stalliongradu; ale z drugiej strony jej mieszka?cy s? szczerzy i charakterni. Je?li kogo? nie lubi?, powiedz? mu wprost, nigdy nie wbij? no?a w plecy
Do pegaza wraca?y obrazy z dzieci?stwa i dorastania. Przypomnia? sobie dobre strony ?ycia w mie?cie ziemnych kuców, których z czasem by?o coraz wi?cej.
- Moja sytuacja zacz??a si? poprawia?, gdy zrozumia?em, ?e moje ?ycie zale?y ode mnie. Gdy nast?pnym razem chcieli mnie pobi?, nie da?em sie, tylko ich pobi?em. Nie spodziewali si?, ?e b?d? podkuty - kucyk u?miechn?? si?, po czym spojrza? rozmarzony w ognisko - Wtedy przekona?em si? do podków, wcze?niej ich nienawidzia?em. Reszta kucyków zostawi?a mnie w spokoju, chocia? nadal nie byli zbyt przyja?ni. Za to ja wtedy postanowi?em si? uczy? zawodu od mojego wujka - by? wniebowzi?ty. O ile z kowalstwem sz?o mi bardzo dobrze, to z majsterkowaniem ju? nie by?o tak weso?o. Co prawda kombinowalem dobrze, gdy mój wuj budowa? maszyny wg. moich pomys?ów, zazwyczaj dzia?a?y. Problem by?o to, ze wszystko co sam z?o?y?em ulega?y efektownemu samozniszczeniu. - kuc u?miechn?? sie do siebie na wspomnienia zniszcze? powsta?ych przez wybuchy jego konstrukcji.
- Co do moich kolegów ze szko?y: fakt, ?e zaj??em si? kowalstwem oraz zmiana w moim podej?ciu do ?ycia (z wiecznie przestraszonego ponuraka zmieni?em si? w weso?ego, pe?nego ?ycia kuca, którego nie da si? obrazi?) sprawi?a, ze inni powoli zaczynali si? ze mn? kolegowa?. Wkrótce mia?em kilku przyjació?, niektórzy nawet dopingowali mnie w nauce latania, serdecznie po kole?e?sku wy?miewaj?c moje nieudane próby.
Wkrótce zacz??em korzysta? z ?ycia pe?n? piersi? - chodzi?em na zabawy, zawody, koncerty... Niektórzy potrawili postawi? mi butdlk? cydru na koncercie... - Arientar przerwa? na chwil?, gdy zobaczy? wzrok Black Arrow, nie by? zbyt mi?y. Zasia? si?, po czym doda? z zaklopotaniem:
- Bez alkoholu i dobrej zamieszki koncert sie nie liczy. Praktycznie ka?dy ?rebak na takiej imprezie wypi? co najmniej dwie butelki. Wielu z nich wraca?o poobijanych do domu, a niejeden mia? co? z?amane. - kucyk za?mia? si?, po czym kontynuowa? swoj? histori?.
-Pomimo zdobycia wielu przyjació? w pó?niejszym okresie mieszkania w Stalliongradzie, tak naprawd? tylko posta? wuja Emmetta trzyma?a mnie w tym mie?cie. Wuj by? postaci? jedyn? w swoim rodzaju. Gdy samodzielnie podku?em swojego pierwszego klienta, wuj postanowi? zrobi? imprez?. Rzadko kiedy co? ?wi?towa?, nawet pojawienie sie mojego Uroczego Znaczka skwitowa? tylko gratulacjami. Na tej imprezie podarowa? mi t? czapk?. Wcze?niej nie pozwala? mi jej nawet dotyka?. - kuc przesta? si? ?mia?, na powrót przyj?? powa?ny ton - Gdy mój wuj umar?, miasto przesta?o By? dla mnie takie ciekawe. Wiele podró?owa?em, wracaj?c do domu i otwieraj?c ku?ni? tylko po to, by zdoby? fundusze na kolejn? wypraw?. Nigdzie nie mog? znale?? miejsca, które mia?oby w sobie to co?, dzi?ki czemu chcia?by? tam mieszka?.

Pegaz dojad? ciastko i wypi? wod?. Na jego twarzy znowu zawita? u?miech:
- Na razie zamierzam zosta? w okolicy, to miejsce jest naprawd? interesuj?ce. Naprawd? mi?o, ?e pozwoli?a? mi na razie tutaj zamieszka?. Postaram si? nie sprawia? k?opotów.
Ehh, nie wzi??em z domu m?ota kowalskiego, b?d? musia? sobie jaki? za?atwi?, je?li chc? zarabia?. Do tego taki m?ot mo?e nie?le nada? si? na bro?. Nie wiadomo, co mo?e mnie znale?? jeszcze w tym lesie.
Wiesz, czy w Ponyville jest ku?nia i kowal? I czy umiej? tu ?rutowa?? Je?li nie, to ich naucz?, to nie jest trudne.
Przyda?by sie krawiec, albo nici i ig?a - musz? zeszy? ten kombinezon.
I chyba kupi? sobie banjo lub jaki? inny instrument, zawsze lepiej ?piewa si? z podk?adem. - u?miechn?? si? kucyk.

[Black Arrow]

- Chodzi o to, ?e maj? one w?a?ciwo?ci toksyczne. Jednak nie wywo?uj? one bardzo powa?nych szkód na zdrowiu. Mog? ci po prostu na pewien czas zrobi? dowcip. Na przyk?ad odebra? skrzyd?a.- Roze?mia?a si? na my?l o tym, jaki numer jej wykr?ci?y te chwasty. gdy Arientar zacz?? opowiada? o swoim ?yciu, s?ucha?a go z uwag?. Co jaki? czas tylko zastanawia?a si? nad jego s?owami." W tym Stalliongradzie maj? wielu awanturników. Pewnie urz?dzali tam sobie wiele solówek po szkole. A podkowy mog? mu si? nawet przyda?. Mo?e i Ponyville jest spokojniejsze od jego rodzinnego miasta, lecz tu te? wyst?puj? zagro?enia. Jak tak dalej pójdzie, to b?d? wiedzia?a o Arim wi?cej, ni? o w?asnej rodzinie."- Rozmy?la?a wys?uchuj?c opowie?ci. Gdy pegaz zako?czy?, wsta?a i przywo?a?a jego kombinezon.
- Nie widzia?am tu nigdzie kowala, a przyda?by si?. Mog? spróbowa? zszy? twoje ubranie. A banjo... Sklepu muzycznego te? chyba nie mamy.- Próbowa?a sobie przypomnie? wszystkie sklepy w wiosce. Przywo?a?a ig?? i czarna nitk? i przyjrza?a kombinezonowi. Faktycznie potrzebowa? kilku poprawek. Po chwili zastanowienia zacz??a cerowa? niektóre cz??ci materia?u. Przybrana matka nauczy?a j? kiedy? szycia, lecz wola?a pos?u?y? si? do tego celu magi?. Po pewnym czasie odda?a ogierowi ubranie.
- Uda?o si?, czy trzeba jeszcze co? poprawi??- Spyta?a.

[Arientar]

- Nie macie kowala? - pegaz sie zdziwi?. Zadziwi?o go s?owa Arrow. - W takim razie mo?e zostan? na razie miejscowym podkuwaczem. Mam nadzieje, ?e w mie?cie bedzie jaka? stara ku?nia, któr? mo?na by uruchomi?. Trzeba by zapyta? w?adze miasteczka.
Arientar patrzy?, jak jednoro?ka ?ata?a jego strój. *Umiej?tno?? czarowania musi by? bardzo pomocna w ?yciu*, przemkn??o mu przez my?l. Po chwili odebra? od niej kombinezon - nie widzia? go w takim do tym stanie od d?u?szego czasu. *Musz? na niego bardziej uwa?a?* - szybka my?l przemkn??a mu przez g?ow?.
- Dziekuj? ci, bardzo dobra robota. Dawno ten strój nie by? w tak dobrym stanie - kuc u?miechn?? sie do klaczy - Czyli te kwiatki lubi? sobie stroi? ?arty? Ciekawe. W?tpi?, ?eby odebra?y mi skrzyd?a, i tak rzadko ich u?ywam. Wol? chodzi? na piechot?, po co? w ko?cu te podkowy s? - znowu sie za?mia? - Hmm, chyba najlepszym wyj?ciem teraz by?by wypad do miasteczka. Rozejrza?bym sie za ku?ni?, mo?e znalaz?bym kogo? od instrumentów. Posz?aby? ze mn?? - Arientar nagle zada? pytanie gospodyni.

[Black Arrow]

- Oj, potrafi?yby. Pewien dnia jeden z kucy podepta? je, a nast?pnego dnia skurczy? si? do rozmiarów ?rebaka. Wi?c czym jest dla nim zaczarowanie skrzyde??- U?miechn??a si? do niego i si?gn??a po swój p?aszcz.- Ju? wcze?niej wspomnia?am ci, ?e niedaleko otworzono aren?. S? tam prowadzone walki, wi?c kowal na pewno b?dzie potrzebny.- Za?o?y?a ubranie i ruszy?a w stron? wyj?cia.- Rozejrzymy si? troch? po wiosce, mo?e znajdziesz co?, co cie zainteresuje. - Ruszy?a w stron? wioski.
[z/t]

[Arientar]

- Nie chodzi o to, ?e nie wierz? w ich moc. Widzia?em wiele dziwnych rzeczy w Equestrii. Po prostu brak skrzyde? by mi tak nie przeszkadza?. Rzadko z nich korzystam. - kucyk serdecznie si? za?mia?, po czym ubra? kombinezon, pozbiera? narz?dzia i swoje rzeczy, po czym ruszy? za Arrow.

[z/t]

[Black Arrow]

Po do?? d?ugiej nieobecno?ci, Arrow wróci?a z Arientarem do jaskini. Wewn?trz panowa? straszny zi?b, który wzmaga? si? z ka?dym powiewem wiatru, który wdziera? si? do ?rodka.
- I znów zapomnia?am o drewnie. Mo?e uda si? czym? zast?pi? ciep?o ogniska.- Westchn??a i rozejrza?a si? w poszukiwaniu jakiego? rozwi?zania. " Gdyby znów zas?oni? wej?cie bluszczem, rozwi?za?oby to problem z wiatrem. A ciep?o..."- Zamkn??a ro?linno?ci? wej?cie do jaskini, a przedtem przyci?gn??a troch? u?amanych ga??zi i po?ama?a je na kawa?ki. Przy odrobinie szcz??cia uda?oby si? je zapali?.
- No to prowizork? ciep?a mamy za?atwion?.- Z zadowoleniem zwin??a dywan i postawi?a na jego miejscu sto?ek z drewna.- Nie musisz si? martwie?, ?e b?dzie duszno. Mi?dzy ro?linno?ci? zostawi?am kilka otworów, by?my mieli ?wie?e powietrze.- U?miechn??a si? do pegaza i spróbowa?a zapali? drewno. Po chwili mo?na by?o us?ysze? cichy trzask palonych ga??zi. Klacz podesz?a do szafki i wyj??a z niej niewielkie prze?cierad?o.
- Nie mam drugiego ?ó?ka. Jednak materac jest na tyle du?y, ?e mo?emy zrobi? po ?rodku co? z stylu barierki.- Zaproponowa?a zwijaj?c prze?cierad?o w rulon i k?ad?c wzd?u? materaca.

[Arientar]

Arientar spojrza? na ognisko - Mog? zrobi? piec i metalowy grzejnik. W ku?ni powinno by? do?? blachy na prosty system grzewczy. - u?miechn?? si?.
Spojrza? na prowizoryczn? barierk? na materacu, któr? zrobi?a klacz - Je?li tobie nie przeszkadza spanie na jednym materacu, to mnie tym bardziej. Jak najbardziej taka barierka mo?e by?. - u?miechn?? si?, a po chwili doda? - Heh, jak dawno nie spa?em na materacu. Praktycznie odk?d wyruszy?em w podró? ze Stalliongradu, spa?em albo na stoj?co, albo na jakim? sianie lub deskach. W sumie przyzwyczai?em si? do spania na twardym. Materac b?dzie mi?a odmian? po takim czasie. - pegaz wybuch? gromkim ?miechem.

[Black Arrow]

- Rób jak uwa?asz za s?uszne.- Odpowiedzia?a mu, a w my?lach wyobrazi?a sobie, gdzie mo?na by postawi? taki piec.- Cho? ju? nied?ugo wiosna. B?dziemy mieli du?o czasu.- Przenios?a jedn? z poduszek na drug? po?ow? materaca.- Gdy si? znajdzie odpowiednie miejsce na trawie, to te? mo?e by? wygodnie. Najlepsza jest taka wysoka. Zanim znalaz?am meble, równie? spa?am na kamieniach. Nie by?o a? tak ?le.- Korzystaj?c z ogniska, postanowi?a zagotowa? wod?. Odchyli?a na chwil? ro?liny przy wyj?ciu i zebra?a czysty ?nieg. Ciep?o ognia szybko zamieni?o go w wod?.

[Arientar]

- Sypianie na twardym pod?o?u podobno jest zdrowe - za?mia? si? pegaz. -Zabior? si? za budow? systemu grzewczego jutro, mo?e jeszcze przed wiosn? zd???. A je?li nie, to b?dziemy gotowi na kolejn? zim?. - optymistycznie oznajmi? klaczy swoje zdanie.

Po chwili spojrza?, jak Arrow zbiera wod?. Wrodzona ciekawo?? znów wzi??a gór? nad kucykiem.
- Chcesz co? ugotowa?? - zapyta? sie gospodyni.

[Black Arrow]

- Mamy czas. Na razie wystarczy ognisko.- U?miechn??a si? do pegaza i zacz??a szuka? na pó?ce torebek z herbat?.- Co? do picia na pó?niej. Przyzwyczai?am si?, ?e prawie zawsze mam przygotowane co? do picia.- Znalaz?a torebki i wrzuci?a dwie torebki do starego dzbanka.
- Je?li jeste? zm?czony, to mo?esz ?mia?o i?? spa?. Czuj si? jak u siebie.- Przywo?a?a ?cierk? i zacz??a wyciera? kurz ze sto?u. Spokój, jaki panowa? w domu by? troch? dziwny.