Strona 7 z 7

Re: Silos na klifie

PostNapisane: 10 sie 2012, o 22:17
przez Tomas Willians
Jak znikn??, tak te? sie pojawi?. Po chwili wyszed? przed drzwi i ujrza? nie kogo innego, lecz Soara. Tak, tego Soara, który na Tomasa zlecenie wysadzi? dom wynalazcy w powietrze. Ach, te skacz?ce po wszystkim iskry... takie niebezpieczne w pobli?u du?ych zbiorników paliwa...
No ale wracaj?c do historii, nie wiedz?c co zrobi?, kuc szybko wygrzeba? z szafy lamp? naftow? i koc, po czym przykry? jednoroga, zapali? lamp?, postawi? j? na pobliskim pniaku, sprawdzi? puls (niekoniecznie w tej kolejno?ci) i, po upewnieniu si? ?e kucyk ?yje, zamkn?? za sob? drzwi do hangaru.

Re: Silos na klifie

PostNapisane: 18 sie 2012, o 00:15
przez Soar
Soar otworzy? oczy. Oba. Co prawda jedno nie dzia?a?o, ale si? otworzy?o.- Co si? do jasnej cholery sta?o! - Pomy?la?, widz?c przed oczami ciemno??. Ciemno?? okaza?a si? by? kocem le??cym na twarzy. Ciemno?? zamieni?a si? w pó?mrok, a koc polecia? w stron? hangaru, o którego istnieniu nie zdawa? sobie jeszcze sprawy pó?przytomny kuc. Rozejrza? si?. W s?abym ?wietle ksi??yca, oraz nie wiadomo sk?d pochodz?cej latarni, stwierdzi? ?e jest w Lesie Everfree. Stwierdzi? te?, ?e wci?? nie ma nogi, a jej kikut boli go bardziej, ni? w momencie jego urwania. Stwierdzi? te? ?e straszliwie boli go kark, i kr?gos?up. Porusza? g?ow?. Dono?ne strza?y wracaj?cych na miejsce kr?gów przeszy?y las, p?osz?c ptaki ?pi?ce na pobliskim drzewie. Ksi??yc, i Ca?e bezchmurne niebo wygl?da?o przepi?knie. Ksi??yc chyli? si? ju? ku zachodowi, na wschodzie by?y ju? pierwsze promyki s?o?ca.
-JAK JA SI? TU ZNALAZ?EM!? - Zapyta? przestrze?. Odpowiedzia? mu szum drzew - Ehh... No nic, trza jako? wróci? na zamek. Pewnie d?ugo mnie nie by?o... Ciekawe czy rewolucja upad?a? Eh, najwy?ej mnie pojm? i po torturuj?. Potrzebna mi pomoc lekarska. Szybko. - Pomy?la?, po czym niemrawo ruszy? w stron? Canterlot.
Z/T

Re: Silos na klifie

PostNapisane: 14 lis 2012, o 15:19
przez Tomas Willians
Tomas obudził się po długiej nocy. Większość czasu spędził na pracy nad wynalazkami, co nie zmienia faktu, że spał ponad 2 godziny. Pomyślał, że to dobry czas na opuszczenie swojej nory i udania się do miasta po potrzebne części, gdy przypomniał sobie o na wpół martwym Soarze przed jego wycieraczką. Wynalazca wybiegł przed hangar, gdzie okazało się że Soar był o wiele bardziej żywy niż na jakiego wyglądał, gdyż zdołał odejść w sobie tylko znanym kierunku. No cóż, Tomas nie miał pojęcia o sporządzaniu opatrunków oraz zaleczaniu ran, więc może tak jest lepiej.
Z tą pełną optymizmu myślą kuc odszedł w stronę przeciwną do drzwi hangaru i spadł z klifu. Mając na sobie metalowe, szwankujące skrzydła. W wielki dół. Wypełniony wodą. Znowu.
Oczywiście skrzydła nie zadziałały i nie oszczędziły Tomasowi kąpieli przed wyruszeniem do miasta. Może to i lepiej.

[z/t]