Silos na klifie

[Soar]

Dobra, nasza. Zróbmy to.
Soar niepewnie wszed? do kr?gu.
Skoncentrowa? si?. Jego róg zal?ni? na zielono.
Tryby otoczy?a podobna po?wiata, po czym zacz??y lata?...
Poczu? jaki? dziwny zapach...

[Tomas Willians]

Tomas dla pewno?ci stan?? za ekranem z kuloodpornego szk?a. Jak narazie wszystko sz?o zgodnie z planem. Niepokoi? go troch? kolor aury magii Soara, ale to by?o bez znaczenia. Mniej wi?cej w po?owie procesu zacz?? wpuszcza? kadzid?o. Za pierwszym razem, u zerbricja?skich szamanów zapach sprawi?, ?e zemdla?, jednak Soar wydawa? si? by? odporny na efekty kadzid?a.
Mam tak? nadziej?. Nie chc? wiedzie?, co by si? sta?o gdyby rytu?a? zosta? przerwany.
Gdy tryby dooko?a Soara nabiera?y pr?dko?ci, do zapachu pachnid?a zebr do??czy? inny zapach.
Zaraz, tego nie powinno tu by?.
Tomas odwróci? si? i spojrza? na kable przytwierdzone do ?cian. Sw?d ci?gle narasta?. By? to sw?d topionego plastiku.
-Nie. Nie. Nie!
Ca?a tylna ?ciana po chwili stan??a w p?omieniach.

[Soar]

Soar bezsilnie patrzy? na ogie?.
Nie móg? nic zrobi?...
Chyba ?e...- Asdo zrobisz mi przys?ug??
Co tym razem?
Zga? tamte p?omienie.
Róg Soara sta? si? na chwil? zielono-czarny, a p?omienie zgas?y.
Dzi?ki.
Spoko, polecam si? na przysz?o??.
Tryby nabra?y takiej pr?dko?ci, ?e przys?ania?y ca?y widok.

[Tomas Willians]

Tomas bieg? w kierunku ?ciany kiedy p?omienie zgas?y. Spojrza? za siebi?, ale Soar nadal sta? w kr?gu, tylko jego aura przybra?a cieminiejszej barwy.
-J-jak...
~Magia. Wyczu?em drugie po??czenie duchowe. To chyba ten najemnik, którego kiedy? spodka?e?~
Jednak, pomimo za?egnania po?aru, wiele kabli zosta?o przepalonych. Z jednej z rur w suficie nad spalon? ?cian? wyciek?y lodowate opary ciek?ego azotu. Tomas wiedzia?, ?e je?li czego? nie zrobi, jeden z niebezpiecznych gazów mo?e uj?? na zewn?trz. Nie zwarzaj?c na popa?enia, zarówno od zimna jak i ciep?a, br?zowy kuc ruszy? w stron? jednego ze zniszczonych kabli, za?o?y? izolacyjne r?kawice (buty? skarpety?) i zacz?? zak?ada? wstawki przewodz?ce pr?d. Niesety, okablowanie by?o w op?akanym stanie.Tomas postanowi? od??czy? g?ówne ?ród?o zasilania. Wybieg? zza ekranu ochronnego, po czym jedynym o?wietleniem sta?y si? czerwone lampy awaryjne.
-Spokojnie! Kotynuuj! Wszystko... pod... kontrol?!-Wykrzycza? popa?ony kuc w kierunku kuli wiruj?cego metalu, która okaza?a si? by? jednoro?cem.

[Soar]

Najemnik stwierdzi? ?e ma coraz mniej energii.
Jedyna szansa...- Pomy?la?.
Kr?g zacz?? si? pali?.
Czar dzia?a?. Ale wbrew temu, co przewidywa?, zaczyna? czu? zimno.
Kilkana?cie sekund pó?niej, tryby zawis?y w powietrzu, a Soar nieprzytomny, upad? na ziemi?.

[Tomas Willians]

Tomas zrozpaczony stwierdzi?, ?e naprawy nie maj? sensu. Odwróci? si? i zobaczy? to, czego tak si? obawia?.
O nie.
Tomas u?ywaj?c swoich mecha-skrzyde? przelecia? przez pier?cie? ognia, chwyci? Soara w locie po czym wyl?dowa? przy schodach prowadz?cych na gór?. Dziwnym trafem akurat teraz skrzyd?a go nie zawiod?y. Si?a spowodowana strachem zacz??a go opuszcza?, ?yciodajne ciep?o wycieka?o w zastraszaj?cym tempie. Tomas zmusi? si? do monstrualnego wysi?ku, wci?gn?? Soara na gór?,wybieg? z hangaru i rzuci? si? razem z Soarem z klifu.W locie zdo?a? ju? tylko us?ysze? eksplozj?.
Nie tym razem- pomy?la? Tomas i u?miechn?? si? s?abo.
Potem by?o ju? zimno wody.

[Soar]

Najemnik zosta? obudzony, przez uderzenie w tafl? wody.
Zbiornik by? na szcz??cie do?? g??boki, wi?c nie uderzy? w dno.
Momentalnie odzyska? ?wiadomo??, i wyszed? na brzeg.
Rozejrza? si?. Nigdzie nie by?o Tomasa.
Spojrza? na wod?. Nieprzytomny kuc p?ywa? po powierzchni.
U?ywaj?c Magii wyci?gn?? go i ocuci?.
Co si? sta?o?! Co ty tam trzyma?e?... - zapyta? gdy kuc przejawia? objawy ?wiadomo?ci.

[Tomas Willians]

Na pocz?tku by?o Nic.
Potem Powsta?o Zimno.
I pojawi? si? Ból.
Witaj spowrotem w?ród ?ywych.
Tomas do ko?ca si? rozbudzi?. Niezliczone opa?enia pali?y jego cia?o.
Gdy otworzy? oczy, ujrza? twarz czarnego Jednoro?ca. Wydarzenia dzisiejszego dnia zacz??y wraca?.
-Gdy podpali?e? kr?g, zu?y?e? za du?o energii. Zakl?cie zdestabilizowa?o si? i pozbawi?o ci? przytomno?ci. Wybuch kr?gu nie uczyni?by szkód, gdyby nie wyciek gazu ziemnego- Tomas zrozumia? zanczenie spojrzenia Soara.-No co? Czym? trzeba zasila? i ogrzewa? warsztat.

[Luna]

Nagle z niedaleko wida? by?o ma?? szybko przemieszczaj?c? si? plamk?. By?a to Luna.Nie do?? ?e s?ysza?a wybuch to jeszcze mia?a pewn? spraw? do Soara. Nagle zobaczy?a 2 kuce.
-Co tu si? sta?o ?!-spyta?a stanowczym g?osem kuce stoj?c ju? przed nimi
-S?ysza?am wybuch a ?e by?am w pobli?u wi?c postanowi?am tu zajrze?. Szuka?am Ci? Soar. mam do ciebie spraw?.Znasz niejakiego...Grincha ? Mam do niego spraw? a ja i moi gwardzi?ci nie mamy zbyt du?o czasu.Potrzebuje mu przekaza? to..-powiedzia?a po czym pokaza?a bardzo wa?ny list.

[Soar]

Widz?c Alicorna Soar wsta? i zasalutowa?.
- Eksplozja Zbiornika Gazu Ziemnego, Pani.- Wyja?ni?
- Tak pani znam Grincha.-Powiedzia? bior?c list, i troskliwie chowaj?c go w kieszeni.- Rozumiem ?e mam si? spieszy??- Zapyta? i doda?-
-A i jeszcze jedno wasza wysoko??. Tomas, ten kuc, zosta? ranny, czy mog?a by wasza wysoko?? u?y? swoich mocy Alicorna i go uleczy??- Zapyta? patrz?c na Ksi??niczk?.

[Grinch]

W tym samym momencie, ko?o miejsca wybuchu przelatywa? Grinch. B?d? co b?d? uczestniczy? w kilku ale postanowi? to sprawdzi?. Gdy Ogier dolecia? na miejsce spostrzeg? Lune Soara i pewnego kuca ziemnego, teraz wystarczy?o podej?? bli?ej.
- Witam ksi??niczk? i pozosta?ych - Powiedzia? spokojnie kl?kaj?c i po chwili wstaj?c z ziemi.
- Mo?na mi powiedzie? co tu w?a?nie zasz?o ?...

[Tomas Willians]

-Dosz?o do ma?ego wypadku przy magii, w skutek czedo wysadzi?em po?ow? mojego domu- powiedzia? Tomas z wyra?nym wyrazem bólu na twarzy. Gdy ujrza? ciemnego alicorna, zadziwi? si?. Nigdy jeszcze o niej nie s?ysza?, ale s?dz?c po zachowaniu innych, by?a kim? wa?nym, mo?e nawet baronow?.
-Witaj, ekscelencjo. Mniemam, ?e widz? ci? po raz pierwszy, wi?c pozwól, ?e si? przedstawi?. Nazywam si? Tomas Willians i pochodz? ze Stalliongradu-powiedzia? kuc kl?kaj?c. Mia? zamiar poca?owa? kopytko damy, ale odwiód? go od tego nag?y wybuch cierpienia w lewym boku. Wygl?da na to, ?e z?ama? ?ebro.

[Luna]

No có? spróbuje..ale nie wiem czy dam rade-powiedzia?a po czym przy?o?y?a róg bli?ej pegaza,po chwili zacz?? si? lekko ?wieci?. Min??o tak kilka minut.
-Mam nadzieje ?e pomog?am. Nazywam si? Luna.Jestem ksi??niczk?.Mi?o mi Ci? pozna?-powiedzia?a i u?miechn??a si?.
-Grinch ale ja w?a?nie mia?am wysy?a? Soara do ciebie..Jak ty..a nie wa?ne..

[Soar]

Gdy ksi??niczka zaj??a si? rannym, Soar podszed? do Grincha, i wyci?gn?? list.
-To dla ciebie. Od ksi??niczki.- Stwierdzi? podaj?c mu pismo.
-Niez?e wyczucie chwili, szczerze mówi?c. - Stwierdzi?, patrz?c na Grincha.

[Grinch]

Pegaz si? u?miechn?? i odebra? list od Soara.
- Co my tu mamy - Powiedzia? Grinch zaczynaj?c czyta? ca?y list. Po oko?o 5 minutach Pegaz zdo?a? wydusi? kilka s?ów.
- Mo?esz mi to wyt?umaczy? ksi??niczko Luno ? - Zapyta? siadaj?c na ziemi.By? bardzo zaskoczony zawarto?ci? listu, a dopiero tym ?e sama Luna mu go da?a....