Domek na drzewie Willow Bark

[DiamondDust]

Diamondowe ?renice rozszerzy?y si? dwukrotnie, widz?c skok Rarco. Nie zd??y? nic zrobi?, oprócz wyci?gni?cia kopyta w stron? spadaj?cego przyjaciela. Kiedy ten znalaz? si? na ziemi, Diamond przechyli? si? mocno przez barierk?. Zmrozi?o go, gdy us?ysza? informacj? o z?amanej nodze. A ten by? taki spokojny! Kiedy us?ysza? pro?b? Tox'a, pogrzeba? chwil? w ko?czanie i wyci?gn?? liny, które wcze?niej zdoby?. Wyskoczy? w ich stron?, gdy zorientowa? si?, ?e przecie? Rarco jest kilkana?cie metrów ni?ej... Z?apa? si? jeszcze por?czy i, zwisaj?c, rzuci? im lin?. Wspi?? si? z powrotem na tarasobalkon i zszed? szybko z drabiny. Krzykn??.
-Rarco, czy ty masz morfin? we krwi, ?e nic Ci? to nie boli? Za du?o pijesz i potem takie rzeczy si? dziej?...
Pokr?ci? g?ow?, zaraz jednak ze smutkiem znowu patrzy? si? na Rarco.
-Chyba musimy Ci? znale??. B?d?, dla odmiany, znale?? dla Ciebie lask?. Teoretycznie, móg?bym jak?? zrobi?... Dobrze, ?e to tylko jedna noga. Masz du?e szcz??cie. Ale chyba powinno si? zrosn??. Nawet nie jest otwarte. Masz du?o szcz??cia.
-Zaczynasz gada? jak jaki? lekarz. Zawie? sobie jedn? z tych linek na szyi, we? jakis papier i zacznij si? mu przygl?da?. Jak lekarz!

[ReflexivoArco]

Rarco szamota? si? podczas usztywniania bole?nie szarpi?c z?amanie. Pomimo nieust?puj?cego bólu uda?o mu si? nabi? ,,oprawcy'' kilka siniaków. Po wprowadzeniu go do domu mamrota? pod nosem
-Kuc spada z balkonu, ?amie nog?, a ci jeszcze go deskami bij?... Co, Willow? Tak, z?amanie zazwyczaj boli- gdy Willow si? rozp?aka?a Rarcowi zrobi?o si? g?upio- Nie, naprawd?, prawie mnie nie boli, spójrz- Rarco na dowód uderzy? usztywnion? nog? w blat sto?u. ?zy nap?yn??y mu do oczu, ale z?by wyszczerzy? w u?miechu- Widzisz? Nic si? nie sta?o...

[Tox]

Gdy Tox podtrzymywa? Reflexiv'a, troch? zdenerwowany ?e Reflexiv'o poturbowa? go jeszcze bardziej ni? przedtem przez kilka kuców , nieznana mu jeszcze klacz powiedzia?a, ?e nazywa si? Willow po czym przytuli?a si? do niego i zacz??a p?aka? .
Tox zrobi? wielkie oczy, i powiedzia? do niej:
- Spokojnie Willow, czemu p?aczesz? Mo?e ze stresu? Radzi?bym ci si? po?o?y?, odpocznij .
Tox, nigdy wcze?niej nie spotka? tak emocjonalnej klaczy...
Gdy, jeszcze nieznany mu kuc, poklepa? go po ramieniu , I rzek? krótko , u?miechaj?c sie przy tym lekko :
- Kojiro , Medyk?
Tox Zrozumia? wi?zank? s?ów i odrzek? :
- Bardzo mi mi?o, i nie, nie medyk, raczej zaradny cz?owiek .
U?miechaj?c si? przy tym lekko .
Diamond zaoferowa? Reflexiv'owi lask? do podtrzymywania si? do póki noga mu si? nie zro?nie .
Tox , przytakn?? Diamond' owi, i powiedzia? ?e to dobry pomys? ,
Gdy Us?ysza? s?owa Reflexiv'a który powiedzia? , ni z gruszki , ni z pietruszki Do Willow :
- Nie , naprawd? , prawie mnie nie boli, spójrz !
W tym momencie co? bardzo mocno uderzy?o w stó?, by?a to noga
Reflexiv'a , Wygl?da? on jakby mia? si? rozp?aka?, jednak mia? u?miech na twarzy . Powiedzia?em :
Kolego! nie radzi?bym ci masakrowa? tej nogi, ju? i tak jest w z?ym stanie! Musisz j? oszcz?dza?! I dopóki si? nie zro?nie, masz j? oszcz?dza? ! Chyba nie chcesz wyl?dowa? w szpitalu , Prawda ?
Tox Pu?ci? Willow, któr? przez ca?y czas przytula? , chwyci? najbli?sze krzes?o i kaza? Reflexiv'owi na nim usi???, i nog? oprze? o stó?, tak by by?a wy?ej , mniej wi?cej na wysoko?ci klatki piersiowej . Tox, wiedzia? co trzeba zrobi? , Bowiem mniej krwi dop?ywa wtedy do ko?czyny, i noga jest pó? dr?twa, wi?c ból jest mniejszy .

[Willow Bark]

Willow otar?a oczy i popatrzy?a na zgromadzone w jej domu kuce. Teraz to ona poczu?a si? g?upio. Poza tym... troch? ich du?o by?o jak na rozmiar tej ma?ej chatki.
S?ysz?c szept Kojiro tylko zmarszczy?a brwi.

- Mo?e lepiej wyjd?my ju? st?d - powiedzia?a omiataj?c wzrokiem spory ba?agan i zamieszanie jakie tu powsta?o - Zreszt?, troch? dziwnie si? czuj? goszcz?c u siebie czterech ogierów na raz

Po tym za?mia?a si? cicho i odgarn??a warkoczyki z twarzy.

- No dobra, na serio st?d chod?my, bo zaczyna si? robi? ciasno - spojrza?a na Rarco - Tobie mog? pomóc. W ko?cu to z mojej winy...

[Kojira]

Kojiro zobaczy? zmarszczone brwi klaczy.
- Oj, ?adnie wygl?dasz jak si? denerwujesz. - Powiedzia? ?miej?c si?. Podniós? jedno kopyto do góry.
- No! Panowie, zbierajmy si? na zewn?trz!. - Og?osi? swoje zdanie po czym podszed? do Rarco i zarzuci? jego kopyto na swój grzbiet.
- Pozwól, ?e Ci pomog?, kolego. - Ponownie si? u?miechn??. Gdy kopyto Rarco po?o?y?o si? na jego grzbiecie, co? zwróci?o uwag? Kojiro. W chwili dotkni?cia ponownie by?o s?ycha? chrupni?cie. Troch? cichsze, ale jednak chrupni?cie. - Wybacz... - Powiedzia? niepewnie. Po chwili popatrzy? na Willow.
- Damy nie d?wigaj?. - Po wypowiedzeniu tego zdania cicho si? za?mia?. Dzisiaj mia? na prawd? weso?y dzie?, oznaki zadowolenia nie znika?y z jego twarzy. Czu?, ?e wszystko co robi, sprawia mu frajd?. Nie wa?ne, czy by?o to uznawane przez innych za z?e czy dobre, czy szkodzi?o czy nie. Zadowolenie w czystej postaci.

[DiamondDust]

-Rozkaz przyj?ty. Odbiór.
Zaraz wyszed? przed Kojiro, który d?wiga? Rarco i zszed? po drabinie. Kiedy by? ju? na dole, zastanawia? si?, gdzie teraz pójd?. Pomy?la?, ?e najodpowiedniejszy b?dzie szpital. W ko?cu, gdzie Rarco mia?by poczu? si? lepiej? No tak, niby jest TO, ale... Lepiej tego nie robi?. Jakim cudem przysz?o mi TO do g?owy?
-Hah. Zgaduj.
-Skoro ju? to powiedzia?e?, nie jest ju? to zagadk?.
-Hey! To jak, nosimy go do szpitala, czy gdzie? Do szpitala by?oby najlepiej, zwa?aj?c na jego stan...-Powiedzia? g?o?no do ludzi w domku.

[ReflexivoArco]

Rarcoz zadziwiaj?c? jak na kogo? niew?adaj?cego jedn? nog? zr?czno?ci? zszed? z drabiny, po czym zdzieli? Diamonda nog? (lew? przedni?, ta bez usztywnienia) po g?owie
-Ja ci dam, cholero jedna do szpitala! Mowy nie ma, id? z wami!- Rarco oznajmi? stanowczym g?osem patrz?c na towarzystwo.

[Tox]

Tox wyszed? razem za reszt?, przygl?da? si? wszystkim , a po chwili us?ysza? zbulwersowanie Zielonego przyjaciel propozycj? Diamond'a . I Tox powiedzial :
- Tak szczerze mówi?c, podej?cie z Reflexivo do szpitala by?oby niby rozs?dne, jednak patrz?c na to ze strony naszego po?amanego kumpla, je?li go nie boli, no przynajmniej tak mówi, to po co i?? do szpitala? Pr?dzej jeszcze zachoruje na gryp?, czekaj?c w poczekalni w?ród chorych kucyków . Po za tym noga wygl?da na dobrze ustawion? i usztywniona, chyba si? zro?nie , po co go nara?a? na inne choroby w poczekalni ? Po drugie , chyba my by?my pr?dzej doszli z po?amanymi ko?czynami znaj?c Reflexivo i jego bicie .
Tox za?mia? si?, Po czy zwróci? si? do Willow :
- No to gdzie idziemy ? w ko?cu to jeszcze teren twojego domku, ty tutaj rz?dzisz !
?miej?c si? przy tym lekko .

[Willow Bark]

Willow zamacha?a skrzyd?ami i unios?a si? nieco nad pod?og?. Zawis?a w miejscu i zamy?li?a si? krótko.

- W takim razie mo?e... - zacz??a patrz?c po kolei na kuce - ...pójdziemy do Ponyville? W razie gdyby nodze Rarco co? si? sta?o albo znowu zrobicie co? g?upiego szpital w pobli?u mo?e si? przyda?.

Wylecia?a przez okno, ale wyl?dowa?a na ziemi.
- W?a?ciwie, wszystko mi jedno dok?d pójdziemy - stwierdzi?a i zacz??a grzeba? kopytkiem w ziemi czekaj?c, a? wszyscy zejd? na dó?.

[Kojira]

Kojiro pomóg? znie?? Rarco na dó? i odstawi? spokojnie jego zielone kopyto. Rozci?gn?? si? lekko. Spojrza? na ogierów i spyta?:
- Decydujecie si? wreszcie? Czy mamy wys?uchiwa?, jak "?uk refleksyjny" si? boi szpitala?
W tej chwili spojrza? na Rarco. Przymru?y? oczy, a po chwili potrz?sn?? g?ow?. Wzrok przerzuci? na Tox'a.
Chwil? pó?niej na Diamonda. Kilka razy jeszcze przelecia? po nich oczami, nagle z?apa? oddech i odwróci? si? do Willow. Skroba?a czubkiem kopyta w ziemi. Kojiro u?miechn?? si? szeroko i pu?ci? do niej oko, które by?o z przeciwnej strony ni? Diamond i spó?ka.

[DiamondDust]

Diamond nie zdo?a? obroni? si? przed ciosem Rarco, który go strasznie zaskoczy?. Najpierw pokazuje, ?e noga go nie boli, a potem ok?ada go po g?owie. Czyli praktycznie jest zdrowy. Musia? zgodzi? si? z innymi, ?eby nie nosi? Rarco do szpitala. Szczególnie, ?e pozosta?o?? najwa?niejszego z argumentów nadal go bola?a.
-Wi?c, skoro wszyscy s? ju? tutaj, na dole to chyba mo?emy rusza?, czy? nie?
-Zapomnia?e? o czym?.
-Niby o czym?
-GDZIE mamy niby pój???
-No tak...
-Chyba najlepszym miejscem b?dzie jeziorko, czy? nie? Ale jestem otwarty na propozycje.
Zaklasn?? i u?miechn?? si?. Niez?e rzecz si? tutaj dziej?, nie ma co...

[ReflexivoArco]

-O, sk?d wiesz, ?e tak na mnie mówiono? Z tego, co si? orientuje nie wspomina?em o tym nikomu gdy by?em na szlaku.- zainteresowa? si? Rarco s?ysz?c imi?, które nada?y mu dzikie kuce podczas podró?y, i z którego podkpiewa? teraz Kojiro.

[Tox]

Willow zaproponowa?a pój?? do Ponyville , Tox odpowiedzial na to :
- No, niby mo?emy, tylko nie widz? jako? celu .
Tox, s?ysz?c s?owa Kojira które wydawa?y mu si? nerwowe i kpi?ce , powiedzia? :
- Hej, spokojnie , bez nerwów, dopiero co ustalimy, gdzie mamy i?? ...
Diamond zasugerowa? podej?cie do jeziora,
- Nie znam tego miejsca, fajnie by?oby zobaczy? jeziorko, mo?e bym si? wykapa?, ale, mi to oboj?tne, ostatecznie wybór nale?ny do was .
Powiedzia? Tox , po czym opar? si? o drzewo na którym by? wybudowany dom Willow , i zacz?? nuci? piosenk? ...

[Willow Bark]

Willow wyd??a wargi i cierpliwie wys?ucha?a rozmowy ch?opaków.

- Dobra, dobra, w takim razie po prostu chod?my nad jezioro... - mrukn??a - Bo b?dziemy tu sta? ca?y dzie?

Odwróci?a si? ty?em do grupki, machn??a ogonem i ?ywo ruszy?a w kierunku jeziora, o którym mówili wcze?niej.

[zt]

[Kojira]

Kojiro spojrza? na Rarco ze zdziwieniem. Przecie? to takie proste do wydedukowania.
- Heh? Proste. Turkusowy ca?y czas mówi do Ciebie Reflexivo, a reszta Rarco. Rozwijaj?c "r" z "Rarco" do "Reflexivo" otrzymujemy "Reflexivo Arco" co oznacza "?uk refleksyjny". - Popatrzy? si? na Rarco i si? za?mia?. Chwil? pó?niej spojrza? si? na nowego.
- Ale? ja jestem spokojny, mo?ci panie. - Odpowiedzia? turkusowemu, nie zdejmuj?c u?miechu z twarzy. Chwil? pó?niej Willow obra?a cel drogi, o którym by?a mowa od d?u?szego czasu. Podbieg? i wyrówna? do niej.
- Có?, to wy si? tam bawcie z tym po?ama?cem. - Rzuci? do pozosta?ych ogierów. Popatrzy? na Willow, przechyli? lekko g?ow? i wyra?nie si? u?miechn??. Wida? by?o, ?e jest zadowolony.
- No wi?c, prowad?, istotko. - Rzek? do Willow i si? za?mia?.

[zt]