Polana

[Tali]

- Taktyczny odwrót?- Tali s?ucha?a opowiesci z ogromnym zaciekawieniem, nie ba?a si?, na froncie takie rzeczy by?y na porz?dku dziennym lecz motyw wioski j? wci?gn?? .
-A ty co tak dziwnie na mnie patrzysz? Zebry ?e? nigdy nie widzia??- powiedzia?a do czarnego kucyka ale ten wyra?nie by? odrealniony wi?c zaprzesta?a pyta?.

[Silent_Grass]

Kuc-szkielet sta? jeszcze chwil? nad zebranymi, przy okazji ?miej?c si? przera?liwie, jednak ?e noc koszmarów dobiega?a ko?ca, zmora straci?a swoj? moc. Powoli obróci? si? w mg?? która wp?yn??a do ogniska nadaj?c jego p?omieniom szmaragdowy kolor i z cichym sykiem znikn??a.

[Kojira]

- Dziwn? jam? przemierzy?,
Sam jeden, tylko on,
Ju? my?la?, mo?e prze?y?,
Lecz nagle spotka? ZGON!

Doko?czy? swoj? pie??. Odwróci? si? do narratora historyjki i zobaczy? jak z kuca zosta?y tylko ko?ci i zielony b?ysk w oku.
- Stary, koko euro spoko, co? Ty bra?!?

Po chwili szkielet rozp?yn?? si? w ob?okach bij?cych od ogniska, wywo?uj?c lekkie zdziwienie u mumii. Owy kuc si? odwróci? do reszty zgromadzonych i oznajmi? ze spokojem.
- No dobra, tego nie przewidzia?em.

[DiamondDust]

Diamond od niechcenia patrzy? na zielonego kuca, gdy ten nagle zmieni? si? w szkielet.
-O KUHNA!
Dust przekozio?kowa? ty?em i zacz?? biec bokiem. Nie by?o to zbyt inteligentne po??czenie, gdy? po chwili wpad? na drzewo, pod którym pi?knie si? wy?o?y?.
-Hm. Jakby? mnie pyta?, powiniene? biec przodem. Ma?e spostrze?enie.
-Zam.. knij... si?
Otworzy? oczy, nie maj?c si? na dalsz? ucieczk?. Zobaczy?, ?e kuco-szkieleta ju? nie by?o. Odezwa? si?, z du?ymi trudno?ciami.
-?wietny... ?art... Roze?mia?bym si?, gdyby mnie g?owa tak nie bola?a...
Zobaczy?, ?e ko?o swojej g?owy le?y du?y kamie?.
-Jedna zagadka rozwi?zana, detektywie! Gratuluj?.
-Cicho...

[Autumn Leaf]

To ju? by?o za wiele jak dla "k??bka nerwów" Autumna widz?c potwornego upiora szkieleta ze ?wietlistymi zielonymi oczami . Stan?? d?ba i zar?a? przera?liwie, nast?pnie da? pot??nego susa przez ognisko rozpraszaj?c ?ar na zebranych i z krzykiem " URATUJ? CI? DULCYNEO !!!" - rzuci? si? p?dem w stron? Ponyville.
Nienawidz? lasu Everfree i jego g?upich magicznych sztuczek ! NIENAWIDZ? ! - cedzi? przez z?by uciekaj?c przez ciemny upiorny las.

z/t

[Shiny Masquerade]

Shiny zatrz?s? si? i pisn??. Nie wrzasn??, pisn??. Ile lat pracowa? w teatrze, nie widzia? tak dobrych efektów. A co je?li to jaka? upiorna magia, która uwolni?a si? podczas Nightmare Night? ? A mo?e Silent od zawsze by? i jest prawdziwym upiorem? Zacz?? szcz?ka? z?bami, rozgl?daj?c si? niepewnie.
- S-spokojnie... S-spokojnie... Ju? po wszystkim, tak czy inaczej... O-on... O-on teraz jest w t-tym... ognisku... J-jako?...
Jednoro?cowi nie podoba?a si? perspektywa powrotu do domu i mo?liwo?? zastania tam Silenta. ?renice kucyka pomniejszy?y si?.

[SilverWater]

Silver otrz?sn?? si? ze zdumienia. Jeszcze przed chwil? siedzia? ko?o zielonego pirata, którego ko?ci w?a?nie si? fajczy?y w ognisku. A przynajmniej na to wygl?da?o. Zasch?o mu w ustach.
-W?a?nie. - Pomy?la? - Wygl?da?o na to. Zapewne to magia, czar iluzji lub nekromancji. Wzdrygn?? si?.
- Nie mów w?a?nie bo cie kucyk jajem trza?nie - Dos?ysza? najbardziej znienawidzony g?os, g?os swego starszego brata. - Ty zawsze potrafi?e? wybiera? najlepsze chwile na ?arty. - odpowiedzia? w my?lach- Ale? braciszku, w?a?nie mamy por? na ?arty. W ko?cu Kuce to takie istoty które lubi? si? ba? i ?artowa? prawda?
Silver u?wiadomi? sobie ?e mimowolnie odsuwa sie od miejsca w którym siedzia? Pirat lubi?cy ?elki. Natychmiast zaprzesta? odsuwania si?. Zignorowa? g?os w g?owie, mia? teraz wa?niejsze sprawy ni? wyk?ócanie sie z bratem.
- No dobrra, wysz?o ?wietnie. - Powiedzia? staraj?c si? panowa? nad g?osem. Nawet nie?le mu to wychodzi?o. - Lubi? si? ba?, a tak rzadko mam ku temu okazj?. Ok Piracie, kogo mia?e? przestraszy? ju? si? przestraszy?. Mo?esz wróci?. - Mia? nadziej? ?e zielony tylko udaje. Naprawd? mia? tak? nadziej?.

[Willow Bark]

Willow poczu?a gwa?towny ruch pod swoj? g?ow?. Otworzy?a oczy i potrz?sn??a lekko g?ow?, by szybko wybudzi? si? z drzemki.
Co? by?o nie tak. Wszystkie kuce krzycza?y i rozbiega?y si? wokó?. Rozejrza?a si? w poszukiwaniu swojej chwilowej poduszki, Diamonda. Ucieka? w dosy? pokraczny sposób, a chwil? pó?niej ju? le?a? na glebie. Spojrza?a w kierunku od którego wszyscy tak uciekali.

No tak, Silent z pewno?ci? nie wygl?da? normalnie. Przekr?ci?a g?ow? i przyjrza?a mu si? uwa?nie.

- Czy ko?ci nie powinny by? schowane pod skór?? - zapyta?a - Nie, chwileczk?, ty... - zacz??a, ale urwa?a i pisn??a g?o?no, po czym odskoczy?a gwa?townie do ty?u.

[Tali]

- Ej spokojnie, to ?e mamy tu przyk?ad nekromancji nie jest powodem do paniki.- Mówi?c to Tali trz?s?a si? jak osika
- Z-zrobi si? par? r-rytuaów i sie wszystko w-wyjasni.- Wyj?ka?a, po czym zacz??a kre?li? kopytkiem na ziemi zebrowskie znaki odstraszaj?ce nieumar?ych.

[SilentGrass]

Nagl? z krzaków na skraju polany zacz??y dochodzi? szelesty, chwil? pó?niej wygramoli? si? pirat.

-Cho? ostry szkwa? *hic* ?amie ?ycie na pó?
Czarne diab?y strzeg? nas i piracki *hic* rum!

?piewaj?c i zataczaj?c si? zrobi? par? kroków, zobaczy? ogie? na ?rodku polany i powoli zacz?? zbli?a? si? w jego kierunku.
Kiedy wypatrzy? znajome kucyki podniós? butelk? któr? mia? w r?ku i wykrzycza?.
- Nie uwierzycie! Okaza?o *hic* si? ?e kto? na tym niepoprawnie poprawnym *hic* zadupiu. Mia? butelk? *hic* najprawdziwszego rumu!
Kiedy podszed? ju? pod same ognisko i zobaczy? przera?one miny kucyków, podniós? wysoko brwi w niemym zdumieniu i zapyta?.
-Co wy macie miny jakby *hic* was mollestia nasz?a?
Po czym wyczu? ciep?o ognisko i wygodnie si? przy nim u?o?y?, wsadzi? butelk? do ust i jak ma?e dziecko smoczka zacz?? ssa?.

[Kojira]

Kuc w bandarzach przygl?da? si? przyby?emu kucowi. Nic nie rozumia?, ale to nie wa?ne. Zauwa?y? rzecz, która by?a teraz najwa?niejsza - butelk?. Jedn? rum nie by? jego ulubionym napojem, wi?c wyj?? szybko swój napój. Etykieta z symbolem wielkiego iksa nie wygladala zach?caj?co, ale jednym ruchem opó?ni? zbiornik.
- Nie ogarnia umys?em tego, co si? tu sta?o, ale niewa?ne. Przynajmniej czuje si? wiele lepiej. Aaaaah... - powiedzia? do zielonego, zwracaj?c chwil? pó?niej uwag? na to, co si? dzieje w?ród reszty przyby?ych.

[DiamondDust]

Diamond zataczaj?c si?, wsta? spod drzewa. Powolnym krokiem podszed? do ogniska i znowu si? wywróci?. Musia? si? nie?le uderzy? w g?ow?, skoro nie móg? nawet utrzyma? si? na nogach. Co dziwniejsze, ci?gle mia? otwarte oczy, a jego mózg bez problemu pracowa?.
-Zachowujesz si? jak jaki? pijak.
-To fakt
-Druga rzecz: Silent tylko si? wyg?upi?, czy to wydarzy?o si? naprawd??
-Tego chyba si? nie dowiem. Ale go mo?na by by?o z?apa? we wnyki, o ile za przyn?t? pos?u?y?by rum.
-?wi?ta racja. Czyli co, uznajemy, ?e ?art?
-Uznajemy.

[Shiny Masquerade]

Shiny'emu tylko jedno przysz?o do g?owy.
- Zga?cie to cholerne, zaka?one jakim? demonem ognisko! Ju?! - wrzasn??, chwyci? le??c? opodal butelk? po rumie po czym pobieg? nieco w g??b lasu. Przeszed? mi?dzy kilkoma drzewami i znalaz? si? nad jeziorem, sk?d nabra? do butelki wody - stamt?d pok?usowa? do ogniska i r??c dziko zgasi? je natychmiastowo. W gór? ulecia? tylko zielony dym. Jednoro?ec dysza? ci??ko.

[SilverWater]

- Posra?o Ci? Wompierzu? ?rodek nocy mamy a ten ognisko gasi. Gratuluj? pomys?owo?ci.
Silver zerkn?? na Pirata. - ?wietna iluzja, kto ci pomaga?? - Nast?pnie rozejrza? sie po zebranych. - Jeszcze ze trzy godziny i ?wita? b?dzie, trzeba czym? ten czas zape?ni?. Proponuje ponownie rozpali? ognisko. Mo?e by?cie si? te? w ko?cu przedstawili, z imienia znam tylko Willow.

[Black_Gallant]

Gallant pomimo swych stara? zwraca? uwag? ju? tylko po?owicznie na bajdurów. Przebranie nieznajomej czarnej damy nie dawa?o mu spokoju i ukradkowo przysiad? si? nieco bli?ej, spokojnie, bez podejrzanych ruchów, by nie obrazi? nikogo ani nikogo nie sp?oszy?.
Gdy siedzia? ju? obok zebry, cho? wciaz poza "osobist? stref?", s?ucha? dalej. Bajdur w banda?ach sprawa? wra?enie nieco szturchni?tego, ale miewa? gorszych klientów czasem. Wtedy wzywa? ochron? lub stra?. Normalka i mia? teraz inny obiekt rozmy?la?.


...


Nie wiedzia? jak to si? sta?o, to by?o takie szybkie.

Gallant zacza? si? ?mia?. Z pocz?tku histerycznie, jednak potem przerodzi?o si? to w prawdziwy, szczery ?miech gdy zielony Bajdur-Pirat, ten opity Gankplank wype?z? spomiedzy krzaków. Zrozumia? wnet jak doskona?e by?o to przedstawienie.

- Brawo! Doskona?y show! I?cie jak wprost z ekranów Hoovywood, a charakteryzacja przebijaj?ca t? z filmów o obl??eniu Stalliongradu! BRA-WO!

Zacz?? tupta? na znak uznania. Wys?ucha? reakcji pozosta?ych kucyków i wnet zrozumia? ?e nast?pi cz??? towarzyska imprezy.

Dodane po 3 minutach:

Gdy zgie?k ju? opad?, postanowi? wreszcie odezwa? si? do obiekty swych zainteresowa? fashionistycznych.

Zbli?y?si? do Zebry i zapyta? ja uprzejmym i do?c wyciszonym tonem.

- Nazywam si? Black Gallant,(t? akurat fraz? powiedzia? do?? g?o?no, by wszyscy mogli to poczyta? jako jego przedstawienie si?) mi?o mi pozna?. Czy móg?bym si? spyta? niezbyt dyskretnie, o twoje imi? i o to któ? jest designerem twego absolutnie niesamowitego przebrania.