przez Mistrz Gry » 8 mar 2012, o 18:48
Wszystko zatem co si? wydarzy?o w runach by?o tylko dok?adnie zmanipulowan? u?ud?, paskudn? mar?, a mo?e obrzydliwym, pod?ym czarem rzuconym na biedn?, smutn?, samotn?, zagubion? klacz. Branis?awa obudzi?a si? w dziwnym g?stym lesie, zakopana po kopytka w mokrym, zimnym ?niegu. W lesie panowa?a g?ucha cisza, nawet wiatr nie porusza? ga??zkami drzew. Wydawa? by si? mog?o, ?e las jest martwy. Wszystkie te osoby które klacz zobaczy?a, by?y nieprawd? (przynajmniej obecnie dla niej) Poza jedn?...
Cause that's where the rangers gonna be.
Aura pot?gi roztacza?a si? po okolicy, a nad ni? sta? s?ynny Stra?nik Appleloosy, Chuck Hoofris. Jego jak?e wielki i pot??ny wzrok spogl?da? na ni? z pogard?. ?ywa legenda Equestrii o której s?ysza?a, bo kto nie s?ysza? o kucu który wstrzyma? Equestri? i ruszy? s?o?ce kopem z pó?obrotu. Wskaza? na odznak? stra?nika
-Chuck Hoofris, stra? Equestria?ska. Jest pani aresztowana za spanie w miejscu publicznym, na dodatek za przebywanie na terenie zakazanym wyra?nym znakiem. Zabior? teraz pani? na komisariat, wszystko co powiesz mo?e zosta? wykorzystane przeciwko tobie.- wyrecytowa? Chuck po czym zaku? j? w kajdanki. Kopn??by j? jeszcze z pó?obrotu ale nie by?a godna.
-Masz co? na swoj? obron??- zapyta?, raczej z obowi?zku ni? z przyjemno?ci po czym zacz?? j? prowadzi? w kierunku miasta.
[zt]
Ostatnio edytowano 8 mar 2012, o 21:35 przez
Mistrz Gry, łącznie edytowano 1 raz