Widząc niesamowite lądowanie jednorożca, Willow zachichotała. Zaraz powróciła jednak do przeszukiwania swoich szuflad w poszukiwaniu... No właśnie, czego? Klacz w końcu zauważyła, że faktycznie jest klaczą. Przyszło jej więc do głowy, by może zacząć dbać o siebie choć troszkę. A jedno zerknięcie w oparte o ścianę brudne lustro wystarczyło jej do upewnienia się, że nie jest to zły pomysł. Zanim urodzą się dzieci mogłaby zmienić nieco nawyki. Stworzyć Nową Willow, która nie pamiętałaby już o pewnych wydarzeniach, była pewniejsza siebie i... czystsza. I może Angel szybciej byłby skłonny do tego, co działo się w nocy, gdyby wyglądała lepiej?
W końcu pegaz odszukała w tej rupieciarni szczotkę do grzywy. Mogłoby się to wydać dziwne dla miastowego kucyka, ale ona nie pamiętała nawet kiedy ostatni raz jej używała. Może wtedy, gdy zaplatała te warkocze? Ale kiedy to było?
Z zamyślenia wyrwało ją dopiero zerknięcie na wspomnianego gdzieś wyżej ogiera. Jej uwagę przyciągnęła głównie paczuszka leżąca obok niego. Szczotka upadła jej na ziemię. Wyglądała jak...
- Karma dla ptaków? - zapytała powoli i wzięła głęboki wdech - To prezent? Jejku, dziękuję, dziękuję! Rodzinka z pewnością się ucieszy, że dostanie coś innego niż okruszki - zabrała paczuszkę z podłogi. Podeszła do okna i cicho zagwizdała. Zaraz na parapet sfrunęły dwa ptaszki - zielony i różowy.
- [b]Kiedy chcesz wracać do Ponyville?[b] - spytała dokarmiając pierzastych zawartością paczki.