Patrzyła jak bułka odlatuje wgłąb lasu jeszcze chwilę po tym, jak zniknęła z pola jej widzenia. Nie słychać jednak było żadnych ryków rozjuszonego zwierzaka, więc była raczej spokojna. Odwróciła się do niego i zachichotała widząc co trzyma w kopytku. Szybko jednak się uspokoiła, gdy schował je z powrotem do torby. Słuchała grzecznie dalej. Co prawda nie miała pojęcia o czym on mówi, w końcu była tylko pegazem, ale uśmiechała się i kiwała głową jakby rozumiała.
- Mówiłeś, że już tam nie pracujesz... - zauważyła, gdy on zaczynał zjadać bułkę. Widząc jak sok cieknie mu po brodzie nagle całkiem zesztywniała. Poczuła dziwną ochotę zlizać mu to z twarzy. Drgnęła. Nienienie, to obrzydliwe. Drgnęła jeszcze raz, a jej skrzydła gwałtownie rozpostarły się na boki. Zachichotała nerwowo.
- Chyba się troszkę ubrudziłeś...