przez Autumn Leaf » 24 gru 2011, o 21:06
Autumn obudzi? si? le?a? ca?y w mokrym ?niegu w lesie. Ze wszystkiego najbardziej nie lubi? mokn?c, ale to by?o w tym momencie jego najmniejszym problemem. Wszystkie mi?snie go bola?y ale ko?ci przynajmniej u nóg mia? ca?e. Splun?? krwi?. Wykrzywi? si? w bólu zacisn?? z?by i wsta? siarczy?cie przy tym kln?c . Troch? min??o zanim ?wiat naoko?o przesta? mu wirowa? przed oczami. Rozejrza? si? by? niew?tpliwie w lesie ale nie ko?ca móg? okre?li? gdzie sie znajdowa?.
Spojrza? na swoj? ran? jak? zada?a mu siostra . W?a?ciwie nie by?o po niej ?ladu. Dotkn?? kopytkiem po ranie od be?ta zosta?a niewielka blizna przedstawiaj?ca sierp ksi??yca prawie niewidoczna go?ym okiem. Kto? by musia? si? dok?adnie przyjrze? by j? dojrze? Jego kosa le?a?a nieopodal niego i by?a w normalnym stanie. Jednak?e wygl?da?a jak po przemianie tyle ?e ostrze si? nie ?wieci?o. Spojrza? za siebie ?ci?t? choink? oraz sanie Zatem by? lesie Everfree Poczu? straszliwe zimno obróci? si? b?yskawicznie chwytaj?c w pysk kos?.
Nie zaatakowa? go jednak wij. Za nim sta? czary pot??ny alicorn za którym obraca?a si? lodowa rogalikowa tarcza ksi??yca. Pot??ny ogier wygl?da? jak m?ska wersja Nightmare Moon, ale o wiele straszniejsza..
- Witaj. Znowu si? spotykamy. Niestety. – rzek? beznami?tnym suchym tonem lekko mru??c oczy – G?upcze jak ?mia?e? u?y? ostrza na mojej córce – wrzasn?? na Autumna. Alicorn uniós? si? na swoich kopytach i ju? ?aciaty kuc my?la? ?e zada mu cios swoim d?ugim rogiem gdy Alicorn uderzy? nim w nie Autumna ale w ziemi?. Co? zaskowyta?o i zawi?o pod ?niegiem bu po chwili w powietrze unios?a si? chmura przypominaj?ca kszta?tem Discorda.
- Parszywi s?ugusi Discorda samo zapiecz?towanie tego gnojka nic nie da?o skoro jego magia nadal sieje zniszczenie i toczy si? niczym rak po Equestra. Walka z nim jest jak walka z hydr? utniesz jedna g?ow? a na jej miejsce odrastaj? nast?pne. Wspó?czuje mojej biednej kochanej córeczce, ?e jest sama skazana na odwieczn? walk? - prychn?? odsuwaj?c swój wzrok od Autumna - Inne kuce wcale jej nie pomagaj? tylko daj? si? nabiera? na pieczo?owicie przygotowane pu?apki Discorda
Autumn spojrza? na alicrona, ale nic nie powiedzia? co mia? powiedzie? zgadza? si? z nim cho? tak naprawd? nie spotka? si? jeszcze z ruchem oporu na rzecz Luny.
Czary Alicorn zar?a? i stan?? d?ba z nag?ego uczucia bezsilno?ci i w?ciek?o?ci uderzaj?c kopytkami o ?nieg ale w jedne chwili odzyska? panowanie nad sob? i kontynuowa? swoim g??bokim basem - Gdyby oni wiedzieli, ale ich oczy i serca zatwardzia?e s? niby na uwi?zi i przes?oni?te magicznymi sztuczkami jakie serwuje im Discord. Widz? tylko to co chc?. Wiesz co oni chc? utworzy? demokracj?, niektórzy nazywaj? to demokracj? totalitarn?, ?miechu warte –zar?a? ogier, a? ziemia si? zatrz?s?a i ?niegu uniós? w powietrze.
- To nie do ko?ca tak Celestia ma wielu zwolenników – wyj?ka? prze?ykaj?c ?lin? Autumn nadal nie by? pewien czy alicorn przypadkowo nie zabije go.
- Tak – rzek? z?o?liwie i cynicznie - To mi ich poka? - warkn?? alciorn - Siedz? pozamykani w swoich domach. Tchórze boj? si? wyj?? i powiedzie? otwarcie. Gdy toczone rakiem przez discorda kuce planuj? rewolucj? ba a nawet zamach. W czasie pokoju i dobrobytu im si? w g?owach poprzewraca?o chyba zapomnia?y czym jest wojna i strach. Moja córka jest dla nich za dobra, na wiele im pozwala Jak my?lisz dzi?ki komu mamy pokój w granicach Equestrii. Odda?em t? krain? w panowanie moich dwóch córek a nie jeden i nie dopuszcz? do tego by którakolwiek z nich straci?a w?adz?. Boli mnie populizm i g?upie has?a g?oszone przez niektóre kuce, które bladego poj?cia nie maj? i ?ajno si? znaj? na polityce. Discord wie co robi o wiele ?atwiej mu b?dzie kontrolowa? ma?o odporn? na wp?ywy Lun? na ni? pot??n? Celesti?.
Autumn uwa?nie s?ucha? ale od politycznych dywagacji zawsze bola?a go g?owa. Ju? wystarczy?o ?e mia? ?ebra po?amane, a dodatkowy ból g?owy nie by? mu na kopytko.
- Dobra pos?uchaj kosa straci?a swoje w?a?ciwo?ci po tym jak g?upio i nie umiej?tnie celowa?e? ni? w moja najdro?sz? najukocha?sz? najs?odsz? cudown? ……– Autumn zastawia? si? kiedy alicornowi sko?cz? si? epitety wychwalaj?ce swoje dziecko – ………..Celesti?. Ale nie wszystko stracone musisz si? uda? pa?acu i jako? to odkr?ci?.
Autumn usiad? na zadzie na ?niegu mia? szcz?k? opadni?t? w dó? oczy otwar?y mu si? w niedowierzaniu.
- Jako? ????? Oczywi?cie wejd? sobie tak po prostu i powiem s?uchaj moja droga ksi??niczko Celestio chcia?bym naprawi? moja magiczn? kos?, któr? w ciebie mierzy?em taa ju? to widz? i mo?e co jeszcze??
- To zale?y od ciebie, ale równowaga zosta?a zachwiana, ja nie mog? wróci? do siebie póki kosa jest zniszczona trzeba ruszy? zadem i j? naprawi?. Kosa musi istnie? póki istnieje jakikolwiek ?ywy alicorn
Autumn westchn?? i mrukn?? pod nosem – Chyba nie mam wyboru. No dobra co? wymy?l?
- A i jeszcze jedno - alicor uderzy? z ca?ym impetem w Autumna.
- Odbi?o ci - krzykn?? ?aciaty kuc i tak mam ju? za?amane ?ebra chcesz mi rozwali? w?trob?.
- Przesta? w ko?cu clopa? do mojej córki – Autumn znowu zaliczy? gleb? i o ma?o co nie dosta? ataku serca drugi raz w ci?gu kilku minut Wsta? otrzepa? si? ze ?niegu i spojrza? dumnie
- Taaaak jakby po?owa kucy nie clopa?a do Luny a druga do Celesti – prychn?? Atumn jakby nie wiedzia? co by by?o z?ego cloap? do ksi??niczki. Zakry? sobie kopytkami pyszczek mimo, ?e by?y to tylko my?li.
Alicorn zmarszczy? brwi i prychn?? - Gdzie si? podzia?y tamte czasy kiedy okazywano szacunek wszystko si? nie pozmienia?o - skierowa? swój wzrok w niebo .Je?li teraz nie chcesz spotka? mojej córki radze ci pryska? z tego miejsca jak najszybciej.
- Ona tutaj leci? ?atwo ci powiedzie?. Mam po?amane ?ebra i ledwo trzymam si? na nogach - warkn?? zacz?? i?? w kierunku choinki zataszczy? j? na wóz
- Po co ci to. Zostaw j? i ruszaj
- Ani mi si? ?ni nie po to jecha?em do lasu by teraz wróci? do domu z niczym Taka tradycja dlaczego mia?bym o niej zapomnie?. Ty nie sp?dza?e? ?wiat z rodzin?? – alicorn sta? jak s?up soli ale nic nie powiedzia? - Poza tym nie chc? sprawi? zawodu swojej rodzinie.
- Nic na to nie poradz?, nie uzdrowi? ci? na dzi? wykorzysta?em limit mojej magii. Sytuacja wydarzy?a si? za panowania Luny gdyby to by? dzie? to bym nie móg? interweniowa? I tak tylko przesun??em czasoprzestrze? a kilka godzin ale nie wp?ynie to jako? znacz?co na rozwój wypadków w Equestrii. Celestia i tak b?dzie chcia?a wiedzie? co si? sta?o
- Czy?by ksi??niczka o niczym nie wiedzia?a? My?la?em, ?e ona wie o wszystkim – z j?kiem wysapa? Autumn ko?cz?c za?adunek choinki czarny. Alicorn nawet nie pomóg? tylko wci?? si? gapi?.
- Jakby? ?y? ponad 1000 lat te? by? nie pami?ta? o wszystkim, za du?o tego by wszystko spami?ta? – grzeba? kopytkiem w ?niegu jakby si? nad czym? zastanawia?
- Ruszysz zad czy nie – zacz?? by? wyra?nie podenerwowany.
-A co ja niby robi? ta?cz?? – Autumn zaprz?g? si? do sani i ruszy? wolno przez las.
Alicorn wzbi? si? w powietrze i zrobi? rundk? nad nim.
- Kupi? ci troch? czasu tylko i a? tyle. Wiec si? ciesz
Alciorn uniós? si? w ponad drzewa jego róg zal?ni? i momentalnie rozp?ta?a si? straszliwa ?nie?yca z pot??nym wiatrem
Autumn zacz?? powolnie brn?? w ?niegu w stron? domu z j?kiem
- Dlaczego ja.
Z/T
WS....BS.....S.....T....PER...AG...INT....FEL...WP....HP
37.....29....40....40....34...39....32....32.....31....16
Jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia.
To osądzi mnie bezduszna wieczna noc.
