Rzeka

[Stellar Storm]

Ogier uśmiechnął się lekko słysząc, jaki fach posiada spotkana osoba. Bardzo go to zaciekawiło, dlatego bez lęku podszedł bliżej, a następnie lekko się ukłonił.
- Jam jest Stellar Storm. Miło mi cię poznać Black Cloudzie.- Przedstawił się grzecznie. Miał już trochę lat na karku, lecz nigdy nie zapominał o dobrych manierach, obowiązujących w każdym miejscu, o każdej porze.
- Czy mógłbym zapytać, co skierowało najemnego zabójcę potworów w te strony? Las Everfree wprawdzie do przyjaznych nie należy, lecz znajdujące się nieopodal miasteczko to doprawdy oaza spokoju.- Ocenił skromnie okolicę i przyjrzał się wiedźmińskiemu medalionowi, który nie tylko ostrzegał właściciela przed niebezpieczeństwem, lecz również informował innych, z jakiej wiedźmińskiej szkoły pochodzi dany wojownik. Stellar przypomniał sobie jednak, że nie godzi się długo wpatrywać w czyjąś własność, dlatego po chwili odwrócił wzrok.

[Black Cloud]

- Może i miło poznać, ale prawdopodobnie jesteś zagrożeniem dla tej właśnie spokojnej okolicy. - Odparł do niego i skrzyżował kopyta na klatce piersiowej, przyglądając mu się. - Jesteś wampirem najwyższym, czyż nie? - Zadał zaraz pytanie, przez moment przyglądając się medalionowi. No i problem... już go powoli denerwowały jego wibracje, a jakkolwiek go nie ustawi, dalej będzie mu drgał. "I tak źle i tak do dipy..." Znowu marudzenie w myślach. I jeszcze eliksirów nie miał żadnych... o, właśnie. Rośliny. Podniósł się z siadu i podszedł do jednego krzaczka. - Nie przejmuj się, taka drobna formalność... ja Cię słucham. - Powiedział obojętnie i zaczął sobie zbierać roślinki.

[Gray Web]

Gray szedł sobie przez las, do którego trafił zupełnie przypadkiem. Przed tym spotkał kilka fanek, które wybłagały autograf, obiecując mu to i owo... Idiotki... Cóż. Sława to nie rzecz prosta, a trudna... Bo ciężko być sławnym i przystojnym jednocześnie. W końcu natrafił na jakąś rzeczkę. Przyjrzał się w lustrze wody swojemu słit psyszczkowi.
- Jeśli bycie zayebistym jest złe, to ja nie chcę być dobry! - powiedział sam do siebie.
Usłyszawszy, że nie jest sam, odwrócił się do wiedźkuca...
- Brywieczór. - rzucił chłodno, po czym usiadł sobie pod drzewkiem i wyciągnął sobie minimagnetofon spod płaszcza, który odtwarzał podkład.
Wkrótce zaczął śpiewać.
http://www.youtube.com/watch?v=ncTVStDwfK4

[Black Cloud]

- Dobry. - Odparł od razu do przybyłego kuca. Nie trudno zgadnąć, że Black spojrzał się na niego jak na idiotę... w końcu - latał sobie po tak niebezpiecznym lesie tylko po to, by podziwiać swoją urodę i śpiewać? Horror. - Lepiej zamknij się teraz, bo tylko krabopająków i bloedzingerów się nazlatuje, a ja nie mam ochoty nikogo teraz osłaniać... - Mruknął dość obojętnie, kiedy skończył zbierać zioła z jednego miejsca. Zaraz przeszedł do drugiego krzaka i również zaczął szperać w poszukiwaniu rożlin, ziół itd...

[Gray Web]

Wokalista odparł:
- U mojej starej w piwnicy takie coś latało kiedyś, ale zjadłem.
Po czym podgłośnił magnetofon, śpiewając kolejny "hicior" (http://www.youtube.com/watch?v=XHUsIU161w4). Cóż, dawno nie widział barbarzyńców w lesie Everfree... No i czemuż on nosi miecz na grzbiecie? To tak, jakby... Nosił tobołek! Bardzo nieporęczny tobołek, pełen gwoździ! Nagle jedna z wiewiórek sama podeszła do urządzonka i utopiła Greyowi w rzece...
- Ty złamany uju! - wydarł się - Zrobić ci z rzyci garaż, mały gryzoniu?
Gryzoń jednak zdążył uciec...

[Black Cloud]

Zdążył uciec. Ale zaraz z jego storny wróciło tuzin takich jak on. - Wiewiórki szablozębne. - Mruknął pod nosem wiedźmin, przyglądając się temu. Podniósł się. Małe potworki skoczyły w stronę śpiewaka. Cloud zrobił dwa kroki do przodu, potem jeden w bok... i wycelował odpowiednio. Złożył kopyta razem i machnął w stronę "chmary" potworzastych wiewiórek, wywołując Znak Aard, którzy trzepnął wszystkie na raz. Wyglądały, jakby młot je uderzył, nieptrzytomne wleciały do wody i krzaków. - Następnym razem strożniej. - Aż chciało się na końcu powiedzieć "łamago", ale... powstrzymał się. Podszedł do muzyka. Coś czuł, że musi go pilnować... a nóż wykorzysta Prawo Niespodzianki, jak tak dalej pójdzie. - Jestem Black Cloud. Wiedźmin.

[Gray Web]

Widząc, jak Cloud odpycha wiewiórki, od razu spakował je do swojego podręcznego worka, łapiąc je niczym w siatkę. Był to worek mocny, wykonany z mithrillu. Mógł sobie na takie coś pozwolić, jako gwazda. Szybko go związał, by nie uciekły i włożyłgo do torby.
- Posrauo cię? To tylko futrzaki... Małe, które nic nie mogą mi zrobić... I tak wogóle, to od kiedy barbarzyńce umią tak robić?
Ech... Co za dziwny koleś z tego berserkera... I potrafi czarować.
- Albo umiesz czarować, albo wypaliłem o jedną dzidkę za dużo...
Kucyk miał już usiąść, gdy nagle... Z lasu wyskoczył wielki niedźwiedź "z dzidą" gotową do ataku. Ale nie był to zwykły niedźwiedź! Był to niedźwiedź-niewyżyty-mutant-z-dzidą.
- Uważaj, to niedźwiedź-niewyżyty-mutant-z-dzidą!
Gray rzucił w niego workiem wiewiórek szablodziąsłych, które w mig zagryzły napastnika.
- Och, o mały włos...

[Black Cloud]

- Małe, puchate, z zębami jak noże i oczami czerwonymi jak garniec krwi. - Skwitowal spokojnie. - Mówiłem... jestem wiedźminem. Jesteśmy wojownikami i magami jednocześnie. Prościej, czarownikami... - Nie odwrócił się do niedźwiedzia. Lewym kopytem zrobił dziwny rysunek na ziemi i stąpił jeden krok do przodu. Wtedy niedźwiedź nadepnął na "rysunek" Clouda... i został sparaliżowany. Był to Znak Yrden. Nie zrobił nic innego, bo zobaczył, jak gwiazdor rzuca wiewiórkami, które spokojnie mogły poradzić sobie z unieruchomionym, poranionym przez magiczną pułapkę celem. - Ja jestem mutantem. Na mnie też naślesz puchate burki? - Jednym ruchem wyjął miecz stalowy i zamachał nim jednej z wiewiórek, która postanowiła podejść za blisko wiedźmina, przed jej koślawym nosem. Cofnęła się szybciutko, tak samo jak reszta. - Jak już przełamaliśmy pierwsze lody, to może tak się przedstaw, wierszokleto?

[Gray Web]

Gdy wiedźkuc mówił "jestem", gwiazdor odparł:
- Nie interesuje mnie kim jesteś! Jesteś tu nowy, a do mnie należy dbanie? o nowych... Znaczy uj mnie obchodzi, kim jesteś.
I faktycznie, miał to w dipie.
- A zoofilem jesteś, że mam w ciebie wierzakami rzucać? Chociaż w sumie, mógłym ci jakiegoś husky załatwić, jeśli chcesz... Hmmm...
Cóż...
- Ja się nie muszę przedstawiać, mnie się zna. Ale może w twojej ojczyźnie-barbarzyńców-mutantów nie znają industrial metalu i słuchają jakiegoś pieprzonego Black Hoof Peas. Jestem Gray Web, wokalista z Perverthoofa.
Nadął się kucyk z dumy, po czym... Zaatakował go doopny, zmutowany komar!
- Nie, czekaj! -zawołał,zanim wiedźkuc zechciał odciąć mu głowę i plasnął go kopytkiem (komara, zboczku :*)

[Black Cloud]

- Już wolę sam wejść do jaskini mantikor niż pozwolić, by ktoś taki o mnie dbał. - Mruknął ironicznie i schował miecz. - I mnie ?ajno obchodzi, czyś gwiazdor, czy babcia klozetowa... którą bardziej przypominasz, niż muzyka. - Przeciągnął się bezczelnie. - Chodziło mi o imię. Równie dobrze mogę do Ciebie mówić "muzyczna ciota", nie skłamię. - Zrobił dwa kroki w jego kierunku. - Widzisz, mam ważniejsze sprawy na głowie, niż znanie jakiegoś pseudo artysty... mam bronić słabszych i potrzebujących. Głupich niestety też, tak jak Ciebie przed chwilą... - Mruknął wyraźnie niezadowolony. - Chociaż może akurat te pluszaki by Ci nic nie zrobiły, niedaleko masz kanion wywern. W Rzece są utopce, ale nie wyjdą teraz, mimo nocy, bo jesteśmy tutaj od czasu, jak było jasno. Ogólnie... bardzo przyjazna okolica. - Rozejrzał się. - Lepiej, byś stąd spadał. Po prostu.

[Gray Web]

Gray Web słuchał kucyka z uśmiechem.
- Ej, stary, daj namiary na dealera, bo chętnie też bym sobie niuchnął tego czegoś, coś ty niuchnął przed tym.
O tak, skoro ten dziwak miał halucynacje i wydawało mu się, że jest silny i groźny, to pewnie musiał coś wciągać... Gray też chce, a co!
- I nie jestem pseudoartystą. Pseudoartysty to są te rapery i lejdi zgagi. Swoją drogą, to dawno u tej szprychy nie byłem na domówce... Ciaśniutka.

[Black Cloud]

- Masz nierówno pod sufitem... to i tak za mało powiedziane. - Mruknął i skrzyżował przednie kopyta na klatce piersiowej. - Kiedyś obroniłem młodą klacz przed wampirem. Powiedziała, że pierwszy raz widziała wiedźmiński miecz w akcji... i nie ma ochoty na powtórkę. - Zniżył łeb. Najgorsze było to, że teraz ot tak pójść sobie nie może, bo ten kretyn na pewno wpadnie na utopce, krabopająki, kikimory, wywerny i wszystko, co tu znaleźć można innego. Ruszył łbem, by strzelić karkiem. - Te Twoje opaski na kopycie nie wyglądają męsko. - Rzekł nagle. Tak po prostu.

[Gray Web]

- Ty też nie masz równo pod sufitem! I śmierdzi ci spod pachy!
ARTYSTA i WIELKI WOKALISTA poszedł sobie dalej, mijając dziwnego ktosia.
- To nie są opaski, tylko pieszczochy i nie interesuje mnie, czy są męskie, czy nie. I tak mam dupeczki, mniejszym kosztem, niźli machanie mieczem. Chociaż ja też macham mieczem - jeśli czaisz bazę - Pegaz zaśmiał się.
Podsumujmy - gwiazdor został napadnięty przez stado wiewiórek i obronił barbarzyńcę przed napalonym misiem. Ciekawe... Szedłby sobie od niego (przeklinając go w duchu od frajerów), lecz spotkał... Kraboburgera! Odsunął się od niego z przerażeniem w oczach, by rzucić w niego kamieniem, z ukrycia.

[Black Cloud]

Jego medalion zdrżał nieregularnie. To już nie była wina obecności wampira, który stał obok niego... oj nie. Z daleka usłyszał ten dźwięk. Ciężki pisk i zgrzytanie żuwaczkami. Krabopająk, chociaż muzyczna ciota też ładnie go nazwała. Cloud odruchowo sięgnął do torby po eliksir, ale... no właśnie. Wszystkie wylała mu tamta wariatka, a nie zrobił nowych. - No żesz ku*wa je*ana... - Powiedział, po czym zaklnął szpetnie i wyciągnął miecz ze srebra, podbiegł do muzyka i złapał go za kurtkę. - Do tyłu, i to już! - Krzyknął na niego i stanął przed potworem. Zaczął wirować z mieczem, niczym w tańcu... srebro ostrza lśniło wokół niego, tak że wiedźmin wyglądał, jakby znajdował się w srebrzystej, przezroczystej kuli. Widok równie piękny, co przerażający. - Pieprzony miś, musiałem na niego zmarnować tyle energii... - Mruknął, wyraźnie niezadowolony...

[Gray Web]

/offtop - http://nk.pl/grupy/295928/galeria/2 http://profile.ak.fbcdn.net/hprofile-ak ... 2602_n.jpg http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=& ... cvo4jO3MQQ /

Widząc, jak Cloud obkłada wyrób hamburgeropodobny, całkiem stracił nadzieję, na nawiązanie z nim normalnego kontaktu.
- Dobra, jesteś dziwny. Ja stąd spieprzam, zanim zrobisz mi krzywdę tym nożykiem. Gutenacht!
Wokalista pospiesznie opuścił las, lecąc na skrzydłach, ku magazynowi. Fanki same o siebie nie zadbają.
z/t