Gdy us?ysza? o ?mierci Hikariego, lufka wypad?? mu z ust. Nie ?yje...? Bardzo chcia? go pozna? a teraz nie ?yje... Jak to mo?e by?? Widocznie si? zmiesza?.
- Skoro uwa?asz, ?e nie istnieje, to mi to udowodnij... Z jakiego? powodu Cytadela, od swego pocz?tku funkcjonuj?ca z woli Eris, od wieków istnieje. Mniej wi?cej. I, do wszystkich demonów, tego zasmarkanego ?wiata, czemu, czemu, z jakiej racji uznajecie cielesn? istot? za bóstwo...? I gdzie ja stwierdzi?em, ?e Chaos jest w jakikolwiek sposób stronniczy?! Nie jestem stronniczy, po prostu nie podoba mi si? to, co si? tutaj dzieje. - jego rosn?ca irytacja zaczyna?a znajdywa? odbicie w post?puj?cym wypaczeniu przesi?kni?tej zgni?? magi? osnowy rzeczywisto?ci, powoduj?c jej coraz wi?ksze i wi?ksze napr??enie, gdy dowiedzia? si? o ?mierci Hikariego -Jak to...? - lufka z papierosem wypad?? mu z ust -Nie... ?yje? Hikari... zgin??? - i wtedy zrobi? co? ci??kiego do przewidzenia. A mianowicie, wyci?gn?? z torby czajnik, zaparzy? w nim herbat? i nala? do kilku fili?anek. Co? w osnowie rzeczywisto?ci p?k?o i zapachnia?o fio?kami.
- Minuta ciszy, je?li ?aska. - wyla? cz??? herbaty na ziemi?, minute wysta?... cicho, dopi? reszt?, zaproponowa? fioletowo-bia?ej klaczy i jednorogiej furiatce, po czym powiedzia? - A teraz uspokój si? i s?uchaj. Przyprowadzi? mnie tu kuc, którego z braku lepszego okre?lenia nazw? Agentem Chronosem i powiedzia?, ?e chcecie mi pomóc upora? si? z tym przekl?tnikiem. A ty zachowujesz si? tak, jakby? chcia?a sprowokowa? bójk?, w której? kto? móg?by zgin??. - lufka mu si? pot?uk?a, wi?c w akcie desperacji nast?pnego zacz?? pali? przez opró?niony ju? imbryczek, korzystaj?c z niego jak z bongosa (gdy? jego dziobek idealnie pasowa? kalibrem do jego papierosów '44).