Strona 1 z 2

Cmentarz

PostNapisane: 9 maja 2013, o 23:13
przez Bright Beer
Cmentarz ofiar rebelii heroldów. Największą jego część zajmuje masowy grób tych, których ciał nie udało się zidentyfikować. Przykrywa go ogromny pomnik, na którym zapisane są imiona wszystkich zabitych, nawet tych, którzy mają swoje własne groby.

~~~~

Droga do Manehattanu była prosta i łatwa. Gorzej z drogą od granic miasta do cmentarza. Może i miasto było uprzątnięte, ale wciąż straszyło pustką i uszkodzonymi budynkami. Było widać, że podnosi się z totalnego upadku ale, z tego co zauważyła Beer, wszystko było nowe - ludność była napływowa, jako że dawna populacja miasta zginęła, sklepy były nowe, budynki... Nowy Manehattan raczej nie będzie przypominał starego.
- To tutaj... Nawet nie wiem, czy mają własny grób.- Szepnęła, przekazując Blackowi dzieci i podchodząc do ogromnego pomnika. Zaczęła szukać z zapartym tchem swojej rodziny, idąc alfabetycznie. Na razie nie chciała szukać, czy jej rodzina leży gdzieś osobno czy w masowej mogile.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 10 maja 2013, o 05:34
przez Black_Gallant
Black wsunął dzieci do juk-nosidełek i podszedł do przyszłej żony. Zapytał ją o nazwiska i sam zaczął z nią szukać.

- Wiesz... jeżeli mają własną kwaterę, można by zapytać u zarządu cmentarza.

Powiedział cicho i na chwilę przerwał by rozejrzeć się po cmentarzu. Mogił było tak wiele, a nazwisk na płycie pomnika jeszcze więcej. Czuł się winny. To on, jako Herold Magii, przemienił Shiny'ego w Herolda Rządzy gdy ten był nieprzytomny.

Spojrzał na przyszłą żonę. Bijący od niej smutek uderzał go mocno, a jej kanarkowe, szczęśliwe barwy dziwnie nie pasowały do cmentarza.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 11 maja 2013, o 19:55
przez Bright Beer
- Nie chcę pytać, chce ich odnaleźć. - Odpowiedziała zniecierpliwionym tonem, szukając dalej. Tylko co chwilę się zatrzymywała, gdy napotykała znajome imię i nazwisko. Wreszcie, przesuwając uważnie kopytem po liście, znalazła. Strong Beer. Tasty Beer. Dark Beer. Light Beer. Zastygła w miejscu, wpatrując się w imiona ojca, matki, brata i siostry, a jej oczy zaczęły się powoli wypełniać łzami.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 12 maja 2013, o 08:26
przez Black_Gallant
Black milcząc wyminął swoją ukochaną, rozumiejąc, że znalazła grobowiec swojej rodziny. Wyjął z zasobnika przyczepionego do klatki piersiowej trzy znicze, za siebie i za Haramu i Vermouthka. Zapalił je kolejno za każdym razem przepraszając cicho za ich los. Potem podał Beer czwarty znicz, ten który zapalić powinna ona. Gdy jej go wręczył, wyjął dzieci z juków i trzymając je na ziemi między swoimi kopytami by przypadkiem nie rozbiegły się, pomodlił się do nieznanego sobie bóstwa o to, by ich życie po śmierci było lekkie i by mu wybaczyli.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 13 maja 2013, o 22:32
przez Bright Beer
Beer nie zareagowała początkowo na znicz, dopiero po chwili jakby się ocknęła. W myślach przeżywała ponownie wszystkie radosne chwile z nimi, wszystko co zrobili dla niej, wszystkie przykrości jakie im wyrządziła... Spuściła smutno głowę, przejęła w milczeniu znicz i zapaliła go, stawiając go obok pomnika. Potem stanęła w ciszy obok napisu, zaczynając cicho płakać.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 13 maja 2013, o 22:41
przez Black_Gallant
Black po chwili podszedł z dzieciaczkami do Beer. Pozwolił jej się chwilę wypłakać. Płacz oczyszczał. Płacz był jak deszcz. W deszczu jest Bóg... Trochę żałował, że pogoda nie była zepsuta, i że nie lało... Beer mogłaby wtedy poczuć że nawet natura rozpacza wraz z nią. Pociągnął parę razy nosem. Dzieci też chyba poczuły, że mama jest smutna, bo oboje podbiegli do niej i przytulili się do jej przednich nóg.

- Beer. Tak mi przykro... Nie powinno mnie tu teraz być...

Powiedział cicho ze spuszczonymi uszami, ale nie odchodził.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 14 maja 2013, o 20:33
przez Bright Beer
Beer objęła mocno Blacka, wtuliła się w niego mocząc mu sierść łzami i kontynuowała płacz. Nagle się poczuła strasznie pusta i samotna. Utraciła całą swoją przeszłość, pozostało jej ledwo kilka pamiątek z tego, jej rodzina przestała istnieć... Tego było naprawdę za wiele. Tulenie przez dzieci trochę pomagało, ale potem sobie wyobraziła je z dziadkami i wybuchnęła jeszcze większym płaczem.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 14 maja 2013, o 20:35
przez Black_Gallant
Przytulił mocno swoją przyszłą żonę i pozwolił jej się wypłakać. Wolał teraz jej nie mówić, że sam chce płakać, bo pośrednio jest odpowiedizalny za ich śmierć. Kochał ją tak bardzo i tak bardzo kochał dzieci. Jeżeli bycie z nią i opieka nad nimi byłyby dobrą formą zadośćuczynienia za krzywdy jakie wyrządził, zrobiłby to od razu.

- Beer... Jesteśmy tu. I zawsze będziemy. Tak jak oni będą w twoim serduszku.

Powiedział jej cicho do ucha i przytulił ciepło.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 14 maja 2013, o 20:48
przez Bright Beer
Płacz Beer powoli ustawał, teraz po prostu łkała na sucho, ocierając się głową o jego bok. Wreszcie się uspokoiła na tyle, by otrzeć do końca łzy z pyszczka i puścić narzeczonego. Wzięła dzieci na kopyta.
- Black... mógłbyś pójść zapytać, czy mają osobny grób? Mam szarfę brata do złożenia na nim... a ja tu chyba poczekam na ciebie. - Popatrzyła znowu smutno na napisy na pomniku.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 14 maja 2013, o 20:57
przez Black_Gallant
Wziął od niej szarfę... Jakoś tej szarfie nie ufał. Szybko wrócił też.

- Jest mogiła rodziny Beer. Mówią, że pochowano ich razem z przodkami, Dziadkiem i Babcia ze strony głowy rodziny. Wiesz gdzie jest grobowiec twoich dziadków?

Powiedział wciąż trzymając szarfę niczym skarb. Głupio mu było, ale bał się, że Beer zrobi coś nie tak z tą szarfą.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:06
przez Bright Beer
Nie mogła go winić że wziął tą szarfę, na pewno wyglądało to podejrzanie. Dobrze chociaż, że się tak pośpieszył.
- O... oczywiście że wiem. - Otarła kopytem oczy. Była tam wiele razy. Nie spodziewała się tylko, że dziadkowie się tak szybko połączą z resztą jej rodziny. Przecież dziadkowie jej umarli jeszcze za jej życia...
- Stań obok mnie... Nie czuję się jakoś na siłach... - Powiedziała słabym głosem.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:11
przez Black_Gallant
Wsunął z czułością głowę pod jej skrzydło, tak by mogła się oprzeć o jego grzbiet.

- Oczywiście kochanie. Jesteśmy tu z tobą.

Chciał coś dodać, ale zdawał sobie sprawę z tego, iż mogłoby to jeszcze pogorszyć jej nastrój. Pozwolił jej wskazywać drogę i prowadził ją oraz trzymające się blisko i nieco wystraszone ponurym miejscem dzieciaczki. Za serce łapał go śliczny widok Haramu trzymajacej się blisko Vermouthka i tego drugiego próbującego wyglądać na odwaznego, pomimo iż trzęsły mu się nóżki.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:14
przez Bright Beer
Beer westchnęła ciężko. Dzieci... Pochyliła się i ułożyła Haramu na swoich plecach, a Vermoutha na plecach Blacka, by nie męczyły się zbytnio. Następnie podążyła powoli w stronę rodzinnego grobowca.
- Wiesz, cała rodzina była jednorożcami. - Powiedziała wreszcie po chwili milczenia i westchnęła znowu. Strasznie im tego wtedy zazdrościła.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:19
przez Black_Gallant
- Hmmmm... No cóż, widać tę tradycję zakończyłaś. Mamy ziemnego kucyka i przygarnęliśmy zebrazkę.

Powiedział i przytulił ją mocno w czasie chodu, uważajac, by nie strącić żadnego z dzieci.

- Inne wasze tradycje będziemy kultywować. W hołdzie twojej rodzinie. Inne pewnie przyjdą z czasem i będą to nasze własne tradycje... Ja... ja nie wniosę za dużo do naszego życia. Nie miałem nigdy rodziny, nie mam tradycji, korzeni... Rodzina którą znam to mój brat, miły chłopiec, siostra-zbrodniarka i ojciec - pijak i wagabunda. Wolałbym Nic od nich nie przekazywać moim dzieciom.

Powiedział smutno i doprowadził ją do grobowca.

Re: Cmentarz

PostNapisane: 18 maja 2013, o 12:23
przez Bright Beer
Wreszcie doszli do grobu. Beer przystanęła nad nim, po czym zawiesiła szarfę na pomniku. Wszystkie imiona tu były... Wolała już wracać, w tym mieście nie trzymało ją nic, poza zmarłymi. Nawet jej rodzinny dom i browar zniknęły w czasie walk.
- Wracajmy już. - Powiedziała tylko cichutko, nie odpowiadając na to, co mówił Black.

[z/t. jeśli Black pójdzie]