Strona 6 z 6

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 11:43
przez Big Macintosh
Na jej odpowiedź sam się zaśmiał. Wreszcie się wyluzował, co znaczyło że będzie miał ochotę na rozmowę oraz dobry humor, więc Cheerilee ma duże szczęście że przybyła w takim momencie.
W takim razie się mylisz. -również odpowiedział śmiechem- Co słychać? Powinnaś wiedzieć, moja droga..
Mac bez żadnych skrupułów podszedł jeszcze kawałek i zasiadł blisko przyjaciółki.
Może lepiej powiesz mi, co u Ciebie słychać? Jak w szkole..
Mruknął, strzygąc od czasu do czasu uchem.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 11:51
przez Cheerilee
Klacz zasiadła obok przyjaciela.
- Ach, wszystko w porzadku. Czasami te moje małe słodkie nieuczki robią się niegrzeczne, ale tak to zazwyczaj jest w porządku. Jutro lekcje ze starszymi źrebakami będę miała zaraz po lekcjach z młodszymi... Uch... Czasami są bardziej problematyczni od młodszych rówieśników. Chociaż prowadzenie z nimi lekcji też ma swoje zalety. Zawsze można popatrzeć na dorastające ogierki - zaśmiała się.
Będąc przy Macu - jednym z ogierów, z którymi utrzymywała jakiś kontakt z krwi i kości - czuła się dobrze, ciepło. Lubiła go, nawet bardzo... Czasami nawet zastanawiała sie, czy nie byłby dobrym ogierem, jednak nie potrafiła jednoznacznie oznajmić werdyktu. Dlatego też traktowała go jako bliskiego przyjaciela, z którym może się nieco bardziej spoufalać... No bo nie może przesadzić, bo robienie innym nadzieji jest złe i okrutne. Jakby nie była pewna wyboru, albo się rozmyśliła? Zresztą kto wogóle powiedział, że podoba jej się Mac...

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 12:02
przez Big Macintosh
Uśmiech nie znikał z jego mordy, ani na chwilę. Bawiły go słowa Cheerilee, zwłaszcza te o ogierach, lecz mimo to nie ukazywał żadnych gwałtowniejszych emocji.
Może i są niegrzeczne.. ale są pod Twym okiem, także będą z nich dobre kucyki. Nieprawdaż?
Mac wlepił swój wzrok w klacz delikatnie unosząc kącik swego pyska, oraz machając ogonem. Lecz coś przerwało jego dobry humor, a mianowicie zamysł o tym co się dzieje z jego siostrami.
Skoro o maluchach mowa. Widziałaś może którąś z moich sióstr?

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 12:15
przez Cheerilee
- Tak, tak myślę. To w końcu moje zadanie i muszę zadbać o to, by przynajmniej były mądre, jeśli na zachowanie już za późno - klacz westchnęła ciężko - Zapomniałam, że muszę opracować lekcje...
Systematyczna nauczycielka olewała swoje obowiązki w dwóch przypadkach: w chorobie i w spotkaniu z przyjaciółmi. Dlatego też nie było jej spieszno zajmować się kolejnymi, papierkowymi bibelotami.
- ... Ale zrobię to kiedy indziej. Niestety, nie widziałam twoich siostrzyczek. A czemu pytasz?
Klacz przysunęła się troszkę bliżej Maca.
- Słuchaj, ty długo nosisz te coś na szyji? Pewnie cię to musi uwierać... Och, biedaku...
Jej kopytka wylądowały na jego szyji, po czym zaczęły ściągać owy przyrząd.
- Daj, pozwól, że ci zrobię masaż.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 12:23
przez Big Macintosh
Dawno ich nie widziałem. martwię się..
Odrzekł klaczy, po czym zastanowił się nad jej kolejnym pytaniem. Ile on ma Tą "obręcz" ? Dosyć długo.. ma ją od dawna. Tak! Od dawnego dawna ją ma!
Ależ nie uwiera.
Mruknął, zaś po chwili pomógł jej ściągnąć "obręcz" z karku i legnął na ziemi, by Cheerilee mogła się wygodnie dostać do jego szyji. Ale zaraz! On jeszcze nie odpowiedział na jej pytanie dotyczące jego przyrządu.. ale gdy tylko kopyta klaczy wylądowały na jego karku, nie chciał przerywać.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 12:30
przez Cheerilee
Delikatne kopyta klaczy pocierały jego szyję, ugniatały ją, po prostu masowały umięśnioną szyję, zahartowanego w boj... Pracy ogiera.
- Och, nie martw się, pewnie AppleBloom jest ze swoimi przyjaciółkami, podobnie jak AJ. Rozumiem, że się martwisz, ale powinieneś troszkę się wyluzować, a to wychodzi ci przecież najlepiej - uśmiechnęła się.
Jej kopytka zjechały niżej, na grzbiet.
- Ech... Zima się zbliża.... Wyjechałabym na narty, w góry... A tu i tak muszę czekać do ferii... - zamarudziła.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 12:38
przez Big Macintosh
Dotyk Cheerilee, był dla niego bardzo przyjemny. Ogier co każde uciśnięcie wydawał z siebie dźwięk, lecz nie było to z bólu a z rozkoszy którą mu niosła Klacz.
Może masz rację.. przy Tobie na pewno będzie mi lepiej.
Mruknął i ułożył się wygodnie na brzuchu, zaś gdy zielonooka zjechała niżej, znów wydał z siebie dźwięk zadowolenia.
Hmm.. bądź cierpliwa. Zobaczysz że szybko Ci to zleci i pojedziesz.. a ja jak zwykle będę tu siedział.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 14:54
przez Cheerilee
Klacz zarumieniła się, słysząc słowa Big Macintosha.
"Przy tobie będzie mi lepiej"... Och, to brzmi tak... Słodko - pomyślała.
Dalej konytnuowała swój masaż, rozmawiając przy tym z ogierem.
- Tak, pewnie tak... Ach, wybacz. Pójdę już do szkoły, przygotować lekcje i takie tam... To narazie, Mac...
Klacz rozchichotana klepnęła ogiera w pośladki i udała się do szkoły.
z/t

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 10 lis 2012, o 16:10
przez Big Macintosh
Masaż był taki przyjemny! I do tego masowała go jedna z najmilszych klaczy jakie znał, żyć nie umierać! Lecz niestety.. Cheerilee poszła do szkoły, klepiąc Mac`a na do widzenia co bardzo mu się podobało. Dlaczego by więc nie odwdzięczyć się?

z/t

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 20 lut 2013, o 11:32
przez Octaviusz
Wtem rankiem przyleciał młody pegaz. Szukał kogoś kogo mógłby spytać o deski. Nikogo jednak nie widział.
Postanowił chwilę poczekać bo może ktoś by przyszedł. W między czasie usiadł oparty o jabłonke i obserwował
sad oraz to czy ktoś się przypadkiem nie pojawił.

Re: Rozległy sad

PostNapisane: 20 lut 2013, o 12:50
przez Octaviusz
Nagle Octaviusz zauważył kilkadziesiąt belek, a obok nich starszego kuca ziemskiego o żółtawym ubarwieniu.
Powoli podszedł do niego i zapytał.
- Czy te deski są na sprzedaż. Bardzo potrzebuje kilku.- sklepikarz odpowiedział.
- W sumie to ich nie sprzedaje ale mów, czego ci trzeba ? -
- Szukam 20 desek rozmiaru 30x80. - liczył, że ma te deski nie chcąc zawieść Rusty`iego.
- Znajdą się. To będzie emm..... 80 monet. - odrzekł po chwili kuc.
Zadowolony pegaz rzucił sakiewke monet i poleciał w strone warsztatu Rusty`iego.