Strona 2 z 3

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 18:08
przez Cheerilee
Klacz uśmiechnęła się do ogiera.
- Oczywiście, że nie. Jakiś czas temu skończyłam zajęcia i mogę zająć się sobą tylko...
Nauczycielka postawiła ostatnią pałę w dzienniku.
- Już. Och... Nie wytrzymam z tymi dzieciakami. Zobacz tylko... Tyle jedynek z głupiej kartkówki... Czy ja naprawdę jestem aż tak złą nauczycielką? - spytała z przejęciem.
Kopytko Cheerilee powędrowało na dziennik, pokazując Macowi stado rozkosznych ocen niedostatecznch, hasających sobie w kratkach, przy imionach.

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 18:21
przez Big Macintosh
Gdy tylko klacz ukazała oceny jej wychowanków, uśmiech znikł z jego oblicza. Oceny ładne nie były.. lecz przecież ona nie może sama siebie za to winić. To nie jej wina..
Nie sądzisz że przesadzasz? Jesteś dobrą nauczycielką.. wierzę w Twe dobre intencje, Cheerilee.. nie zawsze udaje się nam to, co chcielibyśmy by się udało. Trzeba się z tym pogodzić i ruszać na przód w wierze że będzie lepiej. Nie zamartwiaj się kochanie.
Kochanie. Nie za wcześnie na takie słowa? raczej nie.. chociaż? A zresztą. Będzie co ma być.. niechaj zadecyduje klacz.

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 18:33
przez Cheerilee
- Wiem, misiu... I pomyśleć, że oni będą pracy szukać za parę lat... Ja też nie byłam idealna w och wieku, ale zawsze się starałam mieć dobre oceny... Zresztą masz rację, chrzanić ich. Co u ciebie, Mac?
Nauczycielka zamknęła dziennik i schowała go do biurka.
A idźcie wszyscy w pizdu
Posłała prawie-chłopakowi kolejny uśmiech, tym razem bardziej figlarny. Lubiła go, chyba nawet podobał jej się, jednak nie była tego pewna. Nigdy nie była pewna swoich uczuć, przez co parę razy ucierpiała w życiu. Zresztą uczucia to tylko dodatek do życia... Głupota. Uczucia są ważne, bo pozwalają jej wyczuć, co zrobić. Chociaż tym razem nie bardzo wiedziała...

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 18:57
przez Big Macintosh
Chyba jednak wszystko jest w porządku. Nie ma jednak się co obawiać, no ale zawsze jest ta niepewność, lecz mimo to Mac gdy zauważył uśmiech na pyszczku klaczy, sam posłał jej delikatny uśmiech wysłuchując tego co ma do powiedzenia.
I jak widzisz.. szkoła stała się Twym drugim domem. -zamyślił się chwilę, nad odpowiedzią na jej pytanie.- Hm.. po naszym spotkaniu, zostałem nad jeziorkiem. Tamten wieczór.. był doprawdy niesamowity. Piękne gwiazdy, fale na wodzie, a wraz z nimi Ty. Nie wiem czy mógłbym sobie wymarzyć lepszej chwili..
Westchnął tylko, na wspomnienie o jej bliskości która towarzyszyła tamtej nocy.. a gdy znów znalazł się w realnym świecie, zarumienił się widocznie na mordzie. Ciekawe czemu..?

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 19:44
przez Cheerilee
Cheerilee wstała zza biurka i przeszła się po sali, chodząc tam i z powrotem.
- Tak, to był wspaniały wieczór... Wiesz, myślę, że kiedyś powinniśmy spędzić ze sobą cały dzień, całą noc... Mmmm... Mam dosyć tego zgiełku już troszkę... Ciągle ktoś marudzi o coś, ciągle te źrebaki... Ech... Lubię swoją pracę.Ba! Nawet ją kocham, ale sam widzisz... Jestem totalnie zmęczona tym wszystkim. Chciałabym urwać się gdzieś, odprężyć się... A... A ty?
W końcu stanęła naprzeciwko ogiera, tak, że praktycznie dotykała jego noska swoim noskiem, i patrząc mu głęboko w oczy rzekła:
- Co powiesz na jutro?

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 20:04
przez Big Macintosh
Ogier jedynie wodził wzrokiem za klaczą, uważnie słuchając jej słodkiego głosu. Lecz gdy usłyszał jej wypowiedź, w której była zawarta delikatnie propozycja, oniemiał i rozwarł pychol.
Chciałabyś spędzić ze mną calutki dzień i noc? Bo ja.. również.
Rzekł i spuścił głowę rumieniąc się bardziej. Czyli jednak.. jej słowa były całkowitą prawdą, gdy mówiła nad jeziorkiem że go kocha. To było naprawdę miłe, usłyszeć od kogoś takiego jak Cheerilee że czuje coś do niego. Ale nie o Tym tu teraz mowa.. Mac gdy usłyszał drugie zadane przez klacz pytanie, przybliżył się do niej o krok, zbliżając swój pyszczek ku jej pyszczkowi z wielkim uśmiechem.
Jutro ? A może dzisiaj?
Mruknął, delikatnie muskając jej nosek wargą.

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 20:28
przez Cheerilee
- Dzisiaj... No... W sumie w porządku. Oczywiście jeśli tylko ty nie masz nic przeciwko...
Klacz zarumieniła się, czując na swoich wargi, wargi potężnego ogiera. Również je delikatnie musnęła, lecz po chwili odstąpiła na krok do tyłu.
- W sumie, to skończyłam już swoje obowiązki... Jakie masz propozycje, Big Macintosh?

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 28 lis 2012, o 20:39
przez Big Macintosh
Przed odpowiedzią na jej pierwsze z pytań, ogier cmoknął ją w nosek i z ogromnym entuzjazmem odrzekł.
Oczywiście że nie mam! Będzie to dla mnie ogromna przyjemność, moja droga.
Serce Macintosha waliło jak oszalałe, na wieść na kolejną randkę ze słodką nauczycielką, lecz pozostała jeszcze sprawa miejsca spotkania. Niestety Mac z tego wszystkiego nie potrafił zebrać myśli, a co za tym idzie, nie miał pomysłu gdzie się udać.
Hm.. nie wiem. Jestem zdany na Twój wybór Cheerilee. Chociaż.. Ty zapewne masz lepszy gust jako kobieta.
Machnął ogonem dwa razy wbijając wzrok w oczy klaczy. Tak hipnotyzujące i piękne..

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 29 lis 2012, o 15:14
przez Cheerilee
- W porządku, no to może pójdźmy do... - zapadła cisza.
No właśnie, gdzie? Moglibyśmy iść do restauracji, ale na mój koszt? To ogier powinien fundować klaczy, a nie na odwrót, a Mac przecież pewnie pieniędzy przy sobie nie ma. Chyba, żeby wziąć go w jakieś ciekawe, odkucne miejsce, gdzie moglibyśmy gadać o wszystkim, i zarazem też i o niczym. Tylko jest jeden problem, Cheerilee: Straszny z ciebie mieszczuch... Kiedy ostatnio w lesie byłaś? Rok temu? Hę? Chociaż...
Nauczycielka otarła się ciałem o ogiera.
- Mac, powiedz mi, czy te wasze akry słodkich jabłek to... Raczej nie mają niespodziewanych gości, tak?

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 29 lis 2012, o 17:02
przez Big Macintosh
Przysiadł na ziemi oczekując jej propozycji, która z początku wydawała się nieosiągalna. Tak.. gdzie taka słodziutka miejska klacz, mogłaby pójść z wieśniakiem? Do miasta? Czemu nie, lecz na wieś również.
Hmm.. niby jest cicho i spokojnie. Zawsze jest też możliwość skorzystania z mojej samotni, bądź jakiegokolwiek innego miejsca.
Mruknął, obracając łebek w jej stronę. Mac był ciekaw tego, o czym będą rozmawiać. Lecz mimo to, nawet gdyby nie było to coś co on lubi.. zapewne nie będzie się nudził.

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 30 lis 2012, o 18:38
przez Cheerilee
- Samotnia... Brzmi ciekawie, mój siłaczu... To może zaprowadzisz mnie tam, co? - spytała klacz.
Po usłyszeniu pytania i krótkiej rozmowie, wyruszyła za ogierem, udając się z nim w miejsce, gdzie znajdowała się owa samotnia. Była strasznie pobudzona, chociaż nie można było tego po niej dostrzec... Dreszczyk emocji, tak.
z/t

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 1 gru 2012, o 20:22
przez Last Verse
Last wszedł do pustej sali. Był całkowicie trzeźwy.
To do roboty - powiedział do siebie. Wyrwał deski z podłogi, niszczyć ławki powyrywał z nich gwoździe. Po kilku minutach klasa była całkowicie zdemolowana a koło niego leżały deski ułożone w stosik. Gwoździe leżały w kupce na jedynej zostawionej ławce. Wszystkie deski wykorzystał na zabicie okien, (zostały tylko drzwi) zostawił sobie tylko małą kupkę zrobioną z biurka Cheerilee. Te wykorzystał do rozpalenia ogniska. Gdy ognisko rozpaliło się na dobre, porozkładał płonące deski w każdym kącie budynku tak żeby jak najszybciej budynek się spalił. Szybko wyszedł żeby pozachwycać się płomieniami. Noc była piękna.
z/t

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 12 gru 2012, o 10:05
przez Red_Shot
Red Shot przelatywał akurat nad Ponyville, patrolując swój perymetr. Wtem dostrzegł jak ktoś w godzinach zamknięcia wychodzi ze szkoły. Podleciał spokojnie, skrzypiąc mechanicznym skrzydłem, by się mu przyjrzeć. Zapamiętał jego pysk, gdy dostrzegł łunę ze szkoły. Po upewnieniu się, że nikogo w środku nie ma, wezwał przez radio siły strażackie Ponyville i sam również przystąpił do zwalczania ognia. Po godzinnej walce, udało się w miarę uratować szkołę, choć przynajmniej przez miesiąc nie będzie się tam dało prowadzić lekcjii, póki nie wyremontuje się sali.

Przez radio dowiedział się od innych policjantów, gdzie zmierzał podejrzany, choć wyglądał on bardziej na klacz. Niewiele myśląc skierował się w tamtą stronę.

[z/t]

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 11 lut 2013, o 13:56
przez Cheerilee
Klacz stanęła na pagórku, gdzie niegdyś stała szkoła... Teraz była tam tylko kupka popiołów, jakiś gruz, gdzieniegdzie roztopione, popękane szyby. Z niedowierzaniem weszła w ruinę, kładąc kopytka na zwęglonych ławkach, aż w końcu dotarła do swojego biurka. Szybko otwarła je. Ufff, sejf z dziennikiem był bezpieczny. Gorzej za to z pracami i projektami uczniów... Położyła się na blacie biurka i zaczęła cichutko popłakiwać, zmywając z niego łzami węglowy pył...

Re: Sala lekcyjna

PostNapisane: 11 lut 2013, o 14:29
przez Bullet Song
Bullet przechadzał się miastem w poszukiwaniu ogłoszeń, zerkał na każdą wiszącą kartkę z nadzieją na znalezienie roboty. Po kilku godzinach "spaceru" dostrzegł zgliszcza jakiegoś budynku, przy którym stała fioletowa klacz. Nie wyglądała na szczęśliwą, nawet z tego miejsca było widać niedowierzanie na jej pyszczku. Wiem, że obiecałem sobie nie mieszać się w lokalne sprawy, ale nie mogę jej tak zostawić. Gdy spojrzał ponownie w tamą stronę dojrzał, jak klacz wchodzi do ruin budynku, nie chciał tego tak zostawić. Bullet ruszył szybkim krokiem w kierunku pagórka, na którym niegdyś stał budynek. Gdy zbliżał się do progu, a raczej do tego co z progu zostało, ujrzał klacz siedzącą za zwęglonym biurkiem. Przeszedł przez wypustkę w której zapewne kiedyś stały drzwi, ściągnął kapelusz z głowy i przyłożył go do klatki piersiowej. Tylko nie palnij niczego głupiego ogier opuścił uszy i z kapeluszem na piersi podszedł bliżej.
-Przepraszam bardzo... Nazywam się Bullet Song. Rozpoczął po woli ogier. -Może mnie pani nie znać, dopiero przybyłem do miasta, jeszcze nikogo nie znam... Ale nie w tym rzecz... Widzę co tutaj się stało i nie mogę przejść obojętnie wobec takiego nieszczęścia. Podniósł uszy, założył kapelusz i spojrzał na klacz łaskawie. -Czy jest coś, co mogę zrobić by pani pomóc?