Wzgórze

[Feather]

Pegaz u?miechn?? si?, czuj?c na sobie jej usteczka. By?y takie delikatne...
- Dobrze, chod?my wi?c.
Dzisiejsza noc zapowiada?a si? ciekawie. Nie ma domku, a do salonu nie poleci teraz, bo jeszcze kto? go napadnie. Czyli pewnie spyta Carrot, czy mo?e "zanocowa? na kanapie". Wzi?? torb? i pogna? za klacz?, która zaprowadzi?a go do swojego domku. Jest singlem, teoretycznie jego dzieci "nie stanowi? problemu", bo nie s? dzie?mi. Móg? wi?c pozwoli? sobie w ko?cu na wyg?upy, psoty i figle. Jest m?ody, teraz w ko?cu ma czas na wszystko. Znowu zaczyna wszystko na nowo.
z/T[/fade]

[Willow Bark]

Willow wbieg?a na wzgórze i zatrzyma?a si? dopiero na najwy?szym punkcie, by zaczeka? na pozosta?e kucyki. Usiad?a na trawie i rozejrza?a si?. Noc zacz??a ju? zasnuwa? niebo i mo?na by?o dostrzec pojedyncze gwiazdy. Nie by?a pewna po co kto? mia?by obserwowa? te b?yszcz?ce punkciki, ale dosz?a do wniosku, ?e wystarczy jej towarzystwo, by si? nie nudzi?. Po?o?y?a si? na ziemi i czekaj?c na Angela i April zacz??a si? zastanawia? co takiego skrywa?a w sobie jego ksi??eczka, która tak bardzo nie spodoba?a si? granatowej jednoro?ec. Mog?aby w?a?ciwie zapyta? o to pó?niej, bo, no có?, sama jej niestety nie przeczyta. Najpierw jednak obserwacja nieba. O tak.

[Angel]

Valor wdrapa? si? na wzgórze za ci??arn? pegazic?, mamrocz?c niewyra?nie pod nosem. Ponyville si? zdecydowanie zmieni?o od jego ostatniej wizyty i wcale mu si? to nie podoba?o. Jednoro?ec zdecydowanie nie lubi? zmian, a te próbowa?y mu si? wciska? w ?ycie przez prawie ca?y czas. Podniós? zrezygnowany wzrok w gór?, na miliony ?wiec?cych punkcików nad sob?. Gwiazdy. Bez wzgl?du na to, co si? dzieje w Equestrii, one wci?? b?d? w górze, nieprzerwanie w?druj?c po niebie. One równie? prawdopodobnie nie znosi?y zmian. Valor Angel bez ?adnego konkretnego powodu nagle poczu? si? lepiej. Z torby wyci?gn?? dwie butelki soku, jedn? z nich podaj?c pegazicy.
- Trzymaj, napij si?. Dla tamtej przeuroczej klaczki równie? jedn? wzi??em.
Valor niespecjalnie lubi? sarkazm, tym razem jednak skorzysta? z niego przy s?owach "przeuroczej klaczki" ca?kowicie odruchowo.

[April Moon]

April wdrapa?a si? na wzgórze za dwojgiem kucyków. U?miechn??a si? na widok nieba na którym ju? powoli zaczyna?y si? kre?li? ?uki konstelacji.
- Och jak pi?knie! Spójrzcie! Wida? dzi? Strzelca!
I spojrza?a na horyzont i ku jej zdziwieniu dojrza?a, ?e dzi? jest pe?nia... Ale nie zwyk?a pe?nia... Czerwona pe?nia. Jej Cutie Mark przybra? czerwon? barw?.
- No i prosz?. Jak ?licznie. Czerwona pe?nia jest taka rzadka w tych okolicach. Podziwiajcie kochani, bo niepr?dko b?dzie taka okazja znowu!
Krzykn??a zachwycona i patrzy?a na ksi??yc jak zahipnotyzowana, ws?uchuj?c si? w ?wiergotanie ?wierszczy.

[Willow Bark]

Pegaz wzi??a od Angela butelk? z sokiem i po?o?y?a kopytka na zakr?tce. Szarpn??a próbuj?c j? otworzy?, ale nie mog?a. Ze z?o?ci? odrzuci?a wi?c sok na ziemi?. Dopiero wtedy zwróci?a uwag? na zachwycon? April. Zerkn??a na niebo, bo czym zerkn??a na jej bok. Urocze znaczki mog? zmienia? kolor? No, tego si? nie spodziewa?a. Spojrza?a na niebo jeszcze raz.
- Ale tak w?a?ciwie... Dlaczego ksi??yc jest czerwony? - zapyta?a - Jest ranny? Co? si? z nim sta?o?

[April Moon]

- Nie nie, kochana. To naturalne. Ksi??yc staje si? czerwony z dwóch powodów. Gdy jest jasny, prawie pomara?czowy, mamy za?mienie ksi??yca. Je?eli za? jest krwisto czerwony jak dzi?, to oznacza ?e w niebie jest ca?a masa py?u wulkanicznego. Prawdopodobnie jaki? wulkan wybuch? i py? zosta? poniesiony w wy?szych partiach atmosfery.
Wyt?umaczy?a cierpliwie April. Rozbawi?o j? dociekanie Willow i zachichota?a z tego powodu.
- Czemu tak wpatrujesz si? w mój zadek, kochanie? Wiem ?e przyci?ga uwag?, ale my?la?am raczej, ?e Pan Valor b?dzie nim bardziej zaciekawiony ni? ty.
U?miechn??a si? perli?cie.

[Angel]

Valor z pewnym zdziwieniem obserwowa?, jak pegazica próbuje otworzy? butelk?, po czym z irytacj? odrzuca j? na bok. Podszed? bli?ej i z?apa? j? w kopytko, jednak szarpni?cie nic nie da?o, zakr?cono j? naprawd? mocno. Z pewn? irytacj? zacz?? si? w ni? wpatrywa?.
Wokó? zakr?tki pojawi?a si? pomara?czowa, iskrz?ca mgie?ka zakl?cia. Butelka otworzy?a si?, a zadowolony jednoro?ec poda? j? ponownie klaczy.
- Masz, trzy...
Wtedy dotar?o do niego, co si? w?a?nie wydarzy?o. Z wra?enia a? usiad?, cudem nie upuszczaj?c soku. W jego g?owie znów si? odezwa? upiorny, irytuj?cy g?os.
Nie przyzwyczajaj si?, chcia?em ci tylko co? pokaza?. Porozmawiamy pó?niej.
Jednoro?ec nie by? w stanie odpowiedzie?. Siedzia? tylko z zaci?gni?t? twarz? na trawie, nie wpatruj?c si? w nic konkretnego. Nie odpowiedzia? nawet na zaczepk? April, nie mog?c zebra? my?li w jakikolwiek uporz?dkowany strumie?.

[Willow Bark]

Przez chwil? s?ucha?a tego, co mówi April, próbuj?c zrozumie? to, co chce jej przekaza?. Py? wulkaniczny? Mo?e to i mia?o sens. S?ysz?c pytanie na temat jej zadu tylko przekrzywi?a g?ow? z pewnym zdziwieniem.
- Bo... twój znaczek... zmieni? kolor - powiedzia?a dotykaj?c go kopytkiem. Zaraz odwróci?a si? w stron? Angela, który akurat zdo?a? magi? otworzy? jej butelk?. Z u?miechem wzi??a j? od niego i upi?a ?yk, zanim zwróci?a uwag? na to, ?e jako? zastyg? ze zdziwion? min?.
- Co? si? sta?o? - zapyta?a.

[April Moon]

- Och... Czasem zmienia kolor, kochanie. Mój znaczek jest zale?ny od kwadry ksi??yca. Zmienia si? wraz z ni?, po ka?dym wschodzie ksi??yca.
U?miechn??a si? i po?o?y?a swoje kopytko na jej zadku, gdy ona po?o?y?a swoje na jej.
- Twój te? jest ?liczny. Symplistyczny i z przes?aniem. Takie s? najlepsze. I do tego, masz ca?kiem j?drne okolice znaczka. Ogiery pewnie za tob? szalej?.
Wtedy Willow zmieni?a swój focus i zabra?a si? za picie o obpytywanie Angela o jego stan.
- W?a?nie, Panie Valor... Co si? sta?o?
Podesz?a do niego i po?o?y?a mu kopytko na rogu.
- Nie jest rozpalony, wi?c nie masz goir?czki. Nie chcesz z nami podziwia? gwiazd? Albo zadków?

[Angel]

Jednoro?ec zamruga?, nagle przypominaj?c sobie gdzie jest, z kim i dlaczego. G?os w jego g?owie odezwie si? znów pewnie dopiero wtedy, kiedy ju? Valor pozb?dzie si? towarzystwa dwójki klaczy. Pomimo faktu, ?e teraz bardzo mu si? ?pieszy?o, aby dowiedzie? si?, co si? do diab?a dzieje w jego mózgu, nie mia? zamiaru urazi? swoich towarzyszy.
- Ja tylko... W?a?nie... Er... Niewa?ne. - Zdo?a? wyrzuci? z siebie w kierunku br?zowej pegazicy i niebieskiej jednoro?ec, nie zwracaj?c wi?kszej uwagi na fakt, ?e ta ostatnia przed chwil? dotyka?a jego rogu. S?owa docieraj?ce do niego brzmia?y nieco obco, dopiero po d?u?szej chwili dotar? do niego sens pytania niebieskiej klaczy. - Tak, ch?tnie poogl?dam... gwiazdy.
Na ostatnie s?owo po?o?y? szczególny nacisk. Tak dla pewno?ci.

[Willow Bark]

Brązowa klacz spojrzała na jednorożkę lekko zdziwiona słysząc jej uwagi o zadkach, ale zaraz się roześmiała.
- Ogiery? Szaleją? Czy ja wiem... - Willow zastanowiła się przez chwilkę. Miała nadzieję, że to nie tylko dzięki jakiemuśtam zadkowi zdobyła ogiera. W końcu nie zawsze będzie taki ładny. W zamyśleniu pogłaskała się po znaczku, tępo patrząc przed siebie. Dopiero ocknięcie się Angela odwróciło jej uwagę. Wstała.
- A ty uważasz, że jest ładny? - zapytała go podsuwając mu swój zad prawie pod sam pyszczek, zupełnie ignorując to, co powiedział przed chwilą. W końcu jest ogierem, tak? A teraz-zaraz potrzebowała takiej opinii.

[April Moon]

- Hej! Mój zadek te? mo?e oceni?, wiesz? To ?e jest jedynym ogierem w okolicy nie znaczy, ?e mo?esz go ca?ego sobie zabra?.
April zachichota?a i podsun??a swój zadek tusz obok zadka Willow. Zaczyna?o j? to bawi?.
- No, Mo?ci Valor... Jak widzisz nasze zadki?

[Angel]

Jak zwykle widzia? mo?liwo?ci. Móg? rzetelnie oceni?, wtedy jednak prawdopodobnie ta noc by si? strasznie przeci?gn??a... Mo?e niekoniecznie nieprzyjemnie, ale aktualnie mia? inne rzeczy na g?owie. Dok?adniej rzecz ujmuj?c, w g?owie. Zreszt? stwierdzenie, ?e br?zowa mia?a ?adniejszy zadek, mog?oby doprowadzi? tutaj do niewielkiej k?ótni, na któr? ochoty nie mia?.
Móg? powiedzie?, ?e woli m??czyzn, nie by?oby to jednak do ko?ca prawd?, a pewnie wzbudzi?oby mas? plotek. Odpada.
Móg? si? zacz?? j?ka?, udawa? oburzonego, uciec... Ka?da z tych opcji mia?a jednak powa?ne minusy. Z braku lepszego pomys?u, rzuci? pierwsze, co przysz?o mu do g?owy.
- Obydwa s? ?adne, moim zdaniem. A teraz mog?yby?cie si? odsun??? Zas?aniacie mi niebo.

[Willow Bark]

Willow opuściła uszka, ale usiadła. Sięgnęła po sok i zaczęła cicho go sączyć. To, co powiedziała April nie było prawdą. Angel wcale nie oszalał. Wręcz przeciwnie, był raczej znudzony. Postawiła butelkę na ziemi i wydęła usteczka. Może jednak nie jest ogierem? Zerknęła na niego jeszcze raz. Nie, to nie to, a sprawdzać bezpośrednio już się nie odważy. Pegaz pomyślała sobie, że niebieska jednorożec ma jakieś zamiary wobec Angela, nie do końca grzeczne, i stąd te zaloty. Skrzywiła się lekko i leniwie skierowała wzrok na niebo.

[April Moon]

- Mo?ci Valor chyba nie umie doceni? wdzi?ków dwóch pi?knych klaczy. Trudno. Dwie pi?kne klacze popodziwiaj? niebo.
Zamrucza?a April i usiad?a blisko Willow. Gestem poprosi?a o butelk?, te? chc?c si? napi? i zaczeka?a, czy klaczka j? jej da.
- O patrz. A tam z kolei mamy konstelacje Taurusa, czyli byka. Bardzo silne stworzenia. Krowy s? takimi szcz??ciarami ?e maj? takich silnych i du?ych facetów jak byki. Swoj? droga, Miinotaury to kompletne zaprzeczenie. Du?o mi??ni, ma?o potencja?u.
U?miechn??a si? wskazuj?c kopytkiem na gwiazdy.