Wzgórze

[Black Arrow]

No tak, tego nie wiedziała, więc sypnęła radami pasującymi do typowego barda.
- Eh, czego to dzisiaj nie wymyślą... Kiedyś to przygrywano spokojne ballady o dzielnych wojownikach, którzy walczą o wolność Eqestrii. A teraz, też w prawdzie pisze się podobne pieśni, lecz to już nie to samo.- Westchnęła klacz. Myśl o pięknej muzyce i piosenkach przypomniała jej przyśpiewki Arientara. No tak, on mógłby trochę doradzić Łaskotkowi w kwestii muzyki i pisania tekstu.
- Właśnie, Arientar... Poproszę go, by się z tobą spotkał i wspólnie napiszecie jakąś piosenkę dla tej muzykalnej klaczy.- Uśmiechnęła się do niego, jednak po chwili wesoła mina zniknęła.
- Feather, pamiętasz jak się poznaliśmy? Pamiętasz o czym wtedy ci mówiłam?- jej ton głosu z radosnego, zmienił się w poważny.

[Feather]

- E tam, jest lepiej. Prawdziwa muzyka w końcu i omotała nawet taką staroświecką, ha! Ech... Wiesz, kilka tekstów sam napisałem... Taka grupa "Perverthoof" kiedyś była. Grałem w niej z takim tam jednym. Skandali parę wywołaliśmy i grupa się rozleciała. W sumie, to nawet nieco mi szkoda jej...
No i faktycznie, szkoda mu jej było. Po pierwszym dużym koncercie musieli zawiesić działalność przez pewnego moherkuca, który pozwał ich o demoralizowanie młodzieży. Najśmieszniejszy jest fakt, że sami młodzieżą są i byli...
- No tak... Duch... Zrobił ci coś?

[Black Arrow]

Pegaz rzadko wspominał jej o swojej przeszłości. Pamięta tylko, że kiedyś coś tam powiedział o jakimś zespole, w którym grał, lecz nie wdawał się w szczegóły. Chętnie posłuchałaby kiedyś jego solówki, jeśli oczywiście miałby ochotę zrobić mały występ, nic na siłę. A skoro żałuje tego, że nie jest już w ów zespole, to przynajmniej będzie dzielił pasje muzyczne ze swa ukochaną. Tak, wspólne hobby potrafiło mocno złączyć kuce. Jeśli nie uda im się wówczas w miłości, to na trwałe zostaną przyjaciółmi. Oczywiście Arrow życzyła przyjacielowi, by jak najdłużej był szczęśliwy z klaczą.
- To w pewnym sensie był duch i nie był. Noooo, to tak naprawdę był demon, uwięziony w pieczęci. I... niedawno się uwolnił i... Opętał Arientara, który jak zapewne wiesz, jest obecnie nieumarłym. A gdy to zrobił, to... Nastąpiło w pewnym sensie zbliżenie. Ten diabelski padalec mnie zaskoczył, nie byłam na to gotowa.- Starała się przedstawić pegazowi całą sytuację.- Teraz zostawił Arientara w spokoju i gdzieś zniknął. Na szczęście przedtem nie zrobił mu nic złego.- Na jej twarzy pojawił się niemrawy uśmiech.

[Feather]

- Czyli chciał się zemścić. Cóż... Dobrze, że wykorzystał ciało Ariego, jak kogoś przypadkowego. Grunt, że sobie poszedł. Może lepiej będzie też, jak przygotujecie się na jego ewentualny powrót. Z tego, co mi wiadomo, to te dziadostwo lubi wracać...
Zrobiło mu się żal klaczy. W sumie, to jeśli nie użył zabezpieczeń... Właśnie. Mógł jej zrobić coś niechcianego...
- Arrow, a demon... Zabezpieczył się wcześniej? Wybacz za takie pytanie, ale... Ech, po kija się pytam. Wybacz... A, właśnie. Jak Arientar mógł... Skoro on nie żyje... No to coś mu chyba nie mogło działać, ten teges... Dyngsik... - zawstydził się nieco.
Cóż, zdziwił się. Przecież skoro był nieumarły i nie krąży mu krew, to pewien element jego ciała nie mógł dobrze funkcjonować!

[Black Arrow]

Dziadostwo lubi wracać... Feather powiedział o demonie tak, jakby był to jakiś robal. No, można było przyznać temu racje. Przeklęty oszołom męczył klacz prawie 3 lata i to przez niego musiała zamieszkiwać Everfree. Po pewnym czasie nawet polubiła ten tajemniczy, mroczny las. Miał swój niespotykany urok.
- Demon miałby się zabezpieczać?! Tacy jak on myślą tylko o sobie. Całe szczęście, że Ari był wówczas trupem, bo komuś żywemu mogłaby się stać naprawdę krzywda. Mogłoby się to skończyć śmiercią, bez możliwości powrotu.- Odparła Arrow. Gdyby coś stało się któremuś z jej przyjaciół, nigdy nie wybaczyła by sobie, że była taka głupia. Mogłaby nawet zaryzykować i poprosić o pomoc Celestię, jeśli ta oczywiście zechciałaby się zapuszczać do lasu.
- Wiem co masz na myśli, a odpowiedz brzmi... Nie wiem. Choć gdyby tak się zastanowić, to podczas opętania przez demona, tak jakby wrócił mu puls, znów był żywy. Dopiero, gdy tamten padalec opuścił jego ciało, Arientar znów stał się żywym trupem. I dlatego...- Po policzkach klaczy popłynęły stróżki łez, które migiem wytarła. Nie mogła sobie pozwolić na płacz, nie mogła okazywać słabości. To byłoby upokarzające.

[Feather]

- No tak, chyba zabić go dwa razy się nie da. Chyba - uśmiechnął się mimowolnie, nieco rozbawiony - No tak... Mógł posłużyć się magią.
Feather zauważył, że jednorożka płacze. Mimo wszystko przytulił ją.
- Słuchaj, wszystko będzie dobrze, on nie zrobi Ci krzywdy drugi raz... On już nie wróci, wolny jest. Przecież już się zemścił i to ciałem twojego kochanego Arie. Wiem, że pewnie ci ciężko, ale... Mógł zrobić dużo gorsze rzeczy... Ech... Słuchaj... Wiem, że mówię ci to ja, zboczek porywający raz na jakiś czas kogoś, by go połaskotać, ale... Wiem, jak się czuje ofiara gwałtu. Znaczy się... Widziałem raz coś takiego... I rozmawiałem z nią. Ty masz ten luksus, że to twój ogier był, lecz nie władał sobą, a ona... No kilku obcych ją... Ech. Proszę, nie załamuj się... Wszystko będzie w porządku, przecież Arie cię kocha i w razie czego... No przecież jakby coś z tego wyszło, to wychowiecie ślicznego źrebaczka... Myśl pozytywnie...

[Black Arrow]

Klacz roześmiała się na myśl o śmierci. Nie myślała jednak o zgonie Arientara, lecz demona. Teraz to ona pragnęła się zemścić. Odegnanie go nie było wystarczającym zwycięstwem, chciała, by cierpiał.
- Dziękuję, że to mówisz, ale muszę sama znaleźć rozwiązanie tego problemu. Na razie nic nie powiedziałam Arientarowi. Nadal myśli, że spokojnie wróciliśmy razem z Canterlotu, reszty nie pamięta. Na szczęście...- Odpowiedziała stanowczo, otarłszy łzy. Jednak kiedy pegaz powiedział jej o źrebaku, klacz omal nie wpadła w furię.
- Nie, to nie ma prawa się stać, nie teraz!! Wiele czytałam o demonach i jeśli jest tak, jak mówisz, to dziecko miałoby dwóch ojców. To połączenie może mieć tragiczne skutki w przyszłości. Nie mogę na to pozwolić!- Krzyknęła.

[Feather]

Skulił uszka, słysząc krzyk Arrow.
- No tak... Coś słyszałem o tym... Ta, to mogłoby być nieciekawe. Ech, zmieńmy może temat na przyjemniejszy. Ostatnio otwarłem salon łaskotek w Ponyville, a zamknąłem ten w przystanii, dla wygody. Mam więcej klientów teraz i wogóle... Może wizyta na mój koszt, co? Tak dla rozweselenia - puścił oczko - Albo nie... W sumie, to pewnie teraz możesz być... Pełna obaw... Ech, wybacz, że się troszkę tak zachowuję, jakbyś... No bo jesteś pokrzywdzona. Urgh, idiota ze mnie, wybacz za te teksty. Jak idzie z apteką?

[Black Arrow]

Klacz w ogóle chętnie zapomniała by o tamtym nieprzyjemnym incydencie. A w ogóle miała jeszcze zapytać przyjaciela, jak mu się kręci interes w nowej "firmie łaskotek". Uspokoiła się więc i znów na jej ustach pojawił się uśmiech.
- Pamiętam, jak kiedyś "porywałeś" kucyki, by je połaskotać. Zawsze mógłbyś dać taką ofertę do usług salonu. Klient mógłby poprosić, byś porwał jakiegoś kucyka, którego wskaże i zrobił mu sesję.- Roześmiała się Arrow. Ciekawiło ją też, czy nadal korzysta ze środków usypiających. Jeśli jego klienci sami proszą o łaskotki z własnej woli, to chyba nie.
- Mógłbyś też zacząć korzystać z halucynogenów, które przywołują miłe wizje. Chyba potrafiłabym nawet takie dla ciebie przygotować.- Zaproponowała pegazowi. Słysząc jego propozycję, przytuliła delikatnie Feathera.
- Innym razem Łaskotku. A apteka? No, ostatnio miałam kilku klientów, którzy zwykle zamawiali opatrunki.

[Feather]

- No tak, też ciekawy pomysł. Trzeba więc dopisać do listy usług nowiutką - zachichotał - Oczywiście jednak musiałbym spisywać umowy ite de i te pe, więc to będzie kosztować całkiem... Sporo. No ale cóż, nic za darmo.
Słysząc o halucynogenach uśmiechnął się.
W sumie, to byłoby ciekawe... Taki na przykład gaz rozweselający... Hmmmm...
- A to zależy, co te halucynki będą robiły z kucem i o jakie wizje chodzi... Wiesz, chyba z usług bardziej erotycznych zrezygnuję. Nie chcę, by to przyjemne miejsce zamieniło w burdel.
Klacz odrzuciła jego propozycję, ale w sumie nie zdziwił się zbytnio. W końcu tyle musiała przejść.
- Rozumiem... Ech, ale jak już z tego wyjdziesz, to wiedz, że nie unikniesz mnie! No i dla znajomych zawsze mogę chyba zrobić wyjątek z tym porywaniem i się tak kiedyś pobawić - puścił oczko klaczy - A wracając do dzieci... Jestem dziadkiem, he he... He... Ta... Dwoje wnuczków będę miał.

[Black Arrow]

- Twój kram, twoja sprawa, zawsze jednak mogę coś doradzić.- Odpowiedziała melodyjnym tonem. No tak, pieniądze nie rosły na drzewach, więc trzeba było oszczędzać, na czym się tylko dało. Ale skoro Feather na chwile obecna nie narzeka na ilość klientów, to i żadne dodatki nie są na razie potrzebne. Ale z tymi halucynogenami mogłaby być na prawdę świetna zabawa. Podobno nie da się ich sporządzić bez maseczki chroniącej nos. Bez niej, można się nawąchać "ziółek" i mieć potem trudności z rozróżnieniem co jest prawdą, a co halucynacją.
- To może zależeć od klienta. Jeśli do przygotowania ich użyję odpowiedniego zaklęcia, to kuc, który nawącha się tych kadzidełek, będzie widział to, co sprawia mu największą przyjemność, co go bawi.- Odpowiedziała na pytanie pegaza. Oczywiście w razie potrzeby mogłaby też zrobić tak, by efekt był odwrotny, a "ofiara" widziałaby złe rzeczy. Taka opcja jednak byłaby zarezerwowana tylko dla kucyków, które nie są miłe dla jej przyjaciół.
- Wówczas chętnie skorzystam z twojej propozycji, albo przyprowadzę w zastępstwie jakąś inna klacz.- Zażartowała, po czym wysłuchała dalszą opowieść o życiu przyjaciela.
- Wspaniale, na pewno będziesz wspaniałym dziadkiem. Ale jedna, drobna rada... Nie trzymaj lepiej przy nich żadnych rzeczy dla... dorosłych. Mogłoby to mieć nieprzyjemne konsekwencje.- Ucieszyła się na wieść, że synowie Feathera będą mieli dzieci i by to uczcić, przywołała dwie butelki piwa malinowego.- Twoje zdrowie!- Wzniosła po chwili toast. Tak, miała ochotę się napić, a teraz miała wspaniałą okazję do tego.

[Feather]

- Ciekawy pomysł... No podoba mi się! I jakaż to by była klacz, co? Czyżby to była ta słodziutka mulica? A może ktoś inny, hę? - zachichotał.
O, piwo. Tego akurat się nie spodziewał. Cóż...
- No to twoje zdrowie Arrow!
Wziął flaszę, odkorkowal i przechylił, wypijając zawartość haustem. W sumie to takie środki halucynogenne mogłyby sprawdzić się jako na przykład... Pamiątka z wizyty w salonie.
- Wiesz, może te halucynki by takie zrobić, żeby kucykom wydawało się, że są dalej łaskotane? Bo to by zdało egzamin jako pamiąteczka z saloniku.
"Nie trzymaj lepiej przy nich rządnych rzeczy dla... dorosłych".
A niby co mógłby trzymać takiego... Chociaż faktycznie. Jego sypialnia ma podobny (tyle, że lepszy!) pokoik zabaw, a jego odkrycie przez maluchy mogłoby być dla Łaskotka... Tragiczne. Albo dla tych źrebaczków. Jedno z dwóch.
- Ach, zaraz się będę zbierał, do salonu na momencik. A tak poza tym, to zgłodniałem... Więc chyba wejdę do domu na obiadek, zrobię coś mnie i Sweet Tone i powrócę do pracy. Dzisiaj od rana wyłaskotałem trzech klientów... Dużo. O, bym zapomniał! Szukam jakiś kucy chętnych do bycia łaskotanym przez klientów... Za pieniądze. Nic bardzo erotycznego, ot tylko łaskotki. Znasz może kogoś?

[Black Arrow]

- Musiałabym trochę dopracować ten typ czarów, lecz nie jest to niemożliwe.- Przytaknęła i wzięła porządny łyk z butelki. Piwo nie było ani za mocne, ani za słabe, a smak malin dawał przyjemne uczucie, jakby się piło mocniejszy sok.
- Taaak, ja też powinnam skoczyć jeszcze na chwile do miasta, by załatwić kilka spraw.- Dopiła do końca piwo i po chwili ruszyła spokojnym krokiem w stronę zabudowań.- Mam jednak nadzieję, że spotkamy się jeszcze niebawem. Najlepiej, jakbyś w wolnym czasie odwiedził moja aptekę. Na pewno wciągu paru dni zdążę przygotować pierwsze próbki kadzideł.- Mrugnęła do niego porozumiewawczo i zniknęła.
[z/t]

[Feather]

- Wpadnę pojutrze. To narazie Arrowciu, pozdrów swojego kowala. I uściskaj go ode mnie, jeśli się nie rozkłada - zachichotał.
Cóż, po milutkim spotkaniu postanowił, że zrobi to, co zrobić zapowiedział, czyli pójdzie do domku na godzinkę. Lecąc w kierunku swojego kochanego gniazdka, gdzie czeka na niego śliczna, niebieskooka bardka, rozmyślał o tym, co będzie robić po południu i wieczorem. Cóż, miał też dziwne wrażenie, że spotka Arientara, kowala-świra-zombiaka, by z nim porozmawiać o Arrow i o dipie Maryni. W sumie, to pomimo tego, iż nie znał go dobrze, jednak wesoły kuc zdobył jego zaufanie i przyjaźń, poprzez swoje podejście do wielu spraw. Bezstresowe.
z/w

[Arientar]

Pegaz szedł w kierunku jaskini poprzez wzgórze. Słowa, które usłyszał od Łaskotka bardzo nim wstrząsnęły... Dobrze, że bym martwy bo mógłby wyzionąć ducha... Arientar nie do końca wiedział, co robić, chciał jednak spotkać się z ukochaną i z nią szczerze porozmawiać...