Małe jeziorko

[Fire Hell]

Fire mrygnąła okiem do kuca. Nie był to wyraźny gest ale coś w rodzaju "uspokuj się, nic się nie stało"
-Jeśli brałeś zlecenie w barze utopia na ochrone kogoś to miałeś okazje widzieć mnie na lekkim podchmieleniu.-
Zresztą teraz też do końca trzeźwa nie była. Alkohol. Koi ból, cierpienie i rozjaśnia umysł, choć niektórzy nie powinni go pić. Fire piła i dobrze że to robiła, była trochę agresywna, a alkohol był dla niej substytutem uczucia jakie ogarniało ją po zaspokajaniu swych sadystycznych rządz.

[Sandstorm]

- Teraz, kiedy pani o tym wspomniała, rzeczywiście coś sobie przypominam - powiedział - Nazywam się Sandstorm, jestem podróżnikiem. Przybyłem niedawno na te tereny, pochodzę zaś z Camelu. - przedstawił się, dość formalnym tonem. - Do niedawna nie znałem nawet tutejszego języka, ale pewien magiczny wypadek obdarzył mnie tą przydatną zdolnością. Ta kraina jest tak różna od miejsca z którego pochodzę, więc proszę mi wybaczyć, jeśli popełnię jakieś gafy.

[Fire Hell]

-Ależ nic się nie dzieje. Ja sama też od niedawna tu jestem. Właście to drógi raz tu jestem.-
Fire na chwile się zamyśliła.
-Nie była w twojej krainie, chyba nie w tym kierunku co ojczyzna pasiastych to jest.-
Pasiasty. Nazwa prawie jak czarnuch z tym że o zebrach.
-Mnie tutejsze nasłonecznienie dobija... Należę do aktywnych nocą.-

[Sandstorm]

- Camelu, moja ojczyzna, sąsiaduje z krainą zebr. Moja rodzina była handlarzami, więc nawet znam ich język - Sandstorm chyba nie zrozumiał pogardy w określeniu "pasiasty". - Camelu jest o wiele bardziej "nasłonecznione" niż ta kraina, o wiele cieplejsze za dnia. Ja również jestem przyzwyczajony do nocnej aktywności. W mojej ojczyźnie dzień można co najwyżej przespać w cieniu palm lub namiotu, bo podróżowanie za dnia bywa zabójcze. - Sanstorm zamyślił się na chwilę - Dziwi mnie niezmiernie, że jest gdzieś kraina w której czci się słońce. Dla nas, koni i wielbłądów, słońce jest okrutnym i bezlitosnym bogiem. Oznacza zniszczenie i śmierć. Byłem bardzo zaskoczony, gdy dowiedziałem się o tutejszych zwyczajach.

[Fire Hell]

Fire uśmiechła się. Te stare słodkie dni nocnych walk.
-Też do końca tego nie rozumiem mimo że pochodzę właściwie z tej krainy. Jednak należę do czcicieli nocy.-
Tego że wiara jej jest zakazana już nie dodała. Sekta... Tak ich zwano.
-Miałam okazje rozmawiać z władczynią słońca i jakiś czas później z nocy władcą. Dalej jednak pozostaje w zdaniu że noc jest lepszą porą dnia.-

[Sandstorm]

Sandstorm wzdrygnął się. Trudno jednak powiedzieć które konkretnie słowa Fire wywołały tą reakcje.
- Ja.. słyszałem coś o władcach. Jak to w ogóle możliwe, to nie są tylko tytuły, prawda? - w jego głosie słychać było niepokój - W Camelu słońce, księżyc i gwiazdy poruszają się bez niczyjej pomocy. Dlaczego tutaj miałoby być inaczej, czy niebo nie jest wspólne dla wszystkich?

[Fire Hell]

-To nieco poryta kraina. Jak to jest to dokońca nie wiem.-
Fire lekko się uśmiechnąła. Czyżby znalazła kogoś z kim mogła by pożądnie porozmawiać.
-Sama władam ogniem który pochłania światło. Dokońca nie rozumiem jego natury ale jest bardzo pożyteczny. Można się ogrzać i nie zdradzać swej pozycji.-
Lub spalić wioske tak by nikt nie wiedział co się dzieje. Ale tego już nie dodała.
-Pijasz alkohol? Dawno nie miałam dobrego toważysta do tego. Tutejsze kuce się do tego nie nadają.-
Po tych słowach z torby wyciągnęła butelke ze ściankami zamalowanymi czarnym lakierem jakby jej zawartość czuła była na słońce.

[Sandstorm]

Sandstorm zastanowił się chwilę. W jego stronach unika się picia alkoholu za dnia. Z drugiej strony tutaj chyba ten zwyczaj nie bardzo ma postawy. Jest dość zimno i udar cieplny chyba im nie groził. Z resztą odmówienie poczęstunku było bardzo niegrzecznie.
- Z czego jest? - zapytał ostrożnie. Wolał wiedzieć co pije. Raczej nie miał co liczyć na archi, chociażby z powodu braku kóz i wielbłądów.

[Fire Hell]

-Miód dzikich pszczuł i nektar nocnych kwiatów.-
Fire wyciągła z torby tagrze dwa kieliszki i nalała im.
-To moje dzieło. Ech tu za dnia się tyle dzieje że wkurza to bo spokojnie nie da się spać, a nocą wszystkie sklepy pozamykane.-
Klacz ciężko wzdychnęła unosząc kieliszek w geście toastu
-Za noc. By była zawsze tak piękna jak jest.-

[Sandstorm]

- Za każdą piękną noc - powtórzył toast. Spróbował alkoholu, był naprawdę dobry. Ile taki koń mógł wypić? Na pewno jakieś półtora raza więcej niż zwykły kucyk - Noce na pustyni są naprawdę piękne - zaczął opowiadać z rozmarzeniem - nie ma sztucznego światła, tylko księżyc i gwiazdy. Niebo jest zawsze czyste i bezkresne, jego widok jest o wiele wyraźniejszy niż tutaj. Wszystkie gwiazdozbiory widać jak na dłoni. Księżyc też wydaje się większy. Moją ulubiona pora, to ta tuż po zachodzie słońca, kiedy znika już zachodnia łuna i gwiazdy są wyraźne. Wtedy piasek jest jeszcze nagrzany, zaś gdy chłodzi się powoli, powietrze ma niepowtarzalny smak.

[Fire Hell]

-Ten wszech obecny piasek czasem mnie do szału doprowadzał. Wóz w nim grzęzł, a po burzy ciężko było go odkopać.-
Fire lekko wzdychnęła. Może właśnie to piasek sprawił że tamtej krainy nie zwiedziła.
Napełniła im kieliszki.
-Ja uwielbiam momenty gdy jest się na polanie w lesie, w noc pełną gwiazd. Moment gdy w szumie lasu słyszysz przytłumione dźwięki nocy i patrzysz na księżyc który cię opronienia.-
Fire pogłaskała swojego sępa i uniosła kieliszek.
-Za księżyc oby świecił zawsze.-

[Sandstorm]

- Za światło księżyca - powtórzył toast- mam rozumieć przez to, że kiedyś byłaś w Camelu? Piasek to nie wszystko, pustynia bywa różna i nawet w taki niegościnnych miejscach można znaleźć oazę. Nocą wyglądają równie pięknie jak otwarta pustynia, choć oczywiście zupełnie inaczej. Czy jest coś piękniejszego niż widok gwiazd i księżyca odbijających się od tafli wody? Tutaj to pewnie dość codzienny widok, tego cennego daru macie w Equestrii pod dostatkiem.

[Fire Hell]

-Tak tylko najpierw trzeba wyrż... Przekonać okolicę by pogasiła lampy.
Powiem że bardzo możliwe że byłam w twojej okolcy tylko nie trafiłam nigdzie na tą jak ją nazwałeś oaze. A jedyne kuce jakie spotkałam nie były przyjaźnie nastawione. Niestety ich plany spaliły napanewce.-
Spaliły... Właściwe to te kuce spłonęły. Jednak do dziś pamięta to spotkanie z handlarzami niewolnikami. Nie była to zwykła walka.
Fire uzupełniła kieliszki i przeszła do trzeciego toastu.
W toastach czcili już księżyc i noc więc czas na najważniejszy.
-Za władców nocy i nocne istoty oby ich nigdy nie zabrakło.-
Podczas tego toastu odruchowo dotknąła miejsca na szyi gdzie wcześniej spoczywał wisior z symbolem Nightmare Moon. Wisior który od wjazdu do Equestrii spoczywa na dnie drugiego dna torby, starannie zapakowany w czarny aksamit.

[Sandstorm]

- Bandyci się zdarzają niestety - mruknął niezadowolony - czasem całe stada żyjące tylko z tego. Gdy miasta wyrastają tylko przy źródłach wody, potrafią być od siebie oddalone o kilka dni, czasem tygodnie drogi. Handel bywa niebezpieczny, to prawda, ale bez niego, bez możliwości wymiany, miasta byłby tylko małymi osadami. Tutaj cała kraina wygląda jak jeden wielki ogród. Nie myślałem, że kiedyś zobacze pola, które ciągną się od horyzontu po horyzont lub sady wielkie jak lasy.
- [b]Za tych co żyją nocą - odpowiedział na toast.

[Fire Hell]

Fire żadko kiedy trafiała na osoby z którą tak dobrze jej się piło.
-W tamtych stronach zwano mnie duchem ognia... Ech stare dzieje gdy jeszcze nie byłam pełnoletnia.-
Dorobiła się też legendy, ale to niechlubna historia o miastach które płonęły w czarnym ogniu, a ciała ogierów leżały przecięte w pół. Ponoć był to demon z sawanny lecz niektórzy twierdzili że widzieli nocą młodą klacz i wóz. Klacz ta ponoć miała kąpać się we krwi poległych by zyskać ich siłe. Naprawdę na pustyni walczyła tylko raz, a legenda przyszła od zebr... Była nie jasna więc mało kto ją by poznał teraz.
-Niech nam wiecznie światło nocy opromienia drogę.-
Wzniosła kolejny toast.