Dom Raging Flame

[Black_Gallant]

Wheatley

- ?ywcem mnie nie we?miesz!

Krzykn?? gronostaj i obrazony wbieg? za meble i tam ponownie zapali? cygaro.

- Wheatleya tu nie ma. Jak Gallant chce zebym wróci?, niech sam przyjdzie!

[Raging Flame]

Flame ?ci?gn??a ku sobie brwi, przygl?daj?c si? gronostajowi i pokr?ci?a g?ow?.
-Tak, jestem Raging Flame i zaraz b?dziesz mie? tego gryzonia.-Powiedzia?a podchodz?c do sto?u i niezbyt uprzejmie chwyci?a zwierz? w z?by. Podesz?a z nim do klaczy i postawi?a na ziemi.
-To jest Wheatley, gronostaj który mi troch? zacz?? przeszkadza?. Przeka? Blackowi prosz?, ?e jak nast?pnym razem si? do mnie wprowadzi to sobie zrobi? z niego szal. A i nie wiem kiedy do was zawitam, raczej to b?dzie jednak bez ostrze?enia. Poj?cia nie mam jak b?dzie z czasem u mnie.-Powiedzia?a pocieraj?c lekko czo?o i odetchn??a g??biej.-Zabieraj po prostu gryzonia, zanim teraz nie postanowi?, ?e potrzebuj? bia?ego szalu.

[Bright Beer]

Pegazica szybko chwyci?a Wheatley'a, by zapobiec jego ucieczce, i u?miechn??a si? znowu do Flame.
-Jestem przekonana, ?e nawet niezapowiedziana wizyta by?aby bardzo fajna. Przeka?? mu, do widzenia! - U?miechn??a si? po raz ostatni i, niewol?c gronostaja, zacz??a i?? z powrotem w stron? Ponyville. Mia?a nadziej?, ?e zwierz?tko b?dzie spokojne, bo chcia?a jeszcze po co? i?? do siebie.

[z/t dla gronostaja i mnie]

[Raging Flame]

-Do zobaczenia.-Rzuci?a kiedy klacz wychodzi?a. Odetchn??a g??biej i spojrza?a si? na pegaza który wci?? siedzia?. Usiad?a troch? ci??ej ni? zamierza?a, czuj?c jak jej cia?o ju? troch? jej ci??y. U?miechn??a si? jednak do pegaza i przeci?gn??a si? ponownie, przy czym kopyta zostawi?a do?? szeroko.
-Uhm, chyba si? troszk? zasiedzieli?my.-Powiedzia?a poprawiaj?c kopytem grzyw?.-W takim stanie to ja raczej do pracy nie pójd?.

[Sunny Sky]

- Nie mog? powiedzie?, bym mia? wiele dawnych przyjació?, za których mog? pi?. - Odpowiedzia? dyplomatycznie. Nie zna? teraz nikogo, niby za kogo mia?by pi?? Za Tolimir?, t? fajn? klacz która kiedy? by?a u taty? Za Blanca, który go upi?? - Ale pasuje... Pasuje. - Skin?? g?ow?. Wychyli? kieliszek i us?ysza? nagle pukanie. Przez ca?? krótk? wizyt? pegazicy Sunny nie ruszy? si? z miejsca, siedz?c na tapczanie i tylko s?uchaj?c, co robi? klacze. Zauwa?y?, ?e Flame ju? wydaje si? by? nieco wstawiona. U?miechn?? si? krzywo, jemu te? wino odrobin? szumia?o w g?owie.
-Mówi?a?, ?e jeste? chora, faktycznie nie powinna? i??. - Stara? si? poj??, co chcia?a powiedzie? przez "zasiedzieli?my si?". - To ?le, ?e si? zasiedzieli?my? Brzmi, jakbym mia? ju? sobie i??... Akurat gdy pozbyli?my si? gronostaja. - U?miechn?? si? i strzepn?? z grzywy okruszki z jedzonej przez stworka babeczki.

[Raging Flame]

-Znaczy si?... Nie powinnam by?am tyle wypi?.-Powiedzia?a czuj?c jak si? lekko czerwieni. Odetchn??a g??biej i przyjrza?a si? jeszcze raz z zainteresowaniem pegazowi.-Wiesz, wtedy mówi? i robi? rzeczy których bym normalnie nie zrobi?a. A potem s? problemy.-Powiedzia?a i si? poprawi?a nieco, tak ?e znajdowa?a si? bli?ej niego. Przechyli?a si? tak jakby mia?a zamiar si? po?o?y?.
-Mam takie drobne pytanko. Masz ju? kogo? na oku?-Zapyta?a si? zbli?aj?c do niego. By?a ju? niebezpiecznie blisko.

[Sunny Sky]

Skrzyd?a mu zadrga?y, a kolejny rumieniec uderzy? na twarz. Wino weso?o szumia?o mu w g?owie, a Flame znajdowa?a si? coraz bli?ej. I to pytanie... Zaryzykowa?.
-Na razie do bycia na moim oku najbli?ej jest... Tobie. - Powiedzia? szczerze. Tkwi? nieruchomo na miejscu, zastanawiaj?c si?, co te? przysz?o jednoro?ce do wype?nionej winem ?licznej g?ówki. - A... ty? Masz kogo??

[Raging Flame]

-Mo?na powiedzie? ?e kogo? mam. Tylko ?e ten pegaz znajduje si? obecnie bardzo daleko st?d, oraz nie do ko?ca jest sob?. Ostatnio mi?dzy nim a mn?... Troch? si? nieprzyjemnie zrobi?o.-Powiedzia?a u?miechaj?c si? spokojniej, jej g?os by? równie? cichszy, zupe?nie jakby chcia?a ?eby si? troch? przybli?y? by lepiej s?ysze?.
-Szczerze, jestem zaskoczona, ?e tak m?ody i dobrze rokuj?cy pegaz nie ma jeszcze ?adnej piel?gniarki która by do niego cicho wzdycha?a w przerwach pomi?dzy dializami.-Powiedzia?a, po czym za?mia?a si? ca?kiem szczerze.

[Sunny Sky]

By us?ysze? jej s?owa, musia? si? troch? przybli?y?. Zrobi?o mu si? jako? niewyra?nie, gdy j? us?ysza?, podrywa? zaj?t? klacz. G?upie uczucie, strasznie. Ale w sumie to jej zachowanie nie wskazywa?o na to... No i to co powiedzia?a te? by?o smutne.
-Cierpi? na niedobór piel?gniarek. - Spróbowa? si? u?miechn??. - I... No... Przykro mi, ?e masz problemy z tamtym pegazem. - Zrobi? to, co kaza?y mu zrobi? resztki instynktu z dzieci?stwa, czyli przytuli? j? w ramach pocieszenia.

[Raging Flame]

Flame zaskoczy?o troch? to ?e j? przytuli?. No, tego na pewno si? nie spodziewa?a. Zamruga?a kilkakrotnie czuj?c jak trzyma j? w kopytach i u?miechn??a si? lekko. Przetar?a lekko kopytem oczy i odetchn??a g??biej.
-Nie masz powodów by by?o ci przykro. To straszny palant... sama nie wiem co takiego w nim widzia?am. Chyba po prostu by?am zbyt samotna by dostrzec, ?e to nie jest odpowiedni ogier...-Powiedzia?a ciszej i odetchn??a. By?o jej tak dobrze w jego kopytach. Poczu?a lekki dreszcz i podnios?a oczy w jego stron?.
-Szkoda, ?e to si? sko?czy...-Mrukn??a ju? do?? cicho i westchn??a g?o?no.-... mam nadziej?, ?e powitanie w Ponyville ci si? spodoba?o.

[Sunny Sky]

Mi?o si? j? tuli?o. To by?o... Kompletnie inne ni? kiedy by? dzieckiem. Jej chyba te? si? to spodoba?o, przynajmniej tak mu si? wydawa?o. Otar?a oczy, czyli... No có?.... Wspomnienie musia?o by? bolesne. Jednym kopytem, niemal?e odruchowo, zacz?? g?aska? jej grzyw?.
-Ka?dy zas?uguje na kogo? dobrego. - Powiedzia?, szczerze mówi?c, tylko dlatego, ?e nie wiedzia? co jej odpowiedzie?, a chcia?. Jako? to zdanie zda?o mu si? strasznie banalne, wr?cz g?upie. U?miechn?? si?. - Bardzo mi si? spodoba?o powitanie. - Przypomnia? sobie wyraz twarzy ojca i zachichota? lekko. Spojrza? klaczy prosto w oczy. - Flamy... czy my jeste?my pijani? - Zapyta? z odrobink? ciekawo?ci w g?osie.

[Raging Flame]

Spojrza?a si? na niego krytycznie i pokr?ci?a g?ow?. Za?mia?a si? przy tym lekko, czuj?c jak alkohol we krwi wci?? nie pozwala jej na powag?. Podoba? jej si? ten stan lekkiego wstawienia.
-Pijani jeszcze nie. Ale troch? wina zosta?o, chcesz si? przekona? jak to jest si? upi??-Zapyta?a si? u?miechaj?c si? do niego figlarnie i obróci?a si? nieco, tak ?e w?a?ciwie le?a?a plecami na jego nogach, patrz?c si? na niego z do?u.
-Jakby co to nikomu nie powiem.-Powiedzia?a przywdziewaj?c na twarz niewinn? min?.

[Sunny Sky]

Z tego co zauwa?y?, obaj byli nieco wstawieni. Jego umys? dzia?a? inaczej ni? zwykle, mia? wra?enie, jakby by? co najmniej tak radosny jak w dzieci?stwie... Ale bez tamtej niedojrza?o?ci i niewinno?ci. Skrzyd?a mu znowu lekko drgn??y, gdy si? na nim po?o?y?a.
-Wiesz... - Zastanowi? si? nad jej propozycj?. - Nie wydaje mi si?, ?eby ten pomys? by? z?y, jutro mam spokój i mog? si? leczy? ca?y dzie?. - U?miechn?? si? szeroko, si?gaj?c po butelk? i znowu polewaj?c do obu kieliszków. Spojrza? w dó?... Flame, le??ca na jego nogach.... Kusi?o go, by co? zrobi?, ale na razie ten konkretny pomys? zostawi? na potem. Przejecha? za to jeszcze raz kopytem po jej grzywie. - Jedwabista, jak ?wie?o umyta. - Zachichota? lekko z w?asnego kiepskiego dowcipu.

[Raging Flame]

Flame mimowolnie si? zarumieni?a s?ysz?c s?owa pegaza. Przekl??a równie? w my?lach sam? siebie za to, ?e tak bardzo lubi t? skrzydlat? ras?. U?miechn??a si? lekko i poprawi?a si?, by chwyci? kieliszek.
-Czyli pijemy do oporu. Dobry pomys?.-Powiedzia?a kiwaj?c powa?nie g?ow? i wypi?a powoli zawarto?? kieliszka. Przymkn??a na chwil? oczy, przyjmuj?c alkohol i zdaj?c sobie spraw? z tego, ?e nied?ugo mo?e zacznie zachowywa? si? tak, ?e ten albo j? jeszcze bardziej polubi, albo b?dzie j? unika?. Nic na to nie mog?a jednak ju? poradzi?. Wino p?yn??o weso?o w jej ?y?ach i nie zamierza?o zbyt szybko ich opu?ci?.
-Powiem ci, ?e z do?u te? jeste? ca?kiem przystojny.-Powiedzia?a, po czym parskn??a krótko ?miechem.-Jak znajdziesz sobie jak?? klacz, musisz j? koniecznie przekona? by si? po?o?y?a tobie na nogach.

[Sunny Sky]

Sunny chwyci? swój kieliszek i te? go opró?ni?. Wchodzi?o ju? g?adko, znacznie pro?ciej ni? pierwszy kieliszek. Za?mia? si? weso?o, gdy i Flame parskn??a ?miechem.
-Wiesz, jednej klaczy nawet nie musia?em do tego jako? specjalnie namawia?. - Rzuci? z u?miechem. Uniós? jedno kopytko nad jej brzuszek, jakby chc?c go pog?aska?. W sumie to w?a?nie chcia?, ale si? jeszcze powstrzyma?... - Pog?aska?? - Zapyta? z szelmowskim u?miechem. - Mam kopyta wyrobione na naklejaniu plastrów i sprawdzaniu pulsu, nie zrobi? ci krzywdy.