przez Raging Flame » 28 sie 2012, o 21:10
Flame nie spa?a zbyt dobrze, co da?o si? wyczyta? z jej miny po d?u?szym czasie snu, kiedy to ju? jej samopoczucie szczerze mówi?c nie by?o zbyt dobre. Ci??ko co? na to poradzi?, w ko?cu choroba nie wybiera, chocia? kto wie, czy w tym nie ma pewnej dozy z?o?liwo?ci.
Z zdziwieniem zauwa?y?a, ?e mo?e si? ca?kiem swobodnie porusza? we ?nie. Wiedzia?a ?e to sen, bo kolorystyka by?a nieco zbyt zielonkawa, ale nie wiedzia?a dlaczego tak by?o. Z zaskoczeniem równie? zorientowa?a si?, ?e po otworzeniu drzwi przed jej oczami ukaza?a si? wizja gnij?cego ?wiata. Obumieraj?ce drzewa, oraz pokryta b?blami ziemia, z których to zreszt? wydobywa?a si? niezbyt mi?o pachn?ca wydzielina. Z przera?eniem si? temu przygl?da?a, tak samo jak temu ?e na horyzoncie by?a do?? zauwa?alna ?una jak podczas po?aru, tylko ?e ta równie? by?a zielona.
-Ode mnie si? nie uwolnisz kochana.-Us?ysza?a g?os przez który poczu?a jak przechodz? j? niezbyt przyjemne dreszcze.
Obróci?a si? by zobaczy? sam? siebie, tylko ?e w stanie wo?aj?cym o pomst? do nieba. W wi?kszo?ci pokryta wrzodami oraz rozmaitymi krostami, czy te? odbarwieniami na skórze, patrzy?a si? na sam? siebie oczami niemal?e ca?kiem pokrytymi rop?, spod której da?o si? zauwa?y? mocno za?ó?cone bia?ka. Flame mia?a wra?enie, ?e ta istota z ka?dym kolejnym krokiem b?dzie si? rozpada?, jednak nic takiego za bardzo si? nie dzia?o. Natomiast podchodzi?a do samej siebie.
-My?lisz ?e jeste? wolna skarbie? Grubo si? mylisz, kto raz by? Heroldem, ten ju? zawsze b?dzie sobie zdawa? spraw? z tego jak wielk? moc dzier?y?. A ja widzia?em prawdziw? ciebie, t? która tak bardzo si? innymi nie przejmowa?a. I wiesz co? Powiem ci, ?e tak? ciebie lubi?.-Powiedzia? podchodz?c do sparali?owanej strachem jednoro?ki.
-Ta cz??? ciebie w ko?cu zwyci??y, wrócisz na morderczy szlak, a wtedy... Wtedy b?dziesz mnie szuka?, b?dziesz chcia?a z powrotem tej mocy. Nie uwolnisz si? ode mnie, przy ka?dej chorobie b?d? ci przypomina?, ?e nale?ysz tylko do mnie.
-K?amiesz, zosta?e? wyp?dzony z mojego cia?a...
-Z twojego cia?a, lecz twój umys? w g??bi pragnie tej mocy. A ja ci j? dam, wystarczy ?e znowu powrócisz do swojej dawnej natury.-Mówi?c to sta?a ju? do niej twarz? w twarz, przes?aniaj?c widok ca?ego ?wiata. Doskonale mog?a zobaczy? ka?d? krost? i ka?dy wrzód na jej twarzy, oraz to jak paskudnie teraz wygl?daj? jej piegi.
Obudzi?a si? zlana zimnym potem, oddychaj?c do?? g?o?no, zupe?nie jakby mia?a zaraz zacz?? si? dusi?, podobnie jakby mia?a na szyi co? wyj?tkowo ci??kiego. Podobnie zreszt? by?y skierowane jej kopyta, ku szyi by pozby? si? niewidzialnego dusiciela. Odetchn??a w ko?cu g??biej, po czym otar?a kopytem czo?o z zaskoczeniem orientuj?c si?, ?e jest ju? ca?a przepocona. Ale chocia? czu?a si? lepiej, widocznie przezi?bienie nie by?o zbyt mocne. Potrz?sn??a g?ow? przypominaj?c sobie sen i spojrza?a si? zaskoczona na ?pi?cego nieopodal pegaza.
Zamruga?a kilkakrotnie i szturchn??a go lekko kopytkiem.
-Grinch, wstawaj. Chyba nie zamierzasz si? tu przeprowadzi? na sta?e, co?-Zapyta?a si? staraj?c si? u?miechn??, co jej ci?gle wychodzi?o tak, ?e nie mog?a ukry? zm?czenia na twarzy.
WS-BS-S-T-Per-AG-Int-FEL-WP
17 - 30 - 31 - 23 - 33 - 34 - 40 - 34 - 41