Dom Raging Flame

[Raging Flame]

-Hm... Mam tylko jakie? pó?wytrawne wino, mo?e by??-Zapyta?a si? patrz?c na niego, po czym uda?a si? w stron? kuchni z której to wyci?gn??a zachomikowan? butelk?, jedn? z tych które pi?a razem z Darkiem. Có?, teraz go nie by?o, raczej nie s?dzi?a by mia? jej za z?e ?e teraz pos?u?y edukacji alkoholowej pewnego m?odzika. Wnios?a do pokoju wino oraz dwa wysokie kieliszki.
-Jak nie chcesz to mog? przynie?? jednak wody. Ale radzi?abym uwa?a?, wino jest smaczne ale przy okazji i mocniejsze od piwa.-Powiedzia?a lej?c trunek do szkie? i patrz?c przy tym badawczo na pegaza. Zastanawia?a j? jego reakcja.

[Sunny Sky]

-Mo?e by?. - U?miechn?? si? szeroko na ofert? wina pó?wytrawnego. Za?mia? si? nagle, gdy co? mu si? przypomnia?o. - Rany, pi?em ju? wino! Pami?tam! Jak mia?em sze?? lat dorwa?em si? do butelki, bo ?adnie wygl?da?a, ojciec by? potem przera?ony nie mniej ni? ja. Drugi raz nie pope?ni? tego b??du. - U?miechn?? si? do w?asnych wspomnie?. Chwyci? delikatnie swój kieliszek i zakr?ci? nim delikatnie, by uwolni? bukiet zapachowy, jak radzi?a mu doros?a psychika. Uniós? go troch? wy?ej. - Za szcz??liw? znajomo??? - Zaproponowa? toast.

[Raging Flame]

-Czemu by nie. A mo?e i przyja??.-Powiedzia?a g?osem ca?kiem szczerym, jednak jej spojrzenie by?o lekko drapie?ne kiedy si? w jego stron? spogl?da?a. Zupe?nie jakby rozwa?a?a jak?? okrutn? zabaw?, jak drapie?nik który nie potrzebuje polowa?, ale sprawia mu to przyjemno??.
Unios?a kieliszek do ust i zacz??a pi? powoli, czuj?c jak wino uderza w jej kubki smakowe, po czym sp?ywa w dó? a? do ?o??dka. Zda?a sobie spraw? z tego, ?e dawno zapomnia?a jak to jest si? spi? do nieprzytomno?ci. Przeanalizowa?a wygl?d pegaza, po czym stwierdzi?a, ?e to chyba nie b?dzie mie? sensu. Skrzydlaty zbyt szybko odpadnie, a potem pewnie si? jej ju? ca?kiem przerazi jak si? obudzi skacowany.
-Ciekawa historyjka m?odziutki. Domy?lam si?, ?e to nie by?o do ko?ca przyjemne co?-Zapyta?a si?, mimowolnie wspominaj?c swoje szóste urodziny, By?a zaskoczona ?e wci?? pami?ta co? co by?o tak dawno. Poczu?a przy tym lekkie uczucie ?alu, ?e za wiele pó?niejszych dni nie by?o ju? takich samych.
Otrz?sn??a si? z zamy?lenia i znowu nala?a sobie wina do kieliszka. Odetchn??a i unios?a kieliszek wy?ej.
-Masz jakie? konkretne plany zwi?zane z t? mie?cin??

[Sunny Sky]

Sunny usmiechn?? si? weso?o i potwierdzi? toast.
-A wi?c za przyja??. - Przechyli? kieliszek pozwalaj?c winu wpa?? mu do ust. Nie smakowa?o jak si? spodziewa?, ale smakowa?o mu. Prze?kn?? napitek, kaszln?? raz, gdy zapiek?o go w nieprzyzwyczajonym do alkoholu gardle, i dostrzeg? u?miech Flame. Bardzo... Drapie?ny. I zmys?owy. Odpowiedzia? u?miechem szelmowskim.
-S?ysza?a?, ?e tym ogier bardziej pijany, tym pi?kniejsze zdaj? mu si? klacze? Musz? uwa?a?, by nie przeholowa?. - Powiedzia? obracaj?c kieliszek w kopytku. - A co do pytania... Mam ju? dom, musz? tylko sp?odzi? syna i zasadzi? drzewo. A poza tym zapewni? miastu porz?dn? opiek? medyczn?! - za?mia? si?.

[Black_Gallant]

Wheatley

Gronostaj spokojnie wykica? ze swojej kryjówki i próbowa? znale?? suchy chlebek w kuchni, ale chlebek si? sko?czy?. Nie móg? uwierzy?. Jak mo?na nie mie? suchego chlebka? Ta klacz by?a bardzo z?? klacz?... Przekica? do salonu by ju? jej powiedzie? co o niej my?li, gdy poczu? wspania?y zapach paru babeczek, jakie jeszcze zosta?y. Podkrada? si? spokojnie do ?ród?a zapachu i wyczeka? odpowiedniego momentu. Gdy nast?pi?, skoczy? i natychmiast porwa? ca?? babeczk?. Wbieg? szybko za g?ow? Sunnyego i usiad? na niej.

- Nie rusza? si?, bo babeczka zginie... A co tam, i tak zginie...

I zacz?? ja pa?aszowa?. Pa?aszowa? i pa?aszowa? jak szalony.

[Raging Flame]

-Syn... Co wy macie z tymi synami, córka to nie ?aska?-Zapyta?a si? lekko z?o?liwie, po czym za?mia?a si? na krótko i odetchn??a g??biej. Upi?a wina z kieliszka i przejecha?a j?zykiem po podniebieniu i z?bach. Rozlu?ni?a si? nieco, mo?e nawet bardziej ni? planowa?a. B?dzie musia?a si? pilnowa? przed ostrzejszym zachowaniem. Ale igraszek s?ownych sobie nie odpu?ci, sprawia?y jej zbyt du?a przyjemno??.
-Mi?o s?ysze? ?e masz marzenia zwi?zane z t? dziur?, tylko nie rozczaruj si? zbytnio. To mo?e by? nieprzyjemne, jak zderzysz si? z rzeczywisto?ci?.-Powiedzia?a ca?kiem spokojnie i osuszy?a kieliszek karc?c si? w my?lach. Mia?a si? pilnowa? by nie przeholowa? z alkoholem. Nala?a sobie znowu wina, obiecuj?c sobie w my?lach ?e to ostatni ju? kieliszek.
Z zaskoczeniem zorientowa?a si? ?e ten ma?y wredny... co?, poj?cia nie mia?a co to za zwierze, wbieg?o jak gdyby nigdy nic, postanowiwszy widocznie zosta? u niej w domu. ?ci?gn??a ku sobie brwi i prychn??a odstraszaj?co do zwierz?cia siedz?cego za g?ow? Sunny'ego.
-Znikaj gryzoniu bo sobie zrobi? z ciebie szalik.-Warkn??a w jego stron?.

[Sunny Sky]

Co? przekica?o przez pokój w stron? babeczek. Ogier u?miechn?? si? na ten widok.
-Masz zwierz?tko? Ej... - Wzdrygn?? si? lekko, gdy zwierzak wskoczy?, razem z babeczk?, na jego g?ow?, i zacz?? j? je??. Za?mia? si? krótko. Flame najwy?ej nie podziela?a jego pozytywnych emocji odno?nie s?odko?ci gryzonia, bo prychn??a na niego. Przynajmniej wiedzia? ju?, ?e nie jest on jej... Chwyci? go ostro?nie kopytami z g?owy i po?o?y? na fotelu, który przed chwil? zajmowa?. Teraz siedzia? na kanapie z klacz?, wi?c stworek móg? mie? chwil? spokoju... - Wiesz, córka te? by?aby dobra, ale nie ma jej w tym powiedzonku. - U?miechn?? si? do niej. - No i na dodatek teraz b?dzie pierwszy przypadek, gdy to nie kuc zderzy si? z rzeczywisto?ci?, ale ona z nim. Ju? mi jej szkoda. - Za?mia? si? znowu. Czu? si? coraz swobodniej przy Flame. - Wiesz, czyj jest ten gronostaj? Bo... Nale?y do kogo?, prawda? Wydaje si? zadbany. - Popatrzy? na stworka.

[Black_Gallant]

Whatley

- Nie ignoruj mnie, dzieciaku! Mieszkam z Gallantem, ale to on jest mój, nie ja jego.

Wpa?aszowa? do ko?ca babeczk? i uchahany znowu wbieg? na g?ow? Sunnyego.

- Zajmuje ten czerep w imi? ca?ej gronostajno?ci!

I znik?d wyj?? ma?e cygaro i zapali? ma?? zapalniczk?.

[Raging Flame]

Ten gronostaj powoli zaczyna? j? irytowa?. Pomimo i? na pocz?tku wydawa?o si?, ?e wszystko sko?czy si? do?? spokojnie, teraz widzia?a ?e te stworzenie nie ma zamiaru zbytnio da? spokoju. Zmarszczy?a czo?o i wsta?a przygl?daj?c si? zwierzakowi. Potem do?? nagle strzepn??a go kopytkiem, raczej niezbyt delikatnie. Mo?liwe ?e odrobina alkoholu j? nieco zach?ci?a do takich akcji.
Spojrza?a si? ponownie na gronostaja, po czym usiad?a z ci??kim westchni?ciem. Wypi?a zawarto?? nape?nionego wcze?niej kieliszka i pokr?ci?a lekko g?ow?. Przez my?l przesz?o jej tylko jedno stwierdzenie, "Za du?o".
-Tak, wiem czyje to... Trzeba b?dzie go jako? dostarczy? w?a?cicielowi.-Powiedzia?a rozsiadaj?c si? wygodniej.-Chocia?, mo?e sam przyjdzie. Sam go przys?a? to i mo?e sam przyjdzie...-Mrukn??a rozleniwiona i si? przeci?gn??a, zahaczaj?c kopytem lekko o pegaza.
-Dam ci dobr? rad? m?ody. Uwa?aj z kim si? trzymasz, bo mo?esz si? powa?nie zdziwi?, jak si? oka?e ?e ten kucyk ma co? na sumieniu. Albo wytnie ci jaki? nieprzyjemny numer.

[Sunny Sky]

Ciekawe, co gronostajowi si? tak spodoba?o w g?owie Sunny'ego. Jedno by?o pewne, to ?e zwierzakowi si? to podoba?o, nie podoba?o si? samemu pegazowi. W ko?cu niedawno by? u fryzjera, musia? uwa?a? na grzyw?. Na szcz??cie... Poniek?d.... Flame go strzepn??a kopytem, przez co polecia? z powrotem na ziemi?. Wzdrygn?? si? lekko, ale zareagowa? w miar? szybko, bior?c zwierz?ciu jego ma?? zapalniczk? i gasz?c cygaro, by przypadkiem nie dosz?o do po?aru.
- Palenie szkodzi. - Poczu? gronostaja i odwróci? si? do Flame. - Mog? go odnie??, je?li bardzo przeszkadza. Za minutk? by?bym z powrotem. - Zaoferowa? jej. Ta przeci?gn??a si? rozkosznie i zawadzi?a go kopytkiem. Gnany impulsem chwyci? je i z?o?y? na nim poca?unek. - Ostrzegasz mnie przed kim? konkretnym? - U?miechn?? si? szelmowsko.

[Raging Flame]

-W sumie, ostrzegam ci? przed wszystkimi.-Powiedzia?a do?? rozbawiona po tym jak poczu?a jego poca?unek na swoim kopytku. Spojrza?a si? na niego rozbawiona i pokr?ci?a g?ow? mimowolnie. Za du?o wypi?a, musia?a zacz?? si? w ko?cu pilnowa?, bo jeszcze zacznie ?a?owa? ?e cokolwiek zrobi?a. A tego by nie chcia?a, nie teraz kiedy trafi? si? kto? kto jeszcze niczego o niej nie wie.
-Ostro?nie sobie dobieraj przyjació? s?odziutki a wszystko sko?czy si? dobrze.-Powiedzia?a zabieraj?c kopytko i odetchn??a g??biej. Strasznie kusi?o j? by wypi? kolejny kieliszek wina, ale mia?a wra?enie ?e to si? ?le sko?czy.

[Sunny Sky]

To wino chyba zadzia?a?o na niego mocniej ni? powinno. Pu?ci? jej kopyto i tylko patrzy?, jak Flame je zabiera z jego zasi?gu. Zaczerwieni? si? mocno, gdy zda? sobie dok?adn? spraw?, co zrobi?. Zdawa?a si? rozbawiona tym, a nie z?a, czyli jeszcze nie narobi? sobie na tyle du?o k?opotów, by musie? st?d ucieka?. Cieszy?o go to, polubi? t? klacz.
-S?odziutki? - Powtórzy? z u?miechem jej s?owa i chwyci? butelk? wina, by jeszcze rozla?. Nala? odrobin? sobie, nachyli? butelk? w stron? kieliszka Flame i na chwil? si? zatrzyma?. Zerkn?? na klacz. Wydawa?a si? mie? mocniejsz? g?ow? od niego... Nala? jej mniej wi?cej tyle co sobie, to nie powinno nikomu zaszkodzi?. Chwyci? swój kieliszek. - Kolejny toast? Za rozwa?ne dobieranie sobie przyjació??

[Bright Beer]

Bright mia?a lekkie problemy z znalezieniem domu Flame, ale wreszcie jaki? uczynny kuc powiedzia? jej, gdzie ma i??. Dosz?a do chatki na obrze?ach, my?l?c ca?y czas o spinkach do mankietów, i zapuka?a do drzwi. Nie mog?a si?doczeka?, gdy przeka?e wiadomo?? klaczy i b?dzie mog?a wraca?, zobaczy? co za niespodziank? przyszykowa? jej Black... I przygotowa? w?asn?.

[Raging Flame]

Flame zastanowi?a si? na chwil?, patrz?c si? z wahaniem na kieliszek z mniejsz? ju? ilo?ci? wina, zastanawiaj?c si? nad tym ile razy ju? pi?a za przyjació?. Za tych dawnych, z którymi tyle narozrabia?a, kiedy by?a ju? znacznie m?odsza. Oskar?ana o rozmaite rzeczy, trafi?a w ko?cu do oddzia?u karnego, a tam ca?kiem nie?le si? bawi?a. U?miechn??a si? do wspomnie? i nala?a sobie troch? wi?cej.
-Ja wypij? za starych kumpli, dawno nie mieli ode mnie ?adnego toastu.-Powiedzia?a z nieco spokojniejszym u?miechem i wychyli?a kieliszek. Pokr?ci?a g?ow? wini?c si? za w?asn? g?upot?, oraz brak umiaru. Wino ju? wcze?niej pozbawi?o j? wi?kszo?ci hamulców, ci??ko jej by?o nad sob? panowa?. Za?mia?a si? lekko i odwróci?a g?ow? w stron? pegaza.
-Dobra, teraz to chyba by?o jednak jeden raz za du?o. Ale o toa?cie za dawnych przyjació? nie wypada zapomina?. W sumie to si? pokrywa?o z tym twoim, bo czasem nie wiesz kiedy i gdzie spotkasz prawdziwych... hmpf, przepraszam odbi?o mi si? lekko... przyjació?.-Powiedzia?a krzywi?c si? nieco, wino jej troch? chwilowo podesz?o.
Pukanie. Zmarszczy?a czo?o i wsta?a po czym zacz??a zmierza? w stron? drzwi, które otworzy?a. Z zaskoczeniem zauwa?y?a nieznan? jej klacz, która zdawa?a si? mie? zamiar wej??. Zmru?y?a lekko oczy zastanawiaj?c si? sk?d mo?e j? zna?, albo czego ta mog?a chcie?.
-Witam...-Zacz??a wci?? nie pozbywaj?c si? miny ?wiadcz?cej o tym, ?e nie bardzo wie o co mo?e chodzi?.-Mog? w czym?... pomóc?-Zapyta?a si?, staraj?c si? przywdzia? na twarz u?miech.

[Bright Beer]

-Dzie? dobry. - U?miechn??a si? mi?o do klaczy, która jej otworzy?a. - Raging Flame, mam nadziej?? Jestem Bright Beer, Black Gallant prosi? mnie, bym przekaza?a, ?e jest w domu, leczy si? tam. Mówi te?, ?e ucieszy?by si?, gdyby? przysz?a. Z swojej strony prosi?abym, gdyby? powiedzia?a wcze?niej, jakby? chcia?a przyj??, upiek? jakie? ciasto. - Zerkn??a za klacz, w g??b jej domku. - I... Prosi?, bym wzi??a st?d jego gronostaja, jest tu?