Droga do ponyville

[Tali]

Tali przy?o?y?a szpon do twarzy. To co gada? ten kuc by?o tak ?a?osne ?e a? prosi?o si? o komentarz, ale Tali by?a zbyt za?enowana ?eby skomentowa?. Ten idiota w?a?nie zosta? postawiony przeciwko niej. Dodatkowo nazwa? ?ni?cego artefaktem. Mia?o to taki sens ?e a? nie mia?o. Tygryfica klasn??a i zaraz mnich pojawi? si? na jej miejscu, a ona na jego.
-No, baw si? sam. Ja tymczasem pokombinuje co? przy tych d?wigniach!- krzykn??a do dwóch cio?ków na dole. Trzydzie?ci cztery d?wignie sta?y i czeka?y na u?ycie. Tali bez namys?u za pomoci? miecza prze??czy?a wszystkie. Na arenie w jednym momencie zrobi?o si? t?oczno od trupów, nad którymi lata?y duchy. Niektóre trupy by?y przygniecione demonami, lub smokami, a Soar i mniech zostali przyparci do muru przez oble?ny ?mierdz?cy zad wielkiej ?wini.

[Prophecy Pawn]

Pawn od nie chcenia obserwowa? sytuacje. Mia? do?? wraz z Soarem opu?ci? ksi?ge. W jego oczach malowa?a si? niepowstrzymana w?ciek?o??. Rozerwa? swoje szaty, które wdepta? w ziemi?.- Wiesz jeste? najwi?kszym s?abeuszem jakiego widzia?em. Przez takich jak ty proroctwo schodzi na psy. A niech ksi??niczka ma w tobie wybranka ja id? si? pomodli? za ciebie i spi? si? do nieprzytomno?ci. Dzi?kuje, a i jeszcze ?mierdzisz jak ?winia.- Nerwowo zabra? ksi?ge i odszed? jak najdalej od Soara.

z/t

[Soar]

A co ja niby mia?em zrobi??-Zapyta? mnicha, poczym ruszy? w stron? ponyville- w?a?ciwie, czemu ja nie pij??! A... No tak. Jestem na s?u?bie. S?u?bie dla naszej ukochanej ksi??niczki. Strasznie ?mierdz?...- Pomy?la? po czym zamieni? troch? ?niegu w wod?, i otoczywszy si? wodn? ba?k?, op?uka? dok?adnie ca?e cia?o ze smrodu- Od razu lepiej... ?e niby mam by? wybrankiem serca luny? Wolne sobie. Gdyby chcia?a to by sobie dawno kogo? znalaz?a. Jest tyle lepszych kandydatów... No có?, ja j? kocham, to ona mo?e kiedy? i mnie pokocha?- Pogr??ony w rozmy?laniach ruszy? do ponyville
Z/T

[Tali]

Tali wylaz?a z ksiegi z nielich? satysfakcj?. Kolejny wymiar zosta? przez ni? rozwalony, a jej nawet nie ?ciga policja czasoprzestrzenna.
-Muchahahah- za?mia?a si? szata?sko po czym odlecia?a w swoj? stron?. Nie wiedzia?a nawet po co w?azi?a do tej ksi??ki ale nie przeszkadza?o jej to za nadto. Wytar?a ?ni?cego o pióra i schowa?a go do pochwy po czym odlecia?a w swoj? stron?.

[zt]

[Rockstone]

NA drodze pojawia si? szary pegaz. Spogl?da wko?o i rusza w stron? Ponyville, do swojego domu.
Wait, what?
Nie by?o go w okolicy strasznie d?ugi kawa? czasu. Cudem by?oby, gdyby jego dom by? w takim stanie jak poprzednio. Po co on tu w ogóle przyby?? Sam nie by? pewien. Odszed? st?d, i ju? nie ma do czego wraca?. Ale jednak sta? na tej drodze.
Whatever.
Wyj?? zapalniczk? i jointa. W?o?y? go do ust, zapali?, zaci?gn?? si?, i ruszy? w stron? miasteczka.

[z/t]

[Raging Flame]

Spacer w sumie by? ca?kiem mi?? odmian? po siedzeniu w pó?mroku, czy te? lekko ju? st?ch?ym powietrzu karczmy, od którego o dziwo trudno jej by?o si? uwolni?. Przystan??a spokojnie w miejscu i zacz??a si? rozgl?da?, dziwi?c si? temu ?e od jakiego? czasu w tej wiosce jest a? tak spokojnie. Ten spokój j? lekko irytowa?, ale nie a? tak jak to ?e ko?o Reet'a kr?ci si? jaka? inna klacz. "Có?, najwy?ej pó?niej jej uszy pourywam. Na razie nic si? nie sta?o. Na razie..." Pomy?la?a patrz?c si? t?po w stron? Ponyville. Zastanawia?o j?, co si? jeszcze mo?e w takiej niepozornej mie?cinie wydarzy?.

[Tali]

Cel: Flame
Sposób przej?cia: Oliczanie... obliczanie... bezpo?redni
Ujawnienie si?: Tak
Podst?p: Nie
Domniemane zaufanie celu: 95%


Tali jak gdyby nigdy nic spikowa?a przed Flame. Wyci?gn??a butelk? i poda?a klaczy
-Uprzedzaj?c twoje pytanie, seria niefortunnych zdarze? obni?y?a mój wiek biologiczny o jakie? osiem lub dziewi?? lat.- wyrecytowa?a naukowo i parskn??a ?miechem
-Napij si?, ?mia?o. Ja tymczasem wyt?umacz? ci co toto jest. No wi?c ten napój pozwoli ci razem ze mn? przej??... Equestri?. Od razu mówi? ?e to nie wprowadzi ?adnych zmian na twoim ciele... chyba.- powiedziala tygryficzka i spojrza?a swoimi s?odziuchnymi pacza?ami na Flame.

-Mo?e tym razem uda si? za?atwi? to szybko
-W?tpi?, mój sssssssskarbie

[Raging Flame]

Pojawienie si? tygryficy, znacznie m?odszej ni? pami?ta?a, by?o dla niej do?? mocnym zaskoczeniem. Raczej jej si? tutaj nie spodziewa?a, tak samo jak nie spodziewa?a si? tego ?e znowu zmieni wygl?d, oraz ?e b?dzie próbowa?a jej wcisn??... co?. Z grubsza nie wiedzia?a o co jej chodzi, oraz przyjmowa?a to jako swego rodzaju ?art. Spojrza?a si? na Tali, która teraz jako m?odsza wydawa?a si? by? nader s?odk? i nie mog?a powstrzyma? u?miechu który pojawi? si? jej na ustach z powodu tej ca?ej sytuacji.
-Te? si? ciesz? ?e ci? widz? Tali. Tak, u mnie wszystko w porz?dku, dzi?kuj? ?e pytasz. Widz? ?e u ciebie te? ca?kiem dobrze si? powodzi.-Powiedzia?a Flame spokojnym g?osem, wci?? maj?c na twarzy lekki u?miech.-Napój mi pozwoli przej?? Equestri?? Tak po prostu? A haczyk? Czy to po prostu podpucha?-Powiedzia?a unosz?c przed sob? butelk? przy pomocy magii i przygl?daj?c jej si? bez wi?kszego zainteresowania.

[Tali]

Tali westchn??a swoim nowym cieniutkim g?osikiem i spojrza?a jak Ojciec Chrzestny na Flame.
-Zosta?am powo?ana przez si?y wy?sze do zebrania czteroosobowej dru?yny do podbicia Equestrii. Dostaniesz swoj? dzia?k?, ca?? dzielnice w Canterlocie i prawie nieograniczon? w?adz?. Wyobra? tylko sobie, setki kucy skanduj?cych twoje imi? i obawiaj?cych si? twego gniewu. Podleganie tylko najwy?szemu organowi w?adzy... mnie.- powiedzia?a tygryfica rozmarzonym zach?caj?cym g?osem. Wskaza?a szponikiem w stron? majacz?cej na tle s?o?ca sylwetki stolicy na horyzoncie
-Jedna butelka... i ?wiat u twych kopytek

[Raging Flame]

Trzeba by?o przyzna? ?e raczej trudno by?o bra? co? tak ma?ego i rozkosznie wygl?daj?cego, z tak? powag? na jak? zas?ugiwa?o. Flame jednak si? stara?a nie patrze? na tygryfa, tylko przygl?da? si? p?ynowi znajduj?cemu si? w butelce. Wiedzia?a ?e Tali mo?e i jest odrobin? szurni?ta, ale s?owa które wypowiada?a jednak oddzia?ywa?y na jej wyobra?ni?. Przymkn??a oczy, by lepiej widzie? oczami wyobra?ni to do czego mog?aby doprowadzi?. Ile kucyków mog?aby dorwa?, ile krzywd odp?aci?, ile by mog?a upi?kszy? oraz poprawi?... "Dobro i z?o? Nie ma czego? takiego, dzia?ania podlegaj? interpretacjom. To inni decyduj? czy to co si? robi jest dobrym... Powinno si? robi? to co jest s?uszne. Tylko, czy gdy to zrobi?... czy to b?dzie s?uszna decyzja?" Pomy?la?a otwieraj?c lekko oczy i przygl?daj?c si? butelce. U?miechn??a si? lekko i westchn??a, po czym zako?ysa?a lekko butelk?.
-Twoje zdrowie ma?a. Nie zapomnij zasn?? tu? po dobranocce.-Powiedzia?a nie wiedz?c do ko?ca czy bra? na powa?nie to co mówi?a. Zreszt?, najpewniej oka?e si? ?e to jaki? kawa?. Z t? my?l? zacz??a pi? zawarto?? butelki.

[Mistrz Gry]

Flame poczu?a jak nape?nia ja co?, na wzór trucizny. Trucizna pali?a w gard?o, ?ar?a wn?trzo?ci i wywraca?a na drug? stron? bebechy, jednak nie przestawa?a jej pi?.

Jej skóra przybra?a nienaturalnie zielonkawy odcie? a w pobli?u kopyt i pyska zacz??a si? nawet ?uszczy?. Piegi zamieni?y si? w krosty a oczy nabieg?y ?ó?ci? i utraci?y ?renice. W?osy zacz??y si? natychmiastowo przet?uszcza? a czerwone pasemka natychmiast zsiwia?y.

- Witaj, mój Heroldzie Rozk?adu!

Odezwa?a si? Tali jednak zupe?nie nie pasuj?cym do niej g?osem.

--------------------------------------------------

Flame, popros którego? MGa o wylosowanie ci statystyk, bo s? ci potrzebne.

[Raging Flame]

Tego si? nie spodziewa?a. Smak, to co przy tym czu?a... Tego nie da?o si? opisa?, a na pewno ona nie by?a w stanie znale?? na to odpowiednich s?ów. Zamkn??a oczy maj?c nadziej? ?e jej to przejdzie, kiedy je otworzy?a zdziwi?a si? do?? mocno widz?c ?e co? jest z ni? nie tak. Widzia?a ?e jest dziwnie zielona, a z jej kopytami równie? zacz??o si? dzia? co? niezbyt ciekawego. Obróci?a si? w stron? Tali, a jej twarz wykrzywi?a si? w niezbyt przyjemnym grymasie, z którego mo?na by?o wywnioskowa? i? oprócz gniewu, czuje równie? kilka innych, niezbyt przyjemnych emocji.
-Co to do cholery ma by? smarkulo?-Warkn??a przez zaci?ni?te z?by, po czym uderzy?a kopytem w ziemi? na tyle mocno na ile mog?a.-Gadaj, zanim stanie si? co? czego jedno z nas b?dzie ?a?owa?.

[Tali]

-Heheh, meheh Mahaha MUAHAHAHAH- Tali niczym prawdziwy geniusz z?a opanowa?a z?owieszczy ?miech stosunkowo szybko. Niektórym z?ym lordom i ladym zajmowa?o to miesi?ce, a nawet lata.
-TO ?YJE! MUAHAHAHH! DZIA?A!- zakrzykn??a w niebo, jej ?miechowi zawtórowa? grzmot i b?yskawica, zanosi?o si? na burz?.
-Zaczyna si? boski plan Discorda. Przygotuj si? droga Flamy, poniewa? ju? nied?ugo... b?dziemy wieczerza? na tronie EQUESTRII!- wykrzycza?a patrz?c na swego nowego sprzymierze?ca. Flamy nie wygl?da?a najlepiej, wygl?da?a jakby by?a mocno pochorowana. Na tr?d albo inne ?wi?swo, ale mimo to dla Tali wygl?da?a wspaniale. Krew i Rozk?ad zosta?y ju? powo?ane, powoli nadchodzi czas na reszt?.

[Raging Flame]

Flame spojrza?a si? na Tali, nie b?d?c do ko?ca pewn? jak odczytywa? jej zachowanie, które ?agodnie mówi?c nie wygl?da?o na zbyt normalne. Nawet jak na standardy Ponyville. Prze?kn??a ?lin?, czuj?c ?e jednak troch? niedobrze jej si? zrobi?o i potrz?sn??a g?ow? staraj?c si? utwierdzi? w tym ?e to nie jest sen.
-Ta, to brzmi ca?kiem przyjemnie. Ale jest kilka problemów. Przede wszystkim, co si? do cholery ze mn? sta?o?-Powiedzia?a mrugaj?c cz??ciej ni? normalnie. Za?ó?cone bia?ka oczu, których nie widzia?a, wymaga?y od niej cz?stszego nawil?ania oczu.-A poza tym, ty oszala?a?. Zgadza si??

[Tali]

-Nie- powiedzia?a cicho pod nosem Tali.
-Nie oszala?am, zosta?a? heroldem rozk?adu. Ja jestem Krwi?. Brakuje nam jeszcze trzech osób by przej?c ten kraj i obali? uzurpatorki. Jeste? wybra?cem, no mo?e nie jedynym ale jednak. - rzek?a podnosz?c pi??? w stron? s?o?ca.
-Ale do rzeczy. Flame, Discord Ci? powo?a? nie bez powodu, i nie warto ?eby? to zaprzepa?ci?a. Twym przeznaczeniem jest w?ada? ?wiatem. Kiedy znajd? pozosta?ych heroldów, dam ci zna?. Spotkamy si? w kaplicy i omówimy plan. Wchodzisz w to?- zapyta?a tygryfica wyci?gaj?c szponik w stron? Flame