Droga do ponyville

[Kabanos]

Kabanos mia? ju? odpowiedzie? piratowi puszczaj?c w jego stron co najmniej 15 linijkowy ci?g?y tekst o emocjach, czarach, sile i pot?dze itp. Gdy nagle znik?d na drodze pojawi? si? czarny jednoro?ec. Jamnik, zamkn?? pyszczek, wypu?ci? cygaro na ?nieg i usiad? udaj?c zwyk?ego psa. Zgodnie ze swoj? zasad?, oczy jamnika pow?drowa?y w stron? nowego jegomo?cia. Od razu jamnik wdar? mu si? do umys?u co nie by?o trudne gdy? jedno-róg by?e lekko rozkojarzony. Baza na obrze?ach. Przecie? przekaza?em swojej córce lokacj? tego miejsca. Co ta Celestia wyprawia mia?a si? tym gniazdem szerszeni zaj?? osobi?cie. Czy wszystko musz? robi? samemu - mrukn?? sam do siebie, w my?lach lekko podenerwowany jamnik, który zacz?? si? drapa? nerwowo za uchem lew? ?ap?

[Kaja Redsky]

Coy sobie spokojnie gada? z psem, a? nagle pojawi? si? ten dziwny jednoro?ec. Nie wiedzia? co zrobi?, nie mia? za bardzo ochoty teraz z nim gada?. Zobaczy? jednak, ?e jamnik nie chce z nim gada? jeszcze bardziej. No có?, nie widzia? powodu by demaskowa? tego, który, nomen omen, uratowa? jemu i Sea ?ycie.
- Tak, w?a?nie sobie urz?dzamy m?sk? pogaw?dk?, piesio wydaje si? by? dobrym s?uchaczem. Prawda? - pog?aska? brutalnie jamnika po g?owie - Aha, wiesz, jak spotkasz Sea, to przeka? jej, ?e mia?a racj? co do Sal, b?dzie wiedzia?a o co chodzi... - pirat ponownie zmarkotnia? i patrza? zacz?? patrze? przed siebie, w stron? lasu Everfree, a mo?e jeszcze dalej.

[Soar]

Soar szczerze si? u?miechn?? do Coya.- Ale? oczywi?cie, psy potrafi? s?ucha?, lepiej ni? wiele kucyków.- Nagle poczu? si? dziwnie. Zidentyfikowa? ten fakt jako znak wyczulonego organizmu na grzebanie w mózgu.- Chcia?em jeszcze powiedzie?, ?e prosi? bym, o nie grzebanie w mojej pami?ci. Chcia?bym równie? doda?, ?e w tej bardziej ufortyfikowanej i tajnej sekcji mózgu, jest informacja która t? osob? na pewno zainteresuj?. Tak wi?c, po mojej zmianie zawodu, najemnicy, opu?cili t? baz?, a pozosta?e osoby przesta?y by? najemnikami i placówka jest teraz czysto badawcza. Dzi?kuj?. I jeszcze prosi?bym o ujawnienie osoby, która jest tak ?akn?ca informacji. Je?li jest osob? godn? ch?tnie podziel? si? informacjami, nawet tymi najtajniejszymi, do których w?a?ciwie ?aden telepata nie ma dost?pu. Je?li jednak osoba ta nie chc? si? ujawnia?, to po prostu odejd?.- Jego wzrok pad? na jamnika.- A je?li to pot??ny polimorf? No w sumie niez?a koncepcja. Ale jak nie b?dzie chcia? podzieli? si? informacj?, na temat swojej osoby, to po prostu dam mu spokój. Z do?wiadczenia wiem, ?e tylko silni magowie potrafi? zamieni? si? w inn? posta?, bez ?adnych impulsów.- Pomy?la?, patrz?c na jamnika.-Jednak bardziej prawdopodobne ?e siedzi ukryty gdzie? w lesie, i szpera, w poszukiwaniu informacji.- Doko?czy? rozmy?lanie.

[Kabanos]

No no no pierwszy kucyk na jakiego wpad?em z jako tak? barier? magiczn?, ale to wci?? za ma?o i za s?abo i tylko winny si? t?umaczy. W my?lach jednor?ca zobaczy? co? jeszcze ciekawego: Allicorn - skrajnie niebiezpieczny, zalecana eksterminacja - jamnik zaszczeka? tak, ?e przypomina? ?miech pegaza - Jednostka badawcza ...... hm ciekawe trzeba bedzie to pewnego razu sprawdzi? - pomysla? jamnik - No nic - zwróci? swój wzork w stron? bordowego jednor?ca - B?d? si? zbiera? Coy Resky mi?o si? gaw?dzi?o, ale na mnie ju? czas, ma mas? spraw na g?owie niecierpi?cych zw?oki. Mo?e pewnego dnia, b?dzie nam dane uko?czy? konwersacj?, ?egnaj. - us?ysz?? w my?lach jednro?ec. Pies wsta?, wrzuci? sobie na plecy Golden Wassera i zacz?? truchta? w stron? farmy rodzinny Apple i Leaf.
Do?? szybko znikn?? z oczu jednor?com. Ksi??yc zaszed? za chmur? i zrobi?o si? na drodze naprawd? ciemno.
Gdzie? da?o si? s?ysze? skowyt wilka.
z/t

[Kaja Redsky]

- Papa piesku! odwied? mnie kiedy?! - zawo?a? pirat za odchodz?cym jamnikiem. Troch? mu si? smutno zrobi?o, polubi? rozmow? z tym psiakiem, mimo ?e ten nie zna? nawet zasad kultury i si? nie przedstawi?, mimo, ?e sam zna? jego imi? dzi?ki czytaniu w my?lach. No trudno, piesek wie gdzie on mieszka, mo?e kiedy? wpadnie do niego w odwiedziny.
- No i widzisz, co? narobi?, Soar? Przep?oszy?e? psink?! I to mi zarzucasz, ?e si? dziwnie zachowuj?? - doda?, kiedy ten sko?czy? monolog. By? lekko zaniepokojony jego niestabilnym zachowaniem, mimo, ?e sam zachowywa? si? chwil? temu jak wariat.

[Soar]

Przepraszam Coy. Naprawd? nie chcia?em. Nie nie zachowujesz si? dziwnie. Znaczy, jak na moje standardy.- Powiedzia? patrz?c za odchodz?cym psiakiem. To on. On mu grzeba? w my?lach. Albo kto?, próbowa? na niego zrzuci? win?.- Ten jamnik... To mag. Mówi? ci. I to z nim gada?e? prawda? Przedstawi? ci si?? Oczywi?cie nikomu nie powiem, a ksi??niczka i tak pewnie wie.-Doko?czy?, po czym spojrza? na Coya.

[Kaja Redsky]

- Nic nie szkodzi Soar. Jamnik? Magiem? Co? ci si? pomiesza?o. Czy?by? nie dosta? ?adnej kartki na Dzie? Serc i Kopytek? To musia? by? dla ciebie szok. Nie martw si?, jeszcze nie koniec dnia. Mo?e zrób prezent dla swojej ksi??niczki, ogierze? A jak ci? odrzuci to nie martw si?, nie b?dziesz jedyny - pirat u?miechn?? si? ponuro. Zaraz jednak pomy?la?, ?e nie ma ju? ochoty siedzie? z tym jednoro?cem, tylko pójdzie sobie w spokoju si? pou?ala? nad sob?. W ostatniej chwili przypomnia? sobie, ?e warto b?dzie si? po?egna? z rozmówc? - Ja ju? lec?, mam kilka ?y? do podci?cia, zobaczymy si? kiedy indziej - po czym poszed? przed siebie, nie znaj?c zbytnio celu podró?y.

[z/t]

[Soar]

To cze?? Coy- Powiedzia? za odchodz?cym kucem.
Prezent dla ksi??niczki... Hmm... Koncepcja nawet w miar?.... To co... Co? uniwersalnego... Pff... Kwiaty! To? to oczywiste! Klacze lubi? kwiaty. I s?odycze. Wszyscy lubi? s?odycze. A wi?c. Do kwiaciarni, i do cukierni. Cukiernia... No jasne, SCC. Kwiaciarnia... Tu mo?e by? problem. W ponyville na pewno jest jaka? kwiaciarnia.- Mówi? sam do siebie, id?c w stron? Ponyville.

Z/T

[Prophecy Pawn]

Mnich szed? swoj? drog?, a za nim bieg? Soar.- Dobrze widze, ?e jednak nie jestem szale?cem i skoro wybra?e? dobro to cho? ze mn?.- Mnich z?apa? Soara i wci?gno? go w ksi?ge.




------ Szale?stwo

Stoj? na jakie? arenie Pawn na miejscu go?cia specjalnego a Soar w centrum amfiteatru.- Twym zadaniem b?dzie zostanie wybrankiem serca ksi??niczki Luny.- Wyci?gn?? kopyto przed siebie.- To miejsce ma sprawdzi? czy masz do?? wigoru. Gotowy?

[Soar]

Soar niepewnie rozejrza? si? po arenie. By?a bardzo du?a, a trybuny by?y puste.-Cc-o? Ale ta misja jest nie wykonalna. Przecie? si? we mnie nie zakocha.... Ale dobrze. Zrobi? co powinienem. Tak, jestem gotowy. - powiedzia?, patrz?c spokojnie na mnicha- Co mnie czeka? I gdzie my jeste?my w?a?ciwie?- Zapyta?, spokojnie patrz?c na jasne, niebieskie bezchmurne niebo. By?o bardzo ciep?o, oko?o 26 stopni Celsjusza.- Inny wymiar?- Zapyta? ni to siebie, ni to mnicha.

[Prophecy Pawn]

Tak to inny wymiar. Przejd?my do pierwszej próby prawdziwy wybraniec ksi??niczki musi by? silny.- Mnich podszed? do drzwigini, poci?gno? za ni? i na arenie rozpocz??a si? magia. Z ziemi wysz?a setka kuco-szkieletów w pe?nym rynsztunku. Jeden z nich rzek? do mnicha.- MY KTÒRZY ZGINELI ZA PROROCTWO POZDRAWIAMY CIE!!! CHWA?A!!!- Odpowiedzia? t?um umarlaków.- Mnich wsta? ze swojego miejsca.- Niechaj rozpoczn? si? igrzyska!- Rzek? do t?umu.

[Soar]

soar cofn?? si?, widz?c t?um umarlaków- A wi?c, niech zgadn?, mam z nimi walczy?? Wszystkimi naraz? Bez broni? Bez pancerza?- Zapyta? soar spogl?daj?c na Mnicha - A co to ma wspólnego z lun??- Zapyta?, próbuj?c wyczarowa? sobie bro?. Nic. Brak jakiejkolwiek reakcji. Magia le?y.- A wi?c i bez magii mam walczy??!- Zapyta? Mnicha licz?c potencjalnych wrogów.-102. Nie?le....- Pomy?la? przeliczaj?c swoje szanse. Bez broni i magii - 0%... -No to le??.

[Tali]

Tali lecia?a nad drog? i zaraz w oczy rzuci?a jej si? ksi??ka le??ca na trakcie. Rozejrza?a si? czy to nie pu?apka i wyl?dowa?a by j? podnie??. Zaraz zauwa?y?a ?e to ksi?ga tego wariata pieprz?cego o harmonijnym chaosie. Tego szpiega Celestii. Prychn??a i otworzy?a. Z grubsza przewidywa?a co si? stanie. Wyl?dowa?a na jekiej? zapyzia?ej arenie, niczym nie umywaj?cej si? do jej jak?e zacnego amfiteatru. Z jednej strony sta? jaki? dziwny jednoróg, a z drugiej maszerowa?a setka umarlaków. Jako i? ten wymiar przepe?niony by? chaosem znalaz?a czas by rzuci? monet?. Moneta wyl?dowa?a na ?ciance co oznacza?o ?e trzeba wybi? umarlaki.
Powolnym krokiem pocz?apa?a do "armii". Po?o?y?a szpon na r?koje?ci miecza i wyj??a go. Leniwym ruchem wprowadzi?a ?ni?cego w ruch. Dwudziestka umarlaków wystrzeli?a w niebo zaraz po otrzymaniu uderzenia by nast?pnie rozbi? si? o ubit? ziemi?. Tali wiedzia?a co to za wymiar, w Zebrice nieraz ich tutaj przenosili by trenowa? si?? magii chaosu.

[Prophecy Pawn]

Mnich patrzy? na rozwój wydarze?. Przybycie Tali nieco psu?o Soarowi próbe, ale w sumie zabawy nigdy do??.- Sta?! Wykrzycza? i armia trupów rozpad?a si? na kawa?ki.- Ma?a zmiana planów.- Poci?gn?? za kolejn? d?wignie. Za Soarem i Tali pojawi?y si? pi??dziesi?cio osobowe (trupowe?) armie. Jedna w barwach Tali, a druga Soara. Trupy odda?y ho?d swoim kapitan?.- Soar je?li jeste? godzien ksi??niczki poka? swoje zdolno?ci taktyczne. O i jeszcze to.- Nagle widownia zape?ni?a si? zebrami wszelkiej p?ci i wieku.- No bo przecie? co to za igrzyska bez wiernej widowni?

[Soar]

Soar nie by? dobry w broni bia?ej. W magii , kuszach, broni palnej by? ?wietny, ale z mieczem.... Nadal jest niebezpieczny,. 51vs51. Do?? ?atwo si? takie bitwy wygrywa?o. Ale! ale ale! Przeciwnik... Ten Tygryf... Wygl?da wielce gro?nie. Szczególnie z tym swoim mieczem.- A wi?c? Dobrze rozumiem, mamy ze sob? walczy?? To zabierz jej ten artefakt, albo oddaj mi magi?!-Krzykn?? do mnicha, nerwowo spogl?daj?c na trupy obu nacji. Pfff ?mierdzia?y niemi?osiernie.