Pracownia technologiczna Bright Dawn

[Grinch]

- A nie mo?emy wej?? na zaplecze ? Poopowiadasz mi co u ciebie - Zaproponowa? pegaz u?miechaj?c si? do swojej siostry.
- Te? nie chce by? na widoku z ró?ow? skór? - Doda? ogier patrz?c pytaj?co na siostr?, mia? nadzieje ?e z ni? porozmawia o mniej lub bardziej wa?nych tematach...

[Bright Dawn]

-A co z Twoimi kolegami? Czy tam znajomymi... Czy tak towarzyszami broni... B?d? tam tak czeka?? Bo do g?ównej cz??ci mojej pracowni ich nie wpuszcz?... -Spyta?a si? Bright swojego brata, prostuj?c si? nieco.
-Nie wiem czy on co? kombinuje czy nie... Ale trzymam si? na baczno?ci... Nie takie rzeczy ju? wywija?... -Pomy?la?a, czekaj?c na odpowied? brata, po czym przyj??a jeszcze bardziej asertywn? postaw?.

[Grinch]

- Zachowujesz si? zbyt... Dziwne. Czy?by? si? - Nim Grinch zd??y? doko?czy? zacz?? si? ?mia? na ca?y g?os, lecz przesta? gdy przyszli jego "koledzy". Ci postawili na pod?odze skrzynie, po?egnali si? i udali si? w dalsz? drog?...
Po opanowaniu si?, pegaz poci?gn?? siostr? do skrzyni i j? otworzy?.
- Robi wra?enie co ? S? na "wszelki wypadek". - Rzek? ogier po czym przyci?gn?? Bright kopytem.
- I masz jaki? rozpuszczalnik bym móg? szybciej zmy? ten kolorek ?

[Bright Dawn]

-Co ?e? takiego ataku ?miechu dosta?? Przez moj? nieobecno?? dosta?e? ADHD? -Spyta?a si? retorycznie Bright, po czym spojrza?a na zawarto?? skrzyni przyniesionej przez kolegów Grincha. Przygl?dawszy si? jej zawarto?ci, spyta?a krótko i zwi??le:
-Po pierwsze: Co to jest? Po drugie: Sk?d to masz? Po trzecie: Po co Ci rozpuszczalnik aby zmy? t? farb??

[Grinch]

- Tak by nie zareagowa?a normalna Bright. Zakocha?a? si? ! Jestem pewien w 80 % - Rzek? Grinch lekko chichocz?c. Cieszy? si? ?e siostra po tylu latach kogo? sobie znalaz?a. Gdy Ogier mia? 17 lat klacze w jego szkole zwykle lecia?y na jego... pieni?dze. Có? nie ka?dy kuc ma powodzenie...
- To s? kolosy, by? mo?e spowalniaj? ruchy ale daj? tak? ochron? ?e nic si? nie przebije siostro. Jeden dla ciebie drugi dla mnie, i nie mów mi ?e nie chcesz. Masz go wzi??? i to jest rozkaz - za?artowa? pegaz po czym kontynuowa?.
- A farba mi jest potrzebna by zmy? ten ró?owy kolor...

[Bright Dawn]

-Zareagowa?am ca?kowicie normalnie, nie wiem co widzisz dziwnego w moim zachowaniu. Twoje przypuszczenia w tej chwili nie maj? racjonalnych podstaw. -Doda?a ch?odno Bright. Nie wiedzia?a, jak on odgad? to ?e si? zakocha?a, i nie dawa?a ?adnych wskazówek na to. Tak wi?c dla niej równoznaczne by?o to, ?e nie ma racji, gdy? nie ma powodu aby tak twierdzi?. Nawet je?eli jakim? cudem ''odgad?''. Po chwili przerwy, doda?a:
-Nie odpowiedzia?e? na pytanie sk?d je masz.

[Grinch]

- Odrzuty z wojska, w choler? tego wyprodukowali ale wojacy nie chcieli wi?c firma splajtowa?a. Mimo ?e tych jest du?o cholernie ci??ko je znale??. Naj?atwiej w czarnym rynku, ale jako ?e mamy du?o znajomych z wojska, zdoby?em je legalnie za psie grosze. Tylko 10 tysi?cy za 2 - Odpowiedzia? z dum? Grinch po czym popatrzy? si? swojej g??boko w oczy swojej siostry.
- Nie oszukasz mnie Bright, wi?c lepiej powiedz prawd? - Za?artowa? Pegaz przybieraj?c ton jednego z wojskowych genera?ów...

[Bright Dawn]

-Tak wi?c, je?eli wojsko tego nie chcia?o, to jest to zapewne ?lepa uliczka w rozwoju ochrony jednostki. Jest to ci??kie, grube i kr?puje ruchy. Bezu?yteczny sprz?t, jest mi niepotrzebny. Zanim si? zamachniesz mieczem, to zostaniesz stratowany i przebity na wylot strza?em z balisty. O strzelaniu z kuszy nie ma mowy. Jak b?d? chcia?a, sama sobie wyprodukuj? lekk? i wytrzyma?? kamizelk?, mam do tego materia?y. Taki ?mie? jest mi niepotrzebny i nie b?d? w niego inwestowa? ani trzyma? gdziekolwiek. -Odpowiedzia?a stanowczo Bright, po czym spojrza?a lekko podirytowana jego nast?pnym stwierdzeniem, po czym doda?a:
-To czy kogo? mam czy nie to moja prywatna sprawa, bracie. Nie musisz wszystkiego o mnie wiedzie?. Zajmij si? swoim rozwojem.

[Grinch]

- Tak ? To popatrz na to, niedowiarku jeden ty - Powiedzia? pegaz wyjmuj?c Jeden z pancerzy i ustawiaj?c go w pozycji stoj?cej poprzez podparcie sto?kami. Ogier dosi?gn?? kuszy i wystrzeli? 2 razy, w g?ow? i w plecy. Te si? kolejno z?ama?y nie pozostawiaj?c ?adnej rysy kolosie.
- I jak siostro ? To twoje zapatrzenie w Wojsko, ci? uwstecznia. Ale be?ty z balisty ju? nie wyleci, ale tak czy tak trup. - Doda? ogier zamykaj?c skrzynie po w?o?eniu tam pancerza.
- Wi?c mo?e teraz normalnie porozmawiamy przy herbacie albo czym? takim, jednak przed tym musz? zmy? to cholerstwo. Na szcz??cie mi nie uplami?o marynarki od FancyPantsa...

[Bright Dawn]

-Widz?, ?e nie umiesz s?ucha? ze zrozumieniem. Ten sprz?t jest ca?kowicie niepor?czny. Co z tego ?e chroni przed ostrzami, be?tami i strza?ami, skoro nie mo?esz w tym biega?, strzela?, i ledwo macha? mieczem. A balista przebije Ci betonowy mur o grubo?ci pó? metra. Wi?c bierz mi to co? sprzed oczu, kto? si? pr?dzej w tym przewrócili ni? ruszy z miejsca. Jak wojsko tego nie chcia?o, to oznacza, ?e ten sprz?t jest bezu?yteczny, a moje argumenty to tylko potwierdzaj?. Obecnie wojsko jest mobilne. Niepotrzebne nikomu takie pancerze, bardziej by si? przyda?y na czo?g nap?dzany mechanicznie. -Odpowiedzia?a klacz, z rosn?c? irytacj?. Nienawidzi?a, gdy kto? uwa?a?, ?e jest od niej m?drzejszy w tematach, na których si? w ogóle nie zna.

[Grinch]

- TO TWOJE WOJSKO JEST ?ajno WARTE. TO TWOJE WOJSKO CHCIA?O MNIE POWIESI? I TO DLATEGO ?E CO? ZROBI?EM KU*WA DOBRZE A PIEPRZONEGO MORDERCE BEZ ?ADNEJ KARY WYPU?CILI - Krzykn?? Grinch po czym bezw?adnie osun?? si? na ziemie. W?a?nie dzisiaj pu?ci?y mu nerwy z kilku powodów. ?e m?odsza siostra któr? próbowa? broni? si?, odwraca?a si? do niego.
- Je?li chcesz wiedzie? siostro, ten morderca mnie zabi?. Ale reinkarnacja robi wszystko - Doda? ca?kiem powa?nie kuc, ci??ko dysz?c...

[Bright Dawn]

Bright by?a ca?kowicie zaskoczona emocjonalno?ci? brata. Nie wystraszy?a si?, tylko lekko wzdrygn??a. Ma siln? psychik?, a by?a przyzwyczajona do ró?nych zachowa? swojego brata. Ca?kowicie zaskoczy?a j? tre??, jak? jej brat wypowiedzia?. Troch? przez to zmi?k?a w sercu, przelecia?a nad lad?, i stan??a przed nim, po czym przykucaj?c, powiedzia?a przerywaj?c ka?d? wypowied?:
-?e... co? Powiesi?...? Za co...? Co? Ty znów zrobi?...? Jaki morderca...? Jak to zgin??e?, co si? sta?o...? Mów wszystko szczerze...

[Grinch]

- Ekhm, troch? si? dzia?o jak ci? nie by?o. Do tego nowego domu "wprowadzi?" si? bandzior z apleloosy. Morderstwa, rabunki itp. Kilka dni pó?niej dosz?o do walki na ulicy, która pó?niej przesz?a do domu. Potem w kuchni tego domu nast?pi? wybuch, i potem dom si? zacz?? ca?y pali?. Gdy go z?apa?em, prawie go zastrzeli?em ale ten mnie zaskoczy? i wbi? sztylet prosto w moj? g?ow? i wylecia? przez okno. Potem pojawi? si? stary kuc który go z?apa? i gdzie? przeteleportowa? a mnie o?ywi? jednak jako równowart? wymian? uszkodzi? mi szkyd?o. Jutro b?d? móg? lata? ale ju? nie odzyskam starej formy. Kilka dni pó?niej przysz?a do mnie Luna, której wyt?umaczy?em, ?e to ja go pierwszy zaatakowa?em i podpali?em dom. Powiedzia?a ?ebym uda? si? do Canterlotu i wysz?a, jeszcze w tym samym dniu si? tam uda?em. Zosta?em os?dzony jak bandyta ale przed stryczkiem uratowa?o mnie lenistwo genera?a. posprz?ta?em ca?y garnizon i sobie poszed?em a za? temu bandycie odebrali tylko kapelusz i pu?cili go wolno. Ale te? wiem ?e wys?ali do ponyville szpiega. Stary wojskowy udaj?cy ?ebraka, maj?cy na celu inflirtacj? posuni?? ludzi NRL w tym regionie. Przynajmniej tak s?ysza?em - Odpowiedzia? zdyszany kuc po czym zm?czony opar? si? o skrzynie.
- TO jak siostrzyczko ? Opowiesz mi co u ciebie przez te tygodnie by?o, jestem pewien ?e lepiej ni? u mnie - Doda? ogier pytaj?co patrz?c na Bright...

[Bright Dawn]

Bright przez chwil? milcza?a po tym, jak Grinch sko?czy? swoj? wypowied?. Spodziewa?a si? wielu rzeczy, ale nie podpalenia domu i próby morderstwa od swojego brata.
-Tego ju? za wiele... Za wiele... -Pomy?la?a ze z?o?ci?.
Po chwili, zacz??a mówi? dono?nym i wyra?nie z?ym g?osem:
Co Ty sobie wyobra?asz, ?e kim jeste?, aby samemu wymierza? kar? komu Ci si? podoba?! jak co? podejrzewasz, to do gwardii lub policji si? zwracasz, a nie bawisz si? w jakiego? pierdolonego bohatera! Masz szcz??cie ?e ?yjesz, nie wiem jakim cudem, ale ?yjesz. Mam ju? dosy? Twoich ci?g?ych wybryków! Ci?gle chcesz pokazywa? jaki to jeste? fajny, silny, bogaty... Zachowujesz si? jak 10 letni ?rebak, a nie jak doros?y ogier! Doro?nij w ko?cu i przesta? zgrywa? kogo? kim nie jeste?, i zacznij ?y? w zgodzie z prawem i obowi?zuj?cymi zasadami! Podpala? i mordowa? to sobie mo?esz w Lesie Everfree! MAM JU? DOSY? TEGO!! Wyjd? st?d! -Ostatnie zdanie wr?cz wykrzycza?a, po czym skierowa?a si? z powrotem do cz??ci technicznej swojej pracowni. Na odchodne, doda?a:
-Ca?y czas mówi ?e si? zmienia, a tu takie co?! ?rebak nie doros?y ogier!! -Po czym zatrzasn??a drzwi za sob? i usiad?a na kanapie, aby si? uspokoi?. Ona respektuje prawo, ma wielki szacunek do wszelkich instytucji pa?stwa, i nienawidzi, gdy kto?, szczególnie z jej rodziny, nic sobie z prawa nie robi.

[Grinch]

[Podk?ad muzyczny - In the Hall of the Mountain King (HD) - From the Soundtrack to The Social Network]
Podczas krótkich przemy?le?, farba zd??y?a odpa?? ukazuj?c prawdziwy kolor Grincha.
- Wypada?o by, zdj?? opatrunek z skrzyd?a - Stwierdzi? kuc po czym rozwi?za? opatrunek i zacz?? macha? skrzyd?em. Po 15 minutach "treningu" ogier móg? ju? lata?. Pegaz teraz podlecia? do drzwi, otworzy? je i zacz?? powoli zbli?a? si? do swojej siostry...