Pracownia technologiczna Bright Dawn

[Bright Dawn]

-Mmmmmm... Nadzwyczajny powiadasz... -Bright cicho zamrucza?a, i zacz??a delikatnie ruszac swoim ogonem, aby jeszcze bardziej zwróci? uwag? Diamonda na to miejsce... Po chwili jednak, gdy zobaczy?a jego ?wiec?cy si? róg, za?mia?a si? delikatnie, usiad?a normalnie, zas?aniaj?c uroczy znaczek ogonem, i klasn??a mu par? razy kopytkami przed oczami, przy okazji mówi?c weso?ym g?osem:
-Pobudka! Bo Ci jeszcze ten blask z rogu oczy o?lepi. Nie tak szybko, mój drogi, to jest strefa zamkni?ta...
Po chwili, spyta?a si? spokojnie:
-Mieli?my si? gdzie? wybra?, prawda...?

[DiamondDust]

Diamond otrz?sn?? si? ze swoistego transu, gdy pegaz klasn??a mu przed oczami. Zamruga? par? razy oczami i wróci?a mu jego dawna jasno?? umys?u, je?li kiedykolwiek jak?? mia?. Jego róg przesta? ?wieci?. Dust u?miechn?? si? i zszed? z kanapy.
-Nie b?d? si? k?óci?... Mieli?my pój?? na wzgórze na obrze?ach miasta, czy? nie?
//Also, you should fcuk

[Bright Dawn]

Bright u?miechn??a si?, po czym przejecha?a czubkiem kopytka po policzku Diamonda.
-Ciesz? si?, ?e si? obudzi?e?. -Za?mia?a si? Bright, po czym równie? zesz?a z kanapy. Gdy ju? by?a na pod?odze, powiedzia?a weso?o:
-Tylko wybacz mi, pójd? na gór? si? ubra?. Poczekaj tu na mnie na dole. Za chwileczk? wracam, nie t?sknij za mocno. -Po czym powolnym krokiem posz?a schodami na gór?. Specjalnie nie lecia?a, aby zaprezentowa? si? Diamondowi w pe?nej krasie, mijaj?c go i odchodz?c. Powoli wesz?a schodami w kierunku swojej sypialni. Gdy ju? by?a w niej, wyj??a z jednej szafy swoj? ulubion?, be?ow? futrzan? pelerynk?, i za?o?y?a zimowe kozaczki na kopytka. Przegl?dn??a si? w lustrze, poprawiaj?c w?osy, i my?l?c:
-Ciekawe czy rzeczywi?cie przypadkiem tutaj wpad?... Mo?e brat macza? w tym palce... Zreszt?, niewa?ne... Oryginalny z niego ogier... Mi?y, sympatyczny... I taki uroczy...
Po kilku minutach, zesz?a na dó? do Diamonda, i spyta?a si?, z u?mieszkiem i spojrzeniem k?cikiem oka:
-Gotowy...? Prowad? na miejsce, ja tylko zamkn? pracowni? za nami.

[DiamondDust]

Diamond gwizdn?? cicho, widz?c Bright w zimowym stroju.
-No, no... Nie spodziewa?bym si? czego? takiego u Ciebie w szafie, prawd? mówi?c...
Otworzy? drzwi przed klacz? i przytkn?? kopytko do piersi. Pochyli? g?ow?, patrz?c k?tem oka na Bright i powiedzia?:
Ale? prosz? bardzo. Panie przodem.

[Bright Dawn]

-Na zim? trzeba by? przygotowanym w ko?cu. A ja jako klacz nie jestem tam odporna na zimno... -Odpar?a z u?miechem Bright, id?c obok Diamonda.
-No prosz?, jaki kulturalny... Zobaczymy, czy to nie jest tylko gra aktorska, chocia? pewnie jest... -Pomy?la?a, i u?miechaj?c si? do niego, powiedzia?a, wychodz?c przez drzwi otwarte przez niego:
-Ale? dzi?kuj?, szanowny panie. Kultura i szarmancja na najwy?szym poziomie. A teraz pozwól, zamkn? drzwi. -Po czym zamkn??a mocne drzwi z pancernego szk?a na klucz, i odwróci?a si? w kierunku ogiera:
-Prosz?, prowad? do miejsca.

[DiamondDust]

Dust u?miechn?? si? i wskaza? na miejsce, gdzie sta?o wzgórze. Rzuci?:
-Chod?my wi?c, ku przeznaczeniu!
I zaraz skocznym krokiem skierowa? si? w odpowiedni? stron?.

[zt]

[Bright Dawn]

Bright, ruszy?a za Diamondem, i wobec jego s?ów zacz??a weso?o podskakiwa? naprzód, jednocze?nie wyg?aszaj?c swoiste przemówienie:
-Ku przeznaczeniu! Naprzód, przez ?niegi, zaspy, wichry! Niepowstrzymani niczym... -Po czym zatrzyma?a si? na chwilk?, i zawstydzona swoim zachowaniem, ruszy?a spokojniejszym krokiem obok Diamonda, czerwieni?c si? delikatnie.
-Niech to kucyk, za du?o opowie?ci czytam... -Pomy?la?a...

[z/t]

[Bright Dawn]

Bright wraz z Diamonde, nie?piesznym krokiem dotarli przed pracowni? klaczy. Gdy byli ju? przed przed wej?ciem, Bright stan??a przed Diamondem, i delikatnie unosz?c si? w powietrze, obj??a go za szyj? swoimi przednimi kopytkami, i zbli?y?a mocno swój pyszczek do niego, po czym powiedzia?a spokojnym g?osem:
-Nie wiem, jak Ci si? to uda?o, ?e w jeden dzie? potrafi?e? zdoby? moje serce... Moje serce, które dot?d by?o zamkni?te na jakiekolwiek g??bsze uczucia... Naprawd? nie wiem, jak tego dokona?e?... Ale wiem, ?e jeste? teraz najwa?niejsz? osob? w moim ?yciu... I Kocham Ci?... Tylko Ciebie... -Po czym poca?owa?a go nami?tnie w usta, tak, aby my?la? o niej ca?? noc... Po chwili, doda?a:
-Nie mniej, mam du?o pracy do wykonania... Tak wi?c jutro, i by? mo?e przez nast?pne dni b?d? mia?a ma?o czasu aby si? widywa?... Chyba, ?e b?dziesz chcia? wpada? do mnie, je?eli Ci to nie przeszkadza...

[DiamondDust]

Bright dopi??a swego, ca?uj?c nami?tnie Dusta. By? pewien, ze b?dzie o niej my?la? przez ca?? noc. Odwzajemni? ca?usa, zak?adaj?c kopyta na szyj? Bright. Kiedy sko?czyli, szepn?? do niej:
-Tobie równie? si? uda?o... Nie wiem, czemu nie zobaczy?em Ciebie wcze?niej... B?d? do Ciebie wpada?, nie robi mi to ?adnego problemu. ?egnaj. Do zobaczenia jutro. B?d? o Tobie my?la?.
Ostatni raz u?cisn?? pegaz i odszed? spod pracowni, co jaki? czas ogl?daj?c si? za siebie.

[zt]

[Bright Dawn]

-Ja o Tobie równie?... -Odpowiedzia?a cicho, gdy Diamond powoli odchodzi?. ca?y czas patrza?a si? w jego stron?, póki nie znikn?? jej z oczu. gdy to nast?pi?o, otworzy?a grube drzwi ze szk?a pancernego i wesz?a do ?rodka swojej pracowni. Zamkn??a drzwi za sob?, po czym westchn??a i pomy?la?a:
-Jak to mo?liwe...
od tej chwili, gdy tylko pomy?la?a o Diamondzie, czu?a przyjemne uczucie w sercu... Uczucia, którego nigdy wcze?niej nie zna?a. Powoli polecia?a na gór? budynku, gdzie rozebra?a si? i umy?a po ca?ym wieczorze sp?dzonym z Diamondem. Gdy po pewnym czasie wysz?a ju? sucha z ?azienki, u?o?y?a si? wygodnie pod ko?derk?, i zacz??a dalej my?le?:
-Wystarczy? jeden dzie?... Kiedy?, innych odrzuca?am masowo... A wydawali si? lepsi od niego... A tu... jeden dzie?... Ale... musz? si? opanowa?... Aby nie straci? kontroli nad sob?... -Po czym zamkn??a oczy, i przytuli?a si? do jednej z wielkich poduszek, jakie mia?a na ?ó?ku. Tak powoli zasypia?a, ca?y czas my?l?c o jej nowym skarbie...

[Bright Dawn]

Nast?pnego dnia (prze?amanie tygodniowej ba?ki czasoprzestrzennej)

Bright nie?piesznie otworzy?a oczy oko?o 9 rano, wcze?nie jak na jej standardy. Obudzi?a si? nadal przytulaj?c poduszk?, co j? troch? zdziwi?o. Jednak?e rych?o przypomnia?a sobie wczorajszy dzie?, i u?miechn??a si?. Ci?gle nie dowierza?a w to, co si? sta?o wczoraj. Pole?a?a chwil?, my?l?c nad tym, po czym wsta?a, i uda?a si? do ?azienki, aby wykona? rutynowe poranne czynno?ci. Po kilkunastu minutach, ?wie?a i czy?ciutka, posz?a do kuchni, gdzie zjad?a p?atki z miodem i 2 brzoskwinie w syropie. Tak najedzona, zesz?a na dó?, otworzy?a zamek od g?ównych drzwi pracowni, a nast?pnie przez drzwi przesz?a z cz??ci komercyjnej budynku do cz??ci technicznej.
-Dobra, pierw si? zabior? za t? lunet? dla Diamonda... -Westchn??a, po czym posz?a do cz??ci magazynowej, sk?d wzi??a wszelkie potrzebne materia?y do produkcji. Karton specjalnego szk?a do produkcji elementów optycznych i elementy z tworzyw sztucznych jako obudow?.
-Zaraz, jeszcze ksi??ka o optyce... -Pomy?la?a, po czym szybko polecia?a na gór?, sk?d zabra?a ksi??k? ''Zaawansowana in?ynieria optyki'', i wróci?a na dó?. Nast?pnie, ubra?a si? w sterylny bia?y strój (taki jak w laboratoriach), wzi??a potrzebne materia?y i zanios?a je do szczelnie zamkni?tego dzia?u optyki w swoim pomieszczeniu technicznym. Wszystkie jego ?ciany by?y przezroczyste, ze szk?a. Tam rozpakowa?a materia?y i na?o?y?a na kopytka specjalne nasadki u?atwiaj?ce prac?. Za?o?y?a na oczy gogle laboratoryjne, na pyszczek mask? bawe?nian?, swoiste bardzo elastyczne r?kawiczki na te nasadki, i rozpocz??a prac?. Na pocz?tek musia?a wyci?? odpowiednie kr??ki ze szk?a, do czego u?ywa?a bardzo dok?adnej pi?y z diamentowym ostrzem, wspomagan? magi? w celu precyzyjnego ci?cia i mierzenia. Po wyci?ciu odpowiedniej ilo?ci kr??ków, nale?a?o je przekszta?ci? w co? ju? przypominaj?cego soczewk?. Przy pomocy skrawarki i paru innych urz?dze? pomocniczych, powoli i ostro?nie ''przycina?a'' kr??ki szk?a do odpowiednich rozmiarów. Po oko?o 4 godzinach, wszystkie kr??ki by?y w odpowiednim kszta?cie. Po sprawdzeniu ich rozmiarów ze schematem, Bright zacz??a polerowa? je, aby powierzchnia by?a idealnie czysta i p?aska. Kr??ków by?o 6, wi?c to tak?e zaj??o troch? czasu. Po wykonaniu tej czynno?ci, u?o?y?a je pod wod?, aby si? nie pobrudzi?y, a sama przyst?pi?a do wykonania elementów obudowy lunety. Zrobi?a to w innej cz??ci pomieszczenia, aby nie zanieczyszcza? jego reszty, mimo, ?e mia?o ono ca?y czas filtrowane powietrze. Nie by?a to skomplikowana czynno??, i po oko?o pó? godzinie obie cz??ci lunety - górna i dolna - by?y gotowe. Bright wróci?a do soczewek, na jednej z nich - tej najbli?szej oku strzelca - wybi?a specjalnym urz?dzeniem celownik. Nast?pnie wszystkie soczewki jeszcze raz dok?adnie wyczy?ci?a, a potem pokry?a ich brzegi bardzo ostro?nie specjalnym klejem, po czym powoli i dok?adnie wstawia?a wszystkie elementy na swoje miejsce w dolnej cz??ci obudowy. Zako?czy?a produkcj?, przykrywaj?c soczewki górn? cz??ci? obudowy lunety. Sprawdzi?a przybli?enie i ostro?? obrazu, spogl?daj?c przez ni? na drugi koniec pomieszczenia. Wszystko by?o idealnie, tak wi?c wysz?a z pomieszczenia i rozebra?a si? ze stroju przeznaczonego do pracy w sterylnych warunkach.Po chwili odpoczynku na kanapie, specjalnie do tego celu przygotowanej, posz?a do magazynu, sk?d wzi??a par? dosy? grubych blach aluminiowych, z których zamierza?a zrobi? szyn? na lunet?. Uda?a si? do stanowiska obróbki metali, gdzie za pomoc? wyt?aczarki i paru obrabiarek dosy? sprawnie wykona?a szyn?. Musia?a to by? specjalna szyna umiejscowiona w dosy? dziwny sposób, aby ci?ciwa od kuszy mia?a miejsce na poruszanie si?. Po wykonaniu szyny, pomalowa?a j? na czarno specjaln? farb?, i przymocowa?a paroma ?rubami do kuszy. Nast?pnie w?o?y?a lunet? i sprawdzi?a, czy szyna dzia?a sprawnie i g?adko, par? razy j? wsuwaj?c i wysuwaj?c. Upewniwszy si? o tym, od?o?y?a ju? gotow? kusz? do kartonu, i po?o?y?a j? na poblisk? pó?k?.
-No, w ko?cu... -Westchn??a po oko?o 6 godzinach pracy, po czym posz?a w kierunku blatu z rozrysowanym planem budowy i rysunkiem technicznym jej samopowtarzalnej kuszy.
-Nareszcie, bior? si? za to... Do roboty. -Pomy?la?a, po czym rozpocz??a prac?, non stop krz?taj?c si? pomi?dzy cz??ci? magazynow? i produkcyjn? pracowni. Przez ca?y okres pracy s?ycha? d?wi?ki ró?nych urz?dze?.

[Grinch]

Grinch zapuka? do drzwi pracowni siostry. Od razu si? u?miechn?? widz?c pancerne drzwi i oka jednak po chwili wyszed? z przemy?le? i odwróci? si? do Wallcrofta.
- Macie bro? na wszelki wypadek - zapyta? pegaz mierz?c wzrokiem ca?? trójk?.
-Tak, ka?dy ma kusze i 2 no?e - Odpowiedzia? ogier pokazauj?c ciemno-br?zowemu kocowi swoj? kusze, któr? po chwili schowa?.
- To wchodzimy a nie czekamy ! - Doda?a Griffin, szturchaj?c br?zowego i szarego pegaza. Po chwiili sprzeczek ma?? grupka wreszcie wesz?a do sklepu. Portor zmierzy? wszystkich wzrokiem, podszed? do lady i nacisn?? dzwonek...

[Bright Dawn]

Bright ca?kowicie poch?oni?ta prac? nad swoj? prototypow? kusz? pierwszy d?wi?k dzwonka ca?kowicie zignorowa?a. Uko?czy?a ju? ?uczysko z ci?ciw? oraz obudow?, szykowa?a si? do najtrudniejszego: stworzenia i kalibracji wszystkich mechanizmów wewn?trznych: spustu, zamka, haczyka ci?ciwy sprz??onego ze spustem i ruchomych elementów magazynka. Wtedy us?ysza?a drugi dzwonek, d?u?szy, i to j? obudzi?o z transu pracy. Wszystkie d?wi?ki urz?dze? i maszyn nagle ucich?y. Zdj??a gogle ochronne, nak?adki na kopytka razem ze swoistymi r?kawicami, i posz?a spokojnie w kierunku drzwi oddzielaj?cych cz??? techniczn? od cz??ci komercyjnej. Gdy je otworzy?a, ujrza?a swojego brata razem z innymi kucami, co j? bardzo zdziwi?o.
-Ciekawe, co mu przyjdzie do g?owy... -Pomy?la?a, zamykaj?c drzwi, po czym podesz?a do lady, i powiedzia?a spokojnym g?osem:
-Witam Ci? bracie u mnie, razem z Twoimi znajomymi... Có? Ci?, lub Was, sprowadza do mojej pracowni technologicznej...?

[Grinch]

- Chce z tob? porozmawia?, sam na sam - Odpowiedzia? pegaz oddaj?c Wallcroftowi p?aszcz, przez co jego ró?owa skóra i zabanda?owane skrzyd?o by?o na widoku.
- Wallcroft, Griffin, Porter id?cie do mnie po "bravo" - Rzek? Grinch odwracaj?c si? do trójki kuców które chwile pó?niej wysz?a.
- To porozmawiasz z bratem ? - Doda? ogier podchodz?c bli?ej siostry.

[Bright Dawn]

Bright, gdy zobaczy?a rany i banda?e Grincha, wzdrygn??a si? nieco. Po chwili jednak, powiedzia?a sobie w my?lach:
-Mnie ju? nic nie zdziwi... -Po czym westchn??a, i po?o?y?a g?ow? na swoich kopytkach, które opiera?a o lad?.
-Zatem, o czym chcesz ze mn? porozmawia?? Mam nadziej? ?e nie o pomocy przy zlikwidowaniu kogo? b?d? przeprowadzeniu rewolucji... A s?dz?c po jakich? szyfrach jestem na dobrym tropie... -Odpowiedzia?a bratu, gdy ten zbli?y? si? do lady.