Pracownia technologiczna Bright Dawn

[Bright Dawn]

-W?a?nie, ?e jest dosy? trudne... Obchodz?c te paradoksy trzeba by?o jeszcze zapewni? ci?g?o?? dzia?ania systemu, tak aby nie wymaga? on ci?g?ego koncentrowania si? jednoro?ca na sterowaniu nap?dem... I aby jednocze?nie by? stosunkowo wydajny, tak aby dzia?a? du?o d?u?ej ni? kilka minut... Tu jest jeszcze bardzo, bardzo wiele do rozwi?zania... Nie mniej, to co powiedzia?e?, ogólnikowo obrazuje zasad? dzia?ania tego urz?dzenia. Do tego magia nadal w du?ej cz??ci nie jest poznana i opisana za pomoc? praw, wi?c projektuj?c ten wynalazek musz? si? oprze? na ju? istniej?cych i potwierdzonych zale?no?ciach, gdy? jako pegaz nie mam mo?liwo?ci odkrywania i opisywania nowych w?a?ciwo?ci energii magicznej... -Odpowiedzia?a klacz Darkowi, uprzednio odwracaj?c g?ówk? w jego kierunku. Jej g?os by? spokojny i pozbawiony hurra-entuzjazmu, gdy? wiedzia?a, ?e jeszcze sporo pracy przed ni? zosta?o i wiele problemów nadal jest nierozwi?zanych. Mimo wszystko, utrzymywa?a przyjazny wyraz pyszczka, gdy? jak dot?d nigdy wyzwania jej nie zniech?ci?y do pracy, a wr?cz przeciwnie - im wi?cej stoi na jej drodze, ty bardziej jest zmotywowana aby dzia?a?. Po chwili, doda?a:
-Ogólnie rzecz ujmuj?c, jeszcze zosta?o bardzo du?o czasu do uko?czenia projektu, a jeszcze wi?cej do zbudowania pierwszego prototypu, który zapewne b?dzie dosy? niestabilny i testy b?d? musia?y si? odbywa? w ?ci?le kontrolowanych warunkach. A nie za bardzo wiem, jaki jednoro?ec odwa?y?by si? na testowanie prototypu potencjalnie niebezpiecznego wynalazku... -Mia?a cich? nadziej?, ?e Dark si? zgodzi na bycie ''testerem'' jej urz?dzenia. Westchn??a, i spojrza?a ponownie na schematy, wype?nione po brzegi rysunkami i wyliczeniami.

[DarkFire]

Wys?ucha? spokojnie jej s?ów i po dos?ownie kilku sekundach zastanowienia odpowiedzia?
- Prawda. Gdy bardziej wnikniemy w problem dzia?ania takiego urz?dzenia by by?o ono sprawne przez d?ugi okres czasu oraz by nie wyczerpywa?a energii magicznej w du?ych ilo?ciach wszystko staje si? znacznie bardziej skomplikowane. Tu nie ma w?tpliwo?ci. Jednak?e teraz nie mam ochoty zastanawia? si? nad tym wszystkim. Jestem pewien ?e twoja m?dra g?ówka da sobie ?wietnie rad? bez mojej pomocy.
Ostatnie s?owa powiedzia? zmieniaj?c wyraz pyska z do?? powa?nego na bardzo przyjazny z drobnym u?miechem.
- A co do obmy?lania praw magicznych... S?ysza?a? mo?e o prawie Flamethrower'a? P?omie? mo?e p?on?? nawet w pró?ni wykorzystuj?c energi? magiczn? zamiast tlenu. Proste ale prawdziwe. Pierwsze i jedyne prawo które wymy?li?em.
Jednoro?ec wyprostowa? si? jak kucyk z wy?szych sfer i patrz?c z góry dumnym wzrokiem doko?czy?.
- Tak prosz? pani... To ja to wymy?li?em. Po prostu nie lubi? rozg?osu.
Mo?na by uzna? powag? jego s?ów za prawdziw? gdyby nie drobny u?miech. Same s?owa jednak by?y prawdziwe. Teraz ju? w normalnej i lu?nej postawie potwierdzi? swoje s?owa
- Mówi? prawd?. A co do testowania tej deski... By?bym zaszczycony gdyby? pozwoli?a mi na testowanie tego wynalazku.

[Bright Dawn]

Widz?c dum? osobist? Darka z jego odkrycia magicznego, Bright wprost nie mog?a si? powstrzyma?...
-Zobaczymy jak sobie poradzi z konstruktywn? krytyk?... -Pomy?la?a, po czym robi?c stosunkowo powa?ny wyraz twarzy, zacz??a swoj? wypowied?, uwa?nie przy tym obserwuj?c reakcje cia?a ogiera na jej s?owa...:
-Có?, to ?e odkry?e? tak? zale?no?? ?wiadczy o Twojej inteligencji. Jednak?e, nie za bardzo wiem, do czego wykorzystanie tego prawa by?oby potrzebne. Obecnie nie ma - i zapewne nie b?dzie - sytuacji, w których mo?liwo?? rozpalenia ognia w pró?ni si? przyda do czegokolwiek. To prawo samo w sobie moim zdaniem jest wysoce nieutylitarne, aczkolwiek rozwini?cia tej zale?no?ci na inne dzia?y magii mo?e przynie?? wiele korzy?ci. na chwil? obecn?, jest to jednak tylko pomniejsze odkrycie - moim skromnym zdaniem. -Po tych s?owach, patrz?c si? w oczy - a konkretniej ?renice Darka - u?miechn??a si? i cichutko za?mia?a, po czym doda?a:
-A co do Twojej propozycji testowania wynalazku, to z ch?ci? j? przyjm? i za ni? zap?ac?. Nie b?d? musia?a zatrudnia? kolejnego kuca. No chyba ?e stanie si? jaki? tragiczny wypadek, przez który nie b?dziesz móg? chodzi?, albo co? gorszego... Aaaaaale nie martw si?, ryzyko takiego wypadku jest bardzo ma?e. -Niejako chcia?a przetestowa? odwag? a zarazem opanowanie jednoro?ca. Praca z innowacjami miejscami w ko?cu jest niebezpieczna...
Wtem jednak, tu? po zdaniu sobie sprawy o wypowiedzeniu s?owa ''zap?ata'', przypomnia?a sobie, ?e nie zap?aci?a Darkowi za tarcze i za pomoc przy sprz?taniu pracowni...
-Ty mi nic nie mówisz, ?e zapomnia?am zap?aci? Ci za wykonanie tarcz i za pomoc przy sprz?taniu! Wybacz mi, ca?kowicie o tym zapomnia?am... Zaraz mo?emy rusza? do banku aby wyci?gn?? pieni?dze. -Powiedzia?a lekko przestraszona owym faktem, gdy? zapominanie o wa?nych sprawach finansowych - czy ogólnie wa?nych sprawach - nie by?o jej cech? charakterystyczn?...

[DarkFire]

Jednoro?ec ze spokojem wys?ucha? jej krytyki. Tak na prawd? nie dowiedzia? si? niczego nowego. Sam uwa?a? ?e jego odkrycie to nic nadzwyczajnego... Ale...
- Obecnie nie ma. - Podkre?li? ogier - Nale?y my?le? przysz?o?ciowo. Moja droga... Sama powinna? wiedzie? ?e Equestria na pewno za lat... No... Mo?e nawet kilkaset... Ale nawet za te kilkaset lat kucyki b?d? chcia?y odkry? to co si? dzieje poza naszym ?wiatem. A mówi?c "poza" mam na my?li to co jest wysoko ponad niebem gdzie pegazy nie s? w stanie dolecie?. Gdy ten czas nast?pi zapewne jakie? dziwne maszyny wylec? tam... W przestrze? nam nie znan?. A wed?ug opisów naszej ksi??niczki Luny panuje tam pró?nia. W takich momentach je?eli kad?ub danej maszyny ulegnie zniszczeniom jednoro?ce b?d? mog?y naprawi? tak? maszyn?. Wiem. Wybiegam daleko... A nawet bardzo daleko w przysz?o?? ale moje prawo na pewno wreszcie si? przyda.
Mówi? pewien siebie ale nie wynio?le. By? pe?en spokoju i dystansu do ca?ej tej sytuacji. S?ysz?c jej kolejn? wypowied? na temat testowania u?miechn?? si? przyja?nie. Nie przerazi? go fakt ci??kich urazów. By? on bardzo odporny na ból. Gorzej je?eli dojdzie do zgonu ale Bright raczej nie powinna dopu?ci? do tak tragicznego wypadku.
- Nie martwi? si?. Wszystko do wesela si? zagoi. No... Chyba ?e uszkodz? sobie kr?gos?up... Ale nale?y patrze? na jasn? stron? ?ycia tak? Mam zwyczaj patrzenia na ?wiat optymistycznie wi?c s?dz? ?e nie dojdzie do ci??kiego wypadku. A nawet je?li... Jako? to prze?yj?. Ale zaopiekujesz si? wtedy biednym jednoro?cem prawda?
Powiedzia? s?odkim g?osem przyjmuj?c czaruj?cy wyraz biednego psiaka prosz?cego o przygarni?cie. Ciekawy by? reakcji jego wybranki. Na razie postanowi? zignorowa? swoj? wyp?at?. Pieni?dzy mu nie brak wi?c nigdzie mu is? nie ?pieszy

[Bright Dawn]

-Z przysz?o?ciow? perspektyw? podró?y w kosmos przez zunifikowane rasy kucyków si? ca?kowicie zgadzam, co jednak?e nie oznacza, ?e na pewno Twoje odkrycie mo?e zosta? wykorzystane. Do tego czasu mog? by? odkryte inne zjawiska, które przydadz? si? du?o lepiej np przyk?ad do wymienionych przez Ciebie celów naprawczych i konserwacyjnych. Nie mo?na mie? pewno?ci odno?nie niczego. Mo?na si? przenosi? w przesz?o?? w czasie, ale nie w przysz?o??. Nie przewidzisz przysz?o?ci, mo?esz j? tylko kszta?towa? poprzez dzia?ania w tera?niejszo?ci. -Odpowiedzia?a sceptycznie i racjonalistycznie Bright, czyli ca?kowicie zgodnie ze swoj? filozofi? ?yciow?. Wszystko to wypowiedzia?a g?osem ch?odnym, pozbawionym jakichkolwiek emocji. Przez ca?y czas jednak by?a wpatrzona w oczy Darka, aby wyczyta? to, czego jego usta nie mówi?y. Po chwili milczenia, u?miechn??a si? delikatnie, po czym doda?a:
-Nie mniej cieszy mnie Twoje progresywne i neofuturystyczne nastawienie do otaczaj?cej nas rzeczywisto?ci. -Przerwa?a na chwil?, aby zbli?y? swoje usta do pyszczka Darka. Wykonawszy z zaskoczenia szybkiego ca?uska w nosek, powiedzia?a sympatycznie, oddalaj?c si? powoli:
-Okazuje si? ?e jeste? mi bli?szy ni? mog?am si? spodziewa?.
Po tym, us?ysza?a wypowied? Darka odno?nie mo?liwych obra?e?... Jego ko?cowy wyraz twarzy i ton g?osu, nawet u niej spowodowa? zmi?kczenie serca... Przechyli?a g?ówk? na bok, i delikatnie si? rumieni?c, ponownie zbli?y?a si? do ogiera, i stykaj?c si? z nim noskami, odpowiedzia?a równie s?odkim g?osikiem...:
-Oczywi?cie ?e si? zaopiekuj?... B?d? Ci robi? masaaaa?e... Jedzooonko... Zajmoooowa? si? Tob?... Pogania? do rehabilitaaaacji... Po czym b?d? Ci? tuuuuula? i ca?ooooowa?... I co tylko by? chcia?...

[DarkFire]

Gdy dosta? swojego zupe?nie nieoczekiwanego przez co jeszcze milszego ca?usa u?miechn?? si? delikatnie rumieni?c si? równie dyskretnie.
- A? tak Ci? to cieszy ?e postanowi?a? mi da? ca?usa? No to b?d? musia? cz??ciej wywo?ywa? u Ciebie szcz??cie bo nagroda jest co najmniej zadowalaj?ca.
Swoj? wypowied? zako?czy? krótkim cichym ?miechem.
- Ale to chyba dobrze ?e jestem Ci tak bliski prawda? - Zrobi? pytaj?c? min? mimo ?e by?o to pytanie retoryczne. - Mamy wiele wspólnego anio?ku. Kocham Ci?.
Ostatnie s?owa powiedzia? oddaj?c jej ca?usa tylko ze w czó?ko. Gdy ta zbli?y?a si? do niego nast?pnie stykaj?c si? z nim noskami jego rumieniec nieznacznie zwi?kszy? si?. S?ysz?c jej kolejne s?owa jego serce bi?o szybciej przez dostarczane wielkimi ilo?ciami dawki s?odko?ci. Jej sposób wymowy jak i s?owa których u?ywa?a po prostu wywo?ywa?y nieodpart? ch?? bycia bli?ej klaczy u ogiera. Na szcz??cie ta potrzeba by?a ju? zaspokajana. Za?mia? si? krótko i odpowiedzia?
- Wiedzia?em ?e mog? na Tobie polega? s?o?ce. Jeste? najlepsza. - Poca?owa? j? krótko w nosek po czym kontynuowa? przypominaj?c sobie o bólu w szyi. - A co do masa?u... Czy móg?bym Ci? prosi? o jeden teraz? Strasznie mnie boli szyja... - Zrobi? powolny okr??ny ruch g?ow? który wywo?a? seri? strzykni?? a z nimi mocny ból - A?... Tak... Masa? to co? czego teraz potrzebuj?... By?bym Ci ogromnie wdzi?czny.

[Bright Dawn]

-No oczywi?cie ?e mnie to bardzo cieszy, dzi?ki temu b?dziemy mieli wspólne stanowisko w wielu sprawach. Nie chcia?abym by? z kim? z kim ci?gle bym prowadzi?a d?ugie debaty na temat nawet najdrobniejszych spraw, które potem zapewne przerodzi?yby si? w k?ótnie... A tak, to jeste?my... mo?na powiedzie?... zabezpieczeni. No, przynajmniej w wi?kszo?ci przypadków... Podobnie k?ótnie cementuj? zwi?zki. -Wypowiadaj?c ostatnie zdanie z wyra?n? nieformalno?ci?, klacz cicho za?mia?a si? i ponownie cmokn??a Darka w nosek...
-Jeste? taki s?odziutki... Moi arystokratyczni rodzice w Canterlocie na pewno Ci? polubi? za podej?cie do ?ycia, Twoje talenty i zachowanie. Nie mo?e by? inaczej. -Doda?a, ju? powoli maj?c przed oczyma chwil?, w której przedstawia Darka swoim rodzicom.
-Zachwyc? si?, gdy si? dowiedz? o jego twórczo?ci i podobnym do mnie, jak i do reszty rodziny ?wiatopogl?dzie... -Pomy?la?a, przez chwilk? wpatruj?c si? w oczy ogiera, z których odczytywa?a kolejne, niewidoczne dla ka?dego, informacje...
Widz?c - i s?ysz?c - problemy Darka z szyj?, i jego pro?b? o wykonanie przez Bright masa?u, klacz si? delikatnie - ale bardzo delikatnie - zestresowa?a. To by? tylko ma?y impuls. Klacz mia?a zasad?: Jak czego? nie umiesz, nie rób tego. Pierw si? naucz, jak to robi?. A... có?... masowa? nie umia?a, nie za bardzo mia?a okazj? aby ?wiczy? t? umiej?tno??, a tutaj zosta?a poproszona o jej wykonanie. Wi?c, uprzednio troch? odsuwaj?c si? od ogiera i odwracaj?c cz??ciowo g?ówk? z powodu niepewno?ci, nieco speszonym g?osem, odpowiedzia?a:
-Wiesz... Z ch?ci? Ci pomog?, bardzo chcia?abym Ci pomóc w ten sposób... Ale ja nigdy nie masowa?am, nie by?am na ?adnym kursie masa?u... I boj? si? ?e mój ''masa?'' mo?e przynie?? efekty odwrotne do zamierzonych... A jeszcze pogorszenie Twojego samopoczucia fizycznego to jedna z ostatnich rzeczy, jakiej chcia?abym dokona?... Mog? to zrobi?, ale... Nie ponosz? odpowiedzialno?ci za moje kopytka... -Wypowiadaj?c ostatnie zdanie u?miechn??a si? delikatnie w kierunku ogiera, aby nieco zmi?kczy? swoj? wypowied? i jako? ''przekona?'' ogiera do tego, aby zrezygnowa? z tego pomys?u... Bright przynajmniej mia?a ju? kolejny cel do wykonania... Pój?? na kurs masa?u.

[DarkFire]

- Ci?g?e k?ótnie na pewno nie maj? tej cechy ?e cementuj? zwi?zek. Na szcz??cie o takie martwi? si? nie musimy. Mo?e czasami si? pok?ócimy o jakie? drobnostki... Ale ?eby takie k?ótnie cementowa?y musz? sko?czy? si? pozytywnie. - Jednoro?ec na chwil? si? zatrzyma? i kontynuowa? - Mówi? oczywiste oczywisto?ci prawda? - Za?mia? si? krótko i niepewnie. - No có?... Czasami mi si? zdarza.
Gdy Bright go cmokn??a w nosek ruszy? nim w lewo i prawo gdy? tym razem lekko go to zasw?dzia?o ale po tym odzyska? jasny przyjazny i mi?y u?miech. Wspomnienie o rodzicach Bright lekko go zestresowa?o. Nie wiedzia? jak mia?by si? zachowa? w ich stosunku... Swoich nie widzia? od 13 lat...
- Có?... skoro to rodzina arystokratyczna b?d? musia? zachowywa? wysokie standardy... Nie powinien to by? problem... Chwila... - Co? nagle strzeli?o Darkyego - ARYSTOKRATYCZNA!?
- Nigdy nie wspomina?a? ?e jeste? szlachciank?. - Powiedzia? lekko zdziwionym g?osem mimo ?e na prawd? by? do?? mocno zaskoczony. Zawsze uwa?a? szlachciców za kucyki uwa?aj?ce wszystkich dooko?a za gorszych od siebie. Nie s?dzi? ?e taki kucyk chcia?by mieszka? w miasteczku takim jak Ponyville. - Jednak... Skoro mówisz ?e b?d? mn? zadowoleni trzeba mie? nadziej? ?e tak b?dzie. - Jego g?os odzyska? radosn? barw?.
Gdy temat powróci? do masa?u wys?ucha? spokojnie klaczy i po chwili zbli?y? si? do niej co niestety wywo?a?o ból ale zosta? on zignorowany. Wyszepta? jej spokojnie na ucho
- Moja Bright boi si? wyzwania? Nie zna?em Ci? od tej strony... Skoro nigdy nikogo nie masowa?a? mo?e czas by? si? nauczy?a...
Jego g?os by? mi?y i ciep?y. W ?adnym stopniu nie zawiera? pogardy. By?a to bardziej pro?ba ni? wytykanie braku umiej?tno?ci. na wszelki wypadek doda? jeszcze cicho.
- Prosz??

[Bright Dawn]

U?miechaj?c si? na s?owa Darka, które potwierdza?y jej s?owa których klacz niestety wystarczaj?co nie sprecyzowa?a, Bright za?mia?a si?, po czym odpowiedzia?a mu, zaczynaj?c wypowied? t?umionym ?miechem:
-Jeste? tak oczywisty jak najoczywistszy oczywisty fakt. To oczywiste. -Powiedziawszy owo ''rozwini?cie'' wypowiedzi Darka, za?mia?a si? ponownie. W?a?nie zwykle g?upoty zazwyczaj wywo?uj? u niej ?miech, co dosy? mocno kontrastuje do reszty jej - cz?sto dosy? ''sztywnego'' - charakteru. Podobnie ''kr?cenie noskiem'' Darka j? roz?mieszy?o... Zachichota?a cichutko widz?c ten s?odziutki widok, po chwili jednak opanowuj?c swoj? przepon? i pyszczek.
-No prosz?... Teraz ja go zaskoczy?am... Ofensyw? trzeba kontynuowa? aby wykorzysta? ów efekt zaskoczenia... -Pomy?la?a, widz?c jawne - i dosy? spore - zaskoczenie Darka jej s?owami o statusie jej rodziny. Po chwili je tak?e us?ysza?a, w g?osie Darka, jego tonie i zabarwieniu. Po chwili, gdy Dark zd??y? si? cz??ciowo ''uspokoi?'', Bright zacz??a precyzowa? swoj? wypowied?, z nieod??cznym u?miechem na pyszczku...:
-Nie mówi?am, bo nie s?dzi?am ?e to co? wielkiego... Ale doprecyzuj?, aby? si? lepiej rozezna? w sytuacji, na wypadek gdyby na przyk?ad mia? mnie odwiedzi? mój ojciec, który nawiasem jest jednym z wy?szych dowódców wojsk lotniczych Equestrii... Zachowuj?c najwy?szy obiektywizm i brak jakiegokolwiek egoizmu czy wywy?szania si?, informuj?, ?e moja rodzina zdoby?a ów wysok? pozycj? dzi?ki przede wszystkim swoim dokonaniom w dawnych konfliktach na terenie naszego pa?stwa, jak i przy budowaniu samej pa?stwowo?ci Equestrii... Za to wszystko moja rodzina otrzyma?a królewski tytu? szlachecki od samej Ksi??niczki Celestii... Ów tytu? nosi nazw? Peacemaker, i jest uznawany jako swoiste nazwisko... Ale ja go nie u?ywam na co dzie?, tylko w jakich? oficjalnych sprawach pa?stwowych. Tak pokrótce wyja?ni?am Ci histori? i status mojej rodziny wzgl?dem naszego spo?ecze?stwa i pa?stwa, aby? ju? niczym nie by? zaskoczony. -Nie przestawa?a si? patrze? na Darka. Ale nie wpatrywa? czy gapi?. Analizowa?a. Ocenia?a. Wysuwa?a wnioski co do nast?pnych dzia?a?. Wszystko to z samych najmniejszych gestów, ruchów oczu i mimiki ogiera.
S?ysz?c s?owa jej partnera wyszeptane jej do uszka, ewidentnie ''naje?d?aj?ce'' na jej ambicje, w Bright zapali?a si? ''lampka dumy''. Ona nie jest tchórzliwa. Nie boi si? wyzwa?. Nawet gdy czego? jeszcze nie do?wiadczy?a, to musi by? ten pierwszy raz. Zatem, ju? bez wahania, u?miechn??a si? do ogiera, po czym powiedzia?a zdecydowanym, wr?cz wojskowym, aczkolwiek bardzo nieformalnym g?osem;
-Ale? oczywi?cie ?e si? NIE boj? wyzwania! Nie boj? si? wyzwa?, wr?cz przeciwnie! Im wi?cej, tym lepiej! Za mn? na gór?, gdzie zajm? si? Twoj? bol?c? szyjk? tak, ?e nast?pnym razem b?dzie si? ba?a okazywa? jakikolwiek ból w obawie przed moimi kopytkami! -Sko?czywszy wypowied?, obróci?a si? w kierunku schodów, i u?miechaj?c si? do Darka po drodze, pu?ci?a mu oczko, po czym wchodz?c po schodach zacz??a kierowa? si? do sypialni, gdzie by?a jedyna wi?ksza p?aska i mi?kka powierzchnia, stosowna do wykonania tego ''zabiegu''.

[DarkFire]

Darky ze spokojem i do?? powa?n? min? s?ucha? wypowiedzi swej ukochanej.
- No... To na prawd? ich rodzina si? zas?u?y?a - Pomy?la?
- Tylko gratulowa?. Fajnie jest mie? dziewczyn? szlachciank?. Ale mi?o mi te? widzie? ?e nie zachowujesz si? tak jak sobie zwykle wyobra?a?em kucyki z wy?szych sfer... No wiesz... Nad?te kuce wywy?szaj?ce si? ponad wszystko... Ty na szcz??cie taka nie jeste?. - Powiedzia? z ulg? w g?osie
Jednoro?ec s?ysz?c jej stanowczy ale nie do ko?ca powa?ny ton zachichota? cicho i u?miechn?? si? serdecznie. Gdy Brgiht odwróci?a si? i pu?ci?a mu oko po czym uda?a si? na gór? do sypialni on pod??y? za ni?. Gdy znale?li si? w pokoju jednoro?ec powolnym krokiem uda? si? na ?ó?ko gdzie po?o?y? swe obola?e cia?o. ?ó?ko by?o bardzo mi?kkie i wygodne. U?miechn?? si? b?ogo gdy? sytuacja w której si? teraz znajdywa? bardzo mu pasowa?a.
- No to co anio?ku? Jestem gotów na dotyk twych delikatnych kopytek. Mam wra?enie ?e b?dzie to najlepszy masa? jaki w ?yciu otrzymam...

[Bright Dawn]

B?d?c ju? na górze, Bright dopad?o lekkie... poruszenie. W?a?nie de facto mia?a ''uczy? si?'' masa?u ''na ?ywca'', czyli bez wcze?niejszego przygotowania i jakiegokolwiek treningu. Wchodz?c do sypialni, odsun??a si?, i pozwoli?a Darkowi wej??, po drodze u?miechaj?c si? do niego przyja?nie. Gdy ten po?o?y? si? brzuchem na ?ó?ku i wypowiedzia? swoj? kwesti?, Bright za?mia?a si?, i odpowiedzia?a:
-Nie miej zbyt du?ych wymaga?, bo si? jeszcze zawiedziesz... -Po czym podesz?a do Darka i... stan??a. Nie wiedzia?a za bardzo jak zacz??. Stan?? na ?ó?ku nad nim? obok? przed nim? utrzymywa? si? w powietrzu? Po chwili analizy ?rodowiskowej, pozosta?a jedyna racjonalna opcja: Usi??? Darkowi na l?d?wiach.
-Dark, niestety, aby mie? dogodn? pozycj? do pracy, musz? Ci usi??? na l?d?wiach. Przyszykuj si?. -Powiedzia?a nieco rozbawiona ow? sytuacj?, po czym wspi??a si? na ?ó?ko, i delikatnie posadzi?a swój zad na tylnej cz??ci pleców Darka. Niestety, usiad?a troch? nierówno, i kilka razy musia?a ''porusza?'' biodrami, aby usadzi? si? równo na ?rodku szeroko?ci cia?a Darka. Po chwili, doda?a ?artem:
-Dobrze, zatem... Zobaczmy czy Ci? nie skrzywdz?... -Po czym, przechylaj?c si? nieco do przodu, po?o?y?a swoje przednie kopytka na szyi Darka, i delikatnie naciskaj?c zacz??a... przynajmniej stara?a si?... masowa? mi??nie szyi Darka i kark... Powolnymi ruchami w gór? i w dó?...

[DarkFire]

- Na pewno si? nie zawiod?...
Jednoro?ec powiedzia? pewnie mi?ym g?osem odwracaj?c g?ow? w jej stron? co niestety sprawi?o spory ból. Natychmiast powróci? do poprzedniej pozycji i u?o?y? g?ówk? wygodnie na poduszce przed nim. S?ysz?c jej nast?pne zdanie za?mia? si? lekko.
- Spokojnie Bright. To b?dzie ca?kiem niez?a pozycja na masa?.
Gdy pegaz usiad?a na nim u?miechn?? si? delikatnie a jego u?miech rós? wraz z ruchami które wykonywa?a klacz by wygodnie si? usadowi?. Ju? samo to by?o do?? ciekawe i mi?e. Kolejne jej s?owa skomentowa? krótko
- Nie skrzywdzisz... Ufam Ci.
Czuj?c jak Bright przesuwa si? w przód a nast?pnie si?ga ku jego szyi ogier zamkn?? oczy a jego uszka s?odko opad?y tak jakby szykowa? si? do snu. Na pocz?tku jak to zwykle u niego bywa?o jego cia?o zareagowa?o krótkim dreszczem które tak jakby mówi?o mu "Uciekaj i nie dawaj si? dotyka?". Nie wiedzia? czemu za ka?dym razem mia? taki odruch ale ten szybko mija?. Tak by?o i tym razem. Jednoro?ec przez chwil? czu? ma?y ból ale ten po chwili min?? zostawiaj?c za sob? mi?e uczucie. Darky u?miechn?? si? jakby wszystkie zmartwienia nagle znikn??y. Po kilku ruchach cicho zamrucza? gdy? mimo i? by? to nie profesjonalny masa? to nie by? on z?y. Mimo braku wprawy wydawa? si? mu wyj?tkowy przez to kto go masuje.
- Uhm... Tak dobrze... Staraj si? by twoje ruchy by?y troch? bardziej okr??ne... I daj troch? wi?kszy nacisk...
Jego s?owa by?y raczej wymruczane ni? wypowiedziane.

[Bright Dawn]

Widz?c i czuj?c na swoich kopytkach owe ''wzdrygni?cie si?'' Darka przy pierwszym kontakcie jej kopytek z jego szyj?, Bright by?a pewna, ?e ju? robi co? ?le. W sumie nie dziwi?a si? temu, nigdy wcze?niej nikogo nie masowa?a. Mimo wszystko, sz?a w zaparte i robi?a swoje, staraj?c si? jako? ''wyczu?'', jak masowa?, aby masa? by? skuteczny. S?ysz?c ciche pomruki ogiera, klacz u?miechn??a si? do siebie, nabieraj?c zdania, ?e by? mo?e nie jest tak ?le. Tu? po tym us?ysza?a wskazówki Darka, jak powinna zmieni? swoj? technik? masowania w sposób bardziej efektywny. Nie ura?aj?c si? ani troch?, a wr?cz ciesz?c z tego powodu, powiedzia?a z mocnym Trottinghamskim akcentem:
-Yes, my master. -Po czym cicho si? za?mia?a, i zacz??a wykonywa? owe okr??ne ruchy po mi??niach szyi, po karku i niedaleko ?opatek, odpowiednio mocniej przyciskaj?c przy tym swoje kopytka do cia?a jej ''pacjenta''.

[DarkFire]

Czuj?c ?e Bright idzie coraz lepiej na swym w?asnym ciele coraz bardziej rozp?ywa? si? pod nap?ywem przyjemno?ci wychodz?cej z masa?u. Poczu? wyj?tkowe rozleniwienie oraz zupe?ny brak bólu. Teraz ju? tylko napawa? si? coraz lepsz? jako?ci? umiej?tno?ci Bright.
- O taaaak... Cudownie... - Wymrucza? do siebie. - Jeste? ju? coraz lepsza...
Jego u?miech wci?? niezmiennie pozostawa? na pysku Czu? si? jak w jakim? porz?dnym Spa.
- Mo?e chcia?aby? spróbowa? czego? innego - Powiedzia? podnosz?c ?epek i odwracaj?c si? w stron? swojej ukochanej. Ból ju? mu nie przeszkadza?. Klacz ?wietnie zda?a test masowania. - Mo?esz teraz wybra?... Albo ko?czymy bo uda?o Ci si? rozmasowa? moj? szyj? i nic mnie ju? nie boli... Albo kontynuujemy w do?? egzotyczny sposób. Co powiesz na to ?e b?dziesz po mnie troch? pochodzi?a? Ju? kiedy? robi?a mi to jedna klacz... Cudowne uczucie... Ale to mo?e by? troch? trudne... Jak poczuj? ból po prostu ze mnie zlecisz ok?
Zapyta? si? z bardzo mi?ym wyrazem pyska na którym malowa?a si? nutka przyjemno?ci i rozleniwienia

[Bright Dawn]

Jak si? okaza?o, jej zdolno?? do szybkiego uczenia si? i przyswajania informacji pokaza?a si? tak?e w dziedzinie masa?u. S?ysz?c s?owa pochwa?y i wyra?ne mruczenie ogiera, a? si? poczu?a dumna z siebie i swojej umiej?tno?ci szybkiego opanowywania nowych zdolno?ci. Wtem jednak us?ysza?a propozycj? kolejnego ''wyzwania''. Nadal siedz?c na Darkym, s?ucha?a uwa?nie jego propozycji kontynuowania sesji masa?u. Gdy ten sko?czy?, wypowied?, Bright zrobi?a zamy?lon? min?, i równolegle do tego w jej g?owie rozbrzmia?y my?li odno?nie tej sytuacji:
-Zadanie zmniejszenia bólu zosta?o wykonane, osi?gni?to i zapisano now? umiej?tno?? pod nazw? masa? fizjologiczny. Mo?liwo?? kontynuowania sesji mo?e doprowadzi? do ewolucji umiej?tno?ci do poziomu masa?u tajskiego, jednak?e istnieje du?e ryzyko usuni?cia efektów poprzednich dzia?a? masa?u, a wr?cz do powrotu uczucia bólu w ciele Darka na znacznie szerszej powierzchni. Mo?liwe do osi?gni?cia straty przewy?szaj? korzy?ci. -Po owej analizie obecnej sytuacji która trwa?a kilka sekund, zamy?lony wyraz pyszczka Bright znik?, a ona sama zesz?a z Darka, po czym powiedzia?a mi?ym aczkolwiek asertywnym g?osem, u?miechaj?c si? serdecznie:
-Wybacz, ale moje do?wiadczenie z masa?em zacz??o si? dopiero kilka minut temu, i jest ono stanowczo za ma?e aby sprawi? przyjemno?? masa?em tajskim, którego aby wykona? poprawnie zapewne trzeba sporo praktyki w zawodzie masa?ystki. Czyli, podsumowuj?c, mog?abym Ci sprawi? tylko niepotrzebny ból, gdy w?a?nie jakim? cudem Ci? z tego bólu uwolni?am. Straty przewy?szaj? mo?liwe do uzyskania korzy?ci. -Sko?czywszy wypowied?, podnios?a nieco g?ówk? nie przerywaj?c przyjaznego widoku pyszczka. Nawet b?d?c zdecydowan? i asertywn? trzeba zachowywa? przyjazn? postaw?. W niektórych przypadkach.