Jaskinia Blanco Vagabundo

[BlancoVagabundo]

Pegaz podszed? powoli do Rocka niby przypadkiem dotkn?? go w okolice podbrzusza jednak to mu nie wystarczy?o.Kopyto Blanca mimowolnie zbli?a?o si? do pewnego organu swojego go?cia
-Zaraz te? to poczujesz -mrukn??
Nie wiedzia? czemu tak si? dzieje ale nie panowa? nad sob?.Ten pegaz za bardzo go poci?ga?,Blanco nigdy czego? takiego nie czu? poza tym wiedzia? ?e t? walk? przegra?.To by?o o wiele za silne
"Je?li on czego? nie zrobi to ..."-Blanco nie chcia? nawet my?le? do czego dojdzie
"Mo?e to i dobrze ... to nie mo?e by? nic z?ego i... pragn? tego ca?ym sob?.Ten pegaz te? nie protestuje za bardzo.Czy to mo?liwe ?e czuje to samo co ja?"

[Rockstone]

Przez chwil? Rock by? mocno zaskoczony zachowaniem towarzysza. Znieruchomia? . Jednak w ostatnim momencie zareagowa?. Odskoczy? jak poparzony. W?a?nie zosta? zmolestowany przez kuca p?ci m?skiej. Na kopycie le?a? jego miecz. Spojrza? na niego. Potem na Blaca. Jeszcze raz na miecz i jeszcze raz na Blanca. Jeszcze nigdy, PRZENIGDY ni8kt go tak nie urazi?. By? buy some apples! zdenerwowany. Mia? ochot? obci?? kucowi jego... "Okey, spokój, trzeba by? tolerancyjnym , spokojnie, po prostu wyjd? i nie zabijaj dopiero co spotkanego kuca. Tak, to dobre rozwi?zanie." - pomy?la? kuc. Podszed?, obrócony w stron? drugiego pegaza, do wyj?cia z jaskini.Powiedzia? przez zaci?ni?te z?by.
_ Wiesz.. Yyyy.. Ja te? musz? wyj??, musz?, zgwa?ci? wieloryba, ....y y yyy... tak. To siema!
Jeszcze nigdy tak szybko nie ucieka?. Szczerze wspó?czu? Soarowi.

[z/t]

[BlancoVagabundo]

Blanco by? zawiedziony ale rozumia? Rocka. Jeszcze wczoraj zachowa?by si? tak samo
-I tak nie podoba? mi si? a? tak bardzo poszukam kogo? bardziej odpowiedniego a na razie chyba wystarczy mi jakie? zwierze z lasu -Blanco zaczyna? marzy? ju? mia? przed oczami jelenia gdy...
-CO JA ROBI? KONIEC !!! id? spa? -postanowi? dotykaj?c narz?du który narobi? mu tak wielkich problemów i tak wiele wstydu.D?ugo trwa?o zanim zasn?? ale jego sny by?y wystarczaj?ce aby napi?cie z niego zesz?o.Nie by?o najmniejszych w?tpliwo?ci co zobaczy po przebudzeniu - Plama taka jak ostatnio musia?a si? pojawi?

[Soar]

Soar wszed? do jaskini mocno przybity.
Rozejrza? si?. Nigdzie nie by?o Rockstona.A Blanco spa?. Podszed? do niego i d?gn?? go bagnetem.
Gdzie si? podzia? nasz kowal.- Mówi?c to usiad? pod ?cian?, i spojrza? na Blanca- Co ci odbija Blanco? CO ci odbija...- Lekko przymkn?? oczy.

[BlancoVagabundo]

-Co? jak? - Zapyta? Blanco - naprawd? ?a?owa? ?e jego sen zosta? przerwany. By? taki pi?kny
-Soar wybacz nie wiem - zawstydzi? si? ju? troch? spokojniejszy pegaz - by?em w takim dziwnym kr?gu w lesie i nagle co? mnie nawiedzi?o, poda?o mi jakie? tabletki i od tego czasu ja tak... najlepiej b?dzie je?li rozstaniemy si? to znaczy poszukam sobie innej jaskini. No chyba ?e czujesz to samo co ja? - wzrok Blanca znów robi? si? niepokoj?cy

[Rockstone]

Do jaskini wpada Rock
- Soar ! Ratuj Si?! Pojeb*?o go!
Dalej trzyma? w kopycie miecz. Nie chcia? zostawi? nowo poznanego towarzysza na pastw?... losu.

[Soar]

Nie Blanco, Ja jestem, odporny. Mo?e lepiej jak zostaniesz. Ale tylko mnie dotknij to ci ?eb rozwal?...
W tym momencie do jaskini wpad? Rockstone z mieczem. Soar wycelowa? w niego z karabinu.
Co tu si? do jasnej cholery wyprawia!- Krzykn?? s?ysz?c s?owa RockStona.Opu?ci? bro?- CO TU SI? DZIEJE!!!

[BlancoVagabundo]

-Nic-opanowa? si? Blanco na chwil? - Musz? jednak i?? wybaczcie mi to nie wiem czemu tak si? zachowuj?.Wróc? gdy mi przejdzie w takim stanie móg?bym wam zrobi?... krzywd?
"Bardzo przyjemn? , s?odk?, ca?onocn?, pe?n? zabawy krzywd?"
Wychodz?c poca?owa? Rocka czule a Soarowi pos?a? zalotne spojrzenie
"Musz? znale?? partnera bo oszaleje" - Blanco nie wiedzia? sk?d o tym wie ale jednak wiedzia?.

[zt]

[Rockstone]

Rockstone odskoczy? jak poparzony przez samego diab?a. Z jego oczu mo?na by?o wyczyta? najwi?ksz? w?ciek?o??, jaka mo?e istnie?. Spojrza? na jednoro?ca i powiedzia? z z z?bami zaci?ni?tymi tak, ?e chyba zaraz by p?k?y
- K*rwa wyj**ana w obsr*n? dipe ma?! Zaraz go zaj**ie! Wytne mu k**wa wszyskie te pierd**ne flaki! K**WA MA?!
Odsapn?? chwil?.
- Kiedy? spotka?em si? z podobnym przypadkiem. Jest pod wp?ywem kl?twy. Na tych sprawach najlepiej zna?a si? Rose... k**wa. Trzeba go ratowa?, tylko nie wiem k**wa jak!

[Soar]

Soar by? zamurowany. Jego mózg powoli zbiera? informacje.
Powoli zaczyna?y do niego dochodzi? informacj?-EEe kl?twa tak? Dobra kto tu mo?e by? dobry w zdejmowaniu kl?tw. Znasz kogo? kto mo?e nam pomóc? Najlepiej pot??ny mag.
-Asdo by si? nadawa?, ale go kto? zabi? kilkana?cie minut temu- Dobra. Znajd? go i powstrzymam. A ty znajd? kogo? kto go odczaruje.- Mówi?c to soar z?apa? karabin i wybieg? tropem pegaza.
Z/T

[Rockstone]

Pegaz splun?? na pod?og? i zacz?? mówi? do siebie.
- Tak, znajd? tu kogo?, siedzisz tu dopiero trzeci dzie?, nikogo nie znasz, ale na pewno kogo? znajdziesz. F*ck!
Nast?pnie wyszed? z jaskini.

[z/t]

[BlancoVagabundo]

Blanco wszed? do jaskini zataczaj?c si?
-Ta?cz z nami bracie, by wióry sz?y,Wypij a? do dna za przygody z?e,Ta?cz z nami bracie i nie przejmuj si?. - ?piewa? weso?o acz "troch?" fa?szywie. To co zasta? w domu swojej rodziny by?o wystarczaj?cym powodem do wypicia sporej ilo?ci wody ognistej.
Pegaz niós? worek szyszek,par? kilo drewna oraz galon dziwnej cieczy
-Angel dzi? zostaniesz powo?any na nowo do ?ycia. HAHAHAAHHA- kupka ko?ci chyba nie by?a w nastroju do rozmowy bo nie odpowiedzia?a
Blanco nie przej?? si? zbytnio.Postawi? sobie bowiem za cel stworzy? dobry ko?ski klej "BV.Glue.Pracowa? bardzo ci??ko przez prawie dob? jednak efekt by? ... ?redni
-Klej który jest ?r?cy i ?mierdzi zgni?ymi jajami. Jestem cudowny.No có? Angel idziesz do ?mieci. Takie ?ycie. Wybacz. - Blanco malowa? "klejem" po ?cianach tworz?c ciekawe wzorki
-Pi????knie teraz ta jaskinia mówi "Tu mieszka? Blanco a nie nietoperze". ?egnaj mój azylu.
Nast?pnie wylecia? prawie bez problemów. Tylko dwa razy nie trafi? w dziur? b?d?c? wyj?ciem z jego "domu". Mia? w planach odszukanie pewnego kucyka o wygl?dzie zabiedzonej krowy.
[zt]

[Soar]

Soar pojawi? si? niedaleko wyj?cia.
By? pijany. Bardzo Pijany.
Powoli zataczaj?c si? podszed? do ogniska, i od?o?y? karabin.
Po?o?y? si? pod ?cian? i zasn?? spokojnym, g??bokim, pijackim snem...

[BlancoVagabundo]

Blanco wlecia? do swej dawnej jaskini przeklinaj?c.
-Jak to czasem do zgni?ego siana si? dzieje tylko kuc postanowi si? wynie?? z jakiego? miejsca i od razu musi tam wraca?. Jak trzeba to trzeba ale to ostatni raz kiedy tu jestem przyrzekam na strusie pióra ! - Piekli? si? pegaz
-No no kogo my tu mamy to przecie? Soar chyba trzeba b?dzie si? po?egna? z nim ale to jak si? obudzi - mówi? dalej do siebie Blanco szukaj?c czego? mi?dzy ska?ami. Po dobrych dziesi?ciu minutach pegaz wydoby? z otworu w regularnym du?ym kamieniu ci??ki mieszek.
-Moje ostatnie oszcz?dno?ci trudno jak si? idzie w go?ci to trzeba wygl?da? jak go??. Soar ?pisz? - powiedzia? do najemnika kopi?c go oraz chowaj?c mieszek do torby

[Soar]

Soar spojrza? na Pegaza przekrwionymi oczyma.
-Nie Blanco. Ju? nie ?pi?- Powiedzia? wstaj?c.
G?owa go Bola?a niemi?osiernie.
-Mam co? dla ciebie-Stwierdzi? ?api?c swój plecak, i wyci?gaj?c zielony Pakunek.
-Mia? to by? prezent ?wi?teczny, ale jako? nie mog?em ci go wr?czy?.Masz- Doda? daj?c Pegazowi Pakunek.