Jezioro

[Risky Dolly]

"Jego suczką..." Te słowa brzmiały tak gorąco i perwersyjnie że zrobiło jej się jeszcze cieplej.
- Chcę...
Bez zastanowienia odpowiedziała klacz, choć wiedziała że będzie jedną z wielu. W końcu stał na czele sfory. - No tak, w końcu jako władca musisz być bardziej doświadczony. O wiele bardziej. Wymruczała, kiedy poczuła jego dotknięcia na brzuchu i na szyi. - Wiesz jak postępować z samicą... Jego ogon był nad wyraz ruchliwy, ciekawe jak z inną częścią ciała, zastanawiała się.

[Freki_Blackbane]

Nie bylo watpliwosci, byla gotowa ichetna. Czul to w jej zapachu. Zsunal lape z brzuca nizej, i nizej, az trafil na jej wilcza jagode i tam na chwile przystanal, badajac ja. Wciaz ja trzymajac obrocil ja bokiem do siebie i pocalowal przeciagle i lapczywie

- Bedziesz miala zaszczyt bycia pierwsza... Moze nie jestem doswiadczony, ale wiem co i jak.

Oblizal swoje wary. Jego usta byly o wiele wieksze od jej usteczek, ale polubil ten obcy smak. Pocalowal ja jeszcze raz opierajac jej o udo swoja naprezona basiorskosc i zsunal palce lapy nico nizej

- Pokaz mi, jak wy to robicie.

Zawarczal jej do ucha

??-----------------------?------

Dosyc tego dobrego, marsz doEPZ klaczo! I pisz pierwszego posta!

[Risky Dolly]

Zmęczona i zasapana uśmiechnęła się szelmowsko, kiedy ją całował i lizał. Przyjmowała je z widoczną przyjemnością kiedy odpoczywała w wilczych objęciach chłonąc jego zapach.

- Twoją suczką. Zrozumiałam doskonale. Panie...

Zmysłowym głosem potwierdziła potargana jak nieboskie stworzenie klacz, akcentując dwa pierwsze słowa. Gładziła leniwie kopytkiem jego futro na piersi. Podobała jej się ta wilcza dzikość i dominacja, na co dzień była zadziorna i buntownicza, ale w miłości preferowała dominację. Ciekawiło ją jakie będą konsekwencję związku z wilczym Carewiczem gdyż po usłyszeniu że bierze ją na swoją, rozumiała jawny związek.

- Ale pozwolisz swojej suni zadawać wścibskie pytania?

Zapytała przymilnie słodkim głosikiem Risky.

[Freki_Blackbane]

- Moja sunia moze pytac mnie o co chce. Pod warunkiem ze z bardziej krepujacymi wstrzyma sie przy innych wilkach... I przestanie nazywac mnie panem... Risky, jestem dla ciebie Freki.

Usmiechnal sie i znow ja pocalowal. Skoro byla jego pierwsza, mogl tez ja wziac sobie na kochanke. A byla wdzieczna kochanka, to juz zauwazyl. Widzial tez, z go pragnela, i mial nadzieje, ze otworzy sie teraz nieco przd nim i wyluzuje. Uwielbial ja calowac, poddawala mu sie wtedy zupelnie.

- Znajdziesz nam nocleg, prawda? Nie chce jeszcze wracac do sfory a Stary Domor sobie swietnie z nia radzi beze mnie.

Wywarczal jej szeptem do ucha i polizal je, a pochwili czule szczypnal zebami.

[Risky Dolly]

- Oj tam. Tylko się droczę. Będę mówić Ci po imieniu Freki. Dla Ciebie wszystko. I nie martw się, Umiem trzymać język za zębami.

Zgodziła się z uśmiechem, próbując zatuszować tamtą małą gafę. Kiedy zastanawiała się jak zareagują na nią jego pobratymcy, zapytał ją o nocleg. Zmartwiła się, bo skromny pokoik w pubie nie był na miarę Carewicza.

- Zatrzymałam się chwilowo w małym pokoju w pubie "Utopia", jestem tu przyjezdna, nie wiem jednak czy wolno przyjmować gości. Trzeba będzie chyba dodatkowo dopłacić. Nie wiedziałam że ktoś taki jak Ty może sobie pozwolić na urlop. Musisz bardzo ufać swojemu zastępcy.

[Freki_Blackbane]

- W pubie? Hmmm... Strasznie publiczne miejsce... Żaden ze znajomych nie udzieli ci gościny?

Zamruczał podnosząc się do siadu i ją ze sobą. Obrócił ją sobie w łapach tak, że znowu tulił się do jej pleców, a jego pysk spoczywał mu na jej głowie. Był ostatecznie wyższy od niej o ponad głowe. Tulił ją obejmując łapami.

- Co do mojego "urlopu" jak to opisałaś, nie martw się... Stary Domor dowodził Sforą przede mną, i to on uratował mnie z pogromu kiedy siepacze Przewodniczącego Fido chcieli mnie zabic jak resztę mojej rodziny, jeszcze w Canidzie. Oddałbym moje życie w jego szczęki o każdej porze dnia i nocy.

Powiedział i czule, przeciągle, polizał ją w policzek, zlepiając jej nieco umaszczenie.

- Co oznacza twój znaczek? Nieco ci go zmasakrowałem, a zawsze mnie one zastanawiały. Wiem że oznaczaja one wasze talenty, ale niektóre są strasznie kryptyczne i ciężko je rozszyfrować.

Powiedział delikatnie i czule masując jej zadeczek jedną łapą, a drugą wciąż obejmując ją w ramionach.

[Risky Dolly]

- Cóż ja poradzę, biedna? Przyjechałam niedawno i poznałam ledwo trzech ogierów, nie będę im od razu wskakiwać do domów.

Żachnęła się klacz zapominając że przed chwilą czwartemu samcowi wskoczyła na coś innego. Westchnęła gdy tak siedziała przytulona w wilcze futro. Było jej bardzo wygodnie i miło, czuła że otacza ją z każdej strony. Zdała sobie sprawę że bliskość to czego jej ostatnio brakowało.

- To dobrze że masz kogoś takiego jak Domor. Słyszałam że niestety im bliżej szczytów tym trudniej o zaufanie... Niektórzy są fałszywi jak koty, tak apropos moich znaczków, te koty nie symbolizują specjalnego talentu, myślę że podkreślają mój charakter. Tak więc mogę powiedzieć że moją specjalnością jest działanie innym na nerwy.

Odpowiedziała, lekko chichocząc i wzruszając brakiem ramion. Miał takie duże łapy i język gdy ją lizał, jak wszystko zresztą. Zastanawiała się smutno czy to ma sens, czy wchodzą w coś co od będzie klapą. Kiedyś przeżyła podobne rozczarowanie.

- Nie ufaj kotu... Tajemniczo powiedziała i wtuliła rudą ruinę jaką miała na głowie w ciepłe futro wilka.

[Freki_Blackbane]

- A ty jesteś kotką? Nawet jeśli, jeżeli nie mogę ci ufać, to powinienem trzymać cię tak blisko, jak się da... Sfore trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej...

Powiedział i czule szczypnał zębami jej ucho i pociągnął je tak, by się obróciła. Gdy już była obrócona, chwycił jej puszczek swoimi ustami i znów przypuścił na jej jamę ustną inwazję języka. Gdy już splądrował jej całuśny otworek w głowie, polizał ją końcówką języka w nosek i potem potarł swoim nosem.

- Hmmm... My tak okazujemy sobie czułości... Risky. Jeżeli nawet to ogiery, myślę, ze to niezły psikus poprosić o gościnę i przyprowadzić ogromnego wilka do towarzystwa, nie uważasz?

Zawyrkolił jej do ucha i objął ją łapą w szyi a drugą w pasie, by dać jej jak najwięcej ciepła od swojego futra.

[Risky Dolly]

Ta żelazna logika rozbrajała ją. Na każde pytanie, na każde stwierdzenie miał odpowiedź. Doskonały przywódca jednym słowem.

- Heh, ciekawa jestem ich min, gdybyśmy nagle przed nimi stanęli, ale trzeba się też liczyć z odmową w takim przypadku. W najgorszym przypadku wylądujemy w pubie, jeśli zgadzasz się na taką opcję./i]

Klacz zebrała się w sobie i zapytała o coś co zastanowiło ją jeszcze przed zbliżeniem.

- [i]Freki, zastanawia mnie jedna rzecz... Skoro w sforze obowiązuje prawo pierwszej nocy, to jak Ty tego uniknąłeś? Wilczy władcy są ponad nim?

Podejrzliwie zapytała ruda.

[StormStar]

Szedł ledwo żywy. Z trudem przebierał kopytami. Zdawało mu się, że jego ciało waży kilka ton. Wszystkiemu były winne bardzo poważne rany. Mocno oberwał. Przeliczył się. Myślał iż da sobie radę z każdym przeciwnikiem... co prawda wygrał tą walkę... ale zapowiadało się na to, że następnej nie dożyje. Z trudem dotarł nad jezioro... po czym padł ze zmęczenia.
Nie miał już siły się ruszyć... musiał odpocząć.

[Freki_Blackbane]

Freki nie zwracal uwagi na jakiegos tam pijanego kuca jaki padl na pysk po drugiej stronie jeziora. Drugi brzeg byl gdzi tam hen daleko, a on byl tu,blisko, z klacz, ktora byla jego pierwsza suka.

- Pierwsza noc to zwyczaj ktory ustanowilem w porozumieniu ze starszyzna. Ja juz bylem duzy i nie przyslugiwala mi pierwsza noc. Perwsza noc to nietylko seks i prokreacja. Zanim to nastapi, ma miejsce wielkie polowanie gdzi mlode suczki i basiory moga sprawdzic swoja wole i intynkt lowiecki. Tylko jezli cos upoluja, beda mogli wziac udzial w orgii. Jezeli czegos nie uopluja, moga sprobowac za pol roku i do skutku, gdy wyprawione zostana nastepne lowy Pierwszej Nocy. Wiele mlodych szczeniat gdy wkracza w doroslosc, wiaze sie w pary wlasnie w czasie tj orgii, ale ma ona za zadanie przysporzenie nam wiekszej liczebnosci. Wiele par plodzi wtedy nowe mioty. Wilki dorastaja szybko, wniespelna dwa lata. A Domor i jego dwaj przyboczni dbaja o to, by kazdy szczeniak wiedzial ktory rowiesnik jest z nim za blisko spokrewniony by sie z nim patrzyc Mozolna robota, ale wdzieczna. Domor i ja uwazamy, ze za trzydziesci lat, bedziemy dosc liczni i silni, byodebrac zbrojnie Canide.

Wytlumaczyl jej cierpliwie i drapal ja lapa za uchem. Badzo mu sie podobala, choc nie byl z jeogatunku. No i okazala mu zyczliwosc i szacunek, a o te ciezko bylo w tyh strocnch niestety.

- Jezeli zas ciekawi cie, czemu jeszcz nie mialem suki, to odpowiedz jest prosta... Zadna jeszcze mi sie dostatecznie nie spodobala. Pewnie kiedys, za pare lat, bede musial wybrac naloznice ktora da mi potomka... Ale to za wiele lat.Terz mam ciebie... Gdybys byla wilczyca, pewnie juz bym oglosil, ze jestes ta, ktora da mi potomka. A skoro nie jestes, moge sie cieszyc kochaniem sie z toba... Czy moze liczysz na cos wiecej? Odpowiedz szczerz, bo szczerosc jak zauwazylas, chojnie nagradzam.

Mowil pogodnym i usmiechnietym tonem. Odejrzewal ze gdyby zgdzila sie byc jego wybranka i pozwolila sie milowac, ucieszylby sie. Ale jezeli pragnie tylko seksu to tez by mu to odpowiadalo. Pocalowal ja dlugo, czule i namietnie.


-------------------------------?

Wybacz panie ogierze w barwach jak Black Gallant, ale jakoze nie naisales gdzie ie pjawis, postanowilem ze risky i Freki sa na drugimbrzegu. Milego czekania na opieke.

[Risky Dolly]

- Wiem, rozumiem. Rożnica gatunków to jest największa przeszkoda. Wszystko to totalnie pokopane, cały ten świat.

Gdy wspomniał o swojej przyszłej wilczej partnerce, coś ja ukuło w serduszku. Cieszyła się że siedzi tyłem w jego obięciach i nie widzi jej twarzy. Nie mogła być tak zaborcza, wilk pewnie bardziej należał do swojej sfory niż do niej.

- Cóż z tego czego ja chce, nie wiem czy mam prawo czegokolwiek oczekiwać. Ale jeśli chcesz mieć jasną odpowiedź, to tak, chciałabym coś więcej. Takich jak Ty łatwo się nie puszcza. Wiesz, ja zawsze wplątuję się w dziwne relacje. Dlatego też uciekłam z Fillydelphi.

Powiedziała smutno Risky. Nie chciała żeby to się skończyło tak jak zwykle, ale miała do tego niestety "szczęście". Kiedy "uwolniła" się od kolejnego przyjemnego pocałunku zobaczyła po drugiej stronie jeziora upadającego kuca.

- Nie wydaje Ci się że tamtemu tam potrzeba pomocy?

Wskazała kopytem na drugą stronę. Oprócz nich nie było tutaj nikogo, więc nie miała jak zadziałać zasada rozproszonej odpowiedzialności i klacz się poczuła w obowiązku zwrócić uwagę. Jednak zachowanie kuca było dziwne, zamiast iść w stronę domostw i innych kucyków po pomoc polazł nad jezioro. Chciał się wykończyć czy co?

[Freki_Blackbane]

- E tam, pewnie jest pijany. Moze chce poplywac? To jego sprawa....

Obrocil ja do siebie, i tak ulozyl, ze rozkraczonymi zadnimi kopytami obejmowala go w pasie. Przytrzymywal ja jedna lapa za plecy, a druga mietosil jej znaczek na prawym udzie.Pocalowal ja dlugo i preciagle.

- Dopiero uprawialismy seks... Nie powinienem podejmowac zadnych decyzji z nami zwiazanymi w tkiej sytuacji. Ale jestes wyjatkowa a ja jestem spragniony milosci. Chce cie na moja wybranke. Zobaczmy, co z tego wyniknie. Czy rozpali sie miedzy nami cos wiecej. Cot na to? Zostaniesz... Jak wy to nzywacie? My special somepony?

Ucalowal ja jeszcze raz.

- I nie martw sie o sprawy gatunkowe. Domor mial zone z Cervidas ale dziecko adoptowali przez surogatke z sfory.

[Apple Fritter]

Apple chodziła sobie do okoła jeziora, wszystko wyglądało sielankowo. Aż dziw że nigdy tu nie byłam, zawsze myślałam że znam najpiękniejsze miejsca w Ponyville. Gdy szła zobaczyła leżącego na ziemi ogiera. Znieruchomiała, z kopytem na Karabinie. Ogier wyglądał na zdrowego, ale średnio wysportowanego, pewnie mieszczuch który wyruszył w las... Podeszła na bezpieczną odległość, żeby nie dostać kopytem w twarz od znerwicowanego ogiera i szturchneła go Lufą.
-Kolego, kolega się dobrze czuje? - wiedziała że to może być narkoman albo pijak i wolała być bezpieczna.

[StormStar]

storm spojrzał kątem oka na stojącego obok kucyka. nie miał siły się ruszyć ani mówić. lekko przekrecil się na bok ukazując długą szrame wzdłuż brzucha. rana była świeża i widać było iż nie jest jedyna gdyż jednorożec miał kopyta w krwi.
chciał się podnieść... ale gdy tylko spróbował sie ruszyć potworny ból przeszedł całe jego ciało. położył głowę na ziemi syczac że bólu... wszystko powoli zaczęło się rozmazywac. Nim klacz zdążyła cokolwiek powiedzieć do ogiera ten stracił przytomność.