Jezioro

[DiamondDust]

Dust westchn?? tylko i lekko uniós? brwi.Wi?c Sumienie jednak mia? racj?... Spojrza? si? na zas?oni?t? twarz Willow i powiedzia?:
-Dzi?kuj?. Dzi?kuj? za informacj?.
Diamond ju? mia? odpowiedzie? na zaczepk? Kojiro, gdy zauwa?y?, co ten robi. Instynktownie odskoczy? do ty?u, ale ten sam instynkt kaza? mu wyci?gn?? kopyto przed siebie, jakby móg? nó? z?apa?. Efektem tego by?o g??bokie naci?cie na kopycie. Szybko zabra? kopyta i po9dsun?? je sobie pod nos.
-Agh! No prosz?, jest i krew. No i mia?em racj?. Jeste? ?wirem.
-Ykhm. Mo?esz go nie obra?a? przynajmniej teraz, kiedy chce nas zabi?? Ja chc? jeszcze troch? po?y?, nawet je?li musz? ?y? z Tob?!
-A czemu to? Skoro i tak chce to zrobi?, niech zrobi. To, czy Go obra?am, czy nie, nie wp?ynie na to.
-Ale móg?by? przynajmniej spróbowa?. Mo?e jednak nie zginiemy...
Dust stan?? niepewnie na zranionej nodze i znowu zacz?? mówi?:
-Mo?e i posuni?cie nie?adne, ale skuteczne. Zreszt?, kto tu mówi o czynach ?adnych i nie?adnych. Ten, który nosi nó? w kieszeni i romansuje. Cel osi?gni?ty si??... Ciekawe spostrze?enie. Z ust kuca, który próbuje mnie teraz poci??...
-Hej, czym mo?e si? obroni? przed tym no?em?
-?uk jest za s?aby... Strza?y te?... Nie mamy nic.
-?wietnie. Po prostu ?wietnie. Zginiemy.
-Och, nie przesadzaj... Mo?e zostaniemy tylko ci??ko ranni, co?
-Co to, nowy rodzaj optymizmu? Ciekawy.

[Willow Bark]

Na widok no?a Willow wrzasn??a i odskoczy?a na bok. Kojiro zamachn?? si? na Diamonda, a chwil? pó?niej ju? lecia?a krew. Nie straci?a jednak g?owy i korzystaj?c ze swojego pegaziego refleksu uderzy?a w kopyto Kojiro tak, ?e zakrwawiony nó? upad? na ziemi? z cichym pla?ni?ciem.

- Czy wam ju? kompletnie rozum odebra?o?! - wrzasn??a

[Kojira]

Z kopytem zwróconym w dó? spojrza? si? na Diamonda z boku. Oddycha? g?o?no, a jego oczy by?y szeroko otwarte.
- KIM TY JESTE? ?EBY STWIERDZA? CZY JESTEM ?WIREM?! Nó? to tylko jedna z rzeczy, które przy sobie nosz?! - Wykrzycza? do ?ó?tego kuca. Po chwili skuli? i z?apa? za brzuch. Co? nim wzdrygn??o, a mokre w?osy opad?y mu na twarz, pozostawiaj?c tylko prze?wity w rozdzielonych kosmykach. Upad? na kolan i z?apa? kopytami za g?ow?. Po chwili opad?a z reszt? cia?a skulona, uderzaj?c czo?em w ziemi?. Co chwila si? wzdryga?. Opar? kopyta o ziemi? i próbowa? si? z trudem podnie??. Wysun?? jedno kopyto w stron? le??cego no?a, jednak brakowa?o kilku centymetrów, ?eby go dosi?gn??. Cofn?? je do siebie i uderzy? z ca?ej si?y w ziemi?. Chwil? pó?niej z?apa? si? drugim za g?ow?, a tym samym wyci?gn?? w stron? Willow i Diamonda. Opar? drugie o ziemi?, ?eby nie upa??.
- Ja... nie... NGH! - Powiedzia? i wzdrygn?? si? jeszcze raz. Oba jego kopyta dr?a?y.

[DiamondDust]

Diamond widz?c, ?e nó? wypad? z kopyta Kojiro, podniós? kopyto ponownie i zliza? z niego krew. Wtem ten drugi upad? na ziemi? bez powodu, ?api?c si? za g?ow?.
-Ha! Dobra, teraz podnie? nó? i go zabij! Tak jak on próbowa? zabi? Ciebie!
-Nie. Nie jestem morderc?. Co? si? nim dzieje. Trzeba mu pomóc.
-Niby co mo?e mu si? dzia?? Po prostu ?wir.
-A kto niby zaprzecza samemu sobie?
-?wiry.
-Jak i ja, idioto.
-Racja. WIELKIE ?WIRY. Zadowolony?
Podszed? do Kojiro spokojnie i przysiad? niedaleko niego. Musia? mie? nadziej?, ?e ten nagle nie zaatakuje, bo nie mia?by jak si? obroni?. Lekko z?apa? go za rami? i próbowa? go odwróci?, ?eby z nim porozmawia?. Zapomnia?, ?e przed chwil? ten chcia? go zad?ga?.
-Hej... Nic Ci nie jest? Co si? dzieje?

[Willow Bark]

Willow wielkimi oczami patrzy?a na rozgrywaj?c? si? w?a?nie dziwaczn? scen?. Kojiro rzuci? si? na ziemi? i zacz?? trzepa?, co wywo?a?o u niej jedynie reakcj? w postaci uniesienia brwi i przesuni?cia swojego kopytka, które znajdowa?o si? bli?ej niego.

- Ojejku, co ja zrobi?am - j?kn??a na my?l o tym co si? dzia?o troch? wcze?niej

[Kojira]

Kl?cz?cy i trz?s?cy si? Kojiro z trudem próbowa? si? podnie??. Powoli mu to przychodzi?o, co troch? go zm?czy?o, jednak nie uda?o mu si? to. Spojrza? si? na Diamonda i Willow. Nerwy sprawia?y, ?e ?renice mu dr?a?y. Szybko jego oczy skierowa?y si? na nó?. Szybkim ruchem go z?apa? i wbi? wzrok w ?ó?tego ogiera. Po chwili cisn?? no?em w ziemi? obok siebie, niemal trafiaj?c swoje w?asne kopyto. Opu?ci? g?ow? i wskaza? ko?czyn? w stron? Diamonda.
- Jeszcze Ci? zostawi?. Znajd? na Ciebie co? fajniejszego. - powiedzia? patrz?c w ziemi?. Po chwili znowu podniós? nó? i rzuci? go w stron? Willow, tak?e niemal j? trafiaj?c w kopyto.
- Mo?e Ty chcesz co? zrobi?? Zabaw si?, ?mia?o. - z niewiadomych dla siebie powodów zacz?? j? zach?ca? do zrobienia czego? no?em. Podniós? nieco g?ow?, jednak nadal wszystko co widzia? ogranicza?o si? do ziemi. Zacz?? si? ?mia?, coraz g?o?niej.

[DiamondDust]

Dust wsta? ponownie i lekko odsun?? si? od Kojiro. Dlaczego on si? tak zachowywa?? Po co on to robi? Móg? tylko zgadywa?. Jedno by?o jednak pewne: lepiej na wszelki wypadek troch? si? od niego odsun??. Zacz?? si? intensywnie wpatrywa? w nó? rzucony przez Kojiro w stron? Willow.
-Jedno trzeba mu przyzna?: ma niez?ego cela.
-Tak. To prawda. Ma cela.
Spojrza? z ukosa na ?miej?cego si? kuca i powiedzia?:
-Co? lepszego powiadasz? Wprost nie mog? si? doczeka?...
Odwróci? si? w stron? Willow i zacz?? patrze? si? w przestrze? za ni?, próbuj?c uporz?dkowa? ostatnie zdarzenia w my?lach.

[Willow Bark]

Willow spojrza?a na ci?ni?ty w jej stron? nó?. Kopn??a go mocno w stron? jeziora, na deszcz. Spojrza?a na próbuj?cego si? podnie?? Kojiro. Wyci?gn??a w jego stron? swoje kopytko, by mu pomóc.

- Prosz? was, przesta?cie - j?kn??a patrz?c w stron? Diamonda.

Zmarszczy?a brwi i potrz?sn??a g?ow?, ?eby strz?sn?? warkocze z oczu. Zatrzepota?a nerwowo skrzyd?ami.

- Mo?e lepiej ju? chod?my st?d - doda?a

[Kojira]

Dzi?ki pomocy Willow ogier wreszcie zdo?a? si? podnie??. Otrzepa? si? nieco z ziemi i wygrzeba? z torby jak?? fiolk?. Chwil? jej si? przyjrza?. Jasny, turkusowy p?yn wygl?da?, jakby lekko ?wieci?, niczym róg jednoro?ca. Otworzy? szklany pojemnik i szybko wypi? jego zawarto?? jednym ?ykiem lub dwoma. Wstrz?sn?? g?ow?, a fiolk? umie?ci? w torbie. Spojrza? si? na Diamonda.
- Mi?o by?o, zabawa przednia. - powiedzia? z u?miechem na twarzy, po czym poczochra? go kopytem, z którego deszcz zd??y? ju? zmy? wi?kszo?? krwi.
Jego wzrok przeniós? si? na Willow. Nachyli? si? do niej i odsun?? cz??? w?osów z twarzy.
- Dzi?ki za pomoc. I za to, ?e wytrzyma?a?. - powiedzia? jej do ucha cicho, ale nadal s?yszalnie, nast?pnie ca?uj?c j? w policzek. U?miechn?? si? jeszcze szerzej i odsun?? si? od klaczy. Zarzuci? grzyw? na bok, a potem do ty?u i powoli ty?em kierowa? si? na szlak wyj?ciowy, patrz?c nadal na towarzystwo. Id?c w ty? przy?o?y? kopyto do opaski na czole, jakby salutowa? i szybko machn?? nim w stron? Diamonda, zaczynaj?c si? ponownie ?mia?. Do wyj?cia mia? jeszcze troch? drogi...

[DiamondDust]

Diamond otrz?sn?? si? z rozmy?la? i tak by? ju? do?? przygn?biony. Po co dodatkowo si? zadr?cza??
-?eby lepiej zna? s?abo?ci wrogów i lepiej pami?ta? ich imi?.
-Ha. strasznie si? u?mia?em. Strasznie ?mieszne.
-Ale ja nie ?artowa?em. Wiesz co? Zd??y?em si? nie?le urz?dzi? w Twoim mózgu.
-Naprawd?? Nie spodziewa?bym si?, ?e mo?na si? gdzie? urz?dzi? w siedemna?cie lat.
-Zd??y?em tutaj zrobi? teczk? wspomnie? dla ka?dego kuca, o którym chocia?by s?ysza?e?.
-Serio?
-Tak, serio. I teraz mam ?wietne wpisy do teczek Kojiro i Willow. I b?d? Ci to przypomina? do ko?ca naszego ?ycia.
-Pi?knie. Tego mi brakowa?o do szcz??cia.
-Do Twoich us?ug. O ka?dej porze.
Spojrza? krzywo na czochraj?cego go Kojiro i przyg?adzi? swoje w?osy. Nadal by?y w nie?adzie, ale przynajmniej w JEGO nie?adzie. Potem Kojiro poca?owa? Willow. Dust przekr?ci? jedynie lekko g?ow? i zacz?? powoli i?? drog?.
-Niechaj tak b?dzie. Gdzie mamy i???

[Willow Bark]

Klacz milcz?co obserwowa?a jak Kojiro czochra? Diamondowi w?osy, po czym podszed? do niej i odezwa? si?. Wtedy znowu to zrobi?. Cmokn?? j? w policzek. Poczu?a, ?e robi si? czerwona, ale próbuj?c zatuszowa? zdenerwowanie potar?a to miejsce kopytkiem i za?mia?a si? nerwowo.

- Nie ma za co - odszepn??a.

Odwróci?a si? spowrotem do jednoro?ca. Nie mia? zbyt weso?ej miny, co zreszt? nie zdziwi?o Willow. Takie wiadomo?ci przygn?bi?y nawet takiego optymist? jak on.
Ruszy?a w drog? za nim, utrzymuj?c takie tempo, by i?? obok niego.

- Nadal pada, wi?c mo?e schowamy si? gdzie?, przynajmniej dopóki nie przestanie? - zasugerowa?a. Spojrza?a na Diamonda - Jak bardzo mnie teraz nienawidzisz? - zapyta?a cicho

[Kojira]

Kojiro czekaj?c ju? praktycznie na skraju lokacji zwanej jeziorem ?mia? si? ca?y czas. S?ucha?, o czym mówi klacz i ogier, patrz?c w ich stron?. Grzywa znowu mu opad?a na twarz, ale si? tym nie przejmowa?. Zacz?? szpera? w swojej torbie, po chwili z triumfem wyjmuj?c z niej kostk? materia?u. Rzuci? j? w stron? towarzyszy. Kostka w powietrzu zacz??a si? rozk?ada? pod wp?ywem lekkiego wiatru i ostatecznie wyl?dowa?a na rogu Diamond'a jako du?y, materia?owy kwadrat o boku 3,5 metra.
Kojiro przypomnia? sobie, ?e nie ma przy sobie no?a. Jego wzrok zacz?? przeszukiwa? jego pole widzenia w poszukiwaniu ostrego, srebrnego przedmiotu, ale bezowocnie. Bo narz?dziu nie by?o ani ?ladu.
- Ah, to nawet dobrze. Nie ma dowodów, a krew si? zmyje. - powiedzia? na g?os, sam do siebie. U?miechn?? si? ponownie i czeka?, a? reszta do niego podejdzie.

[DiamondDust]

Diamond szybko zrzuci? z siebie p?acht?, jednocze?nie zak?adaj?c j? na grzbiet Willow. Nie spojrza? jej jednak w oczy, dalej patrz?c si? przed siebie niewidz?cym wzrokiem.
-Dzi?kuj? za pomoc, ale chyba to nie b?dzie mi potrzebna.
Zamilk? na chwil?, po czym, dalej nie patrz?c si? w stron? Willow, zacz?? mówi?:
-Jak bardzo Ci? nienawidz?... Nie, tego uczucia nie mo?na nazwa? nienawi?ci?. Jest to bardziej... Zawód. Zawód, ?e to si? sta?o, cho? si? tego obawia?em.
-G?ównie dzi?ki mojej pomocy.-Wtr?ci? w my?lach Sumienie.
-Zreszt?, uczucia nie mo?na po prostu zmierzy? ani opisa?. To jest ponad si?y zwyk?ego kuca. Po prostu. My?l?, ?e to jeszcze do mnie nie do ko?ca dotar?o. jakbym mia? jeszcze nadziej?, ?e to taki ?art, ?e nagle zaczniesz si? ?mia? jak on i powiecie "Ha! Ale Ci? wkr?cili?my! Nic takiego si? nie sta?o!". Ale nie. To wszystko prawda. Nie ma szans, ?eby to by? ?art. A pomimo to mam nadziej?... G?upie, czy? nie?

[Willow Bark]

Willow wyda?a z siebie co? pomi?dzy cichym pi?ni?ciem, a skomleniem i wbi?a wzrok z ziemi?. Pod p?acht? by?o ju? sucho, ale woda nadal ?cieka?a z jej w?osów na twarz mieszaj?c si? z ?zami, które mimowolnie opu?ci?y jej oczy. Nadal jednak drepta?a za jednoro?cem, nieco wolniej.

Przyt?aczaj?ca cisza zapad?a na chwil?, a klacz nie by?a w stanie wytrzyma? tak nawet pi?ciu minut.

- W takim razie dok?d idziemy? - zapyta?a dziwnie piskliwym i dr??cym g?osem. Kiedy dotar?o to do jej uszu chrz?kn??a i doda?a staraj?c si? mówi? normalnie: - Do Ponyville?

[Kojira]

Przys?uchuj?c si? rozmowie kuc cicho gwizda?, co chwile wypluwaj?c z ust w?osy, które opada?y mu na twarz. Ruszy? z wolna w stron? reszty, patrz?c, jak ci rozmawiaj?. Gdy by? ju? przy nich spojrza? na klacz. Podszed? do niej.
- Mi jest oboj?tnie. Ale czy ca?y czas chcesz z nami przebywa?? - powiedzia? do niej. Zauwa?y?, ?e p?yn? jej z oczu ?zy. - No, spokojnie. Uspokój si?. - Doda? i pog?aska? j? po g?owie.
Po chwili spojrza? na Diamonda. Pog?aska? Willow jeszcze kilka razy, po czym przesta? i przys?oni? usta kopytem, szepcz?c do ?ó?tego ogiera.
- To MIA? by? ?art, stary. No, ale chyba troch? nas za bardzo ponios?o...
Kontynuowa? podró? z ich tempem.