Dom April

[Black Cloud]

- Jak już musisz używać sformułowania innego niż "wiedźmin", to mów "czarownik"... - Mruknął i zbliżył się ponownie.
- Druga kochanka pochwaliła mi się wcześniej, że to umie. Odpowiedziałem, że wolę... tradycyjne metody. - Pogładził gołym kopytem jej podbrzusze. Kopytem o dotyku, który opisywałem wcześniej. U każdej klaczy, dotknięcie wiedźmińskiego ciała wywoływało dreszcze i inne, przyjemne skutki... ciekawe, czy uda się na niej trudniej, niż na innych? Trzeba to sprawdzić. Drugie kopytko powędrowało do jej szyjki.
- W szpitalu nie dałaś się pocałować... dałoby radę to nadrobić teraz?

[April Moon]

- No nie wiem wiedźkucu... Ojciec mojego dziecka może mieć coś przeciwko... I ty też możesz pomyśleć, że ci nie odpowiadam taka, jaka jestem.
Uśmiechnęła się. Jego dotyk był przyjemnie chłodny i przyjemny, ale nie bardziej niż kogoś, kto okazywał zainteresowanie. Jeżeli wiedźkuce byli jakimiś seksualnymi amantami, ten chyba się wyrodził, bo jego podchody były póki co uczniackie.
- Nie puścisz pary z ust?

[Black Cloud]

- O ile dobrze zrozumiałem, on ma kogoś innego... wątpię, by ktokolwiek miał coś przeciwko nam... - Mruknął, obejmując ją w pasie. Przyłożył pysk do jej szyi i ucałował ją po niej lekko.
- Mi pasujesz... jeśli nie wierzysz, zaraz Ci udowodnię... i nie, nikomu nic nie powiem... chyba, że zamierzasz mnie poskramiać i nakażesz pozostanie tutaj... - Zaczął obdarowywać jej szyję pocałunkami.

[April Moon]

- Jesteś odważny... Ale wiesz... Ja lubię czasem od tyłu... Całkiem od tyłu... I akurat mam dzisiaj ochotę...
Powiedziała do niego spokojnie i wodziła kopytkiem po jego piersi. Może i był irytujący i był tępym debilem, ale miał umięśnione ciałko i dobrze wiedział gdzie całować.
-Jesteś na mnie gotów?
Przymiliła się do niego i nadstawiła usteczka do pocałowania.

[Black Cloud]

- A ja od tyłu nie lubię... psuje to dla mnie całą zabawę i przyjemność... - Odparł do niej i podniósł nieco łeb. Jeśli on był tępym debilem, to co powiedzieć o niej? Szkoda gadać.
- Gotów? Od zawsze... - Mruknął, zostawiając teraz na jej ustach czuły pocałunek. Nie, nie był wiedźminem, który specjalnie idzie w romanse... miał dużo kochanek, żadna długo z nim nie wytrzymywała, nie zdołał jednak wyrobić u siebie zmysłu kochania i ru... ee... poruszania. O. Po zostawieniu tego pierwszego całusa, zaczął całować ją namiętnie i łapczywie po jej wargach.

[April Moon]

- Oj... Ale ja baaaaaaardzo chcę od tyłu...Obiecuję, że potem zrobimy to klasycznie, szkrabie.
Całował całkiem całkiem. Udało jej się tylko z ledwością oderwać na chwilę usta by mu to powiedzieć, bo całował bardzo łapczywie i prawie że zabierał jej tak oddech.
- Jesteś... Narowistym ogierem... Więc jak będzie? Tchórzysz czy bierzesz to na siebie?
Uśmiechnęła się w kolejnej przerwie, nadstawiając szyję do pocałunków, by dał jej oddechnąć.

[Black Cloud]

- A skąd pewność, że będzie jakieś "potem", hm? - Uśmiechnął się dosyć wrednie. Od bardzo dawna nie czuł się tak wyluzowany. Jakoś... było mu lżej, po prostu.
- Żartuję... po tym pierwszym to Ty nie będziesz mieć siły na nic. - Wyszeptał jej na ucho i powrócił do całowania jej szyjki. Co i raz wysuwał język i delikatnie lizał ją po niej, przejeżdżając też kłami.

[April Moon]

- Och. Uwierz mi, że po pierwszym razie ty miałbyś już dość, Wiedźkucyku.
Pozwoliła mu szorować kłami po jej delikatnej szyi. Był bardzo czułym kochankiem, choć brakowało mu młodzieńczej werwy Sunny'ego.
- Poza tym... Tamten pegazik doprowadził mnie do pięciokrotnego orgazmu... Myślisz, że dasz mi radę?
Uśmiechnięta klepnęła go w pośladek kopytkiem.
- A teraz serio... Jeżeli się nie zgodzisz, możesz przestać, bo to ja tutaj rozdaję karty. Decyduj.

[Black Cloud]

- Zakładam, że on miał niewiele do gadania i robienia, a ten wynik nie jest jego zasługą... - Obrócił ją zaraz na brzuch. Leżała przylegając klatką piersiową do kanapy, tyłek zaś miała ku górze.
- Poza tym... - Zaczął, szepcząc jej na ucho.
- Nie liczy się ilość, a jakość... - Dokończył, całując, liżąc i podgryzając jej kark, bardzo delikatnie i czule... jakby nie był wiedźminem, a artystą, romantykiem.

[April Moon]

April wywinęła mu się i chichocząc zeszła z kanapy tak, że ta była między nimi.
- Podałam warunek, Wiedźkucyku. Zgódź się, lub zaprzestań. Innych opcji nie masz.
Uważała, by przypadkiem nie wziął tego za zachęte do zabawy i pogoni za nią.
- Zgódź się, lub zaprzestań. Nie masz innych dróg ponad te. Twój ruch.

[Black Cloud]

Spojrzał tak za nią, uśmiechając się delikatnie. Od tego szczerzenia japy już go boli... ale, co się dziwić? Dobrze się przy niej bawił.
- Nie dałem Ci jasno do zrozumienia, kochanie, że przystaję na Twe warunki? Nie zaprzestałem, więc poszedłem tą drugą drogą... - Usadził się wygodnie na kanapie, czekając, aż ta złośnica powie mu, co powinien teraz uczynić... bądź sama coś zrobi? Kto wie.

[Shadow Sky]

To dopiero był sen dla urody. Shadow otworzył oczy, ziewnął i przeciągnął się mocno... Orientując się nagle, że nie leży w swoim łóżku. Ba, nie leży nawet w domu, tylko na trawie. Co więcej, ciało też jakieś takie... Zerwał się prawie natychmiast z ziemi, oglądając "siebie". Nie wyglądał źle... Pomijając, że zdawało mu się że jest młodszy. Co pamiętał....
Kuchnia. Pieczenie, gotowanie. Hm, ma zawód, nieźle. Szukał dalej... Był pewien, że jest dorosły, niezbyt jednak kojarzył, jak tu się znalazł. Zorientował się, że leży obok jakiegoś domu. Podszedł do okna i, tak jakoś bez namysłu, spojrzał przez nie. Zrobił wielkie oczy - co zostało zobaczone nie może być odzobaczone...

[April Moon]

April na kopniakach wywaliła wiedźkuca z domu, a następnie krzycząc głośno wykopała go jeszcze z ogródka.
- I nie wracaj tutaj, łazęgo!
Dyszała ciężko. Wtedy dojrzała zielonogrzywego.
- Hej Sunny... Przepraszam, że musiałeś to oglądać... Wejdziesz się napić skarbie?
Pokazała kopytkiem na drzwi i uśmiechnęła się kokieteryjnie.

[Shadow Sky]

Shadow przybrał zadowoloną minkę.
-Z radością się wejdę napić... Ale obawiam się, że mylisz mnie z moim nieco pierdołowatym bliźniakiem. - Powiedział pogodnym tonem. - Jestem Shadow. Kim jesteś, tajemnicza, piękna damo? - Podszedł nieco bliżej, tak, by móc się jej choć odrobinę lepiej przyjrzeć.

[April Moon]

- Bliźniak? Jaja sobie robisz?
Wepchnęła go śmiejąc się do środka, i wtedy zauważyła, że chłopak miał inny znaczek.
- Hmmmm faktycznie, masz inny znaczek niż Sunny.
Zachichotała i usiadła w salonie.
- To jak już tu jesteś, zrób nam kawusi w kuchni, kochaniutki. A nazywam się April Moon. Ostatni niesławny podbój miłosny twojego brata.
Zaśmiała sie.