Dom April

[Shadow Sky]

-Och, naprawdę? Wyglądasz bardzo młodo. - Skorzystał z tego, że go miziała nosem po nosie i ją objął za szyję. Zmienił pozycję, nie spuszczając z niej wzroku. - I nawzajem, April. I nawzajem. - Odpowiedział flegmatycznym tonem i pocałował ją, tak zwyczajnie, prosto w usta. Był na jej łasce, w końcu siedział na jej nogach... Ale pierwszy pocałunek w życiu to już coś.

[April Moon]

- Ale całujesz dalej jak dziecko... Chodź, ciocia April pokaże ci jak dorośli się całują.
I tym razem znalazła się na nim i zaczęła go całować. Najpierw grzecznie, potem odważniej, długo i ciamkając, a na koniec delikatnie wsunęła mu język w usta i objęła kopytkami jego pyszczek, by przypadkiem jej nie uciekł.
- Mmmmmmm... Nakarmiłeś mnie, to teraz masz swoją zapłatę, kochasiu.
Uśmiechnęła się ale w głowie karciła się. Przecież to ja wpakowało w kłopoty ostatnim razem. Czyżby zaszła już tak daleko, że jej to wisiało czy znowu ją pojmą? Chłopak z całą pewnością był nieletni.

[Shadow Sky]

To było dużo ciekawsze i lepsze jakościowo od jego własnych pocałunków. Odetchnął głęboko i spojrzał na nią.
-To już nie mogę się doczekać ugotowania kolacji. - Powiedział poważnym tonem, nie odwracając głowy. Oblizał szybkim ruchem swoje wargi, wychwytując resztki smaku klaczy. Zwłaszcza ten pocałunek z języczkiem był strasznie podniecający.

[April Moon]

- Hmmmm... Lubieżnyś...
Coś ostatnio uwielbiała hmmmać i mruczeć... może stanie się kotem? Położyła się na nim jeszcze raz i gdy oblizywał wargę pocałowała go i chwyciła mu wargami języczek. Długo się nim bawiła gdy pozwoliła mu uciec z powrotem do jego pyszczka.
- Nie mam ochoty na kolację... Ale ogier z rana, będzie jak śmietana, wiesz?

[Shadow Sky]

Czuł, ze już jest gotowy. Gdy zabawiała się jego językiem, zesztywniały mu skrzydła i nie tylko. Objął ją mocno, skoro leżała na nim.
-Naprawdę z rana? Chyba wybuchnę do tej chwili. - Powiedział, smyrając ją jednym kopytkiem po pośladku. Pocałował ją znowu, ale tym razem bardziej porządnie, skoro dała mu taki porządny pokaz przed chwilą, jak to należy robić.

[April Moon]

- No niestety... Co się odwlecze, to nie uciecze, malutki. Zrób mi rano śniadanie godne boginii, to deserek zrobię ci ja... Na przykład taki lodowy.
Zamruczała i zdjęła jego kopytko z pasa.
- Ale masz DUŻE szanse...
Poklepała go czule po kroczu i uśmiechnięta spełzła z niego. Następnie usiadła na fotelu i skończyła deser swojego nowego znajomego.
- Świetnie gotujesz.

[Shadow Sky]

A jednak miało się odwlec... Wytrzyma jakoś. Podniósł się z kanapy i, czerwony z podniecenia, wstał.
-Postaram się załatwić coś specjalnego. - Powiedział spokojnie. - A teraz... Może chociaż chcesz masaż? - Zaproponował. Diabli wiedzą co JEGO udorośliło ale cokolwiek to było, sprezentowało mu całkiem porządny zestaw umiejętności.

[April Moon]

- Możesz pomasować mi plecki... Nie obrażę się. Tylko bez sztuczek. Bo wylecisz jak tamten.
Przypomniała mu świadectwo jakie było udziałem jego oczu, gdy wypędzała wiedźkuca.
- I postaraj się, bo się rozmyślę z tym jutrem.
Stęknęła znów kładąc się na kanapie i wystawiając mu plecy do masażu.

[Shadow Sky]

-Nie jestem taki brzydki jak on... ani, mam nadzieję, taki niedelikatny. - Powiedział, siadając tak, by mieć dostęp do jej pleców. Położył na nich swoje kopyta, zaczynając dostarczać April porządnego masażyku. - Znaczy, rozmyślisz się z jutem i uznasz, że warto załatwić to już dziś? - Zapytał poważnym tonem, zjeżdżając niżej z kopytami.

[April Moon]

- A co ja mówiłam o próbowaniu sztuczek? Masuj wyżej. I nie naciskaj, bo przeniosę na popołudnie i będziesz musiał być nie tyle grzeczny, co IDEALNY...
Zamruczała dając sie dalej masować. Podobało jej się coraz bardziej. Miała swojego sługę.
- Twój brat nawet tyle mi nie zaproponował.

[Shadow Sky]

-Ej, tamte miejsca też się masuje... Dobra. - Wrócił do masowania w bardziej rozsądnych miejscach. - Jeśli go zgwałciłaś to się nie dziwię... Chociaż nie wiem, co taka klacz musiałaby zrobić ogierowi, by się fochnął. Zresztą, dostałaś dom, prawda? - Kończył powoli. Bardzo mu się to podobało, tak bardzo że.... *wingboner*.

[April Moon]

- Oj malutki, nie przesadzasz? Czuję twojego wingbonera na plecach... I to nie jest wingboner.
Zamruczała rozkosznie i poruszała lekko zadem, by się o nią otarł.
- Podoba ci się? Znaczy się mój zadek?
Mrugnęła do niego.

[Shadow Sky]

-Oczywiście, że to nie wingboner. Nie mam takich dużych skrzydeł. - Odparł poważnym tonem Shadow, gdy ona zaczęła się ruszać, smyrając go pewną częścią ciała. Czuł, że nie wie ile jeszcze wytrzyma. - Tak, bardzo... Słodziutko wygląda, tak niewinnie. - Odparł na jej drugie pytanie, smyrając rzeczony obiekt kopytkiem i wracając do masażu.

[April Moon]

- Mmmmmmm... Jeżeli tak ci się podoba, musisz poczekać do rana... Obiecuję, że jak się spiszesz i dobrze mną zajmiesz, to zrobię ci nie tylko deser, ale i drugie śniadanie.
Puściła mu oko i oddała się jego masażowi. Był całkiem przyjemny.
- Pomasuj mi znaczki, maluszku.

[Shadow Sky]

Przeniósł kopyta na urocze znaczki, zataczając okręgi w tym rejonie. Westchnął ciężko, gdy wizja szybszego ukojenia żądz się nie zbliżała.
-I nie jestem mały. - Powiedział z lekką irytacją w głosie. - Żadna część mojego ciała też nie jest mała. Jutro z radością ci coś wymyśle... Ale jeszcze nie wiem co.