Dom April

[April Moon]

- Nie wściekaj się tak.
Prychnęła gdy zaczął się wycierać. Wyszła chwilę potem z łazienki i ułożyła się na swoim tapczaniku.
- Dobra, koniec pytań, widzę, że Sunny zabił klimat tak jak ostatnim razem zabił we mnie uczucia do siebie. Jeżeli tak bardzo chcesz, idź się z nim zobacz. Na pewno opowie ci wiele złych rzeczy na mój temat, a jego klacz, kryminalistka gorsza ode mnie, opowie ci jeszcze parę rzeczy z własnej główki na mój temat.

[Shadow Sky]

-To mój brat. - Zmarszczył brwi Shadow. - Może i naśmiewam się z niego, ale go kocham. Znamy się dłużej niż od urodzenia, sporo razem przeszliśmy... I ufam mu. Sama mówiłaś, że ten dom dostałaś od niego, jak możesz teraz mówić o nim takie rzeczy? I grozić, że nie pozwolisz mu na wychowanie jego własnej, pegaziej córki? To okrutne!

[April Moon]

- Nie zaczynaj nawet. Mówiłam ci, jak okrutnie mnie potraktował. Ja go tylko potrzymałam parę dni i sprawiłam mu masę przyjemności cielesnej. Potem mu obiecałam, że jak nikomu nie powie, nie będzie miał problemu z widywaniem się z dzieckiem. Nawet nie wiesz, co ja przez niego przeszłam i jak się czułam. Zwłaszcza, gdy jego klacz potraktowała mnie jak szmatę. A nie jestem szmatą! NIE JESTEM SZMATĄ!
Krzyknęła już uniesiona, ale po chwili się uspokoiła, ciężko dysząc.
- Shadow... Poznałeś mnie już. Nie oceniaj mnie, póki nie poznasz wszystkich wersji. Nie zrobiłam ci krzywdy, ale twój brat wyrządził mi krzywdę większą, niż ja jemu. W zasadzie, to jestem tutaj więźniem... Jeżeli tylko spróbuję uciec, zaraz znowu poleci do swoich koleżków i naśle na mnie gwardzistów.

[Shadow Sky]

-Skoro poleciał na straż, to widocznie uznał, że przyjemność cielesna to nie wszystko. I na razie znam tylko twoją wersję, i brzmi ona bardzo niepokojąco... A mówisz, że po poznaniu wersji mojego brata moje zdanie może się co najwyżej pogorszyć. Sama teraz narzekasz, jak się czułaś... A myślałaś, jak on się mógł poczuć? - Kontynuował dalej, bezlitośnie, ogier.

[April Moon]

- Nie czuł się wcale tak źle. Gdybyś widział jego wzrok, gdy mnie brał. Za pierwszym razem się przestraszył, ale potem był bardzo pożądliwy. On się na mnie mści, chociaż wie doskonale, że miał skok w bok z idealnym wytłumaczeniem. Nie zrobiłam mu żadnej krzywdy. Ogiera nie da się zgwałcić... Nie da. Sam o tym dobrze wiesz.
Powiedziała spokojnie i zamknęła książkę. Brzuch nieco ją swędział, więc się po nim pogładziła.
- Od ciebie zależy ocena, Shadow. Nie potraktowałam cię wcale źle. Wiedz, że nie zmuszałam go do żadnych upakarzajacych rzeczy. Te upokarzające robił z własnej woli.
Mówiła spokojnie i szczerze. Bo przecież nie było inaczej.

[Shadow Sky]

-Da się. - Burknął Shadow, nie patrząc już na nią. - Czemu niby nie miałoby się dać? I czemu niby nie miałoby ci się zdawać tylko, że widzisz tak jego wzrok? Każdy gwałciciel potem mówi, że to druga strona miała ochotę lub się prowokująco zachowywała... A na razie... Żegnam. - Wyszedł na dwór i rozwinął skrzydła. Zastanawiał się, gdzie polecieć...

[April Moon]

Wyszła za nim, chociaż spokojnie. Magią założyła mu kurtkę.
- Żebyś się nie przeziębił, Shadow... I nie wracaj za późno. Noce się robią zimne, a u mnie przynajmniej masz kominek i koc, i miłe słowo.
Powiedziała spokojnie, poprawiając mu kurtkę.
- Pamiętaj, na niego jestem zła. Nie na ciebie
Uśmiechnęła się i wracając do domu jeszcze dała mu przelotne buzi w policzek i zamknęła za sobą drzwi.

[Shadow Sky]

-U brata też będę miał ciepło... Zresztą, ten dom i tak też jest jego. - Mruknął przez zaciśnięte zęby, patrząc na zamykające się drzwi. Pokręcił głową i wzbił się w powietrze, nabierając szybko prędkości. Zastanawiał się, czy jego ojciec na serio zrobi coś April, i czy upewni się, że faktycznie coś zrobiła Sunny'emu... Musi z nim pogadać ale wątpił, by dowiedział się czegoś nowego.

[z/t]

[April Moon]

April usiadła sobie w salonie i zaczęła czytać. Czytała i czytała... To jej pomagało zapomnieć... Chociaż i tak czuła, że Shadow jednak do niej wróci. Za bardzo mu zasmakowała.



(przepraszam za krótki post, nie miałam pojęcia co napisać)

[Sunny Sky]

Sunny nawet nie zwrócił uwagi na to, że April go całuje. Ba, sam ją pocałował, i to też czule. Teraz liczyła się dla niego tylko jego mała, kochana Frozen Hope... Doszedł do drzwi i otworzył je bokiem, wchodząc tam i przytrzymując je swoim bokiem dla ledwo chodzącej Arpil. Cały czas uśmiechał się jakby się co najmniej naćpał.
-Mamy córeczkę... Śliczną córeczkę... Chodźmy do pokoju dla małej, dobrze? Przebadam tam was obie. - Zaproponował szczęśliwym tonem.

[April Moon]

April dała się poprowadzić do pokoju jednak cały czas patrzyła wilkiem na Sunny'ego. Była zrozpaczona, że musi na nim polegać, kiedy sam pokazał, że jest niegodny zaufania.
- Zdajesz sobie sprawę, że to nic nie zmienia, Sunny? Dalej chcę cię tylko dla siebie, jako niewolnika... Za to, co mi zrobiłeś...
Usiadła na fotelu w pokoiku gościnnym i odebrała od niego dziecko, by mogło chociaż napić się mleczka. Ułożyła się tak, by nie bolał jej tył i pozwoliła dziecku dossać się do sutków
- To nie czekaj, tylko badaj... Bo twoja Heroldzica Rozkładu czeka pewnie aż ją wychędożysz...
Mówiła na niego gniewnie, jednak nie podnosząc tonu, by nie wystraszyć córeczki.

[Sunny Sky]

Sunny westchnął. A potem drugi raz.
- A miałem nadzieję, że już mnie znowu bardziej lubisz... I nie mów tak o Flamy. Zacznij myśleć że zamiast MNIE porwać i zgwałcić, ukradłaś JEJ sześć orgazmów, które w takiej sytuacji to ona by miała, sama byś się zdenerwowała w tej sytuacji... - Sięgnął po podstawowe narzędzia przygotowane przy powstawaniu domu. - A poza tym, skoro mnie tak nie znosisz to po ci jestem potrzebny? - Zapytał spokojnie w czasie badania małej. Jadła, tętno dobre, oddech dobry... Wszystko w porządku. Sunny przysiadł i popatrzył z rozczuleniem na słodki widok klaczki karmionej przez matkę... Jego klaczki. - Słodko wyglądacie... Jak skończycie połóż ją spać, po porodzie powinna zasnąć. Potem przebadam ciebie.

[April Moon]

- Bo mnie skrzywdziłeś. Zdradziłeś moje zaufanie. Nie rozumiesz, że nie o to chodzi, że masz inną? Tu chodzi cały czas o to, że poszedłeś z tym wszystkim do władz... Zaproponowałam ci umowę, ty ją odrzuciłeś. Teraz to ja stawiam ultimatum.
Pogłaskała ssąca główkę swojej córeczki. Miała takie... miętowe umaszczenie... Pewnie zasługa tatusia. Gdy malutka skończyła, usnęła. Ułożyła ją spokojnie, zawinęła w kocyk, by jej było ciepło, i wyprowadziła Sunny'ego z pokoju, delikatnie zamykając drzwi za nimi.
- Nie obchodzą mnie jej orgazmy... Badaj i idź. Bo widzę że nic więcej niż córkę nie chcesz mieć ze mną wspólnego... A nawet i jej pewnie aż tak bardzo nie chcesz.
Powiedziała gniewnie i usiadła na swojej wymoszczonej kanapie, na której przez ostatnich pare dni sypiała.

[Sunny Sky]

-To nie były władze jako takie... To wszystko było po znajomości, powtarzam ci kolejny raz. Nie pozwoliłbym ci na pewno mieszkać z Frozen w Everfree, ten las trochę mi przetrzebił rodzinę... - Zaczął ją badać. Spokojnie, delikatnie, czule, zupełnie jakby pieścił kochankę. - I nie mów tak. Kocham Frozen. - Powiedział z naganą w głosie, kończąc ją badać. - No, jesteś zdrowa. W dobrym stanie. - Przysiadł obok niej i objął ją kopytkiem. - I czemu miałbym nie chcieć mieć z tobą nic wspólnego? Nie mam do ciebie o nic żalu, lubię cię, i tak dalej... I na pewno będę wpadał zobaczyć jak tam nasza córka się rozwija.

[April Moon]

April spojrzała na niego wilkiem.
- Lubisz mnie i tak dalej? Ty chyba dawno nie dostałeś paralizatorem po zadzie...
Powiedziała urażona. Nie wiedziała co o nim myśleć... Przecież niedawno nawet go pocałowała... Może to była zapłata za odebranie porodu? Sama nie wiedziała...
- Puść mnie... Wcale mnie nie chcesz. Jesteś dwulicowy drań i tyle. Ja przynajmniej jestem szczera w swoich zamiarach.
Powiedziała, i strzęsła jego kopytko z siebie.
- Twój brat jest sto razy bardziej męski od ciebie!
Powiedziała mu prosto w pyszczek, ze złością. Wargi jej drgały.
- Nienawidzę cię... I możesz być tylko mój... I Frozen Hope. Tylko nasz.
Chwyciła mu brodę u uniosła ją tak, by musiał patrzeć na nią niemal chowając oczy pod dolne powieki.