Dom April

[April Moon]

- Jakoś Wielki i Wspaniały Shadow żyje i jest teraz w mojej kuchni i robić mi bedzie naleśniki. Tak jakoś dziwnie troche, skoro jest trupem, nie?
Prychnęła z poirytowaniem i spojrzałana niego wilkiem. Zaczynał być wkurzający. Musi go szybko wyleczyć.
- Byle sprawnie, tak jak zawsze to robiłeś, zrozumiano? Po śniadaniu idziemy do Everfree cię wyleczyć, bo zaczynasz się robić nieznośny.
Prychnęła raz jeszcze i nalała mleka do dwóch szklanek. Bardzo ja denerwował a to z rana niedobrze wróżyło, zwłaszcza, po tak uciążliwej dla niej nieobecnośći.

[Shadow Sky]

- Jestem niegrzeczny? Przepraszam. - Opuścił uszy po sobie, zaczynając przygotowywanie potrawy. Nagle postawił je ponownie. - I nie, nie chcę być wyleczony, przynajmniej nie z tego. Mi ta forma pasuje. Od razu zniknęło sporo zmartwień. Może też tak spróbuj? - Zaproponował, szperając w garnkach w poszukiwaniu patelni. Dalej nie wiedział, czy ma syrop klonowy, pozostało mu mieć nadzieję.

[April Moon]

- Jesteś bardzo niegrzeczny, strasznie mnie denerwuje twoje zachowanie.
Powiedziała do niego groźnie i pogroziła mu kopytkiem, jak małemu dziecku. Czasami zapominała, że ma do czynienia z dorosłym w ciele dziecka.
- Nie chce wracać do bycia dzieckiem. Nawet nie wiesz, jakie koszmary przeżywam całe życie co miesiąc, odkąd mam znaczek. Jako dziecko, było gorzej.
Powiedziała do niego groźnie i spojrzała mu głeboko w oczy.
- Jezeli dalej będziesz taki niegrzeczny, zabiorę cię za miesiąc ze sobą. Zrozumiano?
Postarała się, by groźba zabrzmiała jak najbardziej prawdziwie. Zdenerwował ją, to wystarczyło by mu grozić.

[Shadow Sky]

Shadow chciał odpowiedzieć, że może jej dzieciństwo nie było fajne, ale swoje wręcz uwielbia i z radością przeżyje je jeszcze raz, nawet bez brata, ale zamknął szybko otwarte do odpowiedzi usta. Uśmiechnął się.
- Dobra, już przestaję. Zjedzmy, a potem się przejdziemy po ten lek. A potem, coś tak czuję, będziemy robili to, co tak uwielbiasz. Czuję w sobie dość sił, by móc cię zabawiać przez cały dzień. - Dalej z uśmiechem przyklejonym do pyszczka, kontynuował robienie naleśników. Najbliższe godziny zapowiadały się wyśmienicie.

[April Moon]

- No... Takiego Shadowka lubię.
Dała mu buzi w policzek i pomogła rozprowadzić konfiuturki na naleśniczkach. Śliwkowe, jej ulubione. Gdy spałaszowali już Śniadanko, wezwała przez magio-fonię komórkową usługi Profesjonalnych Opiekunek do dzieci. Młoda klaczka, która przyszła zajać się Frozen wydawała się odpowiednią do tego osobą i po ustaleniu zapłaty i tego, że gdyby przyszedł ogier podobny do Shadowa, tylko starszy, to miał prawo widzieć się z Frozen i mieć do niej pełny dostęp. Gdyby natomiast chciał ją zabrać, musiał uregulować opłatę, co pewnie zwróciłaby mu April po powrocie.
- To chodźmy, Shadow. Trzeba cię odczarować.

[z/t]

[Shadow Sky]

Ha, takiego lubi... Ciekawe, jak zareaguje potem. No i ta młoda klacz, która miała pilnować Frozen, też nie wyglądała źle, można by się nią potem zainteresować, czy opieka nad dziećmi to faktycznie jej jedyna praca... No, chyba że inne rzeczy robi za darmo, ku chwale ojczyzny i hedonizmu. Na razie uśmiechnął się do niej tylko i poszedł za April.

[z/t]

[Sunny Sky]

Sunny podszedł do drzwi domu April i uniósł kopyto, by zapukać. Zawahał się, gdy zdał sobie sprawę, że to dom, poniekąd, jego klaczy, do tego sam go jej zafundował... Opuścił kopyto i po prostu wszedł do środka.
- April? Frozen? - Rzucił cicho, na wypadek gdyby ta druga spała. Hm, nie widział April... Ciekawe, co z nią. Powoli ruszył w głąb domku, starając się usłyszeć którąś z klaczy.

[Frozen Hope]

Opiekunka doprawdy spisywała się dobrze, bawiła, usypiała, karmiła Frozen starając się być dla niej bardzo miła, ale powoli do młodej klaczy docierało, że matki nie ma już od dłuższego czasu przy niej, a ona zaczynała coraz bardziej tęsknić za jej ciepłem, przez co po cichu zaczęła pochlipywać, oraz protestować przed wszelkimi aktywnościami mającymi ją rozbawić.
Opiekunka bardzo się zdziwiła tym, że jakiś ogier wszedł do domu jej pracodawczyni, ale pamiętając instrukcje April odetchnęła z ulgą. Widocznie to było zaplanowane, więc nie zamierzała przeszkadzać ojcowi w spotkaniu z córeczką. Wskazała mu ją z uśmiechem, po czym przystanęła oparta o framugę drzwi, mając zamiar obserwować tę dwójkę.
Frozen siedziała pośród maskotek, pociągając noskiem raz za razem bardzo zasmucona faktem, że nie ma przy niej mamusi, która by mogła ją przytulić, lub nakarmić, albo ululać do snu. Przybycie ogiera ją zaciekawiło, przekrzywiła lekko główkę i otworzyła usteczka, po czym znowu pociągnęła nosem, przyglądając się pegazowi.

[Sunny Sky]

O, April chyba gdzieś poszła... Sama... Na dłużej... Inaczej by nie zamawiała opieki dla dzieci. Nie mogła po prostu podrzucić mu córki do domu?
- Ahem... A, tak, dzień dobry. W sumie może pani już iść, zajmę się małą, jak tylko ureguluję rachunek. - Rzucił do klaczy, podchodząc do małej pegazicy i uśmiechając się do niej promiennie. Pochylił się i połaskotał ją nosek po pyszczku, by ją nieco rozchmurzyć. - Cześć Frozen. Tęskniłaś za tatusiem? - Objął ją i przytulił delikatnie. Była taka podobna do niego...

[Frozen Hope]

-Pani April mówiła, że może pan uregulować rachunek jak pan będzie brał ją do domu, więc o ile nie zamierza pan jej zabierać to ja sobie postoję.-Powiedziała klacz przyglądając się tej scenie z uśmiechem. Zaiste, wzruszająca scenka, ojciec przyszedł odwiedzić córkę. Pojęcia nie miała jak popaprane jest w tej rodzince, no ale cóż.
-Tata...-Powiedziała z pewnym wysiłkiem Frozen, przytulając nagle zaskakująco mocno ogiera i zamykając oczka na kilka sekund, jakby się bała że gdy go puści to ucieknie. Pociągnęła ponownie noskiem, po czym zwróciła oczy w stronę twarzy ogiera, przy czym zafurkotała krótko skrzydełkami. Pomimo iż jej oczy szkliły się od łez, uśmiechnęła się szeroko i wytarła nos w futro ojca.
-Tata poszedł z mamą, gdzie mama?-Zapytała się w końcu, po kilku nieudanych próbach, po czym uśmiechnęła się szeroko zadowolona z rezultatu. Już prawie mówiła jak dorosłe kucyki, dzięki tej miłej klaczy która tyle do niej mówiła a ona jej słuchała.

[Sunny Sky]

- Hmmm... A nie mówiła, gdzie idzie? I... chwila... - Przeanalizował "tata poszedł z mamą". Pokręcił lekko głową. - Szła z identycznie wyglądającym jak ja ogierem, tak? No, z tatuażem i innym uroczym znaczkiem, tak? - Zapytał opiekunki. Po co Shadow tu był? Ostatnio w obecności April dostał od niej wrzątkiem, był wściekły... Odwrócił się znowu do córki i otarł jej łezki z buzi. - Nie wiem gdzie mama, skarbie, mam nadzieję że szybko przyjdzie. Na pewno bardzo się ucieszy, jak już ładnie mówisz. - Pocałował ją w czółko. Była taka słodziutka.

[Frozen Hope]

-Identyczny ogier ale z tatuażem.-Potaknęła opiekunka przyglądając się wciąż rodzinnej scence.-Nie mówili dokąd idą, ani jak długo ich nie będzie. Ale pani April zdawała się być całkiem zadowolona z towarzystwa. To pański krewny? Oboje zarywacie do jednej klaczy? Niezbyt to zdrowe jeśli mam stwierdzić.-Powiedziała swoje, rzecz jasna nie przejmując się tym czy ktokolwiek jest zainteresowany jej opinią.

Frozen tymczasem uśmiechnęła się szerzej, po czym poklepała ojca kopytkiem i ponownie pofurkotała skrzydełkami unosząc tym razem przy ich pomocy lekko zad nad podłogę, po czym lekko brutalnie wylądował on z powrotem na niej. Spojrzała się na niezbyt miłą płaską powierzchnię z zawiścią, po czym podniosła głowę na ojca zdając się promienieć z dumy, że już potrafi tak wysoko latać. Spociła się lekko tym, ale była z siebie widać bardzo zadowolona.

[Sunny Sky]

- To mój brat bliźniak i nie mam zielonego pojęcia, co kombinuje z April. Muszę z nim albo nią o tym porozmawiać. - Rzucił na odczepnego opiekunce, przyglądając się córeczce. Ta widocznie próbowała mu zaimponować furkotaniem skrzydełkami. Pogłaskał ją po nich, gdy już wylądowała w pełni na ziemi. - Ładnie już latasz, kochanie. - Powiedział córeczce, rozwinął jedno ze swoich skrzydeł i połaskotał małą piórami.

[Frozen Hope]

Zaśmiała się głośno czując na sobie dotyk piór ojca, które tak bardzo się różniły od puszku który dominował na jej skrzydełkach, po czym całkiem nagle chwyciła skrzydło ojca i wzięła je do ust zaczynając je nadgryzać swoimi wyżynającymi się ząbkami, patrząc się wielkimi oczkami na pegaza, wypowiadając sobie tylko znane słowa w mowie źrebaków, które i tak zostały zniekształcone przez obiekt w jej ustach.

-Nie chcę nic mówić, ale mi się zdaje że ta dwójka chyba razem całkiem dobrze się bawi. I to na pewno nie przy grach planszowych.-Powiedziała opiekunka, mierząc wzrokiem ogiera i córkę która widocznie postanowiła spróbować kanibalizmu.-Proszę wybaczyć wścibstwo, ale kiedy z panią April planujecie ślub? Córka może nie czuć się do końca dobrze jak podrośnie i się okaże że tatuś nie jest mężem mamy, tak jak w innych rodzinach.

[Sunny Sky]

Uch, April mogłaby sobie kolejnym razem wziąć mniej wścibską opiekunkę do dzieci, ta tutaj miała wybitnie za dużo pytań. Spojrzał na nią z ukosa, trzymając skrzydło nieruchomo i pozwalając córce się nim bawić. Pogłaskał ją po głowie.
- Discord jeden wie. Jeśli się ze sobą bawią to proszę bardzo, niech się bawią, najwyżej potem pogadam bardzo poważnie z bratem i, w razie czego, zrobię mu coś nieprzyjemnego. - Powiedział już poirytowanym tonem.