Dom April

[Sunny Sky]

Paralizatorem... Taaa, przypomniało mu się. Blizny zostaną mu na długo, może nawet na zawsze.
-Ja? Dwulicowy drań? Moja droga, cały czas chodzi mi tylko o dobro Frozen i twoje. Przecież nic nie ukrywam. - Rozłożył przednie kopyta w geście niewinności. Pozwolił bez protestu by uniosła jego głowę. Uśmiechnął się do niej ładnie. - A skoro mój brat jest taki męski, to czemu wciąż na mnie polujesz? O, właśnie, gdzie on jest? Miałem nadzieję że go wreszcie spotkam... I April... - Dodał miękkim tonem. - To nie ty jesteś moją narzeczoną.

[April Moon]

- Nie obchodzi mnie to ty suchelcu!
Krzykneła używając określenia, jakie czasem jej matka używała na ojca.
- Wali mnie to totalnie. Masz być nasz. Albo nie zobaczysz za dużo z Frozen. I nie myśl nawet że możesz przestać łożyć na Hope, jeżeli wybierzesz tę wywłokę, zrozumiałeś? Inna opcja nie wchodzi w grę. Już ja ci to załatwię.
Powiedziała znów gniewnie i spoliczkowała go.
- Zrozumiałeś?

[Sunny Sky]

Zabawnie brzmiało to określenie, jakim go obdarzyła. Uśmiechnął się czule gdy go tak nazwała, ale chwilę potem zapiekł go policzek. Porządnie.
-Au... - Mruknął cicho i przymknął oczy. Dziesięć, dziewięć, osiem.... Odliczył spokojnie do zera i odetchnął. Była po porodzie, mogła być w kiepskim nastroju... - Obrażasz moją ukochaną i mnie bijesz. Wrócę potem, jak się uspokoisz. - Ruszył do wyjścia.

[April Moon]

- Idź, i nie wracaj! Rozumiesz?! NIE WRACAJ!
I wtedy obudziła córeczkę. Nie zwracając uwagi na Sunny'ego pobiegła do pokoju, i przyniosła na swoją kanapę płaczące niemowle. Zaczęła je uspakajać i nucić jej kołysankę, jaką pamiętała z czasów, gdy sama śpiewała młodszej siostrzyczce...

Ring-a-ring o' roses,
A pocket full of ponies,
A-tishoo! A-tishoo!
We all fall down.

Ring-a-round a rosie,
A pocket full of ponies,
Ashes! Ashes!
We all fall down.

We all fall down...

Popłakała się cicho przy ostatniej zwrotce. Łzy słpywały jej po policzkach i szyi, ale nie łkała... Lulała swoją malutką córeczkę... Będzie musiała się postarać o dobrego ojca dla niej... Albo postara się jej go zastąpić.

[Sunny Sky]

No i obudziła Frozen. Ale potem... Wbrew swoim słowom i tego, jak go wywalała April, nie ruszył się z domu. Zamiast tego poszedł za April i oparł się bokiem o futrynę drzwi, patrząc, jak ta sobie radzi z niemowlakiem. Sam poczuł, jak lecą mu łzy z wzruszenia na widok jego córki... uspokajanej kołysanką. Wyglądało na to że, wbrew jego obawom, April jednak ma instynkt macierzysty. Otarł łezki i uśmiechnął się, rozrzewniony.

[April Moon]

- A ty ciągle tutaj? Mówiłam ci, byś sobie poszedł...
Powiedziała cicho, nawet na niego nie patrząc. Malutka znów usypiała ale jeszcze się nie uspokoiła do reszty.

The Itsy Bitsy Spider crawled up the waterspout
Down came the rain and washed the spider out
Out came the sun and dried up all the rain
And the Itsy Bitsy Spider went up the spout again

Itsy Bitsy Spider crawled in from the sun
Crept into the crib, bound the baby bun
Baby kept to crying till mama's work was done
And the Itsy Bitsy Spider crawled back out in the sun

Itsy Bitsy Spider crawled into mama's bed
Crawled up on her hubby and bit him in the head
Mama laid there sleepin' while hubby laid there dead
And the Itsy Bitsy Spider crawled out of mama's bed

Itsy Bitsy Spider crawled into mama's boot
Mama was forlorn, and didn't know what to do
She tried to go for help but her hoof was turning blue
And the Itsy Bitsy Spider crawled out of mama's boot

So the Itsy Bitsy Spider crawled up the waterspout
Down came the rain and washed the spider out
Out came the sun and dried up all the rain
And the Itsy Bitsy Spider went up the spout again

Malutka wreszcie położyła się spać. April ucałowała ją w czoło.
- Chcesz się napatrzeć póki możesz? Draniu? Bo już więcej jej nie zobaczysz.
Powiedziała cicho, wciąż na niego nie patrząc.

[Sunny Sky]

Sunny, oczywiście, olał wyganianie go przez April. W końcu to była jego córka, ba, to był nawet jego dom. Pamiętał jeszcze jak go tworzył... Przeszedł tylko do salonu i, dalej z rozanielonym wyrazem twarzy, patrzył w stronę drzwi do pokoju dziecinnego, czekając aż jednorożka stamtąd wyjdzie. Musiał już kończyć powoli dzisiejszą wizytę, ale jeszcze nie miał ochoty.

[April Moon]

April odłożyła dziecko na jej fotel w pokoju gościnnym i wyszła znowu stamtąd.
- Jak już tu jesteś, zrób mi chociaż herbaty...
Prychnęła na niego i wróciła na swoją kanapę i zmęczona na nią opadła.
- Czy tego też mi odmówisz?

[Sunny Sky]

-Oczywiście, że tego nie odmówię. - Uśmiechnął się do niej, pocałował ją w policzek i poszedł do kuchni. - Pięknie sobie poradziłaś. - Dodał, robiąc zgodnie z życzeniem jednorożki herbatę. Zaczynał się już powoli martwić o Flame... i o jej reakcję po jego powrocie. Mimo to... w tym domu była jego córka! Na samą myśl o tym serce mu rosło.

[April Moon]

- To się tak nie podniecaj i nie komplementuj mi tu, dwulicowcu. I nie wolno ci całować mnie, póki nie wybierzesz... I nie wolno ci na nią spojrzeć tym bardziej.
Powiedziała grobowym głosem.
- Zapamiętaj sobie. Nie jesteś moim mężem. Nie masz praw rodzicielskich. To ja tu dyktuje zasady. A jeżeli mnie zdenerwujesz, to nie tylko nie zobaczysz małej, ale i nie zobaczysz mnie. Nigdy.
Zagroziła mu śmiertelnie poważnym tonem i czekała na swoją herbatę.

[Sunny Sky]

-Oj tam oj tam. Mam prawa rodzicielskie tak długo, jak mi ich sąd nie odbierze. - Powiedział niefrasobliwym tonem, zanosząc jej herbatę. Rozejrzał się po mieszkaniu, zaciekawiony. - Mój brat mieszka z tobą? Wiesz gdzie jest? - Teraz sobie mówił, że siedzi tu po to by spotkać brata. Taka wymówka uspokajała jego sumienie, i to całkiem nieźle.

[April Moon]

- Nie obchodzi mnie to. To dorosły ogier, ma prawo być gdzie chce.
Powiedziała nieszczerze. Sunny zaczynał ją denerwować swoją obecnością.
- Może już sobie pójdziesz? Twoja użyteczność, przynajmniej na dziś, skończyła się całkowicie. Idź do swojej heroldzicy w zad wąchanej...
Uwielbiała ją przy nim obrażać... Wiedziała jaki to mu sprawia ból. Kochała napawać się jego bólem, tak jak on napawał się jej przerażeniem i jej stresem gdy przyszła po nią Fate. Chciała by płakał u jej kopyt i błagał, by mógł się spotykać z córką... I wtedy też by mu odmówiła.

[Sunny Sky]

-Oj tam oj tam, poczekam jeszcze trochę na brata. Mój bliźniaczy zmysł mówi mi, że powinien zaraz przyjść. - Na potwierdzenie swoich słów wbił wzrok w drzwi wejściowe, jakby oczekując, że zaraz przejdzie przez nie Shadow. Uśmiechnął się tylko. - I strasznie szybko zmieniasz nastroje. Jeszcze niedawno mnie całowałaś, a z Flame chciałaś walczyć o mnie i jej "słodki zadek" a teraz mówisz takie rzeczy. Nieładnie, Apri. - Posłał jej słodki uśmieszek.

[April Moon]

- Nie ojtam ojtamuj mi tu, bo zrobię ci krzywdę... Nie żartuję. Zaczynasz mnie denerwować. I nie uśmiechaj się tak, bo powybijam ci zęby.
Mówiła już całkiem groźnie i wściekle. Jakim prawem tak ją traktował? A gdy zaczął pieprzyć o tym co wcześniej mówiła, nie wytrzymała. Chwyciła gorącą herbatę magie i chlusnęła mu nią prosto w oczy, koncentrując się najbardziej na jego podbitym oku. Jednocześnie używając magii zamknęła mu pyszczek, by nie mógł krzyknąć i zbudzić Frozen.
- Przegiąłeś pałę.

[Shadow Sky]

Zrelaksowany, mający za sobą doskonałe, pełne przyjemności i szczęścia trzy godziny, Shadow pojawił się w domku April... Akurat na torze lotu pewnego strasznie gorącego napoju. Dostał prosto w bok i, jako że jego nikt nie trzymał za pysk, zaczął się wydzierać. Zaskoczenie i tak brutalny atak go kompletnie wytrąciły z równowagi.
-AUUUU buy some apples! MAĆ! CO TO BYŁO?! - Wrzasnął, szukając czegoś, do czego można by to wytrzeć. Spojrzał wściekłym wzrokiem na April, dopiero potem zobaczył Sunny'ego. Z podbitym okiem i trzymanym magią pyskiem. Zinterpretował to na swój sposób, chwytając April za róg kopytem. - Puść go, albo skończysz z swoim własnym rogiem w zadzie! Brata mi chcesz zamordować?!