Strona 66 z 69

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 1 cze 2013, o 11:03
przez Vermouth
- Nie martw się tato, obronię cię przed mamą! - Zaofiarował się dzielne Vermouthek, gdy usłyszał, że mama ma zabić tatę. Zastanowił się chwilę. - Tato, mamy w domu miecz i zbroję, tak? Nauczysz mnie potem jak z nich korzystać? I... Eeee... Co teraz robimy? Bo ja mnie wiem... - Wyplątał się z uścisku ojca i popatrzył na niego ufnym wzrokiem.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 1 cze 2013, o 12:23
przez Raging Flame
Zaśmiała się krótko i dość cicho. Mimo wszystko, uznawała sytuację za dość zabawną. Przyszedł oto bowiem wielki Magia i postarzył kilka źrebaków. Bo tak, bo uznał to za wielką karę dla ich wszystkich. Zaśmiała się trochę głośniej i potarła noskiem, nosek Sunset. Zauważyła, że tylko Rapid się nie zmieniła, widocznie ta będzie chociaż miała w miarę normalne dorastanie.
-Spokojnie malutka, po prostu parę rzeczy się zmieni. Ale to nic złego.-Powiedziała z uśmiechem, po czym powoli wstała.
-Mimo wszystko i tak lepsze to, niż gdyby Rozkład sobie nagle o mnie przypomniał. Odmładzanie dzieci nie ma sensu, one zresztą niedługo same poznają zalety swojego wieku i rozmiaru.-Powiedziała lekko zmęczonym głosem.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 1 cze 2013, o 14:41
przez Black_Gallant
Położył kopytko na bareczku Vermouthka i pogładził go po nim.

- Oczywiście kochanie, nauczę cię... Chociaż sam nie jestem jakimś wojownikiem. Wolę szyć... Trzeba będzie ci uszyć marynarkę i koszulkę... a Haramu też wybierzemy jakiś ładny krój i ją ubierzemy. Zrobimy dla niej coś z miejscem na skrzydła, jak mamusi.

Powiedział i przytulił oboje dzieci mocno, szeptajac Haramu do uszka, że przeprasza że brzydko mówił i że to dlatego że sie bardzo mocno zdenerwował bo zrobiono im krzywdę.

- Flame, Sunny, wybaczcie, ale chyba musimy z malcami iść... Muszę wymyślić sposób by Vermouth nie musiał mnie bronić przed Beer... I dzieciaki chyba też potrzebuja trochę odpoczynku i spokoju. Jeszcze się zgadamy w sprawie ślubu... Chociaż... Teraz nie wiem czy on nie spróbuje jeszcze czegoś.

Powiedział i przygarnął dzieciaczki do siebie raz jeszcze... Podniósł ich zabawki... Myślał, że może już są za duże na nie, ale ku swojemu zadowoleniu, oboje zabrali swoje zabawki z jego kopytek i stanęli przy nim. Nawet złapał Haramu na tym, że próbowała wejść do juki. Serce mu ścisnęło i przytulił ją mocno i zarzucił sobie na grzbiet.

- Niestety już tak nie pojeździcie. Ale zrobię wszystko by wam wynagrodzić stracone lata... Chodźcie... pokaże wam co to są lody i zabiorę was do parku. A potem stawimy czoła mamie...

[z/t dla całej trójeczki]

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 2 cze 2013, o 18:45
przez Sunset
Pożegnała wciąż zapłakana Vermouthka i Haramu i ich tatę i spojrzała wielkimi oczami na swoich tatę i mamę.

- Czemu. Mamusiu czemu? Ten kruczek był taki smutny a potem zrobił... To...

Pokazała na siebie kopytuńckiem i znów z przerażeniem stwierdziła, że jest za wysoka.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 2 cze 2013, o 22:57
przez Sunny Sky
Black poszedł, Flame była już dość spokojna, Frozen i April wciąż zdawały się być w szoku... Ech. Zagarnął wszystkie klacze w uścisk, używając zarówno kopyt jak i skrzydeł. Miał w ten sposób cztery kończyny do tulenia, akurat na cztery klacze. Westchnął ciężko i boleśnie, po czym puścił je i wziął Rapid na kopyta.
- No cóż, Sunset... Są na świecie złe rzeczy. Mi też się to zdarzyło, prawie to samo. - Pocałował swoją drogą córkę w czoło. - Trochę mnie tylko dobija, że siostry bliźniaczki są teraz w różnym wieku. Przecież to absurd... - Westchnął ciężko. Zerknął za okno. - Ech, późno się robi... Sunset i Frozen nie mogą spać już w kojcu, jak do tej pory, trzeba będzie przerobić gościnny na piętrze.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 3 cze 2013, o 11:08
przez Frozen Hope
Przytuliła się do ojca, czując jak ten ją do siebie przygarnia. Sama nie wiedziała co ma o tym myśleć, co ma czuć. Słyszała wiele słów, nie wszystkie z nich rozumiała. Wiedziała na pewno to, że to co się z nią stało oznacza koniec jednej części życia i początek kolejnej. Tylko, że to było za wcześnie.
Wtuliła się mocniej, ukrywając twarz w jego futrze i starając się nie płakać. Tamta duża, czarna klacz mówiła coś o zaletach, więc chyba nie będzie wcale tak źle. Uśmiechnęła się lekko i poruszyła ostrożnie skrzydełkami, sprawdzając jak duże są dla niej teraz.
-Tatusiu...-Powiedziała w końcu, próbując go objąć swoimi skrzydłami.


[Nie wiem kiedy zmienię avatar.]

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 3 cze 2013, o 18:30
przez Rapid Fire
Rapid nie rozumiała całego tego zamieszania, ze złym strasznym ptaszyskiem które pojawiło się nagle znikąd w pokoju. Schowała się gdzieś w ciemnym niedostępnym kącie by jej nie było widać i by nie być w zasięgu jego straszliwego spojrzenia Jednak jej siostra najwyraźniej nie miała tyle szczęścia co ona i się nie schowała się. Nagle bach z niewiadomych przyczyn nagle urosła i była większa, podobnie jak i pozostałe źrebaki za wyjątkiem jej samej. Pewna więź łącząca obie klaczki - siostry nagle została złamana i przestała istnieć. W każdym bądź razie nie istniała już w takiej formie jaka poprzednio. Rapid wyraźnie wyczuła coś niedobrego, ale nie wiedziała co to. To było aż nadto jak na umysł kilkumiesięcznego źrebięcego niemowlaka. Czarna klaczka nie myśląc już o niczym wtuliła się pierś ojca, który nagle podniósł ją z podłogi i wzionął w kopytka. Wsłuchując się w bicie jego serca zasnęła głębokim snem.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 5 cze 2013, o 23:38
przez Raging Flame
Czarna klacz przytuliła się do ogiera i westchnęła cicho, ledwie zauważalnie. Po krótkiej chwili przestała dawać mu się tulić, wykonała kilka kroków czując się strasznie ociężałą. Była bardziej zmęczona niż myślała. Odetchnęła głębiej i spojrzała się na swoją rodzinę, czując przy tym ukłucie w sercu. Uśmiechnęła się zmęczona na twarzy.
-Na pewno coś kochanie wykombinujesz. Ja...-Ziewnęła przeciągle.-Jestem strasznie zmęczona, położę się spać. Do zobaczenia. Bądźcie małe dobre dla tatusia.-Powiedziała uśmiechając się do małych klaczy, po czym zaczęła iść na piętro. Całkowicie zignorowała higienę i położyła się na skraju łóżka przymykając oczy. Trochę czasu minęło nim zasnęła, podczas tego czasu po prostu sporo myślała. Ale sen przyszedł dla niej niespodziewanie, jak to bywa z snem zmęczonych.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 6 cze 2013, o 00:12
przez Sunny Sky
- No, nie bój się Frozen, będzie dobrze... Też tak miałem, a teraz mam dwie przepiękne klacze jako towarzyszki i trzy kochane córeczki. No, zobaczysz, wszystko się ułoży.... - Szeptał swojej jedynej pegaziej córce, widząc, że ta tuli się do niego mocno i chyba dalej jest w średnim nastroju. Kołysał delikatnie małą Rapid, która jako jedyna miała dość szczęścia, by się nie przemienić, ba, nawet zasnęła. Znowu. Jak słodko... - Zaraz do ciebie dołączę, kochanie, tylko... tu pozałatwiam sprawy. No... - Westchnął ciężko i, z Rapid na kopytku, usiadł obok April. - April? Um... nic ci nie zrobił? - Połaskotał ją nosem po szyi w nadziei, że zareaguje.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 7 cze 2013, o 07:24
przez April Moon
April patrzyła na wszystko w szoku, z którego otrząsnęła się dopiero wtedy, kiedy Sunny dotknął ją nosem.
- Sunny... Co się stało? Czy... Czy on naprawdę... Och Frozen...
Przytuliła mocno do serca swoją córeczkę i zapłakała głośno.
- Co ten potwór ci zrobił... Zabrał... Zabrał ci tyle latek...
Płakała głośno w jej skrzydełka.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 9 cze 2013, o 14:03
przez Feather
WZIUM.
Olbrzymi rozbłysk światła pojawił się w przychodni. Akurat Spearmint wylądowała na leżance, Feather na podłodze, a na nim Violet. Oh kocham silenta. zapomniał o Shadowie. Dobra, na niego teraz nie ma czasu!
- SUNNY, SPEARMINT RODZI, CHODŹ SZYBKO DO PRZYCHODNI! -Ryknął przeciągle, aż go gardło zabolało.
Następnie podszedł do swojej ukochanej i podniósł jej kopytko, głaszcząc ją delikatnie.
- Spokojnie, spokojnie, wdech i wydech, będzie wszystko dobrze... - uśmiechnął się krzywo.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 9 cze 2013, o 14:18
przez Frozen Hope
Mamusia. Tak bliska i ciepła. Niby tak wiele się zmieniło, ale ona przecież pozostała taka sama. Uśmiechneła się, bo przecież wszyscy byli razem. Niby trochę się zmieniło, ale przecież wciąż byli rodziną. A mamusia z tatusiem wciąż ją kochają. Z takim przeświadczeniem wtulona w April ziewnęła cichutko i zasnęła, stając siębezwładna. Dorastanie to męcząca sprawa.

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 9 cze 2013, o 14:24
przez Sunny Sky
Dobra, April się wreszcie ocknęła, a Frozen... Duh... Zasnęła. Rapid też. I wtedy nagle wpadł Feather... jak on się znalazł w przychodni? Sunny szybko podał Rapid Fire April.
- Niech to.... April, przypilnuj dzieci proszę... - Mruknął jej i poleciał do ojca. - Dzieci mi śpią, nie wariuj... Zresztą, dzisiaj wszystko powariowało, do cholery! - Warknął, nawet nie pytając się co się dzieje. Jeden rzut oka na Spearmint od razu wszystko mówił. Chwycił szybko torbę z lekami, tą samą którą miał gotową jeszcze od kiedy Flame miała rodzić i zabrał się do pracy...

* * *
- Pegazica... Niebieska.... Hm, mam siostrę. - Mruknął, ostrożnie podając małą matce. Czy nie był już za stary na takie rzeczy?

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 9 cze 2013, o 16:15
przez Spearmint
Dlaczego to takie bolesne i przerażające? Czy źrebak nie może wychodzić z śmiechem, bezboleśnie, ewentualnie klacz mogłaby odczuwać najwyżej lekkie łaskotki? Na razie jednak Spearmint przestała na chwilę myśleć o przeżytym szoku i uśmiechnęła się do trzymanej w kopytach klaczki. Odczuwała ogromną radość, połączoną z dumą.
- Oooo... cześć, malutka. Witam na świecie. - Delikatnie, jakby bojąc się że coś jej przypadkiem zrobi, pocałowała ją w czółko. Kto by pomyślał, że była jeszcze przed chwilą w niej...

Re: Dom Sunny'ego

PostNapisane: 9 cze 2013, o 16:51
przez Feather Sway
Klaczka została wyrwana z tak cudownego, spokojnego miejsca, na to które było mniej przyjemne, i poczuła dziwne uczucie. Coś czego wcześniej nie znała: ból. Zrobiła więc to co powinna- zaczęła płakać. Wtedy jednak ktoś ją chwycił delikatnie i podniósł, pocałował w czoło, uspokoiła się więc, chwyciła kopyto w usta i zaczęła cmokać.

(Bla bla bla, nie ma generatorów kucykowych niemowląt. A ona jest niemowlakiem)