Dom Sunny'ego

[Reetmine]

89 na WS, nietrafienie.

Pegaz dobrze zareagował, ale źle wybrał cel- gdyby zaatakował tors może by trafił, ale jednorożec, pomimo tego że był wolniejszy od Shadowa, i tak był w miarę szybki i uniknął jego rury.
- Ty słaby fiucie!
80 na WS, nietrafienie.

Mimo to sam jednorożec miał problemy z trafieniem pegaza, jednak obrażenia i na niego źle wpływały. Mimo wszystko i tak prezentował się lepiej od Shadowa.

[Shadow Sky]

Aaach, szlag by to! Dobrze, że przynajmniej tamten nie trafił, ale i tak... Musiał szybko kończyć, to z niego lała się krew, nie z tamtego. Musiał to szybko zakończyć...
Przypomniał sobie o tej dziwnej łezce, którą znalazł w czasie swojej "przygody" w Everfree. Na to wspomnienie lekki uśmiech wrócił na jego pysk. Dawne dzieje... I wtedy poczuł spory przypływ energii. Idealny przypływ energii, by zaatakować przeciwnika znowu w tors z całej siły i go powalić, raz na amen...

//Używam "łzy Celestii" - artefakt za sesję w Everfree, zapewnia przeciwnikowi nieudany najbliższy rzut.

[Reetmine]

Sal 19, 2 na k6, łącznie 7. Zadałeś mu 2 obr, łącznie 11 dmg.
Jego nieudane.

Shadow walnął go rurą po kopycie, tym którym nie trzymał noża. Firefly krzyknął i sam się zamachnął nożem, ale nie zdołał ciebie trafić przy pomocy mocy twego artefaktu. Sytuacja zaczynała wyglądać nieco lepiej, tak samo jak ty byłeś zmaltretowany, tak samo on wchodził na podobny stan co ty, tyle że nie krwawił.
- Walić to!
Zauważyłeś, że jednorożec odszedł do tyłu, przywołując swoje "świetliki". Przypomniał ci się ten "koleżka" który eksplodował przed tobą.

[Shadow Sky]

Przeklęty cheater... Swoją drogą, ktoś był na niego strasznie cięty, skoro wysłał tego zabójcę. No cóż, może i był morderczy, wredny i silny, ale miał jedną wadę... Był wolniejszy od Shadowa, a ten właśnie się czuł, jakby coś go od środka rozsadzało z nadmiaru energii. Nie mógł uciekać, to by tylko dało gnojowi czas na odpoczynek, w tym wypadku czas nie był sojusznikiem pegaza... Musiał to zakończyć teraz. Jak najszybciej. Rozłożył skrzydła, przygotowując się do lotu, by szybko skrócić dystans i uderzyć - prosto w głowę, nie dając mu czasu na ogarnięcie się czy zabawy z czymkolwiek wybuchowym.

[Reetmine]

8 na WS, trafienie. Zadałeś mu 8 dmg, czyli 3 weszły. Łącznie 14.

Pegaz rzucił się na Firefly i po prostu w niego wleciał, z rurką wycelowaną jak dzidą. I to zaskoczyło jednorożca, gdyż stracił kontrolę nad zabawkami i te zaczęły wybuchać, rzucając wszędzie pył. Shadow zaczął kasłać i oczyszczać załzawione oczy, widział uiekającego jednorożca ale nie był w stanie go gonić. Zauważył jednak jakąś kartkę która wypadła z kurtki zamachowcy.

[Raging Flame]

-Ja mam wiać. Ja mam wiać i to szybko. Dobre sobie, naprawdę dobre.-Powiedziała patrząc się jak Shadow wychodzi z domu cholera wiedząc dlaczego tak nerwowo reagując na jednego świetlika. Skubaniec na pewno coś wiedział. Bał się czegoś? Nie wyglądał na takiego co się za często boi, raczej nie chciał by stała się jej krzywda jakby coś się wydarzyło. No, ale przecież nie miał do czynienia z chędożoną mimozą.
Klacz spojrzała się na dzieci, po czym wymknęła się z domu i zamknęła za sobą drzwi. Podejrzewała że to zły pomysł, ale wolała sprawdzić o co poszło temu pegazowi. Bo jakby coś mu się stało, to jednak mogłoby być nieprzyjemnie w domu, jak tylko Sunny wróci. A tak, to może ten go nawet połata.
Kierowana dziwnymi odgłosami zaczęła się skradać w stronę z której dobiegały, mając zamiar podejrzeć te cyrki. Wychyliła ostrożnie głowę, by ujrzeć raczej nielichą bitkę. A tak to właściwie wyglądało, bo Shadow chyba nie wyglądał na takiego który w tej walce wygrywa. Co ciekawe, po pewnym czasie Shadow jednak wygrał, co było naprawdę zaskakujące. Ściągnęła ku sobie brwi, po czym wyszła cała z kryjówki obserwując pegaza uważnie.

[Shadow Sky]

Cholera, było już tak blisko! TAK BLISKO! Gdyby miał swój sztylet, tamten by już zdychał... A tak... Discord by to, teraz, ktokolwiek chciał go zabić, będzie wiedział o tym, że potrafi się bić. Nieciekawie... Przechwycił szybko kartkę, która wypadła Firefly'owi z kieszeni i przeleciał po niej wzrokiem po czym rozejrzał się, na wypadek gdyby coś jeszcze mu wypadło. Gdy już skończył oględziny, pokuśtykał szybko w stronę Flame. Adrenalina powoli przestawała działać...
- Bratowo, proszę o bandaże. I to szybko. A potem, do cholery, powiedz mi gdzie jest Sunny, zanim kolejny morderca mi wytłucze mózg z czaszki. - Wydyszał.

[Reetmine]

MG

Na kartce było napisane, żeby się spotkać w Klonowym zagajniku po wykonaniu roboty.
A, domyśliłeś się, że gdybyś teraz się tam udał to może trafiłbyś na tego kto wydał zlecenie. Później już raczej by wyszło,że Firefly zrąbał sprawę.

[Raging Flame]

-Jeśli masz zamiar w tym stanie lecieć do Sunny'ego, to cię zdecydowanie za mocno sprał bo już myśleć nie możesz normalnie.-Powiedziała patrząc się na niego krytycznie, oraz zmuszając do tego by się o nią oparł.-Teraz drogi panie pokuśtykamy do przychodni, ja cię obandażuję i jeśli będzie trzeba to przysmażę rany by za dużo z ciebie nie wypłynęło. A jeśli będziesz chciał lecieć to ci złamię skrzydło, do czasu jak się obudzisz po zemdleniu z powodu bólu twój kochany brat zdąży cię połatać. Rozumiemy się?-Powiedziała zaczynając go zmuszać do tego by z nią poszedł robiąc kroki w stronę domu.

[Shadow Sky]

Lecieć do Sunny'ego... Discord by to, przecież tu chodziło o jego brata, kim ona była, że mu zabraniała się z nim spotkać? Kto miał do niego większe prawa? Po chwili namysłu uznał jednak że ona, w końcu uprawiała z nim seks...
- Dzięki... Ale... muszę się śpieszyć. Bardzo. W klonowym zagajniku mają się spotkać ci, co to zaplanowali... Chyba nie chcesz by ktoś zabił Sunny'ego z powodu tej afery, prawda? Muszę ją zakończyć jak najszybciej... - Syknął przez zęby, zabolało. - I będę potrzebował przebrania. Na szczęście tamten kuc był cały w stroju bojowym.... I mój miecz. Miecz, dałem go Sunny;emu, chcę go odzyskać... Śpieszmy się... - Plątał się w słowach z bólu.

[Raging Flame]

Westchnęła z dużą dozą zrezygnowania widząc, jak bardzo ogier się uparł. Ale nie zamierzała mu pozwolić na pędzenie na złamanie karku gdzieś na cmentarz by poznać tego co chciał jego śmierci.
-Nie wiem czy zauważyłeś, ale jesteś porządnie poobijany. Jak pójdziesz, to całkiem prawdopodobne że trafisz na kogoś w pełni sił i całkiem zdrowego. Więc idiotycznym mi się wydaje pędzenie na pewną śmierć więc się zamknij i idź ze mną tam gdzie cię obandażuję, albo cię zmuszę i wcale nie będę żałowała jeśli przy moim zmuszaniu zemdlejesz z bólu.-Powiedziała stanowczo, głosem klaczy która jest teraz absolutnie szczera i nie ma zamiaru przyjąć do świadomości odmowy.
-Ledwo żeś to sam przeżył, idziemy bo jeszcze zaraz tu zemdlejesz i bez mojej pomocy.-Powiedziała zmuszając go do pójścia z nią kilku kroków w stronę przychodni.

[Shadow Sky]

- Raz dostałem. Raz! - Syknął przez zęby, po czym się jej puścił, patrząc na nią z irytacją. - Sam znajdę bandaże i tak dalej. Bądź tak miła, poszukaj czy nie macie w mieszkaniu mojego miecza i jakiejś kominiarki. - Rzucił tylko i wszedł do przychodni. Był tu już jak Fate oberwała. Gdzie Sunny trzymał te swoje rzeczy... A, tak. Shadow wyjął bandaże i zaczął się opatrywać, zastanawiając się, co jeszcze ubrać. Miał swoją kurtkę, pamiętał jeszcze jak się nią chwalił przed April... Ale poza tym? Chyba starczy mu coś na głowę. I musiał się śpieszyć....

[Raging Flame]

Flame początkowo zaczęła szukać tego nieszczęsnego miecza, gdy nagle do niej dotarło że ma do czynienia z rannym kucem. Zbyt często widywała jak inne kucyki bagatelizowały obrażenia a potem zdarzały się niezbyt przyjemne rzeczy. Pokręciła głową, po czym wróciła do Shadowa i zdecydowanie uderzyła kopytem w ziemię.
-Nie mogę ci pozwolić byś gdziekolwiek poszedł. Zostajesz tutaj i czekasz na lekarza do jasnej cholery. Wiem że to dla ciebie ważne, ale w tym stanie to ty tam na pewno zginiesz w bardzo malowniczy sposób. Gazety poświęcą tobie całą kolumnę.-Powiedziała dość podniesionym głosem i patrząc się pegazowi w oczy, z dość zdeterminowanym wyrazem twarzy.

[Shadow Sky]

Rany, ale była upierdliwa... Miał już tego dość. Gdy zaczęła tupać nogą i tak dalej po prostu skończył się bandażować, założył kurtkę, przeszedł spokojnie obok niej i poszedł szukać swojej broni. Szybko znalazł miecz, jakąś kominiarkę... Nie dbając o to, na co jemu bratu jest takie coś, założył ją, przypasał sobie miecz, podszedł do najbliższego okna i po prostu wyleciał przez nie.

[z/t, chyba że wola Flame, GMa czy coś, Shadow stara się odlecieć tak czy owak]

[Raging Flame]

-Nigdzie nie lecisz!-Warknęła całkiem ostro, po czym użyła magii by go cofnąć wgłąb pomieszczenia.
Nie przeszkadzało jej, że pewnie jest przy tym zbyt brutalna. Mogła go trochę mocniej pewnie pokiereszować niż tamten, ale do cholery chodziło tu o życie innego kuca. Decydującym faktem że go nie olała było to, że jednak jest bratem Sunny'ego, a to jednak trochę znaczy.
-Zostajesz tutaj, ja tak mogę długo.-Powiedziała trzymając go w polu z magii za nogę, tak by raczej nie miał co liczyć na uwolnienie się.