Dom Sunny'ego

[Rapid Fire]

Mała czarna klaczka najwyraźniej wyczuła obecność swojego ojca w pobliżu. Zaczęła się poruszać powoli, otworzyła zaspane oczy, przetarła je kopytkami. Ziewnęła szeroko. Rozejrzała się naokoło swoimi pomarańczowymi malutkimi ślepkami. Była w rodzinnym domu, poznawała to miejsce. Być może cały incydent w domu czarnego ogiera i w domu Fluttershy był tylko jej snem. Nie zastanawiała się jednak nad tym. Była tylko niemowlęciem, wyciągnęła kopytka w stronę taty. Poznała go, chcial z nim być. Chciała by ją przytulił.
- Da Da, Da Da - zaśmiała się wesoło. Po czym jej rożek lekko zalśnił i klaczka uniosła w powietrzu. Lewitując chwilę w powietrzu usiadła na karku ogiera. Załapawszy go z tyłu za grzywę pociągnęła i zawołała radośnie. - Baw! Baw!

[Raging Flame]

-Tak, ślub...-Powiedziała czarna klacz patrząc jak pegaz wychodził z pokoju. Odetchnęła głębiej, po czym wpełzła pod kołdrę, przysuwając ostrożnie do siebie Sunset. Przykryła ją lekko kołdrą i przytuliła delikatnie kopytkiem, po czym westchnęła cicho. Tyle się stało, za dużo jak dla niej. W sumie nie wiedziała jak powinna się zachowywać. Ziewnęła, po czym zasnęła dość szybko czując się naprawdę zmęczoną.

[Sunny Sky]

Sunny nie miał czasu się powylegiwać na kanapie, jak to wypadało głowie całkiem sporej rodzinki po ciężkim dniu, bo Rapid najwyraźniej go wyczuła i się obudziła. Sunny'emu jednak to nie przeszkadzało, stęsknił się za swoimi dziećmi, do tego fakt, że Rapid musiał szukać sprawił, że jeszcze bardziej nie mógł się doczekać chwili, aż wreszcie się będzie mógł zająć małą.
- O, jaka zdolna jesteś. - Zaśmiał się, gdy zaczęła lewitować sama siebie. Rozłożył skrzydła, by łatwiej zachować równowagę z Rapid i zaczął z nią chodzić w kółeczko dookoła kojca, pozwalając się jej ujeżdżać przez chwilkę. Wreszcie usiadł, zdjął ją z siebie i podał jej jej zabawkę, jaką dostała od Feathera, pluszowego smoka i pocałował ją w czółko. - Nudziło ci się, mała? - Schylił głowę, by lepiej się przypatrzeć córeczce.

[Rapid Fire]

Mała klacz szczęśliwa z powodu akceptacji i zainteresowania taty wzięła z kopytek ogiera zabawkę i poczęła się nią bawić. Podrzucać, tulić, sprawdzać czy nie nadaje się do jedzenia, gryząc i szarpiąc miękki plusz. Nacisnęła brzuszek smoka. Maskotka zaczęła powtarzać jakieś, słowa zdania, których klaczka nie rozumiała. Jednak na zdanie " Jestem głodny" uśmiechnęła się w stronę taty i powtórzyła za maskotką " Jestem głodny"

[Sunny Sky]

Jaki słodki głosik. Sunny wręcz się rozpływał z radości, gdy ją usłyszał. Do tego chociaż jej się podobał smok od Feathera, Sunstet nim wzgardziła, a Frozen... No cóż... miała już dwa kotki, na razie jej to chyba starczyło. Uśmiechnął się do córki i połaskotał ją kopytkiem po brzuszku.
- A wiesz co to znaczy "jestem głodna", mała? Moja Rapid Fire kochana? - Teraz pomiział ją noskiem. Był sam na sam z córką, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Cieszył się tą okazją.

[Rapid Fire]

Cioo? Ciooo? - zapytała się mała klaczka swojego taty wlepiając swoje dwa duże pomarańczowe ślepka w niego. Mimo, że jej umysł pracował na wysokich obrotach, nie miała pojęcia o co może chodzić pegazowi. Zaczęła dalej bawić się zabawką, coś do niej gaworząc w swoim dziecięcym języku. Jej nagle brzuszek zaczął burczeć i fałdować się. Była wyraźnie głodna. Dała znać o tym opiekunowi. Otworzyła szeroko pyszczek i wskazała kopytkiem - Aaaaaam, aaaaam - zaczęła domagać się jedzenia.

[Sunny Sky]

- Teraz jesteś głodna, malutka. - Uśmiechnął się pegaz, biorąc klaczkę na kopytka i przechodząc z nią do kuchni. Zaczął podgrzewać mleko dla Rapid, pilnując równocześnie i mleka, by go nie przegrzać, jak i małej. Gdy wreszcie osiągnęło pożądaną temperaturę, załadował je do butelki i zaczął karmić jednorożkę. Miał nadzieję że to jej starczy, nie chciał budzić Flame.

[Fire Hell]

Fire powoli zmierzała w kierunku adresu z notatnika. Ciekawe jak zareagują na jej pytanie... A co tam mnie to obchodzi.
zastukała delikatnie w drzwi i schowała notatnik. Usłyszała skrzek i na grzbiecie wylądował jej dobrze znany ptak, sęp który towarzyszył jej w podróżach i był jakby jej zwierzakiem. Jakby bo tak naprawdę żyli w symbiozie i przywyknęli do siebie.
Hell na szybko jeszcze skropliła kilka kropel wody i utworzyła z nich gładką powierzchnie zwierciadła, przypłaciła to kroplami potu na czole ale udało jej się dostrzec odstający kosmyk i... pióro które niczym skarb schowała do torby gdy zwierciadło wysublimowało

[Rapid Fire]

Rapid czekała cierpliwie na posiłek. Spoglądała z ciekawość jak jej ojciec przygotowywał cieple danie. W brzuchu burczało jej coraz bardziej, gdyż zapach ciepłego mleka go pobudzał i drażnił. W końcu postanowił ją nakarmić. Lecz mala klacz miała inny zamiar chwilę dawała się karmić, potem sama sięgnęła po butelkę. Prawie pochłonęła ją całą w sensie dosłownym jak i w przenośni, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Przestała pić i z ciekawością odwróciła łepek w stonkę źródła dźwięku. - Kto? Kto? - spojrzała na pegaza.

[Sunny Sky]

- Nie tak łapczywie, malutka. - Powiedział rozbawiony tym atakiem na butelkę. Nagle sobie zdał sprawę, że skoro Sunset i Rapid spały w inne godziny, to będą też tak aktywne... Szlag. Całe szczęście, że Flame spała. Sunny miał nadzieję, że nakarmiona Rapid będzie bardziej chętna do tego, by sobie jeszcze pospać. Gdy usłyszał pukanie do drzwi odłożył pustą już butelkę po mleku, wziął córeczkę na kopyta i poszedł otworzyć. - Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - Zapytał. Pukała do drzwi prywatnych, nie do przychodni... Nie kojarzył jej.

[Fire Hell]

Drzwi otworzyły się i gdy Fire ujrzała Rapid w ramionach Sunnego uśmiechnęła się z zadowolenia i miłym głosem powiedziała.
-Całe szczęście bezpiecznie dotarła do domu. O przepraszam. Na imię mi Fire, chciałam przeprosić iż nie udało mi sie pomóc w poszukiwaniach pańskiej córki po wypadku z zabezpieczeniami przedszkola-
Hell uśmiechnęła się i skłoniła bardziej jak wojownik po walce niż przepraszająca klacz.
-Obawiam się że Sweet będzie nie dysponowana przez dłuższy czas jednak w nagłych przypadkach mogę przypilnować dzieci, wprawdzie posiadam więcej wiedzy teoretycznej jednaj jednym czy dwójką szczególnie w nocnych godzinach gdy ma aktywność wzrasta mogę się zająć=
Propozycja była bardziej czymś w ramach przeprosin za zawalenie sprawy własnym nie budzeniem zaufania, niż chęcią pomocy. Oczywiście klacz wypełniła by dobrze tan obowiązek, bo i tak ma w planach na dłużej zaszyć się z dala od czyiś oczu, gdzie nikt płaczu i hałasu nie uzna za coś niezwykłego(czytaj zaszyć się w przedszkolu), więc chwilowo w godzinach nocnych z chęcią zaopiekuje się dziećmi których szczerość bywa przydatna przy przemyśleniach.

[Sunny Sky]

Hm? Fire? Przedszkole? A.... fakt, powoli zdążył zapomnieć, jak zaczęła się ta cała sprawa z Rapid. Skinął jej głową na znak, że usłyszał i przyjmuje to do wiadomości.
- Jestem Sunny, ojciec Rapid. Na razie chyba pozostawimy dzieci w domu, mieliśmy i tak za dużo biegania za nimi. - Powiedział spokojnym tonem, chcąc jednak zakomunikować, że źrebaki zostają z nimi, a do przedszkola raczej ich na razie nie poślą. - Czy to wszystko?

[Fire Hell]

Fire lekko wypuściła powietrze jakby jej ulżyło.
-To wszystko. Cieszę się że Rapid szczęśliwie trafiła do domu.-
Klacz przyjaźnie uśmiechnęła się do ogiera. Było to gra algo rzeczywiście była zadowolona że Rapid nic nie jest. Jak ktoś jej nie znał to pewnie postawi na to pierwsze, lecz ci co ją znają poważnie zastanawiali by się nad opcją pierwszą.
-Proszą uważać z myciem tego małego szkraba, jak większość jednorożców lubiących ogień nie przepada za wodą. Trafiła między innymi w miejsce gdzie z tego co wiem ktoś próbował jej buźkę wodą przemyć i przeniknęła do domu Flutter Shy... Na szczęście nim tam dotarłam musiała już trafić tutaj.-
Klacz lekko się ukłoniła i obróciła.
-Życzę by sprawiała jak najmniej kłopotów-
Fire czekała, Wiedziała że niemiłym było by odchodzić bez pożegnania, a nie była pewna czy gospodarz nie ma jeszcze jakiś pytań

[Sunny Sky]

Dobra, Sunny miał mindfucka. Ta klacz wiedziała, że Rapid tu trafiła, i przyszła tylko z poradami? To było dziwne. Wręcz podejrzane.
- Talentem jej matki jest ogień. Poradzimy sobie. - Odpowiedział, nie wiedząc już jak jeszcze można spławić jednorożkę. - Dziękuję, do widzenia. - Podziękował za życzenia i widząc że klacz odchodzi, pożegnał się też.

[Fire Hell]

-Więc żegnam. Dobrze że jest ktoś w jej otoczeniu kto używia ognia.-
Po tych słowach klacz zrobiła dwa kroki i przeniknęła.
Z.t