przez BlancoVagabundo » 31 mar 2012, o 19:09
Blanco u?miechn?? si? widz?c rado?? kar?a, który by? jak przed chwil? bia?y pegaz si? dowiedzia? synem innego bia?ego pegaza z czarn? grzyw? niczym murzyn, pracownik kopalni w?gla z rubie?y Equestii. Szlachetnie urodzony potomek (…) rodu Vagabundów zerka? pogodnie to na Feathera, to na Shadowa zastanawiaj?c si? nad kolejnym krokiem w drodze do sp?tania si? w?z?em ma??e?skim. Teraz gdy w jego krwi ta?czy? alkohol, a w g?owie mia? Maj doszed? do wniosku przebijaj?cego nawet jego poprzedni pomys?. Skoro bowiem sprawi? tak? rado?? smutnego to przyda?oby si? podarowa? te? co? weso?emu! Niestety Blanco nie mia? ju? nic co mog?oby si? spodoba? dziecku. Nic prócz… w?a?nie tak, pi?kna, pe?na i rado?nie u?miechaj?ca si? butelka „Rudej”, jak zaznajomieni z gorzk? ?o??dkow? zwali szlachetny trunek, u?miecha?a si? figlarnie do pegaza.
- Prosz? ma?y i przepraszam, ?e przed chwil? zapomnia?em o Tobie. – rzek? przytulaj?c do serca Sunnego, a nast?pnie podaj?c mu butelk?, która od razu, jak wydawa?o si? pegazowi poprosi?a o poca?unek po??czony z poznaniem si? z weso?ym ?rebakiem.
– Oto „Ruda”, traktuj j? dobrze bo to kapry?na kochanka. Pij?c j? wspomnij o Blanco.
Nast?pnie do pegaza dotar?y s?owa Shadow Sky odno?nie wygranego pojedynku.
- Ca?a przyjemno?? po mojej stronie. Masz prawdziwy talent – rzek? mrugaj?c, Blanco pomimo swych licznych wad nigdy nie powiedzia?by niczego co rozczarowa?oby rozmówc?. By? jednak troch? zawiedziony widz?c jak Feather rozbraja zabawk?.
„Có?, pewnie zazdro?ci ma?emu… to zrozumia?e” – pomy?la? dalej nie widz?c w kuszy niczego gro?nego.
Zdumia?o go jednak stwierdzenie, ?e Tolimira nie ?yje, a przynajmniej co? co powiedzia? Feather, a co Blanco zrozumia? w ten sposób. Pegaz s?ysz?c to uzna?, i? klacz która stoi przed nim jest prawdziwym anio?em, zastanawia? si? jednak czemu nie ma skrzyde?.
- Rozumiem – rzek? po chwili – Tolimira nie ?yje ale… o co tu chodzi? Ona jest duchem, anio?em, wi?? czy czym?
„Zaraz…nie, ona nie mo?e by? z?a przecie? podarowa?a mi pieni?dze…Czy demony daj? pieni?dze? Zreszt? kto ich tam wie do siana!”
- O jak ju? pó?no! Musze i??. D-do z-z-z-zobaczenia – powiedzia? patrz?c w figlarne oczy Tolimiry, klaczy któr? uzna? za po??czenie zombie z wyjadaj?cym mózgi potworem. Po czym wybieg?, pragn?? oddali? si? od tego domu na jak najdalsza odleg?o??, a na okoliczno?? ?lubu naby? czosnek, osikowe ko?ki i zamówi? jakiego? dobrego szamana. Mo?e nawet jak?? zebr??
[zt]
39-39-38-36-26-31-26-19-28- 7
WS-S- T-WP-Fel-AG-Per-Int-BS-HP