przez Uriel Flame » 7 maja 2012, o 21:37
- Ja? - Uriel spowa?nia?. - Ja, có?, nie by?o ?adnego biznesu do przej?cia ani nikogo, kto prowadzi?by go wcze?niej. Moim najwcze?niejszym wspominkiem s? zgliszcza rodzinnego domu. Ot, dopala? si? ju?. Nie mam zielonego poj?cia, czemu w ogóle si? zapali?, ale by?a tam taka cudowna mysz, ca?a w p?omieniach. Chcia?o si? j? goni? i goni?... - Pegaz potrz?sn?? g?ow?. - Potem by? pierwszy sierociniec. Mój czas sp?dzony tam przemilcz?. Ale, wszystko z?e kiedy? si? ko?czy, i s?dz?, ?e to sama Ksi??niczka Celestia mi w tym dopomog?a, obracaj?c to odra?aj?ce miejsce w proch celnie wymierzonym piorunem. Potem by? drugi sierociniec i to by?y najlepsze lata mojego ?ycia. Tam te? pozna?em Raguel, która stworzy?a powiedzonko o szkieletach w szafie. Potem wyruszy?em tutaj, wpad?em z karawan? na smoka, pokurowa?em si?... No i jestem.
Uriel by? do?? bezpo?rednim kucykiem. Nie lubi? owija? w bawe?n?, ale do?? cz?sto odnosi?o si? wra?enie, ?e jest on wr?cz nietaktowny z tym, co mówi.
- Przepraszam, troch? si? chyba rozgada?em... - Doda? z zak?opotaniem, po czym zauwa?y? nowego przybysza. - Prosz? podej?? bli?ej. Nie gryziemy - Wyszczerzy? z?by w u?miechu.
- A co do szkieletu... - Pegaz nie by? pewny, jak si? okre?li?. - No có?, trzeba go najpierw roz?o?y? na cz??ci, odkurzy?, od?wie?y?, coby nie zacz?? si? rozk?ada?, no a potem wk?ada si? go z powrotem na miejsce - Swoj? wypowied? podszy? delikatn? ironi?, ale w?tpi?, czy Lucky Star j? zrozumie.
Po?oga jest taka pi?kna, nieprawda??