Dom Pirate i Rose

[Blue Sky]

Gdy us?ysza?a co Feather powiedzia? roze?mia?a si? na g?os i przez chwil? nie mog?a si? powstrzyma? od dalszego ?miechu. Jego pozycja by?a po prostu komiczna szczególnie jak zacz?? ssa? kopyto. Po prostu nie mog?a powstrzyma? si? od ?miechu. Stara?a si? powstrzyma? ale jedyne co jej si? uda?o osi?gn?? to g?upi u?miech. Gdy us?ysza?a co ostatniego powiedzia? Feather zacz??a go g?aska? po g?owie i mówi?. ???s Wszystko b?dzie dobrze. Po czym spróbowa?a go podnie?? ale nie da?a rady. Ca?a ta sytuacja bardzo j? ?mieszy?a. Po chwili poprawi?a go by lepiej po?o?y? go na kanapie. Po chwili spe?ni?a jego pro?b? o danie mu butelki i da?a mu butelk? z sokiem jab?kowym.

[Feather]

-DZI?KI!- powiedzia? g?o?no, po czym wyprostowa? si? b?yskawicznie, tak jak spr??yna, która przez d?ugi czas by?a zgi?ta. Z u?miechem na pysku wzi?? butelk?, opró?ni? haustem, przetar? usta kopytem i spojrza? wzrokiem rasowego psychopaty na Blue Sky. Nagle zacz?? si? maniakalnie ?mia? i podnosz?c wolno do góry kopyta, odwróci? si? do niej.

-MUAHAHAHAHAHAHA- ?mia? si?, patrz?c na ni? tym samym, dziwnym wzrokiem.

Nagle szkoczy? w kierunku turkusowej pegas.

[Blue Sky]

Feather zacz?? udawa? ale w granicach przyzwoito?ci. Nie wiedzia?a o co chodzi Featherowi z tym jego udawaniem ale zdecydowanie przekroczy? granice z tym wzrokiem i udawaniem psychopaty. Przestraszy?a si? lekko tego jego ?miechu i spojrzenia. Z pocz?tku by?a spokojna ale potem jak zacz?? udawa? psychopat? swoim zachowaniem przegi??. Przesta? Feather to ju? nie jest ?mieszne. A wr?cz zaczynam si? o ciebie ba?. Wi?c prosz? ci? czy mo?esz si? uspokoi? ? W tej chwili Feather skoczy? na ni?. Ona postara?a si? odskoczy? albo zej?? mu z drogi.

[Feather]

Bia?y pegaz wyl?dowa? na swojej ukochanej, tak ?e razem le?eli na kanapie. Przytrzyma? j? lekko i przystawi? swój pyszczek do jej szyi. Jego wargi wyd??y si? i zrobi? jej malink?. W ko?cu zszed? z niej.

-Przepraszam, mo?e faktycznie troch? przesadzi?em. Nie masz moja kochana Blue poczucia humoru? - spojrza? na ni?, serdecznie si? u?miechaj?c.

By? szcz??liwy i lekko podniecony ca?? sytuacj?. Jednak nie by?o tego po nim wida?, gdy? jego skrzyd?a nie unios?y si?. "Co ja bym bez ciebie zrobi?, mój ma?y turkusiku?"

[Blue Sky]

Z pocz?tku my?la?a ?e Featherowi co? odbi?o ale kiedy powiedzia? jej ?e przesadzi? uspokoi?o to pegaz. Na pocz?tku to by?o ?mieszne ale potem jak zacz??e? si? zachowywa? dziwnie na prawd? zacz??am si? o ciebie lekko ba?. Dziwnie to powiem ale ciesz? si? ?e wszystko jest w porz?dku. I wi?cej mnie tak nie strasz. Po czym przytuli?a si? do bia?ego pegaza i poca?owa?a go. Poczu?a naprawd? wielk? ulg? ?e Featherowi nic nie jest. Usiad?a na kanapie i przypomnia?a sobie go udaj?cego dziecko. Na nowo dosta?a ataku ?miechu.

[Feather]

-A GU-GU?- pegaz wybuchn?? ?miechem - oj, przecie? wiesz, ?e bym ci? nie skrzywdzi?, no mo?e za tym jednym, jedynym incydentem z tym mopem. Troch? zg?odnia?em. Co by? powiedzia?a na kolacj?? Strasznie si? zg?odnia?em.

Pegaz czu? si? szcz??liwy, w towarzystwie Blue, jednak dalej si? zastanawia?, dlaczego jeszcze nie ufa mu do ko?ca. "Jednak z tym atakiem to by? g?upi pomys?. Byle nie ba?a si? mnie podczas treningów. W tedy nie naucz? jej nic, a nic. Co to za ucze?, który nie ufa nauczycielowi...ach, trzeba by?o to przewidzie?." Pegaz wsta? i polecia? w stron? kuchni.

-Na co masz ochot? Blue? - spyta?

[Blue Sky]

Gdy Feather zachowa? si? jak dziecko ona znowu si? za?mia?a.Wiem o tym. Ale to by?o troch? jak dzia?ne pod presj?. By?o jej troch? g?upio po tym jak przestraszy?a si? Feathera no bo tak na serio. Kto by atakowa? swoj? drug? po?ówk? ? Nie wa?ne co to b?dzie wa?ne ?e b?dzie przygotowane przez ciebie. Powiedzia?a do pegaza w odpowiedzi. Usiad?a na kanapie i wpatrzy?a si? w pal?ce si? drewno w kominku. Feather by? jej jedynym a ona mu nie zaufa?a. Mia?a wra?enie ?e to by? test na zaufanie. Czu?a si? podle w tej chwili.

[Feather]

-Spoko, zrobi? co? do jedzenia

Feather znikn?? w kuchni. Dobiega?y z tamt?d odg?osy naczy?, sztu?cy, krojonych warzyw, owoców i piekarnika. Po chwili pegaz postawi? 2 talerze na których by?a zapiekanka z broku?ami. Potem porozk?ada? sztu?ce, ustawi? kandelabr na stoliku i zapali? ?wiece, które na nim sta?y.

-Podano do sto?u turkusiku! - zawo?a? pegaz

Gdy podesz?a Blue, odsun?? jej kuluralnie krzes?o, po czym zaj?? miejsce na przeciwko niej. Oprócz ?wiec i ognia w kominku, nic nie dawa?o ?wiat?a. siedzieli w pó?mroku.
"Przechodzisz samego siebie, ty ma?y romantyku"

[Blue Sky]

Nie wiedzia?a co Feather szykuje na kolacj? ale wiedzia?a ?e b?dzie to co? skomplikowanego. Gdy Feather j? zawo?a? Blue wsta?a z kanapy i zauwa?y?a ?e si? lekko ,,zaci??a'' patrz?c w ogie? który p?onie w kominku. Zauwa?y?a ?e w domu panuje pó?mrok ale nie przeszkadza?o jej to. Wr?cz przeciwnie podoba?o si? jej to.Blue zauwa?y?a ?e Feather na stole postawi? na stole ?wieczki i w domu panowa? bardzo romantyczny nastrój. Jedyne odg?osy jakie panowa?y w domu by?o pykanie pal?cego si? drewna w kominku. Atmosfera by?a romantyczna i nie tylko. By?a tak?e bardzo przytulna. Czeka?a na to co powie i zrobi Feather.

[Feather]

-Smacznego - powiedzia?, patrz?c w oczy pegaz - o nie! Zapomnia?em! - wsta? nagle, i polecia? do piwnicy. przyszed? trzymaj?c 2 butelki wina. Jedno bylo bia?e, a drugie czerwone. Potem podszed? do kredensu, z którego wyci?gn?? dwa kieliszki, postawiwszy je zapyta? - Bia?e czy czerwone? - Jego g?os nabra? bardzo g??boki ton, mo?na powiedzie? ?e troch? mrucza?.
"Jest zachwycona. W ko?cu nale?y si? jej co? za to, ?e dosta?a ode mnie kijem z mopa."
Mimo, ?e ?mieszne to nie by?o, pegaz lekko si? u?miechn??, po czym od razu si? opanowa?.

[Blue Sky]

Zdziwi?a si? ?e pegaz tak szybko pogna? do piwnicy po co?. Ciekawe o czym zapomnia?? Blue zada?o sobie pytanie na które za chwile otrzyma?a odpowied?. Wino mo?e by? bia?e. Zobaczy?a Feathera który szybko wróci? z piwnicy od razu do sto?u z kieliszkami i butelk? wina. Czeka?a co b?dzie dalej. Spodoba?a si? jej taka sytuacja. Wydawa?a si? bardzo romantyczna. Blue zatraci?a ca?kowicie w czasie. Ogie? s kominku i ?wiece to by?y jedyne rzeczy które o?wietla?y pomieszczenie. Jej pasowa? ten klimat tak samo jak i jemu.

[Feather]

Pegaz odkorkowa? butelk? z bia?ym winem, po czym nala? Blue i sobie. Zjedli romantyczn? kolacj? przy ?wiecach. Obydwoje nie narzekali na ca?? sytuacj?. Wr?cz przeciwnie. Gdy zjad? ju? wszystko zapyta? si?:

-I jak kolacja? Smakowa?a? - dalej wierci? jej oczy swoim wzrokiem. - stara?em si? specjalnie dla ciebie Blue.

Czas jakby si? zatrzyma?,gdy oni rozkoszowali si? chwil?. "Hehe, naprawd? jej si? podoba. To byl strza? w dziesi?tke z t? kolacja"

[Blue Sky]

Kolacja by?a wspania?a. Odpowiedzia?a z nieukrywan? rado?ci? do Feathera. Po czym poca?owa?a go w usta. Czu?a ?e Feather naprawd? o ni? dba i wiedzia?a ?e martwi si? ca?? t? spraw? z nauk? walki i ty podobnych. Wiedzia?a ?e on nie chc? by Blue zosta?a najemniczk?. Ta chwila by?? magiczna. Czas si? zatrzyma? a oni obydwoje wpatrywali si? w swoje oczy. Zupe?nie jak na wzgórzu gdy powiedzia? co do mnie czuje. Ona i on czuli si? tak samo podczas tamtego pobytu na wzgórzu. Ogie? pyka? w kominku a oni zupe?nie zatracili si? w chwili.

[Blue Sky]

Gdy sko?czyli je?? kolacj? Blue posz?a spa? gdy? by?a zm?czona ca?ym tym dniem. Feather poszed? za ni?. Blue patrzy?a przez okno na Ponyville które powoli gas?o i s?ysza?a z do?u powoli dogasaj?cy w kominku ogie?. Gdy poczu?a ?e bardzo chc? si? jej spa? wtuli?a si? w Feathera i my?la?a o dzisiejszej kolacji. By?a ona wspania?a. Zarówno dla niej jak i dla niego. Ona spa?a wtulona w niego s?uchaj?c bicia jego serca. Uspokaja?o j? to i cieszy?a si? ?e wreszcie znajdzie prac? i ?e b?dzie mog?a pracowa? wraz z nim pomimo ?e b?dzie to praca najemników. Gdy ona usn??a wtulona w niego on poca?owa? j? w policzek i usn??.

[Feather]

By?o pó?no popo?udnie. Feather i Blue odpoczywali po treningu. Zaraz po ?niadaniu latali nad lasem Everfree, trenuj?c akrobacje. Gdy zjedli obiad trenowali szermierk? kijami, które Feather wystruga? na kszta?t mieczy. Walki zawsze pozorawali na dworze, by nie zniszczy? wyposa?enia i mebli. Nie walczyli ju? tak agresywnie. Bia?y pegaz pokazywa? klaczy, jak ma wyprowadza? ci?cia, pchni?cia, jak blokowa? ciosy i robi? uniki. Gdy tylko sko?czyli padli na kanap?. Obydwoje byli nie?le zgrzani.
-I pami?taj! Nigdy nie stawaj na drodz?, gdy kto? wyprowadza pchni?cie!- powiedzia? powa?nym tonem g?osu ogier.