Jezioro

[Kojira]

Twarz ogiera wygi??a si? adekwatnie do uczucia, jakie odniós?, gdy Willow przyci?gn??a i przycisn??a go do siebie. Mina polegaj?ca na niesymetrycznej wielko?ci otwarcia oczu i otworzenia ust jakby do krzyku, lecz nie wydawania z siebie d?wi?ków. Gdy troch? mu przesz?o, drgaj?cym ruchem odwróci? g?ow? w stron? klaczy. Nie mia? poj?cia, o czym mówi?a. Gdy si? troch? powierci? i rozlu?ni? nieco u?cisk by? gotowy do komentowania, lecz ?adne s?owo nie przychodzi?o mu na j?zyk.
- O-oo-o czy-ym m-mówisz? - wyduka?, próbuj?c znale?? odpowied?.

[ReflexivoArco]

Rarco po chwilowej przerwie w przep?ywie informacji z mózgu zacz?? znów kontaktowa?. Nie móg? wiedzie?, ?e jego oczy zmieni?y kolor na niebieski, i, ?e pojawi?y sie na nich jakie? dziwne, bia?e literki. Na szcz??cie nikt nie zdawa? si? tego zauwa?y?, byli zbyt poch?oni?ci rozmow?. A rozmowa potoczy?a si? bardzo ciekawie. Nie chcia? przerywa?, tote? rozsiad? si? wygodnie na pniu i s?ucha?, do jakiego? to ciekawego porozumienia dojd? zebrane tu kochasie.

[Willow Bark]

Willow popatrzy?a na nich z lekkim zdziwieniem, u?miech jednak nie schodzi? jej z twarzy. Sama w?a?ciwie nie wiedzia?a do czego zmierza, jednak ich reakcje sprawi?y, ?e chcia?a brn?? w to dalej. Zatrzepota?a skrzyd?ami i przytuli?a ich mocniej.
- No co? W trójk? ra?niej! - stwierdzi?a weso?o. Oboje zanim zd??yli zareagowa? dostali po buziaku - A czy co? w tym z?ego? - zapyta?a jeszcze niewinnie.

[Kojira]

Ogier spojrza? si? na klacz zdziwiony tym, co wygaduje. Przesortowa? wszystkie my?li, ale nie móg? z?apa? ?adnej logicznej. Chwyci? si? pierwszego lepszego zdania, jakie mu przysz?o do g?owy.
- Co chcesz przez to powiedzie?? - spyta? niepewnie i jeszcze raz przeanalizowa? to, co mówi?a. Trójka. Ale jest czworo. Znaczy...
- W trójk?? - zapyta?, po czym powoli obróci? si? w stron? Rarco - A ten?

[ReflexivoArco]

Rarco spojrza? si? pytaj?co na towarzystwo
-Co ja?- zapyta?. Rozmowa by?a wybitnie mia?d??ca, ale teraz ju? nawet on zacz?? si? w niej gubi?. Pozostawa?o poczeka?, a? Willow Bark wyja?ni ogó?owi co jej tam drepce po tej ma?ej ?epetynce.

[Willow Bark]

Klacz zak?opota?a si? nieco. To okaza?o si? trudniejsze. Nie mia?a na my?li nic z?ego, po prostu nie chcia?a rezygnowa? z ?adnego z nich. Chyba jednak im si? to nie spodoba?o. Dolna warga zadr?a?a jej lekko.
- Bo... bo ja tylko sobie pomy?la?am... Oboje chyba czego? ode mnie oczekujecie, ale ja nie chc? wybiera?. Nie mo?emy po prostu by? sobie razem..? - zapyta?a p?aczliwie.
Zerkn??a ukradkiem na zielonego kuca siedz?cego obok i przygl?daj?cemu si? im ze zdziwieniem.
- Rarco? Eee... jemu chyba nic do tego - stwierdzi?a spokojnie.

[Angel]

Jednoro?ec usiad? na chwil?, aby odsapn??. Zerkn?? na znajduj?c? si? w pobli?u grupk? - pewnie go nawet nie widzieli, siedz?cego pod os?on? krzaków. Po chwili przerwy obszed? ich powoli dooko?a, montuj?c kolejne g?o?niki. Z poczuciem dobrze wykonanego zadania, uda? si? w kierunku cukierni.
[z/t]

[Kojira]

Ogier pu?ci? nietypowo krzywy wzrok w stron? klaczy. Zdziwi?a go reakcja Tali, która jeszcze chwil? wcze?niej chcia?a walczy?. Nie przej?? si? tym jednak mocno. Przytuli? si? do klaczy i cmokn?? j? g?o?no w policzek.
- Ale? znowu wymy?li?a... - powiedzia? jakby karc?co, ale da?o si? w jego g?osie wyczu? nutk? humoru - Nie powinna? tak dawa? si? odrazu ponosi? emocjom...

[Angel]

Ze wszystkich g?o?ników dobieg? zniekszta?cony g?os Angela, p?osz?c niewielkie stadko kaczek p?ywaj?cych akurat w pobli?u.
-Mam przyjemno?? og?osi?, ?e ju? jutro o osiemnastej w Ponyville odb?dzie si? przedstawienie, w... powiedzmy, w wielkim bia?ym namiocie w centrum miasta! Wszystkich ch?tnych zapraszamy!
Chcia?bym te? poprosi? wszystkich ch?tnych do wyst?pienia, aby ju? teraz przybyli do Sugarcube Corner i z?o?yli swoje zg?oszenia do siedz?cego tam s?omianego jednoro?ca!
G?o?niki umilk?y i wi?cej si? ju? nie odezwa?y.

[Willow Bark]

Willow skrzywi?a si? na s?owa Kojiro. Nadal nie rozumia?a dlaczego tak zareagowali. Czy to by?o co? dziwnego? Z drugiej strony pewnie znów pope?ni?a jak?? gaf?, powiedzia?a co?, czego nie powinna. Rzeczywi?cie, mo?e nie powinna tak ponosi? si? emocjom.
Westchn??a g?o?no tworz?c niedu?y ob?oczek pary.
- Zimno mi... - mrukn??a tylko wtulaj?c si? w niego.
Nagle rozleg? si? dono?ny g?os p?yn?cy z g?o?ników. Pegaz zastrzyg?a uchem. Nie zrozumia?a co prawda wszystkiego, ale wy?apa?a pojedy?cze s?owa. Spojrza?a pytaj?co na Kojiro.
- S?omiany jednoro?ec? Taki ze s?omy? - zapyta?a g?upawo.

[Kojira]

D?wi?k z g?o?ników rozproszy? wszystkie my?li ogiera. Nie wiedzia?, gdzie si? zatrzyma? w ideach, ani do której zmierza?. Nagle zacz?? przetwarza? pytanie Willow. Zerkn?? tylko ukratkiem na torb?, dostrzegaj?c w niej zapa?ki. Szybko jednak wyp?dzi? t? my?l od siebie.
- Chyba... - mrukn?? nawet nie zwracaj?c uwag?, na to na co odpowiada i co mówi. Co? go trapi?o, tylko nie wiedzia? co. Potrz?sn?? g?ow?, aby móc trze?wiej my?le?.
- Co? Co mówi?a?? - spyta? zdezorientowany, próbuj?c w razie czego jak najwcze?niej uratowa? odpowied?.

[Willow Bark]

Pegaz spojrza?a na niego ze zdziwieniem. By? widocznie rozkojarzony.
- Co? nie tak? O co chodzi? - zapyta?a pocieraj?c swoim lekko ju? zaczerwienionym od zimna nosem po szyi - O czym tak rozmy?lasz? Bo chyba mnie nie s?uchasz
Zatrzyma?a si? na chwil? i popatrzy?a mu w oczy.
- Mówi?am, ?e mi zimno. Mo?e lepiej chod?my gdzie? si? ogrza?, czy co?... - zasugerowa?a cicho.

[Kojira]

Ogier odruchowo próbowa? unikn?? wzroku Willow, która wpatrywa?a mu si? w oczy. Sam nie wiedzia? o czym my?la?.
- No troszk? zimno. A gdzie chcesz pój??? - spyta?. Nie mia? teraz si?y na wymy?lanie, gdzie mogliby si? podzia? i ogrza?. Co? mu zakrz?ta?o g?ow?.
- Ja... wybacz, zamy?li?en si?. O tym, co sta?o si? przed paroma chwilami. - powiedzia?, po czym postanowi? przyj?? jej wzrok. Obróci? si? w jej stron? i tak?e spojrza? w jej oczy.
- Czy... Ja Ci nie wystarczam? Ona jest jaka? lepsza, mo?e ja jestem gorszy? - spyta? z lekk? niepewno?ci?.

[ReflexivoArco]

?ucznik po ponownym b??dzie systemu otrz?sn?? si? i uda? do SCC.

/zt/

[Willow Bark]

W tym momencie poczu?a si? strasznie g?upio. Znowu to robi?a. Rani?a tak wa?n? dla siebie osob?. Nie chcia?a go straci?, ale Tali... To co zrobi?a na powrót wywróci?a jej ?wiat do góry nogami, gdy ju? zapanowa? w nim pewiem porz?dek. Znowu by?a rozdarta.
- Och, nie, tylko... - urwa?a próbuj?c wymy?li? co? sensownego, a jej oczy nape?ni?y si? ?zami - Bo... tamto... nie wiem dlaczego, ale... ja tylko... - duka?a ?kaj?c - Jestem taka okropna. Prosz?, nie znienawidzaj mnie. Nie chcia?am, by? si? tak poczu?. Przepraszam, b?agam, wybacz mi. Ja ci? k... - Willow zala?a go potokiem s?ów i ?ez, urwa?a jednak. Kiedy ostatnio to powiedzia?a, ?le si? sko?czy?o.
- ...k-kocham... - doko?czy?a cicho z opuszczon? g?ow?.