Dom Pirate i Rose

[Blue Sky]

Sta?a nad Featherm i przygl?da?a si? jak kroi warzywa na sa?atk?. Ja nie mam nic do pracy w fabryce pogody ale masz racj? mo?e by? troch? nudna. Ale chyba nie spotka?am si? z prac? która nie jest w ogóle nudna. Usiad?a przed Feahterem i na?o?y?a sobie troch? sa?atki na talerz. Wiesz w?tpi? by si? pos?uchali byle jakiego pegaza w sprawie zmiany pogody. Przecie? oni wiedz? lepiej.

[Feather]

-Blue, to by? taki ?art, z t? zmian? pogody.- Pegaz u?miechn?? si?, po czym na?o?y? sobie sa?atki i zacz?? je??.- To kiedy wyruszasz na poszukiwania pracy?

"W sumie, to nie mam nic do roboty. Pieni?dze zarobi?em, a nie b?de na si?e znowu szuka? czego? do roboty. Mo?e by popyta? gdzie mieszka Soar i ten ca?y Blanco. Warto by?o by si? z nimi spotka?. Mo?e zaczn? w urz?dzie." Takie plany mia? Feather na dzisiaj. Postanowi? korzysta? z ?ycia, tym bardziej ?e pogoda by?a do?? ?adna.

[Blue Sky]

Zale?y. Pójd? szuka? pracy gdy b?d? ju? mia?a do?? odpoczywania. Ale jedno wiem. Na pewno b?dzie to dzisiaj. A ty masz jakie? plany na dzi? ? Zapyta?a i postanowi?a zrobi? herbat? dla siebie i dla Feathera. Podlecia?a do czajnika i nala?a do niego wody. W trakcie gdy ona si? gotowa?a ona sko?czy?a je?? sa?atk? która le?a?a na talerzu. Tak naprawd? to nie wiem czy przyjm? mnie do fabryki pogody. Albo postaram si? o jak?? prac? podobn? do twojej tylko ?e troszk? mniej niebezpieczn?. Jak nie b?d? mia?a wyj?cia to có?. ?adna praca nie ha?bi. Chocia? tak na prawd? nie by?a pewna czy przyj??a by tak? prace.

[Feather]

-Nie Blue, nie mo?esz pracowa? jako...maszynka do zabijania, ?e tak powiem jeste? wed?ug mnie...za delikatna. Poza tym ba?bym si? ciebie straci?.-Przytuli? klacz.- My?l? ?e warto by by?o dowiedzie? si? w ko?cu, gdzie mieszka Blanco i Soar. Pójd? do urz?du i spytam si? kogo?.

Pegaz wzi?? w kopyta herbat? i poci?gn?? ?yk, delektuj?c si? jej aromatem. "Nie pozwol? jej pracowa? w jakiej? organizacji militarnej, ju? nie mówi? nawet o pracy najemniczki. Chocia? w sumie, móg?bym kiedy? nauczy? j?, jak ma si? broni?."

[Blue Sky]

Ju? dawno o tym my?la?am i umiem si? jako? obchodzi? z broni? dzi?ki Soarowi. Nie wiem dla czego ale po prostu jak nie b?d? mia?a wyboru to b?d? pracowa? tak.
Przepraszam cie. Ale w ko?cu musz? jako? zarabia?. G?upio mi tak ?y? ca?y czas na twój koszt. A ja mam takie szcz??cie ?e zapewne nie b?dzie miejsc w fabryce pogody bym mog?a pracowa?. Jedynie kiedy mi si? poszcz??ci?o to kiedy spotka?am ciebie. Po czym przytuli?a si? do niego i poca?owa?a. Wiedzia?a ze zapewne nie znajdzie pracy có? takie jej szcz??cie.

[Feather]

Feather wzi?? umy? kubki w zlewie i wytar? je r?czniczkiem. Pó?niej odstawi? je do suszarki. Odwróci? si? w stron? klaczy. Mia? powa?n? min?, jakby wyrze?biono mu twarz w kamieniu.

-Teraz zadam ci bardzo, ale to bardzo powa?ne pytanie. Czy chcesz, abym nauczy? ci? mojego rzemios?a? Je?li si? zgodzisz, b?dziesz musia?a w?o?y? du?o pracy, by nauczy? si? do perfekcji w?ada? broni?. B?dziemy co tydzie? chodzi? do lasu na polowanie. Co kilka dni b?dziemy si? pojedynkowa?. Gdy uznam za stosowne, za?atwie ci odpowiedni sprz?t. Wi?c jak b?dzie?-Spogl?da? na klacz niczym lew, który szykowa? si? do skoku na ofiar?.

[Blue Sky]

Nie s?dzi?a ?e Feather tak ?atwo postanowi j? nauczy? walki. Zauwa?y?a ?e Feather podchodzi do tego naprawd? powa?nie. Z pocz?tku chcia?a odmówi? ze wzgl?du na powag? Feathera ale potem zdecydowa?a si? i odpowiedzia?a. Tak chcia?a bym na pewno. B?d? mia?a chocia? mniej problemów z znalezieniem pracy. Poczu?a ?e w tej chwili jak powiedzia?a te zdanie powiedzia?a tak do bycia najemniczk?. By?a pewna swojej decyzji.

[Feather]

-Przepraszam, ale musz? wiedzie?-Feather chwici? miot?e i rzuci? j? klaczy, sam podniós? mop.-BRO? SI?!

Ugi?? lekko nogi, po czym skoczy? na stó? i uniós? w z?bach kij, gotowy do ataku, stoj?c na tylnich nogach. Skrzyd?a za? ?opota?y, zmiataj?c wszystko na pod?og?. Trwa?o to chwil?, pó?niej kij zacz?? opada? w bardzo szybkim t?pie na klacz. Nie chcia? skrzywdzi? Blue, bo w ko?cu j? kocha?, ale musia? wiedzie? jak sobie poradzi, wobec nag?ego ataku.

[Blue Sky]

Zobaczy?a ?e Feather rzuci? w ni? miot??. Podskoczy?a, z?apa?a miot?? w kopytka i zacz??a lekko unosi? si? nad ziemi . Nie wiedzia?a co Featherowi odbi?o ale postanowi?a ?e b?dzie si? broni? nawet je?li b?dzie to idiotycznie wygl?da?. Stara?a przyj?? tak? poz? jak Feather by mniej wi?cej wiedzie? jak mo?e j? zaatakowa?. Patrzy?a na niego i czeka?a oddalaj?c si? na odleg?o?? z której jej ju? ?atwo nie trafi. Postanowi?a przygotowa? si? na ka?dy mo?liwy atak.

[Feather]

-Nawet, nawet.-Skomentowa?, po czym wzbi? si? w gór? tak, ?e tylko kilka centymetrów dzieli?o go od sufitu.

Nagle zapikowa? na ni?, celuj?c kijem w jej tu?ów. By? szybki, bardzo szybki. Spada? z ?wistem wiatru, niczym rozw?cieczona osa, któr? kto? przypatkiem dotkn??. Tym razem postanowi? pokaza? jej, ?e walka to nie zarty. Nawet, je?li mia?o to oznacza? nabicie jej guza. "Tym razem chc? by zobaczy?a, co oznacza walka. P?ka mi serce, ale nie mog? da? jej wygra?. Trudno."

[Blue Sky]

Sobaczy?a co postanowi? zrobi? Feather. Przygotowa?a si? do uniku w ostatniej sekundzie tak aby ona uciek?a sprzed niego kiedy prawie ja trafi. Czeka?a chwil? a wydawa?o si? jej to wieczno?ci?. Wiedzia?a ?e jak tego nie uniknie to nie?le przywali o co? gdy? wypadnie z równowagi. Gdy dzieli?o j? od niego tylko kilka centymetrów zrobi?a unik i przesun??a si? w prawo. Nie wiedzia?a jaki efekt to przyniesie. Có? wóz albo przewóz.

[Feather]

Gdy tylko Blue odskoczy?a, wykona? beczk? w powietrzu, by trafi? j? w ?opatke.
"Niez?a jest. Ale tego nie ma prawa unikn??.". Kij trafi? nagle z g?uchym ?oskotem w jej ?opatk?. Wyl?dowa? i odrzuci? go w k?t, by sprawdzi?, czy jest wszystko w porz?dku.

-Wybacz, ale musia?em sprawdzi?. Na dzi? wystarczy. My?l?, ?e powinienem to zobaczy?. Pozwolisz?- Spyta? z trosk?.

Feather podszed? do turkusowej pegaz, by zobaczy?, czy nie przesadzi? zbytnio z si?? ciosu. W sumie, to nawet lekko mu zale?a?o, by przesadzi?. W ko?cu przecwinik te? nie b?dzie patrzy?, czy stanie jej si? krzywda, czy nie.

[Blue Sky]

Wpierw pomy?la?a ?e uda?o si? jej unikn?? ciosu ale potem us?ysza?a g?uchy odg?os uderzenia w jej ?opatk?. Po tym Feather podszed? jak gdyby nigdy nic. Chyba nic mi nie jest.Przez chwile nic nie czu?a ale potem poczu?a straszny ból , straci?a czucie w ca?ej nodze i upad?a na ziemi?. Feather uderzy? j? bardzo mocno. Le?a?a na ziemi niedolna wsta? z powodu bólu nogi. Nie wiedzia?a co si? jej mog?o sta?. (Przepraszam ?e tak d?ugo pisa?am ale internet mi na chwile pad?.)

[Feather]

(okie dokie lokie!)
Feather podszed? do niej i zobaczy? miejsce. By?o lekko st?uczone. Jednak wiedzia?em jak trafi?. Poczu?a, ale nic jej nie b?dzie. Uch, co ja narobi?em.

-Wszystko w porz?dku. Wezm? ci? na góre. Pole?ysz sobie chwilk?, a? ból minie. Pozwól ?e ci? zanios?.

Podniós? klacz, wzbi? si? na skrzyd?ach lec?c z ni? do sypialni. Mia? troch? wyrzutów sumienia. Mimo wszystko czu? si? dumny, ?e nie da?a si? od razu trafi?. Nada si?

-Przepraszam. Nast?pnym razem b?de delikatniejszy. To by? taki chrzest bojowy. Kocham ci?.

Gdy ju? j? po?o?y? do ?ó?ka da? jej buziaka i usiad? ko?o niej.

[Blue Sky]

Nic si? nie sta?o. Po protu troch? poboli i przestanie ale na pocz?tku ból by? spory. Teraz jest ju? troch? lepiej.Spróbowa?a znowu poruszy? nog?. Mog?a ni? poruszy? ale gdy tylko rusza?a albo stara?a si? ruszy? bardzo bola?a. Nie masz mnie za co przeprasza?. W ko?cu sama si? zgodzi?a m by? mnie uczy? walki. Wsta?a lekko i poca?owa?a Feathera. Ja ciebie te? kocham. I wie?? ?e zale?a?o ci by mi nic nie zrobi?. Ale có? nowych zawsze tak traktuj?. Po czym u?miechn??a si?.