Dom Sunny'ego

[Sunny Sky]

Siła tulenia klaczy zaczynała być niebezpiecznie duża, ale na razie szkielet pegaza to wytrzymywał.
- Brak pracy to brak stresu z nią związanego, wyjdzie to wam tylko na dobre. - Szepnął jej czule, mówiąc zarówno o niej, jak o ich nienarodzonym dziecku. - Jeśli ci to będzie przeszkadzać, to potrzebowałbym recepcjonistki w przychodni... Nie jesteś ani nie będziesz dla mnie ciężarem, nie martw się... - Umilkł na chwilę. - Chwilunia, "więcej nie będę w ciąży?" - Zdziwił się mocno, nie wypuszczając jej z objęć. Pewnie błędy młodości...

[Raging Flame]

-Pamiętasz, jak ci mówiłam o socjopatach i liczeniu na to że łańcuch jest wystarczająco mocny? Powiedzmy, że... mam w tej sprawie doświadczenie... Jako ta na łańcuchu...-Powiedziała czując jak jej się zrobiło nagle gorąco. Niezbyt lubiła o tym wspominać. To było jedno z jej boleśniejszych wspomnień, które jak na złość nie chciało tracić na szczegółowości.
-Nie wiem czy moja obecność nie będzie przeszkadzać twojej przychodni, ale mogę spróbować.-Powiedziała luzując nieco uścisk. Pociągnęła nosem, po czym otarła oczy ocierając je o sierść pegaza.

[Sunny Sky]

-Ta na łańcuchu... - Powtórzył cicho i bezwiednie i spojrzał w dół, na klacz akurat ocierającą się oczami o jego sierść. Jak chce to niech się ociera... Pogładził ją znowu. - Biedactwo. - Głos mu złagodniał. - Wątpię, byś mi zaszkodziła w jakikolwiek sposób pracując ze mną. I... czy... przepraszam, że pytam... to znaczy, że gdzieś w miasteczku jest twoja córka lub syn? - Musiał wiedzieć. Po prostu musiał. Wizja bycia ojcem nie jest zła, ale bycie ojczymem to troszkę bardziej skomplikowane...

[Raging Flame]

Flame przez chwilę milczała, zbierając się w sobie do odpowiedzi. Postanowiła być uczciwa, tak by nie było żadnych wątpliwości co do jej słów. Przełknęła z wysiłkiem ślinę i zamknęła oczy starając się sobie to wszystko ułożyć w głowie.
-Nie... Poroniłam przez niego. Następnego dnia zabrał je... jeszcze nawet nie przypominające kucyka...wyrzucił. Tak po prostu, na moich oczach...-Kiedy skończyła mówić poczuła jak cała ta scena ponownie pokazuje jej się w pamięci. Zacisnęła mocno powieki, mając nadzieję, że to ją przegoni. Tak bardzo chciała by to w końcu zadziałało.-Nie chcę już o tym mówić. Proszę...-Powiedziała, zdając sobie sprawę, że dawno nie prosiła.

[Sunny Sky]

Sunny'emu nie mieścił się w głowie taki obraz okrucieństwa, wierzył jednak Flame. Przycisnął ją nieco do siebie, tuląc mocno, by choćby na chwilę nie przestawać dawania jej poczucia bezpieczeństwa. Odczekał chwilę z odpowiedzią, jakby obawiając się, że głos odmówi mu posłuszeństwa.
- Dobrze... To się już nie powtórzy. Jesteście u mnie bezpieczni. - Powiedział tylko trochę zdławionym tonem. Westchnął ciężko. - Czy... Życzysz sobie czegoś teraz? Postaram się spełnić co tylko chcesz....

[Raging Flame]

Czuła się bardzo dobrze będąc do niego przytuloną. Mimo iż wspomnienie znowu zaatakowało, czuła się teraz znacznie lepiej. Chyba faktycznie opowiedzenie komuś o tym co kucyka trapiło pomagało chociażby poczuć się lepiej. Bo niektórych problemów nie mogło na pewno rozwiązać. Odetchnęła głębiej, po czym zdała sobie sprawę, że to wygląda na pewno komicznie. Oderwała się od pegaza, przy czym spojrzała mu w oczy.
-Zdajesz sobie sprawę, że raczej już więcej mnie nie zobaczysz płaczącą, co? I na razie niczego nie potrzebuję. Ale dzięki za troskę.

[Sunny Sky]

-Wiesz, moja droga... - Zaśmiał się pegaz z ulgi, że Flame wygląda już lepiej. - To nawet dobrze. Ba, doskonale! Nawet nie wiesz jaki to przerrrrrrrrrrażający widok, jak płaczesz! - Zeskoczył z krzesła i schował już butelkę wina do barku. Lepiej nie kusić klaczy w ciąży, zwłaszcza, że chodziło o jego dziecko... - A teraz... Co powiesz na to, by spróbować się przespać? Późno już, a z tego co słyszałem, obaj mieliśmy ciekawy i pracowity dzień. - Uśmiechnął się do niej.

[Raging Flame]

Z ciekawością obserwowała gdzie Sunny chowa wino, widocznie nie mając w zamiarach zbyt szybko porzucić możliwości picia alkoholu. Z zamyślenia wyrwały ją słowa pegaza, który pytał się ich o możliwość zaśnięcia. Poczuła się jednak dość dziwnie, zdając sobie sprawę że będzie spać z ojcem jej dziecka. Znaczy się, to z całą pewnością nie było coś czego się spodziewała. Chyba powinna się spodziewać, ale myśl że zostanie matką jednak lekko ją przerażała. Spojrzała się mimowolnie w stronę brzucha. "Głupia, przecież jest za wcześnie by cokolwiek miało się już objawiać..." Skarciła samą siebie w myślach.
-Sądzę, że to będzie całkiem dobry pomysł.-Powiedziała zaczynając bez większych ceregieli zmierzać w stronę sypialni pegaza.

[Sunny Sky]

Tak patrząc na wzrok Flame, chyba musi zacząć zamykać barek na klucz... Chyba by go nie wyłamała, co? Bez większych ceregieli ruszył za nią w stronę sypialni i ułożył się wygodnie na swoim łóżku, gdzie czekał na klacz.
-Przykryć cię dziś znowu skrzydełkiem? - Zapytał wesołym tonem, poprawiając poduszkę z strony, gdzie miała spać Flame. Musiała mieć najlepsze możliwe warunki, jako matka... I matka jego dziecka. I jego ukochana. Sporo tego było...

[Raging Flame]

Uśmiechnęła się szeroko słysząc jego pytanie i w ogóle, patrząc na pegaza. Troszczył się o nią, co zaczęła w końcu odczytywać jako coś miłego. A to całkiem przyjemna odmiana od tego, co do tej pory ją spotykało. Rozejrzała się dość szybko, po czym po prostu wskoczyła do łóżka, przy czym te odezwało się w sposób sygnalizujący, że wytrzymało jej natarcie.
-Dzięki, ale chyba aż takiej potrzeby nie ma. Chyba, że ci to sprawia przyjemność. Wtedy nie będę cię zatrzymywała.-Powiedziała, po czym pocałowała go lekko w policzek.

[Sunny Sky]

Uśmiechnął się nieco szerzej gdy go pocałowała i bez ceregieli przykrył ją skrzydłem.
-Sprawia mi to przeogromną przyjemność. Wiesz, te skrzydła tak wiele czują... - Zaśmiał się i cmoknął ją w nosek. - Dobranoc. - Powiedział. Pochylił nieco głowę, tak, że miał ją przed brzuchem klaczy. - Dobranoc. - Powtórzył brzuszkowi, po czym zgasił światło, położył głowę na poduszce i zamknął oczy.

[Raging Flame]

Czy on właśnie... Wyglądało na to, że naprawdę poczuł się dobrze z wiadomością o nadchodzącym ojcostwie. Cóż, dobrze było wiedzieć, że choć jedno z nich nie miało z tym żadnych problemów. Przypomniało jej się nagle ile razy widziała ciężarne klacze, oraz na co one zwykle cierpią. Wyglądało na to, że najbliższy czas może być bardzo wnerwiający. Przysunęła się nieco bliżej Sunny'ego, po czym zamknęła oczy i zasnęła powoli bez słowa.

[Sunny Sky]

Sunny też zasnął dość szybko, nie mając z tym najmniejszych problemów. Jego sen był tak samo prosty i pozbawiony znaczenia jak zwykle. Obudził się rano, doskonale wyspany, ale jeszcze chwilę postanowił poleżeć w łóżku. Obrócił głowę by mieć jak najlepszy widok na śpiącą jednorożkę i uśmiechnął się do niej. Miał takie szczęście... Piękny dom, doskonała praca, świetna edukacja, przepiękna klacz, za niedługo dziecko... Żyć, nie umierać!

[Raging Flame]

Czarna jednorożka przez większość czasu spała dość spokojnie, czując przy sobie pegaza który postanowił nad nią roztoczyć swe opiekuńcze skrzydła. Jednak w pewnym momencie zaczęła mieć problem ze snem, z pozornie pozbawionego sensu zbioru myśli i obrazów, zobaczyła nagle coś czego się nie spodziewała.
Dwójkę kucyków, klacz i ogiera, oba były jednorożcami. Nigdy ich nie widziała, ale miała niejasne przeczucie, że się znają. Byli do siebie dość podobni, choć z pewnymi różnicami. Zdała sobie nagle, że są podobni do niej, ale pojęcia nie miała skąd, jak i dlaczego... Z osłupienia wyrwał ją wesoły śmiech tej dwójki, która do niej podbiegła. Byli niewiele niżsi od niej, ogier był jednak o dobrych parę lat starszy. Wyglądem przypominał jej również pewnego ziemnego kucyka... Otrząsnęła się, zauważając, że klacz niektórymi szczegółami przypominała jej pewnego pegaza. Odetchnęła głębiej, zauważając w końcu że to sen.
Otarli się o nią. Delikatnie i z czułością, otarli się o nią swoimi głowami. Poczuła się dość dziwnie, po czym usłyszała ponownie ich śmiech, bo zaczęli znowu biec. Flame otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale nie wydarł się z nich żaden odgłos. Zaczęła biec w ich stronę, z przerażeniem zauważając że wcale się nie zbliża. Właściwie, to się stale oddalała.
Po kilku chwilach znikli jej z oczu, a niedługo potem również zniknął ich śmiech za którym wciąż biegła. Potrząsnęła głową, zauważając coś jeszcze. Była w pustce, tak po prostu.
Otworzyła nagle oczy, wpatrując się z przyśpieszonym oddechem w sufit. Zamrugała kilkakrotnie, starając się to sobie jakoś ułożyć. To był tylko sen, nie powinna go traktować poważnie. Jednak jak dla niej, wyglądał o wiele za poważnie. Chociaż i tak pojęcia nie miała o co może w nim chodzić. Zauważyła nagle, że pegaz obok nie śpi. Zareagowała na to niezbyt pewnym uśmiechem.

[Sunny Sky]

Obudziła się, to dobrze, tylko troszkę za gwałtownie otworzyła oczy. Pocałował ją czule w czółko, dla uspokojenia, nie przestając ją okrywać skrzydłem.
-Dzień dobry. - Uśmiechnął się do niej. - Jak ci się spało? Śniło ci się coś niemiłego? Bardzo... Gwałtownie się obudziłaś. - Zauważył spokojnie. Nie mógł się powstrzymać i pogłaskał ją kopytkiem po brzuszku. - Wiesz... Myślę, czy by się nie przejść do tego feniksa. Może wie coś więcej.