Dom April

[Shadow Sky]

Shadow nie marnował czasu. Ledwo April wyszła, zaczął przygotowania. Gdy klacz weszła, na stole pyszniła się już waza. Sam Shadow, w takiej zabawnej, kucharskiej czapeczce i doklejonym tekturowym wąsem (by wyglądać jak poważny szef kuchni) wyszedł na spotkanie klaczy i ukłonił się, przytrzymując czapkę kopytem.
-Na pierwsze danie wykwintna zupa grzybowa z makaronem, na drugie danie sałatka z ciecierzycą, kotlety z sera i ziemniaczki z koperkiem, a do wszystkiego sok wiśniowy. - Był dumny z siebie.

[April Moon]

- Tak tak... Na pewno się nastarałeś, ale mnie to na razie łajno obchodzi...
Dąsała się, nalała sobie zupy i zaczęła pałaszować. W miarę jedzenia, przysłowiowy apetyt zaczynał jej rosnąć i wkrótce pochłonęła oba dania i dolewkę pierwszego, i popiła wszystko sokiem.
- Mmmmm... Shadow! To niesamowite! Jesteś wspaniały!
Powiedziała i po zdjęciu mu wąsów dała mu szybkie, przepraszające buzi.
- Przepraszam cię... Po prostu... Twój brat i ta jego lafirynda mnie tak rozwścieczyli, że nie mogłam normalnie myśleć... Jeszcze raz przepraszam...
Położyła mu kopytko na piersi i zawstydzona usiadła z powrotem przy stole. Siedziała ze spuszczoną głową. Wreszcie się popłakała. Nie na pokaz, zero szlochania i żachania się... Po prostu zaczęła ronić łzy.

[Shadow Sky]

Shadow uniósł brwi, gdy się odezwała na początku. Pewien uśmiech pojawiał się na jego ustach, gdy April wszystko pożerała. Potem zrobił zdziwioną minę.
-Mój brat? On byłby w stanie kogoś rozwścieczyć chyba tylko tuląc go za mocno... Może mam trzeciego bliźniaka? - Zażartował, siadając obok niej i tuląc ją. Obrażała jego rodzinę... Zaliczył ją, mógł sobie już w sumie iść...

[April Moon]

- Shadow... Czemu on nie może być taki jak ty? Ty przynajmniej jesteś szczery.
Płacząc przytuliła go mocno i płakała mu w futerko. Długo jeszcze szlochała.
- Przytul mnie mocno... Nie puszczaj... Chcę mieć kogoś... Po prostu przy sobie...
Mówiła cicho, gdy się już w miarę uspokoiła. Serce jej waliło od adrenaliny, wciąż obecnej w jej ciele, a głowę jej chciało rozsadzić. Tak bardzo bolało ją to serce.

[Shadow Sky]

Szczery? Zgwałciła jego brata, on na razie sobie z niej bez większych przeszkód korzystał... Nie było źle. Tulił ją dalej, z poważną miną i, tak szczerze, to więcej uwagi poświęcał kontemplowaniu kunsztu swojego dzisiejszego posiłku niż jej płaczom. Narobiła to cierpi, wielkie mi halo...
-Będzie dobrze. - Rzucił banalny tekst.

[April Moon]

- Taaaa... Będzie... jak po kucu...
Rzekła już normalnie, bez emocji. Podniosła się wyżej i pocałowała go czule i namiętnie w usta.
- Shadow... Zostałbyś tu dłużej? Nawet nie musisz gotować... Po prostu przychodź tutaj na noc albo co... Jak chcesz, będę twoja...
Spytała go smutno i patrzyła mu głęboko w oczy. Bardzo kogoś potrzebowała. To mógł być ktokolwiek, ale on przynajmniej wywoływał pozytywne wibracje.

[Shadow Sky]

Całowała go, oferowała mu mieszkanie... Trochę się dziwnie czuł wiedząc, że nosi jego bratanka, i to z gwałtu, ale przemilczał to. Trzeba brać to, co dają.
- Nie mam mieszkania... Chętnie przyjmę twoją ofertę. - Powiedział poważnie i spojrzał na nią. - A z tym "będę twoja"...- Posmyrał ją kopytem po pośladku. - To co przez to rozumiesz?

[April Moon]

- Wszystko... Jeżeli chcesz seksu, dostaniesz go. Jeżeli chcesz miłości... Nie wiem czy będę w stanie po tym wszystkim, ale mogę spróbować... Tylko proszę cię, nie zostawiaj mnie teraz samej... Nie chcę już być sama...
Przytuliła go mocno, jakby nie reagowała na jego smyranie po pośladku. Chociaż wiedziała, że chyba ma ochotę, więc z wciąż mokrymi od łez policzkami pocałowała go długo i czule. Chciała, by ktoś przy niej był. W jakikolwiek sposób.

[Shadow Sky]

Miłości... Ta klacz bardzo konkretnie wyglądała, na niemożliwą do takiej, ale oferta seksu już nie brzmiała źle. Reasumując, dostawał dom, możliwość ćwiczenia umiejętności kucharskich i... hmm... miłosnych zapasów. Smyrał ją dalej, nawet gdy go pocałowała, a potem zlizał jej łzy. Czuł się kompletnym panem sytuacji w tej chwili. Tryumfował.
-Nie martw się, przecież nigdzie nie idę. - Powiedział poważnym tonem.

[April Moon]

- Dziękuję Shadowku... Dziękuję.
I znów go pocałowała, tym razem z uczuciem... Z wdzięcznością i podzięką. Poprawiła się na nim tak, by ich ciała się do siebie idealnie dopasowały. Całowała go długo, czule, jakby świt miał jutro nie nastać, i trzymała mu pyszczek kopytkami.
- Możesz tu mieszkać ile chcesz... Tylko nie zapraszaj innych klaczy jeżeli nie masz zamiaru się dzielić.
Zażartowała smutno i dała mu szybkie buzi i znów się w niego wtuliła.

[Shadow Sky]

Jakość jej pocałunków wyraźnie się poprawiła, podobnie z częstotliwością. Jedyne co męczyło ogierka to to, że raczej nie umyła zębów od ostatniego wyjścia z domu... Zaczął ją głaskać po pleckach.
-Czy odrobinka zabawy poprawi ci nastrój? - Zapytał wreszcie. - Na razie bez innych klaczy... ani ogierów. Hm? Co ty na to?

[April Moon]

April spojrzała na niego smutno, ale nie bez uczucia. Obróciła się od niego i oparła o oparcie kanapy, a następnie podniosła zachęcająco zad.
- Jestem twoja, Shadowku...
Powiedziała podniecona, ale i przestraszona. Dawno się tak nie czuła.

[badabing badabum, był smutny seks]

April po wszystkim przytuliła się mocno do Shadowa. Całowała go jeszcze bardzo długo, czując w sobie jego ciepło.
- I jak ci się podobało? Byłeś niesamowity.
Nie był może aż tak niesamowity, ale spełnił ją całkowicie i czuła, że przez parę godzin nie będzie w stanie chodzić.
- Wybierzemy się gdzieś wieczorem?

[Shadow Sky]

No, jego pierwszy porządny raz... Ciekawe, czy z innymi klaczami też jest tak fajnie. Gładził ją po plecach, myśląc o sensie wszechświata i tak dalej.
- Hm? - Mruknął w roztargnieniu. - Było... Świetnie. I nie wiem gdzie się można przejść, dopiero niedawno tu wróciłem, rozumiesz... Musiało się tu sporo zmienić od tego czasu.

[April Moon]

- Zdaje się, że Utopia jest jeszcze otwarta. Słyszałam, że można się tam nieźle zabawić.
Uśmiechnęła się rozkosznie i wtuliła w jego szyję.
- Poza tym, możemy się przejść i wybierzesz sobie piankę albo żel do grzywy jaki będziesz chciał. I skrócimy ci może odrobinę włosy? Strasznie przypominasz takiego jednego pantoflarza...
Zachichotała i pocałowała go naprawdę namiętnie i ogniście.
- Co ty na to?

[Shadow Sky]

-Jesteś w ciąży, bary chyba nie sa dla ciebie... - Przypomniał jej. W końcu nosiła jego bratanka, prawda? Sunny nie byłby zadowolony. - Ale oferta czegoś do grzywy brzmi już kusząco. Zmiany fryzury też. - Powiedział z powagą. Myślał jeszcze chwilę... - A... gdy wrócimy... może spróbujemy jeszcze raz? Chyba wiem, w jaki sposób mogę poprawić swoje wyniki. - Dodał.