Pony Utopia

- To ?wietnie - Winter u?miechn??a si? na wie?? o pensjonacie.
Chwil? pó?niej us?ysza?a, co na prawd? dzieje si? z Azurem. Zamar?a.
- To on... ?pi w parku? - wyj?ka?a. My?la?a, ?e jednoro?ec jako? sobie radzi. Jedak my?l, ?e mia?by tu teraz zamieszka?, razem z Urielem nie wyda?a jej si? zbyt przyjemna. Nie tak mia?o by?... - Biedny...
Kiwn??a g?ow? na wiadomo??, ?e Uriel idzie si? po?o?y?.Chocia? nie wydawa?o jej si?, ?eby móg? zasn??. Azure i w jednym domu? Nie... Uzna?a jednak, ?e jednoróg nie zgodzi?by si? mieszka? tutaj. Chwilowo uspokojona ponownie skupi?a swoj? uwag? na Lucky.
- A wiesz mo?e - zacz??a ostro?nie - gdzie Azure móg?by teraz by??

-Poszed? gdzie? Powiedzia? ?e chce by? sam. Zrozumiem go po taka noc w parku lepsza ni? p?ukanie ?o??dka. Mam tylko nadzieje ?e ma dosy? du?o papieru. -Lucky znów b??dnie wywnioskowa?a sw? rozmow? z Azure, nie pojmowa?a bo nie wiedzia?a nic o jego uczuciach do Winter.
-Jestem g?odna. Zjemy ?niadanie i zobaczymy pensjonat? Musisz go zobaczy?. -zmieni?a Lucky temat.

Winter przynios?a Lucky tosty z d?emem.
- Smacznego! - u?miechn??a si?.
By?a bardzo ciekawa, co te? klaczka wymy?li?a i jak si? ów pensjonat prezentuje. Z powrotem usiad?a w fotelu i wróci?a do lektury. Przemkn??o je przez my?l, ?e powoli ko?cz? si? jej pozycje do czytania. Nie przepada?a za bibliotekami, wola?a mie? swoje w?asne woluminy.

-Tosty! -zachwyci?a si? klacz i zacz??a z smakiem poch?ania? ?niadanie.
-Wiesz co? Jeste? najlepsz? przyjació?k? jaki kucyk mo?e sobie wy?ni?. Jeste? super, masz talent i wszyscy chc? by? twymi przyjació?mi. Ja to mam szczecie mie? cie za najlepsz? przyjació?k?. A ?e Uriel si? jeszcze wprowadzi? jest jeszcze lepiej. Potrzeba nam wi?cej domowników i b?d? mia?a jak w domu. Z wyj?tkiem ?e nie b?d? musia?a po?ycza? pieni?dzy od mafii i sp?aca? d?ug cia?em. Chocia? to w?a?ciwie im zawdzi?czam ?e mam nowy pensjonat.

Uriel po krótszej chwili le?enia bezczynnie i bezmy?lnie uzna?, ?e nie ma to ani sensu ani nie zalicza si? do kulturalnych rzeczy, szczególnie wobec Winter. Pomimo to, s?owa Lucky nie dawa?y mu spokoju i to w sumie mia?o sens. Azure, tutaj? Jeszcze dosz?oby do r?koczynów!
Zwlók? si? na dó?, spojrza? na Lucky, spojrza? na Winter, ponownie przeniós? wzrok na Lucky i ponownie zawiesi? oczy na Winter.
- Mo?emy pogada?? Na osobno?ci? - Zapyta? b??kitnogrzywej klaczy.

Winter u?miechn??a si? delikatnie s?ysz?c komplementy Lucky. Jeszcze nikt jej tak do tej pory nie schlebia?.Wtedy w salonie pojawi? si? Uriel.
- Chod? -wskaza?a g?ow? korytarz.
Otworzy?a drzwi do swojej sypialni i podesz?a do okna. Ranek by? pogodny, ciep?y. Ciekawi?o ja jednak, co pegaz mo?e chcie? jej powiedzie?. Mia?a pewne przypuszczenia, ale...

Uriel upewni? si?, ?e zostawili oni Lucky za sob?. Ostatniej rzeczy, jakiej potrzebowa?, to osoba trzecia, szczególnie ?e sprawa - przynajmniej w jego mniemaniu - by?a do?? wa?na.
- Pami?tasz jeszcze sugesti? Lucky, ?eby Azure zamieszka? u Ciebie? - Zapyta? cicho. - Zastanawia?a mnie twoja opinia. Zarówno my, jak i on wiemy, ?e mieszkanie pod jednym dachem mo?e okaza? si? niemo?liwe... Ale pomy?la?em, ?e mo?e da si? z tego jeszcze jako? wybrn??... Problem polega na tym, ?e nie mam ?adnego pomys?u - Skrzywi? si? delikatnie. Jej b??kitne oczy doprowadza?y go do szale?stwa...

Winter przygryz?a doln? warg?.
- Ja... - zacz??a niepewnie - Ja my?l?, ?e Azure móg?by zamieszka? u Lucky w pensjonacie. To znaczy, nawet je?li jest to do?? dziwny pomys?, w sumie sama mu to zaproponowa?a.
Dlaczego ona zawsze musia?a tak si? zachowywa?? Jakby kto? zaprogramowa? j? na ustawianie innym ?ycia.
- Ale, znaj?c jego honor, raczej si? nie zgodzi. Chyba, ?e w zamian za prac?... - podbródek klaczy zadr?a?.
W sumie nie by?a pewna, czy potrafi by? szcz??liwa kosztem Azura. Spoj?a?a na Uriela. Jednak chyba potrafi...

Uriel kiwn?? g?ow?, s?uchaj?c odpowiedzi Winter.
- By? mo?e... By? mo?e to dziwna sugestia z mojej strony - Zacz??. - ale... ale mo?e powinni by? razem? Lucky i Azure, w sensie? - Zasugerowa?. Zdawa? sobie spraw?, jak durnie to brzmia?o, ale w ten sposób - zak?adaj?c, ?e plan by si? powiód? - byliby sami, tylko dla siebie nawzajem i nikogo innego. Samolubne, ale kusz?ce.
- Zdaj? si? dogadywa? do?? dobrze... - Doda? cichutko. - Poza tym... Skar? mnie, je?eli uwa?asz to za samolubne, ale... w ten sposób byliby?my razem. Sami. Nikt by Nam nie przeszkadza?, moja najdro?sza - Zbli?y? si? nieco, wr?cz instynktownie. Zapach jej grzywy zaczyna? go otumania?.

Winter zamar?a s?ysz?c sugesti? Uriela. Jeszcze nigdy nie stawia?a sprawy w ten sposób, ale taka kolej rzeczy wiele by u?atwia?a.
- Wiesz... - zacz??a - Nawet, je?li jest to egoistyczne, to koncepja jest niez?a. Przyda?aby si? jaka? swatka. Perspektywa ?ycia tylko z tob? wydaje mi si? nieprzyzwoicie kusz?ca - u?miechn??a si? lekko.
W jej glowie zacz?ly krystalizowa? setki ró?nych opcji. W ko?cu Lucky nie powinna mie? nic przeciwko. Azure pewnie by?by troch? zdezorientowany...

Lucky zauwa?y?a ?e jest sama,doko?czy?a zjadanie ?niadania i uda?a si? na poszukiwania Uriela i Winter. Znalaz?a ich jak rozmawiali po cichu o czym?. Zauwa?y?a ?e Uriel zacz?? w?cha? w?osy Winter.Klacz pada?a do pokoju.
-Wi?c to tak! -Krzykn??a.-Teraz ju? wszystko jasne dla mnie. My?leli?cie ?e nie zauwa??, ?e jestem g?upia. Nic z tego teraz wszystko jest na ?wietle. Nic mi ni mówili?cie , ale si? domy?li?am. Tak. Wi?c czekam na wyja?nienia , dlaczego mnie nie wtajemniczyli?cie? -Lucky popatrzy?a na oboje pegazów w oczekiwaniu na odpowied?.

- Nieprzyzwoicie kusz?ca, powiadasz...? - Zachichota? cichutko, spogl?daj?c w jej oczy i przysuwaj?c si? jeszcze nieco do niej.
Akurat wtedy musia?a pojawi? si? Lucky. Uriel ?a?owa?, ?e nie by? jednoro?cem. Móg?by wtedy wyrzuci? j? z daleka jakim? czarem i zaryglowa? drzwi. Tak, ?eby zostali oni z Winter sam na sam... ?eby móg? posmakowa? jej warg w poca?unku.
Z trudem przywo?a? na twarz nieszczery u?miech.
- W co mieli?my Ci? wtajemniczy?, Lucky? W... Um, sprawy prywatne moje i Winter? - Zapyta? bardzo powoli. Co by si? sta?o, gdyby oficjalnie og?oszone zosta?o, ?e on i Winter s? par?? Czy kto? na tym by ucierpia?? Azure ju? wiedzia?... Ale tak jak on by to zniós?, tak nie by? pewien reakcji b??kitnogrzywej klaczy.

Kiedy drzwi otworzy?y si? i do ?rodka wpad?a Lucky, Winter zesztywnia?a. Przy najbli?szej okazji wyrobi? klucz do tych drzwi, obieca?a sobie w my?lach. Nie by?a pewna, czy mog? powiedzie? Lucky o fakcie, ?e s? par?? W sumie pr?dzej, czy pó?niej by si? wyda?o.
- Powiemy jej? - wyszepta?a tak cicho, ?e niemo?liwe by?oby, ?eby Lucky j? us?ysza?a.
By?a lekko poirytowana. Eh... Gdyby klaczka wesz?a tu dziesi?? minut pó?niej. Trzeba by?o zrobi? wi?cej tostów, pomy?la?a.

- Mo?emy... - Odszepn?? po chwili wahania Uriel. - Aczkolwiek znaj?c j? - bez urazy dla twojej przyjació?ki - to wygada wszystko Azure'owi w przeci?gu najbli?szej godziny. Co prawda on ju? wie, ale... nie wiem, czy go to nie dobije. Gotów jeszcze zrobi? jakie? g?upstwo...
Najch?tniej zabra?by Winter gdzie? daleko, z dala od tych wszystkich w?cibskich spojrze?. Gdzie? daleko, ?eby mogli razem ogl?da? zachody i wschody s?o?ca...
- Ty powiesz czy ja powinienem? - Szepn?? do klaczy.

Winter zawaha?a si?. Tego, ?e Lucky wszystko rozpowie mog?a by? pewna. Jednak Azure... Có?, i tak kiedy? trzeba by mu by?o powiedzie?.
- Mog? ja... - szepn??a - A wi?c - zacz??a g?o?no. G?os jej zadr?a?, wi?c przerwa?a na chwil? - A wi?c... Ja i Uriel... To znaczy... Ja i Uriel jeste?my par?.
Odetchn??a. Nie by?o tak ?le. Teraz jednak trzeba by?o jednak stawi? czo?a reakcji Lucky. Tego Winter si? obawia?a. W ko?cu to by?a Lucky... Osóbka urocza, acz nieprzewidywalna.